Jeden z zawodników mówi, że do startu zachęciła go płaska i przemyślana trasa. Inny chwali organizację i atmosferę. Wielu postanowiło tam zadebiutować. Jak to się stało, że zawody GREATMAN Kórnik na pełnym dystansie podbiły serca zawodników i teraz chcą tam wrócić?
ZOBACZ TEŻ: Roksana Słupek: „Jestem fanką każdego sportowca, któremu udało się przetrwać”
Jeszcze nie skończył się luty, a na listach zawodów GREATMAN Kórnik jest już ponad 300 osób. Impreza odbędzie się latem, ale już na kilka miesięcy przed zawodami wielu zawodników w kalendarzu ma zaznaczoną datę 3 sierpnia jako jeden z głównych startów sezonu. Co tak bardzo ujęło ich w kórnickiej imprezie? Zapytaliśmy o źródła!
Wymarzone zawody na miejscu
Krajobraz długodystansowego triathlonu znacznie zmienił się po pandemii koronawirusa. Niektóre imprezy przestały być organizowane. Zawodnicy, którzy szukają możliwości startu na dystansie Ironman, nie mają zbyt wielu alternatyw. Często muszą szukać zawodów zagranicznych. Niekiedy sam bilet lotniczy na takie zawody jest droższy… niż pakiet na zawody organizowane w Polsce. Paweł Kotas, organizator zawodów GREATMAN, postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom środowiska zawodników. Wyścig w Kórniku powiększył się o dwa dystanse: 1/2 Ironman i pełnego.
– Wiemy, że wielu zawodników pragnących zrealizować swój start na pełnym dystansie niekoniecznie chce podróżować po całym świecie w celu znalezienia wymarzonych zawodów – mówił dla Akademii Triathlonu.
Organizatorzy niewątpliwie dobrze wstrzelili się także w harmonogramy zawodników. Wyścig w Kórniku odbywa się na początku sierpnia, kiedy wielu triathlonistów ma zaplanowane główne starty. Jednym z nich był Albert Paderewski, który zdecydował, że GREATMAN Kórnik będzie jego debiutem na pełnym dystansie. Pierwsze starcie z Ironman było bardzo udane – zajął 3. miejsce pośród wszystkich zawodników, na mecie mając czas 9:43:43.
– Zdecydowałem się na debiut w Kórniku podczas Greatman, ponieważ w Polsce organizowanych jest niewiele imprez na pełnym dystansie. Termin zawodów dobrze mi pasował, więc był to kluczowy czynnik przy wyborze. Trasa i miejsce miały mniejsze znaczenie – bardziej liczył się dla mnie odpowiedni moment na podjęcie tego wyzwania – mówi nam zawodnik.

Rywalizacja ze znajomymi? Ty też możesz być „Blumim”
Wyścig w Kórniku może być też świetnym sposobem na przyjacielską rywalizację ze znajomym. Z takiego założenia wyszli Lech „IronWay” Jaroniec oraz Tomasz Przybylski, którzy postanowili ścigać się o jak najlepszy czas na pełnym dystansie. Była to walka „polskiego Blummenfelta” (Jaroniec) i „polskiego Idena”.
– Lechu sprawił sobie Cadex-a, na którym przecież jeździ też Blumi. Z kolei Iden bardziej przypomina mnie swoim wyglądem. Obaj pochodzą z Norwegii, trenują razem, jeżdżą na obozy. To tak jak my! Ja i Lech pochodzimy z jednego fyrtla (wsi), jak to się mówi w Poznaniu. Razem trenujemy u Maćka Bodnara w MBC, jeździmy na zawody i obozy. Podobieństwa jak 1:1 – mówi Przybylski.
Na początek rywalizacja odbywała się w mediach społecznościowych. Był zaczepki, wyniki ze Stravy, stories na Instagramie. Polskie „Ironwar” zakończyło się zwycięstwem Lecha Jarońca, który na mecie miał czas 9:55:06. Przybylski przekroczył 10 godzin i dzisiaj mówi nam, że wystartuje w Kórniku ponownie. Tym razem będzie mierzył się z czasem. Chce złamać granicę 10 godzin.
– Cel jest taki: złamać 10 godzin i pokonać czas Leszka z zeszłego roku, kiedy pokonał mnie o kilka małych minut. Jest to również mój sprawdzian przed moją walką o slota mistrzostw świata IRONMAN na Hawajach i sprawdzian formy.

