Na zawodach IRONMAN Cozumel wydarzyło się wiele – zła pogoda, opóźniony start, odwołana część pływacka. Mimo wszystkich trudności, Robert Wilkowiecki zajął 3. miejsce! Opowiedział, jak wyglądały przygotowania techniczne.
ZOBACZ TEŻ: IRONMAN Cozumel: To był prawdziwy rollercoaster! Robert Wilkowiecki na 3. miejscu
Akademia Triathlonu: Lecisz na Hawaje w następnym roku! Ogromne gratulacje. Jakie to uczucie?
Robert Wilkowiecki: Dziękuję! Choć to uczucie nie jest już takie ekscytujące jak za pierwszym razem, to jednak czuję dużą motywację, aby w Hawajach zaprezentować się z jak najlepszej strony. Po chaotycznym wyścigu w Cozumel przede wszystkim odczuwam ulgę, że udało mi się zdobyć kwalifikację na Hawaje dosłownie w ostatniej chwili.
AT: Jednak to Cozumel jest Twoim ulubionym miejscem do rywalizacji. Jak jednym słowem określiłbyś ostatni wyścig w IM Cozumel?
RW: Po ostatnich zawodach w Cozumel nie jestem już tak pewien, czy to moje ulubione miejsce do rywalizacji (śmiech). Jednakże nadal jest to moje ulubione miejsce, które odwiedziłem w trakcie zawodów. Jednym słowem: był to rollercoaster! Wydarzenia rozpoczęły się już od samego startu i wymagały ode mnie dużego skupienia, aby mentalnie przystosować się do wszystkich tych zaskakujących wydarzeń. Zawody nieoczekiwanie się wydłużyły, ponieważ mimo odwołania pływania, start został przesunięty.
ZOBACZ TEŻ: Robert Wilkowiecki o IM Cozumel: „Myślałem, żeby zejść z trasy”
AT: Na pewno presja jest większa niż wcześniej. Będziesz musiał poszukać nowych rezerw w organizmie, a także pewnie rezerw i korzyści płynących ze sprzętu…
RW: Oczywiście, z każdym kolejnym rokiem presja wzrasta, ale jestem na to przygotowany. Mamy klarowny plan rozwoju, który zakłada dalsze udoskonalanie mojej kondycji fizycznej oraz aspektów technicznych i aerodynamicznych na rowerze, nad którymi już rozpoczęliśmy pracę. Naszym głównym celem są mistrzostwa świata IRONMAN.
AT: Współpracujesz z Ekoï, a jeśli wejdziemy na ich stronę, to zobaczymy ciekawą ofertę kasków czasowych. W czym jeździsz i dlaczego?
RW: Wybór padł na TTRB, składa się na to parę rzeczy. Przy pierwszym “przymierzeniu” ten model dużo lepiej mi pasował pod względem komfortu i “współpracy” z moją pozycją. Jest bardzo dobrze wentylowany, co też jest bardzo ważne. Dodatkowym atutem jest jego wygoda. W testach w wilgotnych warunkach w Cozumel kask sprawdził się świetnie, nie miałem problemów z parowaniem wizjera. Jednak finalna decyzja zapadła po testach aerodynamicznych, gdzie ten model okazał się też najszybszy.
AT: Razem z Piotrem Klinem oraz Pawłem Kazanowskim robiliście testy kasków czasowych i porównywaliście wyniki. Jak wypadł TTRB w testach aerodynamicznych?
RW: Współpraca z Piotrem i Pawłem zaowocowała wyborem kasku TTRB, który okazał się najszybszy w testach aerodynamicznych. Różnice były znaczące, nawet 9 watów przy prędkości 46km/h. Co ważne – rozpoczęcie współpracy z Ekoï było również uzależnione od wyników tych testów. Taka otwartość partnera jest nieoczywista. Tutaj mamy wspólny cel z Ekoï – jak najlpeszy wynik na mecie.
AT: Czemu wybrałeś TTRB, a nie model Veloce, w którym ścigają się również najlepsi na świecie – Anne Haug czy Patrick Lange?
RW: Testowaliśmy również inne modele, w tym Veloce. Decyzja zapadła po wynikach testów aerodynamicznych. Veloce, mimo że jest bardzo ładny (śmiech), okazał się niekompatybilny z moim ciałem i pozycją. Rozmawiałem na ten temat z Patrickiem Langem, dla którego Veloce okazał się lepszy. To pokazuje, jak indywidualna może być ta decyzja oraz jak ważne jest podejście do wyboru kasku w sposób metodyczny.
Tekst powstał we współpracy z firmą Ekoï.