Czas plynie wartko. Za oknami juz dawno przedwiosnie i tylko patrzec, jak rozpoczna sie pierwsze tegoroczne scigania Triathlonowe…..
Jak wiemy z doniesien prasowych i Akademickich WaTRIat nie tracil czasu na marne (Nie trać czasu, nie trwoń go na marne Dałeś sobie wmówić, że ten jeden raz tak bezkarnie Że to normalne, bo robią tak wszyscy Ściecha, bomba jacy oni są towarzyscy Schodami do piekła schodzisz powoli). Nie zważając na konkurencje i olewając objetosci treningowe zaliczane przez protagonistow z AT, WaTRIat zamiast na treningi, poszedl w karnawalowe tango (Watriat…siadl w koncu stola, podparl sie w boki jak basza, Hulaj dusza hulaj wola, Dajcie mi szybko tu Grassa!).
Jak to dawniej mowiono, po prostu poszedl w długą, zaliczajac po drodze: Grube ryby, kwaśne Jabłka, Zlote Dzwonki, Bal Blogerow., etc. Itd. Itp……Imprezom nie bylo konca.
Szczegolnie w pamieci zapadla wszystkim jego wizyta na Gali u Grubych Ryb! Powodow bylo kilka. O pierwszym jeszcze dzisiaj hucza na salonoch W-wy. Chodzi oczywiscie o slynne juz otarcie sie lub jak kto woli starcie z panna Robaczewska! Znana i lubiana piosenkarka po tym „ostarciu sie, nie moze, jak mowia, dojsc do siebie ( Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca. Lecz widać można żyć bez powietrza….) i wszedzie wypytuje o Watriata ktory sie o nia otarl…
Gdyby tego bylo malo, po miescie kraza niesamowite opowiesci o tajemniczej torebce WaTRiata, z ktorej to niejeden chetnie by sie napil. Do szczesliwcow, ktorzy pociagneli pare lyczkow, nalezy m. innymi Ojciec Dyrektor. Nie wyszlo mu to jednak na dobre. Biedaka musial na leczenie lub jak kto woli kuracje odwykowa udac sie az do slynnego MKOna, gdzie, oprocz roznych zabiegow przy ktorych „50 twarzy Greya’ moga sie schowac, moczyl glowe w minusowych temperaturach. Kuracja nie przyniosla spodziwanych efektow, a w necie pojawily sie filmy, na ktorych O.D. w samych gatkach biega z siekiera po podworku. Czy powstanie „50 twarzy Grassa’, tego na razie nie wiemy! Sam zainteresowany, juz na Galii AT wspominal o jakims scenariuszu. Nikt sie sie jednak nie spodziewal, ze miał na myśli coś na podobienstwo „Pięćdziesieciu twarzy Greya’!!!!
Na koniec dodam tylko, ze po tych wszystki „atrakcjach’, popularnosc WaTRIata wzrosla do tego stopnia, ze na ulicy przechodnie wolaja do niego, hej WaTRiacie, Twoja twarz brzmi znajomo!!!
Pewnie rozpusta i hulaszczosc trwaly by w nieskonczononsc, gdyby z pomoca nie przyszla sledziowka, po ktorej, tak jak nakazuje tradycja, WaTRIat posypal glowe popiolem i w ramach postu i pokuty udal sie do miejscowosci Lindow w polnocno-zachodniej Brandenburgii. Jak mozna przeczytac w Internecie, Lindow lezy nad trzema jeziorami, okolo godziny drogi z Berlina. Miasteczko uchodzi za dosc atrakcyjne turystycznie. Jednak z dawnego Klasztou Cystersow pozostaly tylko ruiny, a jako ciekawostke, mozna podac, ze w latach 1937-1944 miescil sie w Lindow osrodek organizacji Lebensborn. Lebensborn, czyli Stowarzyszenie Źródeł Życia, mialo stworzyc odpowiednie warunki do odnowienia krwi niemieckiej i hodowli Herrenvolk! Brrr, az mi ciarki przeszly po plecach. Na szczescie Herr WaTRIat jest czystej krwi polskiej i odnawiac go juz raczej nie trzeba, no moze tylko mozna by go bylo od czasu do czasu odswiezyc. Jednak to ani u Cystersow, ani w Lebensbornie, tylko w Sport- und Bildungszentrum Lindow przyszlo spedzic Watriatowi nastepne 72 godziny. Centrum to znane jest przede wszytkim z osiagniec niejakiej Krysi Otto oraz jej lekarza Horsta Tauscha i trenera Stefana Hetzera, ktorzy w czasach NRD mieszali tutaj rozne proszki i dodawali je do posilkow. Jednym slowem badali zawartosc cukru w cukrze. Czy trener Olaf, tez cos mieszal nie wiem, ale wiem ze na pierwszym treningu przypomnial WaTRIatowi, skad mu wyrastaja nogi i nie tylko, tak ze po 2 godzinach magla wodnego, Watriat z trudem doczolgal sie do pokoju. Na odpoczynek nie bylo za duzo czasu, bo juz za chwile miala sie odbyc „Videoanalyse’, tego co wyczynial w wodzie. Na analizie bylo bardzo sympatczynie i nawet zabawnie, do momentu kiedy Watriat zorientowal sie, ze to co poczatkowo wzial za kałamarnice olbrzymia, to on sam. Te wszystkie dziwne ruchy w WatRiata w wodzie, Olaf podsumowal filozoficznie, ze nigdy nie jest tak zle, zeby nie nie moglo byc jeszcze gorzej i nakazal udac sie na odpoczynek. Nazajutrz byly tylko 3 Treningi w wodzie i jeden w Saunie.
