Jakie wyzwania czekają w tym sezonie Polski Związek Triathlonu? Jak wygląda kwestia stania na straży fair play? Czy zawodnicy zaakceptowali licencję na zawodach? O tym i o innych kwestiach z wiceprezesem związku Pawłem Młynarczykiem rozmawiała Aleksandra Bodnar.
ZOBACZ TEŻ: Czym jest program TriPOP Polskiego Związku Triathlonu?
Aleksandra Bodnar: Jakie są najtrudniejsze wyzwania, jakie ma przed sobą PZTri w sezonie 2023?
Paweł Młynarczyk: Wyzwania przede wszystkim sportowe. Jeżeli chodzi o kwestie związane z prowadzeniem biura i umowami z ministerstwem, mamy wszystko uporządkowane. Pozostajemy z kwestiami sportowymi. Tutaj przede wszystkim jest kwalifikacja olimpijska do Paryża.
Paulina Klimas i Roksana Słupek mają duże szanse, co chyba każdy widzi. Nie ustajemy w tej walce o awans mężczyzn i sztafet.
AB: Polski Związek Triathlonu stoi także na straży ducha fair play, uczciwych zachowań wśród zawodników, a także w propagowaniu etycznych zachowań na zawodach. Czy te przepisy dostępne na Waszej stronie internetowej powstawały w wyniku doświadczeń?
PM: Tak, wszystkie przepisy są dostępne na stronie. Są także co roku aktualizowane, a każdy zawodnik powinien przestrzegać przepisów sportowych, a organizator przepisów organizacyjnych.
AB: Czy PZTri ma pomysł na przestrzeganie tego ducha fair play, na walkę z draftingiem? O tym się dużo mówi, to jest dość kontrowersyjne. Nie wszyscy zawodnicy chcą się do tych zasad stosować, mimo że one obowiązują…
PM: Tak jak w każdym sporcie, są zasady, które obowiązują. Są również komisje sędziowskie na każdych zawodach i tu chcemy, żeby sędziowie spełniali przede wszystkim tę funkcję. Myślę, że spełniają.
Drugą kwestią jest uczciwości zawodników. W tym sporcie lub każdym innym. Cały czas się z tym mierzymy w każdej dyscyplinie i uważamy, że dużo zależy od tego, tej uczciwości ludzkiej. Jeżeli chodzi o zasady na zawodach, to musimy zostawić je sędziom. Nie wymyślimy jakichś nowinek związanych przykładowo z draftingiem.
AB: Gdzie tutaj odpowiedzialność jest na sędziach, a gdzie na organizatorach? Gdzie jeszcze jest w tym PZTri? Niektórzy przyjadą na zawody i lubią obrzucać się odpowiedzialnością, mówiąc, że „przecież to nie była moja wina, to sędzia źle wymierzył, zasady były niejasne”. W jakiej mierze PZTri może czuwać nad tą uczciwością zawodników i wyciągać konsekwencje?
PM: Jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne, bo o tym rozmawialiśmy, to chodzi o dostosowanie tras i ilość osób uczestniczących w zawodach. Nie można z tym przesadzać. Nie było jednak takiego problemu, że były zbyt małe pętle w stosunku do zbyt dużej liczby zawodników. Każdy przede wszystkim powinien wymierzyć tę trasę. To robi organizator. Następnie musi dostosować do tego liczbę pakietów sprzedawanych na danym dystansie. To uczciwość organizatora. Nie może przesadzić i mieć 500 zawodników na pętli 10 kilometrów.
AB: Macie dane, ile aktualnie zawodników posiada licencje i startuje w zawodach PZTri?
PM: Mamy te dane. Teraz nie mogę ich przytoczyć, ale one są dostępne.
AB: Jak dobrze pamiętam, to środowisko triathlonowe buntowało się na wieść o licencjach. Pytało, po co są te licencje i dlaczego trzeba za nie płacić i przechodzić badania. Czemu licencja budziła takie kontrowersje?
PM: Czemu budziła kontrowersje, to nie bardzo wiem. Jak chodzi o bunt zawodników i przechodzenie badań, to jest dla mnie niezrozumiałe. Każdy zawodnik powinien przejść te badania i nie robi tego dla związku, ale dla siebie. To dbanie o własne zdrowie.
Organizator ponosi też konsekwencje za zawodnika. Jeżeli wystartuje uczestnik, który jest na coś chory, to sprowadza pewną winę na organizatora. Chcemy, żeby zawodnicy mieli takie badanie i z nimi dopuszczani byli do zawodów objętych systemem licencyjnym. Będziemy na pewno się tego trzymać.
AB: Teraz faktycznie ludzie przyzwyczaili się do tej zmiany, że te licencje istnieją i są wymagane?
Paweł Młynarczyk: Tak. Mamy zawody, które współpracują z nami od tych 2-3 lat i tutaj jakiegoś buntu nie widzimy. Są po prostu zawody, które nie weszły w system licencyjny i nie chcą wejść. Podchodzimy do tego ze zrozumieniem.
My staramy się uczciwie ten system i pieniądze rozliczyć. Przede wszystkim chodzi o wkład własny do zadań, który mamy z ministerstwa, bo związek do każdego zadania ministerialnego musi zapewnić wkład własny. Druga sprawa to przede wszystkim sport wyczynowy, czyli to, na co zawsze brakowało pieniędzy – kwalifikacja olimpijska, która jest głównym celem, a także uczestnictwo zawodników i zawodniczek w wyścigach na całym świecie. Chcemy upewnić się, aby byli odpowiednio przygotowani pod względem sportowym na te zawody. Zawodnicy zawsze będą mieli nasze wsparcie.
Tyle lat, tyle lat mija od wyboru nowych władz i odejścia piatkersa a związek dalej w czarnej…… Miało się dużo zmienić i zmieniło się Ale w zasadzie na gorsze biorąc pod uwagę popularność triathlonu i zamożność społeczeństwa do tego co było 10 lat temu. Zaczynam teraz z dystansem inaczej patrzeć na to co było 20 lat temu bo na te możliwości i narzędzia które istniały nie było wcale tak źle, teraz jest dopiero syf.