Ironman Vichy – organizacja, atmosfera, logistyka

To był mój piąty Ironman. Kolejny medal, kolejna koszulka i kolejne cenne doświadczenie oraz niesamowita atmosfera sportowego święta. Nie będę skupiał się w tym felietonie na swoim wyniku i walce o czas, bo w kontekście celów i założeń nie ma on znaczenia, zawody nie były udane, bez życiówki i zadowalającego miejsca w kategorii wiekowej, ale bardzo się cieszę, że ukończyłem kolejne zawody na tym dystansie i po raz kolejny egzamin na szóstkę zdała „głowa”. Jeżeli w tych zawodach cokolwiek zagrało, to właśnie – mówiąc po naszemu – psycha. Jak tylko opadną emocje, przyjdzie czas na chłodną analizę, a ponieważ otrzymałem wiele zapytań o samą organizację imprezy, o to, czy warto jechać do Vichy, opiszę krótko swoje spostrzeżenia. Zacznijmy od terminu zawodów i dojazdu do Vichy. 

 

Prolog

Vichy położone jest w środkowej części kraju, między Paryżem a Lyonem, około 350km od stolicy Francji. Jeżeli komuś wydawało się – tak jak mnie – że data 30.08 uchroni przed upałami, to wyprowadzam z błędu. W niedzielę, w dzień zawodów, temperatura osiągnęła prawie 40 stopni Celsjusza, było duszno, a wiatr, który zaczął wiać około godziny 11.30 (na drugiej pętli rowerowej) był jak gorący powiew z otwieranego piekarnika. Najdziwniejsze jest to, że po prostu trafiliśmy na upalne okienko pogodowe. Zwykle temperatura nie jest tak wysoka. Przez kilka dni przed weekendem było około 22 stopni Celsjusza, a już dwa dni po zawodach temperatura osiągnęła 17 stopni Celsjusza, było pochmurno i kropił deszcz. Tylko dwa dni – sobota i niedziela – przypominały IM Frankfurt z tego roku. Osoby, które mają problem z wysiłkiem fizycznym w czasie upału, mogły mówić o pechu. O tym jak było ciężko, niech świadczy chociażby liczba uczestników, która nie przekroczyła mety. Na starcie stanęło 1626 osób, a do końca dotrwało 1182. 444 triathlonistów i triathlonistek  zmuszonych było poddać się na trasie przede wszystkim z powodu upału, ale widziałem również mnóstwo osób zmieniających dętki lub takich, które stały zrezygnowane przy trasie rowerowej.

 

Transport

Aby dostać się do Vichy trzeba mieć ciut więcej pieniędzy niż na bilet lotniczy, bo ten z wyprzedzeniem można kupić nawet za 200 złotych, ale transfer z Paryża do Vichy może być już wyzwaniem – czasami jednak przyjemnym. Można wybrać pociąg, ale transport publiczny jest tak drogi, że pokonanie 350km będzie nas kosztować od 60 do nawet ponad 100 Euro w jedną stronę (plus w niektórych przypadkach dodatkowa opłata za bagaż). Można wynająć samochód, ale to również koszt kilkuset Euro plus paliwo. Można również zdecydować się na szukanie transportu online poprzez stronę Bla Bla Car, co w moim przypadku okazało się strzałem w dziesiątkę. Trafiłem na małżeństwo triathlonistów, które jechało na zawody do Vichy – odebrali mnie z lotniska i podwieźli pod sam hotel. Podróż trwa zwykle około czterech godzin, licząc, że ominiemy paryskie korki, w których z reguły traci się ponad dwie godziny. Podróż ma jednak mnóstwo zalet – poznajemy ciekawych ludzi, nie ma nudy, przez bite 4h rozmowy o triathlonie, zawodach IM Vichy, organizacji, trasie, itp. Koszt takiej wyprawy to maksymalnie około 400 złotych w obie strony, w zależności od tego, czy kierowca zażyczy sobie dodatkową opłatę za walizkę rowerową. 