A w ostatni dzien wolno juz bylo tylko 2x isc na basen. Ogolnie na liczniku bylo okolo 20km..
Przysłowiową wisienką na torcie bylo poznanie niejakiej Influenzy. Nie byla moze ona taka zdradna (Potem usiadła—ale taka zdradna, Jak wrona, kiedy z wieśniakiem po roli. Chodzi szykowna i do lotu składna) jak znana nam wszystkim Hiszpanka, ale miala tyle wdzieku i osobistego uroku, ze Watriat zabral ja do domu i poszedl z nia od razu do lozka. Dopiero po 4 dniach, zona Watriata zorientowala sie co sie dzieje i wyrzucila Influenze na zbity pysk.
Wlasciwie sladu po niej juz nie ma, ale Watriat jeszcze cos tam od czasu do czasu chrzaknie i na sama mysl o niej, przechodza mu ciary i dreszcze
@Andrzej, dzieki za pomoc, @Lukasz, Demarczyk, ale do tekstu Jasnorzewskiej….
@LG . A Mickiewicz , 'Pani Twardowska’. 'Jedza, pija , lulki pala…’ :-))) http://literat.ug.edu.pl/amwiersz/0017.htm
Słowacki, Demarczyk… no pięknie! A ponieważ Grassa do odpowiedzi imiennie wywołałeś (nazwiskowo raczej powinno być :-)) to dodam tylko, że u mkona trenowałem do Celebrity Spalsh gdzie mój rywal Maciek Dowbor będzie kręcił salta. A to skąd jest? Watriat…siadl w koncu stola, podparl sie w boki jak basza, Hulaj dusza hulaj wola, Dajcie mi szybko tu Grassa! Sienkiewicz? Trylogia?
Panowie! Jesteście niesamowici, a porównanie do Wokulskiego nad wyraz trafne 🙂
@Marek wyczuwam sporą dozę zazdrości 🙂 Co do błony, to jest tak, jak w tej piosence o jabłonce: miałam ci ja błonkę…:)))
Sądząc po tych kilometrach przepłyniętych/przepełzniętych ostatnio (Piotrek, Kuba, etc) to Panowie próbują odwrócić kierunek ewolucji. Kiedyś nasi przodkowie wyszli na ląd, a Wy idziecie w odwrotnym kierunku!! Sprawdźcie, czy Wam już błona między palcami nie rośnie!
Tomek, a co Ty taki Wokulski jestes? Niby niemieckiego nie zna, a wszystko rozumie :)))
Najwyraźniej moda na porno filmy w AT zapanowała na dobre. Jeszcze nie przebrzmiały efekty audiowizualne z felietonu Ojca Dyrektora a tu już mamy publikację jakiejś listy dialogowej. Nie znam niemieckiego ale te 'gleiten Finger’ sa wymowne nie mówiąc już o 'Lagen’. I jeszcze jakieś teksty o trzech miss mokrego podkoszulka jak rozumiem z podaniem ich osiągów. Ciekaw jestem co to znaczy 1000 ohne alles – bez niczego ? ale bez czego ?
Kałamarnica powiadasz….. pomylił się i myślał, że to On! Dlaczego się nie dziwię? :-)))