Zgodnie z koncepcją zwycięzcy nagrody za blog, powinienem ten wpis zatytułować 'Inflancka’, a we wpisie napisać 'syf, kiła i mogiła’. Niebyła by to prawda. Nie oddałoby, to sedna problemu basenu, na którym spędzam tyle czasu. Postaram się go oddać w kilku anegdotkach.
Ogólny, bród i smród, to nie jest największy problem. A może jest to nawet zaleta. Kiedyś podczas rozmów po basenie, ktoś zaczął zastanawiać się dlaczego w szatni ludzie wypiskują na siebie połowę puszki dezodorantu. Odparłem, że to nie dezodorant, ale środek przeciwgrzybiczny. 'To dlaczego robią, to na ciało?’ – padło pytanie. Bo na nogi już za późno – odparłem.
No dobrze, może nie jest tam tak źle, pod względem czystości. Może nie jest, ale jest znacznie większy problem. Szatniarze. Każdy z nich, to Krzysztof Jarzyna ze Szczecina:
http://www.youtube.com/watch?v=T0bTBFNMBYc
Kto nie miał zapomniał torby foliowej, nie wie ile ona jest warta! Oj nie wie, nie wie. Nawet piękny worek z Roth, w który chciałem schować buty (ten tekst należy odczytywać głosem dowódcy musztrującego szeregowców) JEST NIEZGODNY Z REGULAMINEM, A BUTY NALEŻY SCHOWAĆ DO TORBY FOLIOWEJ!!! Szanuj torbę foliową jak siebie samego.
Spróbujcie się spóźnić na ostatnie odebranie rzeczy z szatni. Można je odebrać do 21:20 (chyba, a może do 21:30). Później już trzeba obowiązkowo zostać opieprzonym. Nie ma znaczenia fakt, że ludzie z zajęć takich jak nurkowanie odbierają swoje graty dopiero o 22. Regulamin, jest regulaminem i pływacy mogą odbierać kurtki, tylko do 21:20! To nie jest żart.
Inna anegdota. Telefon z banku. Pan szatniarz zaczyna wydzierać się do telefonu 'To nie jest moja wina, że bank udzielił mi takiego kredytu, którego nie jestem wstanie spłacić!!!! To po co mi udzielaliście tego kredytu!!!!’.
Kiedyś mojemu koledze ukradli kluczyk i ogołocili całą szafkę. Pierwsze zdanie szatniarza brzmiało 'Za zgubiony kluczyk, trzeba zapłacić 50 zł’.
No dobra Inflancka miewa plusy. Jest tanio, jest to 50tka. Reszta personelu jest sympatyczna, a sok ze świeżo wyciskanych owoców po treningu, też ma zalety. No i zielony dinozaur, do którego jest 25 metrów.
Adriana – kobiety mają łatwiej 😉
Ojtam ojtam. Dzien w dzien co rano na Inflanckiej zasuwa banda medalistow MP i reprezentantow kraju w plywaniu, triathlonie i piecoboju nowoczesnym, zyja i maja sie dobrze. Jest 50tka, jest arcytanio, nie ma limitu czasowego, i jak malo na ktorym basenie w Polsce funkcjonuje tam duza kultura plywania. Jak gosc z ulicy widzi ze zawodnik czy zawodniczka tluka trening a nie maja zajetego toru to nie laduje sie i nie plywa srodkiem zabka startujac jak juz-tuz-tuz zblizamy sie do nawrotu. No i ten zielony dinozaur 🙂
Scena z wczoraj: -’ Przepraszam bardzo, nie wypadł może szalik z rękawa tutaj gdzieś ?’ Cisza. -’Taki szary …’. Mówi gościu skruszonym głosem. -’No i co ! No i coo!’. Odparł szatniarz podniesionym głosem. Cisza. -’Mówiłem, nie wkładać w rękawy. Mówiłem !’ I wręczył spod lady szalik, który trzymał cały czas w ręce przez całą rozmowę. Uśmiałem się niesamowicie, szczególnie, że przed wyjściem przeczytałem Twój wpis Kuba 😀
Muszę wziąć w obronę panów szatniarzy. A może tylko jednego z nich. Któregoś razu oddałam buty w plastikowej torebce (!). Przeszło 🙂 Żadnego komentarza. A wyszłam z basenu po terminie odbierania butów. Moja plastikowa torebka była wystawiona na zewnatrz. Posłusznie ją odebrałam a kluczyk udało się 'oddać’ za pomocą szczeliny w kracie. Chwilę później pojawił się Pan szatniarz i miło poinformował mnie, że buty wystawił a za kluczyk dziękuje. Można? Owszem. Może to odosobniony przypadek, ale jak widać – czasem się zdarza.
Największą zaletą Inflanckiej jest nieograniczony czas na basenie. Niby to jest 90 minut, ale nie ma tam żadnej technicznej możliwości wyegzekwowania tego. Na długie treningi w sam raz. A zielony dinozaur rządzi 🙂
🙂 chwila śmiechu po stresującej robocie. Dzięki Kuba. Ale w sumie to smutne, co piszesz. Czas zatrzymał się w PRL-u…na Inflanckiej byłem raz…i więcej tam nie pójdę. Wybieram basen w Piasecznie. Tanio, CZYSTO i rewelacyjna obsługa. Polecam.