 

Ironman Vichy

To pierwsza edycja zawodów z serii IRONMAN. Wcześniej odbywały się na tej samej trasie zawody Challenge Family. Wszystko było więc gotowe i tak naprawdę należało tylko zmienić „obrandowanie”. Momentami było to zabawne, bo na niektórych tablicach spod napisów Ironman i komunikatów z „emką” prześwitywały nazwa i logo Challenge Family. W strefie startu i mety wszystko było przygotowane jak rok temu. Trzeba przyznać, że organizacja odbioru pakietów przebiegała bardzo sprawnie, bez kolejek, do biura zawodów wchodziło się przez średniej wielkości Expo rozstawione vis a vis trybun i mety. Finish Line zrobiona na wzór najlepszych tego typu. Były trzy trybuny, pośrodku nich meta i nawrotka na kolejne pętle biegowe. Za każdym razem, co 10km, przebiegało się wśród tłumów kibiców oczekujących na mecie, mijając po swojej prawej stronie zegar odmierzający czas. Ale do biegania jeszcze wrócę. 

 

finishline vichy2105

 

Pływanie

Ten kto startował w Roth lub Londynie może sobie z łatwością wyobrazić pływanie w Vichy. Niemal to samo. Rzeka o uregulowanym nurcie, nie czuć prądu, szeroki „kanał” i dwie pętle z tzw. „australian exit”, czyli wyjściem z wody, przebiegnięciem kilkudziesięciu metrów i skokiem do wody na drugą, ale już inaczej poprowadzoną pętlę. Atrakcyjne dla widzów, mało nudne dla zawodników. Woda niestety brudna i jeżeli ktoś nastawił się na złapanie nóg lepszego pływaka, mógł mieć problem z ich utrzymaniem. Mimo, że start z wody, było tłoczno i przez ponad 2km płynęło się w zbitej paczce. Na całej długości rozstawione małe żółte bojki nawigacyjne i duże kwadratowe jako nawrotowe. Dodatkowo co 500 metrów ustawione sporej wielkości białe kwadraty z informacją o pokonywanym właśnie dystansie. Ten kto korzystał z zegarka podczas pływania, mógł z powodzeniem w ciągu sekundy ocenić jakim tempem płynie.

 

swim1 vichy2015

 

T1

Prowadził do niej niebieski dywan, rozłożony na kamienistej drodze, więc trzeba było uważać, a ten kto dokładnie nie sprawdził wybiegu ze strefy – tak jak ja – mógł sięgnąć bruku. W pewnym momencie przebiega się przez krawężnik, który przykryty dywanem nie jest dokładnie widoczny i łatwo o potknięcie. Stłuczenie kolana to najmniejsza kara, jaką dostałem za gapiostwo. W T1 panował ład i porządek. Idealnie porozwieszane worki z dobrze widoczną numeracją. Ten, kto w tym roku narzekał na worki i koszyki w Gdyni oraz brak możliwości wejścia z własnym plecakiem do T1, zdziwiłby się bardzo w Vichy. Tam w ogóle nie było możliwości wejścia do T1 (oprócz strefy rowerów) ani dzień przed, ani w dniu zawodów! Podchodziło się do barierek ogradzających strefę i oddawało worki wolontariuszom, którzy sami wieszali je na odpowiednich haczykach. Jeżeli rano mieliśmy ochotę dopakować cokolwiek do worków, wolontariusz najpierw przynosił nam je do ogrodzenia, a później odnosił na miejsce. Plusem był duży namiot do przebrania się po pływaniu. Wyszedłem z wody bardzo daleko, bo dopiero 85 w swojej kategorii, a przede mną byli jeszcze zawodnicy z innych kategorii, startujący w tej samej fali, ale w namiocie było bardzo dużo miejsc siedzących, komfortowe warunki do przebrania się z pianki na rower. 

 

bicycle vichy2015 

 

Rower

Chyba jedyny minus tej imprezy to fatalnej jakości nawierzchnia. Sporo dziur, kamyczków na drodze, mnóstwo ostrych zakrętów i kluczenia w małych wioseczkach – trasa trudna technicznie, na drodze w kilku miejscach progi zwalniające, studzienki na których gubiło się bidony (dwa razy), poprzeczne zgrubienia asfaltu, które „wyrzucały” z siodełka i lepiej było pokonać je stojąc w blokach. Ogromnym zdziwieniem dla mnie była niezabezpieczona trasa rowerowa. Były fragmenty, gdzie odbywał się normalny ruch samochodowy, pojazdy włączały się do ruchu z dróg podporządkowanych, na niektórych skrzyżowaniach nie było wolontariuszy, a jezdnia w newralgicznych punktach nie była przedzielona pachołkami. Podczas wyprzedzania wolniejszych zawodników trzeba było mieć pewność, że z przeciwka nie wyjedzie żaden samochód (czego przykład jest w filmie poniżej).