Atmosfera ma to „coś”
Kiedy rozmawialiśmy z Pawłem Kotasem, podkreślał, że chce również, aby zawody miały kameralny charakter. Zawodnik nie miał być małym trybikiem wielkiej machiny marketingowej, ale czuć się częścią triathlonowej rodziny, która wspólnie tworzy imprezę. Organizatorzy często podkreślają, że słuchają opinii zawodników. Starają się później wprowadzać modyfikacje.
Wielu zawodników podkreśla, że bardzo odpowiadała im również atmosfera zawodów. Wyścigiem żyje cała okolica. Mieszkańcy, rodziny, wolontariusze – wszyscy kibicowali zawodnikom.
– Sam Kórnik jest mi bliski od praktycznie początku mojego życia. W okolicy mam całą rodzinę, która jest duża. Wiedziałem, że będą mnie wspierać. Ważne było również to, że mogła mi kibicować moja mama. Tak było pierwszy raz, bo pełny dystans zawsze robiłem za granicą.
Trasa zaplanowana została tak, aby rodziny i znajomi mogli wspierać zawodników. Mateusz Nenkała, który również startował na pełnym dystansie, mówi, że bardzo podobało mu się zlokalizowane głównego punktu zawodów i mety w centralnym miejscu. Bliskie osoby mogły gorąco dopingować.
Jaroniec dodaje, że również bardzo podobał mu się doping wielu osób, ale podkreśla, że są to świetne zawody dla osób, które nie mają czasu planowania logistyki zagranicznych wyjazdów (loty, zakwaterowanie i inne).
– Poleciłbym te zawody osobom, które niekoniecznie chcą wydać te kilka tysięcy złotych na start w IRONMANIE za granicą Polski. Przy okazji nie chcą np. stosować się do regulacji, jak zakaz braku żeli. Polecam te zawody również komuś, kto przykładowo chce polecieć na Ironmana, ale również zaliczyć 1-2 starty w Polsce. Takie lokalne imprezy, jak w Kórniku i podobne, to właśnie najlepsze alternatywa – mówi.

Dwie nawrotki, reszta prosto
Na listach tegorocznej edycji zawodów są triathloniści z różnych stron Polski. Bydgoszcz, Wrocław, Kraków, Warszawa, Zabrze, Gdańsk to tylko część miast, z których zamierzają przyjechać do Kórnika. Przybylski mówi, że pozytywnie zaskoczy ich też okolica miasta i jego atrakcje, pośród których jest między innymi zamek oraz arboretum, gdzie mogą spędzić czas z rodzinami.
Zawodnicy podkreślają również znacznie trasy zawodów. Paderwski mówi, że była dobra dla debiutantów, takich jak on. Przybylski dodaje, że również szybka i „płaska jak stół”.
– Szybka? Powiedziałbym nawet, że bardzo szybka. Żadnej wielkiej techniki nie trzeba mieć, aby czuć się na niej bezpiecznie. Są tam praktycznie tylko dwie nawrotki – mówi.
Uczestnicy mówili też, że do gustu przypadła im trasa biegowa. W dużej części prowadzona była promenadą kórnicką, co „dodawało uroku i smaczku” (Nenkała), a „kółko wokół stadionu było także świetnym pomysłem (Paderewski).
– Nie zastanawiajcie się i przyjeżdżajcie do Kórnika. Polecam zawody i będę na miejscu służył pomocą, gdyby komuś czegoś zabrakło. Czekamy na Was! Czeka GREATMAN i Kórnik, a także czekam ja – kończy Przybylski.
Tegoroczne zawody w Kórniku zaplanowano na 3 sierpnia. Odbędą się na dystansach 1/8, 1/4, 1/2 i Ironman. Możesz się zapisać w tym miejscu.
* tekst powstał we współpracy z GREATMAN.
Ty oszczędzasz, my tworzymy!
Akademia Triathlonu działa bez stałych sponsorów – wspierasz nas, używając kodu „akademiatriathlonu”. To dzięki Tobie możemy popularyzować i rozwijać triathlon w Polsce oraz tworzyć kolejne angażujące treści!
Nasze działania możesz wesprzeć rownież w systemie Patronite.
ZOBACZ TEŻ: Lista wszystkich zniżek na sprzęt treningowy, odżywki, suplementy, diety, plany treningowe i więcej