Woda mnie kocha, czuję wodę, ja nie płynę tylko pełzam, woda mnie niesie. Jak to jest, że niektórym pływakom wszystko przychodzi tak łatwo? Odpowiedź jest prosta – wszystko zależy od sportowego „czucia”.
Czucie proprioceptywne, bo o nim mowa, często określane jako czucie kinestetyczne, czy czucie głębokie. Same proprioreceptory są to receptory (odbiorniki) układu nerwowego. Odpowiadają one za zdolność wysyłania do ośrodkowego układu nerwowego (mózgu i rdzenia kręgowego) informacji o stanie układu kostno-mięśniowego oraz układu ruchu całego ciała.
Propriorecepcja ma olbrzymie znaczenie w wysiłku fizycznym. W sporcie bowiem nie wystarczy być „maszyną nie do zajechania”. Równie ważna jest precyzja w ruchach, wykonywanie czynności jak najpłynniej przy jak najniższych kosztach. Trzeba to po prostu czuć.
Systematyczne powiększanie wydolności fizycznej poprzez treningi prowadzi do silniejszego unerwienia włókien mięśniowych, ścięgien, stawów, a przez to do coraz bardziej precyzyjnego określania odległości, poprawy orientacji przestrzennej, lepszego ułożenia ciała. Efekty są widoczne z każdym kolejnym okresem treningowym.
Na krótki czas można za pomocą prostych działań zwiększyć czucie głębokie. Najprościej jest przed samym startem porządnie podrażnić naszą skórę poprzez drapanie całego ciała i dość intensywne klepanie się pełną dłonią. Oczywiście trzeba ten zabieg wykonać na jak największej powierzchni ciała. W efekcie skóra staje się zaczerwieniona, a nerwy i cały organizm pobudzone.
Innym sposobem jest ogolenie się. I nie mam na myśli wyłącznie twarzy. Sportowcy bardzo często sięgają po maszynki do golenia poświęcając nawet dwie godziny na ogolenie całego ciała. Praktyka ta większości z nas kojarzy się z pływakami i pozbywaniem się włosów w celu zminimalizowania oporów. Opór ma tutaj jednak drugorzędne znaczenie – maszynki do golenia usuwają włosy i, co ważniejsze, wierzchnią warstwę naskórka, która jest zbędna. Ta część skóry przez cały dzień się łuszczy. Podskórna natomiast obudowuje się zastępując zewnętrzną. A świeża skóra, lepiej unerwiona i ukrwiona, pozwala na bezpośrednią styczność ze środowiskiem zewnętrznym.
Podrażniona skóra sprawia, że czujemy się w wodzie bardziej śliscy, opływowi, pływa nam się lekko, czujemy każdy gram nacisku na nasze powierzchnie wiosłujące w pływaniu. Dodatkowo stan ten powoduje lepsze samopoczucie podczas jazdy na rowerze i biegu – dokładniejsze wyczucie nacisku nóg na pedały, nawierzchni, po której się poruszamy, kierunku i siły wiatru.
Goląc się czy drapiąc, ułatwiamy pracę naszym proprioreceptorom. W triathlonie należy golić się na jeden, dwa dni przed zawodami, oraz ponownie przed startem. Nie powinno się również pomijać stóp i dłoni.
Panom nastawionym sceptycznie do golenia się proponuję wstępnie przetestować tę metodę na samych przedramionach oraz dłoniach, a następnie przepłynąć kilka długości basenu. Odczucia będą nieporównywalne ze stanem sprzed „zabiegu”.
Poza tym ogolona skóra znacznie szybciej regeneruje się po upadkach rowerowych i obtarciach. Których życzę jak najmniej.