 

http://youtu.be/1KOr3edjrr4

 

Czasy zawodników PRO (pierwsza siódemka między 4:31 a 4:51) są dowodem, że nie jest to szybka trasa. Według mojego Polara V800 domierzona idealnie – 180km. Tylko dwa krótkie podjazdy, nie robiące wrażenia nawet na tych, którzy cały rok trenują na Mazowszu. Profil trasy z miernika rowerowego może być złudny, bo wydaje się jakbyśmy jechali cały czas pod górkę. Trasa była płaska, z dwoma, mało znaczącymi podjazdami. 

 

profil vichy2015

 

Punkty odżywcze na rowerze dobrze zaopatrzone. Podawano również Colę. Praktycznie zero draftingu. Sędziowie pracowali idealnie. Tylko dwukrotnie podczas wyprzedzania zwróciłem uwagę innym zawodnikom, że draftują – odpuszczali natychmiast. Starty falowe i selektywana trasa spowodowała, że drafting był zjawiskiem marginalnym, a przynajmniej ja się z nim nie spotykałem oprócz dwóch wymienionych przypadków. 

 

bicycle2 vichy2015

 

 

Bieganie

Powtórka z Poznania. W większości odsłonięty teren. Bieganie na pętli ponad 10km wokół rzeki z pokonywaniem dwóch mostów i dwoma niegroźnymi podbiegami. Jeden maksymalnie 50 metrów, niezbyt stromy, drugi około 10-ciu metrów. Strefy żywieniowe co 2km, idealnie zaopatrzone w zimną wodę, zimną colę, izotoniki, banany, krakersy, żele, batony, itp. nawet na jednej ze stacji były grillowane kiełbasy 🙂 – piknik na całego. Na każdej stacji dwie wolontariuszki polewające wodą z węża – ale nie jakiś drobny prysznic, zraszający delikatnie ciało, a konkretny prysznic zimnej wody pod ciśnieniem. Zatrzymywałem się na każdej takiej stacji, brałem od wolontariuszki prysznic i kilkanaście sekund polewałem wodą całe ciało. Jeżeli chodzi o doping, to prawdę mówiąc odczuwalny był wyłącznie na nawrotce, w strefie mety oraz w dwóch miejscach, gdzie dopingowali mnie kibice z Polski! Dzięki wielkie! Pozostała część trasy bardzo umiarkowanie, ale widocznie upał jaki panował tego dnia, wystraszył również większość kibiców, która pochowała się w cieniu lub klimatyzowanych knajpkach. 

 

run vichy2015

 

Strefa finishera

Wchodziło się do niej tuż po przekroczeniu mety, odbiorze medalu i koszulki. Duża przestronna hala z ławkami i stołami, wielkim telebimem, na którym można było oglądać relację z zawodów. Obok namiot masażu, leżaki. Pod względem żywieniowym jedna z lepszych stref, jakie widziałem. Po raz kolejny potwierdzam, że po tak dużym wysiłku strefa regeneracji i żywienia musi być dopracowana do perfekcji. Nie sposób wymienić wszystkich potraw, jakie przygotowano, ale znalazło się miejsce na pizzę, sałatkę z kurczakiem, ziemniakami i ogórkiem, omlety, ciasto, owoce, czekoladę, precle, piwo, napoje gazowane, itp. Podczas „After Party” było podobnie – przygotowano ryż z owocami morza, krewetki, małże, kurczaka, ciasto, itp. Organizatorzy wiedzieli, że uzupełnianie kalorii po średnio 10 godzinach wysiłku, jest jedną z ważniejszych rzeczy. 

 

Niestety większość komunikatów i atmosfera budowana byla w oparciu o język francuski, nawet podczas dekoracji, ale tak to bywa podczas pierwszych edycji zawodów, kiedy 90% uczestników to zawodnicy z danego kraju, gdzie organizowana jest impreza. 

 

winner vichy2015

 

Sloty

Sloty na Hawaje – to już tradycja, że rozchodzą się w kilkanaście minut i nie ma długotrwałej procedury roll down. W najliczniejszej kategorii było tylko 6 slotów, więc i czas musiał być rewelacyjny, aby go odebrać. W mojej kategorii ostatni slot poszedł z czasem 9:33. Pierwszy zawodnik w mojej kategorii (35-39) przekroczył metę z czasem 8:52, co dało mu również 8 miejsce Overall. W kategorii 40-44 było również 6 slotów, a ostatni „sprzedano” za czas 9:29 (!!!), a dwóch kolejnych zawodników również miało czasy lepsze niż kwalifikujący się triathloniści z grupy 35-39. W kategorii 45-49 pierwsza piątka uzyskała czasy grubo poniżej 10 godzin, odpowiednio: 9:22, 9:26, 9:32, 9:34, 9:36. Były – jeśli dobrze pamiętam – trzy sloty.  W kategorii 50-54 były dwa sloty i ostatni „sprzedano” za czas 10h 1 minuta, a „dziadek” Van Hamme z Belgii popłynął 3.8km w 1:03:46, przejechał rowerem 180km w czasie 5:04:31 i pobiegł maraton w 3:25:05. Aby otrzymać kwalifikację na Hawaje w wyżej wymienionych kategoriach, trzeba było w większości przebiec maraton w 40-stopniowym upale w czasie między 3:03 a 3:25!!! W kategorii 55-59 był jeden slot. Trzech pierwszych zawodników miało czasy odpowiednio: 10:40:41, 10:46:34 i 10:47:34. 

 

Epilog 

Chcecie wiedzieć jak zakończyła się historia z ryżem? Ci z Was, z którymi jestem w kontakcie na Facebooku wiedzą, że miałem problemy z zamówieniem „swojego” śniadania w dzień zawodów. Za żadne skarby obsługa hotelowa nie była w stanie ugotować mi miski ryżu 🙂 i nie pomogły nawet telefony samego Przemo Łukasika, który będąc na Filipinach zaproponował pomoc, zadzwonił do Vichy w moim imieniu i negocjował z paniami z recepcji. Przemo spędził kilka lat we Francji, a że jest jednocześnie triathlonistą, doskonale rozumie takie fanaberie jak moja. Nie udało się. Ale podczas objazdu trasy samochodem, dzień przed zawodami, razem z Radkiem Pawłowskim i jego żoną Magdą, zatrzymaliśmy się w małej pizzerii prowadzonej przez dwóch przyjaciół. Krótka rozmowa o Ironmanie, szybka prośba o ryż i … il y a! Merci beaucoup!

 

picolinio

Powiązane Artykuły

22 KOMENTARZE

  1. Łukasz super pełna informacja. Przy okazji jeszcze raz dziękuję i przepraszam bo chyba byłem jednym z tych bardziej upierdliwych, którzy czekali informacji z Vichy. Przekonał mnie do tych zawodów przede wszystkim profil trasy rowerowej jak i możliwość zrobienia slota na następny rok. Daje to możliwość lepszego przygotowania się zarówno organizacyjnego jak i fizycznego. Nie będzie łatwo po prostu trzeba będzie wygrać kategorie i juz 🙂 Mam nadzieje że ja w przeciwieństwie do Ciebie trafie w „okienko pogodowe ” z temperatura +17C 🙂

  2. Hej Łukasz. Dzięki za pełny opis nowej lokalizacji IM. Gratulacje za ukończenie, tym bardziej, że jak nie idzie wszystko zgodnie z planem to jest zdecydowanie ciężej zmusić się do wysiłku i wizja dotarcia do mety na maratonie to wyzwanie jak wejście na Everest. A przy tak długim wyścigu czasami nie ten dzień, nie ta pogoda, etc potrafią pokrzyżować plany. Tak samo jak ty w ja w Zurichu już na pływaniu wiedziałem, że to nie mój dzień, rower sporo ogorzej niż zakładałem, a tempo biegu utrzymałem na pierwszych 3 km

  3. Będe trzymał kciuki. Za taki czas roweru i pływania oddałbym lewe płuco i prawą nerkę. Ja 26.09 będę walczył na Majorce. Planuje złamać 9:45, ale już mi trener wylał wiadro zimnej wody na łeb jeśli chodzi o rower. No cóż…jak to mawiał Pudzian…tanio skóry nie sprzedam. Jeszcze raz gratuluję i mam nadzieję do zobaczenia gdzieś, kiedyś 🙂

  4. Przemek – no właśnie nie wiem :-). w zasadzie całe zawody poszły nie tak, jak zakładałem. Już na pływaniu było ciężko. rower tylko w połowie według założeń. czas powinien być poniżej 5h. Niestety na biegu nie byłem w stanie osiągnąć prędkości, jakie w normalnych warunkach osiągałem na długich, „ironmanowych” treningach – czyli 4.40min/km. next time 🙂

  5. Witam Cię Łukasz, wybacz, dopiero wchodze od ubiegłego roku w świat triatlonu(głównie half IM oraz IM), więc nie znam jeszcze polskich nazwisk i ich możliwości, ale pytanie o czas biegu. Skąd tak słaby czas? Rower i pływanie szacun, ale bieg na 3:50 to kwestia jakiegoś kryzysu czy temperatury?

    Graty za metę !!!

  6. Fajna relacja Łukasz. I gratulacje za start i wynik. Tak, wynik jaki by on nie był. Każda trasa inna jak i pogoda, samopoczucie i nasz wiek ;). Zresztą ważne że udało się z ryżem 🙂
    pozdrawiam

  7. Marcin – założenia były kręcić 235 watów. I na pierwszej pętli tak było. Moc znormalizowana wyszła nawet wyższa. Dało to średnią prędkość ponad 36km/h. Niestety na drugiej pętli, kiedy zaczęło już wiać i zrobiło się bardzo gorąco z jednej celowo trochę odpuściłem, a później odpuścił już mój org. i nie chciał wrócić na swój rytm już do końca biegu. Słabo było zresztą już od początku pływania.

    Bogusław – dziękuję! W przyszłym roku planuję pobawić się trochę w Polsce 🙂 Być może IM w PL. Zobaczymy. Zawsze robię jednego Ironmana rocznie, więc pewnie będzie tak i w przyszłym roku. powiem tak… plany będą ulegały modyfikacji na bieżąco :-))) ruch samochodowy w moim przypadku nie miał żadnego wpływu na wynik i szybkość pokonania trasy- po prostu był pewnego rodzaju niebezpieczeństwem przy tej prędkości i ilości zawodników. wprowadzał raczej mały dyskomfort psychiczny :-))

  8. Gratuluję Ojcze Redaktorze. Z opisu wynika, że Vichy to fajna miejscówka, ale nie do robienia życiówek. Wcześniej myślałem, że będzie skok na 9 godzin. Pogoda pewnie pokrzyżowała plany a i trasa rowerowa (nawierzchnia + ruch samochodowy) też miała wpływ na ten wynik. Jestem ciekaw czy w przyszłym roku też pełen IM?

  9. Artur… czekaj tatka latka;) nie napisze kiedy pisałeś, ze jest juz na ukończeniu:) chyba nie czekasz do końca września zeby dopisać epilog?;)))
    Łukasz… a myślałem, ze kręciłeś 250-350W:) no to patrząc na różnice wzniesień i nawet biorąc pod uwagę kilka zygzaków to chyba więcej niz 250 m przew na jednej pętli nie wyszło czyli 500 m na całości czyli ok. 0,3%

  10. Łukasz, mea culpa 😉 , może jest potrzebny wewnętrzny marketing 🙂 . Długie relacje sa nieocenione, liczę jeszcze na Artura z Kalmar, ale ujęcie tego w statystyki byłoby dodatkową wartością. A z poziomem wpisów uważam, że Ojciec Dyrektor radzi sobie bardzo dobrze 🙂

  11. Marcin – to jest oczywiście wykres wysokości! 🙂 a wartości max i min jeżeli chodzi o wzniesienia są taki:
    Min. Elevation, m 209.00
    Max. Elevation, m 355.00

  12. Jarek – jest taki mechanizm już od kilku lat na AT 🙂 jak wejdziesz w kalendarz, to po prawej stronie masz suwaki z hasłami, co oceniamy i wystawiasz ocenę. Problem w tym, że nikt z tego nie korzysta, a sens tworzenia takich tabel jest tylko wówczas, kiedy uczestnicy wypowiadają się zaraz po zawodach, pamiętają wszystkie szczegóły. Swoją drogą zapytam w Sportevolution, ilu uczestników wypełniło ankietę z oceną zawodów 🙂 to też pokaże potencjał, czy w ogóle jest sens modyfikowania i tworzenia takiego narzędzia. Chciałbym, aby coś takiego zafunkcjonowało, ale z drugiej strony boję się również czarnego PR i osób, które chcąc troszkę podkopać konkurencję, będą wystawiać celowo niskie oceny. Niestety nie ma tu chyba lepszego wyjścia jak właśnie takie felietony jak moje, Marcina Stajszczyka, czy innych zawodników, którzy ze szczegółami opisują organizację podpisując się imieniem i nazwiskiem. Myślę, że pierwszą modyfikacją, jaką zrobimy, będzie podpinanie tych tekstów, do danej imprezy w kalendarzu.

  13. Łukasz, może warto stworzyć na AT mały dział, w którym w krótkiej, z góry określonej formie, w punktach, np profil trasy, organizacja, punkty odżywcze, kibice, itp zamieszczane byłyby oceny, informacje postartowe. Byłoby to pomocne narzędzie przy planowaniu startów.

  14. Łukasz – a ten wykres to jest wykres mocy czy wysokości? Też mi się wydawało, że 2% to nie możliwe skoro z opisu trasa płaska i tylko dwa wzniesienia (musiałyby być bardzo strome, żeby na całości wyszło 2%) ale nie chciałem się „czepiać”;))) Stwierdziłem, że to wykres wysokości i wtedy jest pod górkę a na 70km nawet stromo:) ale teraz jak na to patrzę to chyba jest to wykres mocy?:)

  15. Marcin – wykreśliłem te 2% nachylenia z relacji, bo chyba źle odczytałem wskazania. spojrzę wieczorem jeszcze raz. to raczej niemożliwe, aby z całości było 2%. dam znać.

  16. Arek – PROSZszsz! Twoje życzenie… 😉 rezultaty „dziadków” dodane.

    Marek – mea culpa! Nigdy więcej. Kolejny obóz wysokogórski czy nawet wysokoprocentowy tylko u Ciebie! Obiecuję!

    Marcin – wieszaki z workami były dobrze widoczne, ale numery z daleka już nie, więc mógłbyś sobie zwizualizować jedynie dobieg do odpowiedniego sektora.

  17. Trzeba mieć wyjątkowego pecha żeby trafić na taką pogodę. Z drugiej strony w tym sezonie to raczej standard… Niestety. Najważniejsze, że była walka i za to należą się gratulacje! Patrząc na wyniki w poszczególnych kat rodzi się pytanie – jak oni to robią?! Szkoda, że nie dodałeś wyników jeszcze jednej kategorii 55-59…. :-)))

  18. No cóż mogę napisać… Jak to skomentować… Redaktor miał opcję obozu treningowego na Suwalszczyźnie, po którym zawodnicy poprawiali życiówki o 16 min na 1/2 IM, a wybrał Dolomity czy inne włoskie Alpy. Człowiek się uczy całe życie…
    Łukasz, gratulowałem już walki i hartu ducha więc nie będę się powtarzał.

  19. Bardzo cenna relacja! Rzetelny opis, wiele szczegółów, brawo, z kogo Ty czerpiesz inspiracje?;))
    Trzymając się wytyczonych ram (nie o wyniku i walce) czyli o organizacji – ja bym się nie zdziwił, że nie mogę odwiesić osobiście worka, skoro są wieszaki i worek do T1 i T2 zostawia się jak zawsze dzień przed to, fakt że ktoś go za mnie powiesi nie robi wielkiej różnicy (o ile nie powiesi w złym miejscu:), a oczywiście wejście do T1 było możliwe, żeby odstawić rower i nie sądzę, że ktoś robił problem, że rower odstawiasz z plecakiem na plecach, w którym wcześniej zapewne miałeś dwa spakowane worki jak zawsze;)) Natomiast zastanawiam się nad tym czy i na ile ta część strefy z workami była dobrze widoczna, żeby sobie zwizualizować bieg przez nią po pływaniu i rowerze, żeby się nie zgubić i trafić do swojego? To jest dosyć ważne i zawsze przed zawodami taką trasę w strefie przechodzę i określam pkty orientacyjne. Wiadomo, że potem w stresie bywa różnie. Brak takiej możliwości mógłby mnie zirytować;))
    A średnie nachylenie 2% na 180 km z takim łagodnym ale stałym wzniosem to nie mało i choć miało się wrażenie jechania po płaskim to jednak myślę, że swoje piętno odcisnęło.
    A propos klimatu to kto wie, może teraz już takie lata w Europie będą zawsze, jedyne miejsca z gwarancją chłodu na trasie to Skandynawia (ale tam może być przegięcie w drugą stronę:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane