Zamieszanie wokół Mistrzostw Polski w Poznaniu cały czas odbija się głośnym echem we wszystkich polskich triathlonowych mediach. Niezadowoleni zawodnicy, zmiany w regulaminie, niejasne zasady przyznawania nagród pieniężnych. O co właściwie jednak chodzi w całej sprawie JBL Triathlon Poznań?
Chaos informacyjny
Nic dziwnego, że temat jest cały czas głośno omawiany, bo chaos informacyjny, jaki towarzyszył nagłym i kontrowersyjnym zmianom regulaminu zawodów nie tylko dostarczył wielu emocji, lecz także sprawił, że spora grupa zawodników pogubiła się w tych wydarzeniach. W konsekwencji wyciągnęli oni błędne wnioski, a komentarze, które były kierowane w stronę organizatora były zlepkiem przypadkowych obelg, a nie merytorycznym opisem nieprawidłowości. Kiedy pytałem o zdanie na ten temat przypadkowych triathlonistów, to otrzymane odpowiedzi tylko utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Postanowiłem więc dokładnie przeanalizować sytuację i wyjaśnić, skąd wzięło się to całe zamieszanie wokół JBL Triathlon Poznań.
Rekordowo wysokie nagrody
Wszystko zaczęło się jeszcze w zeszłym roku, a dokładnie 27 października 2021r. Wtedy na Facebooku organizator poinformował o rekordowej puli nagród pieniężnych na zawodach JBL Triathlon Poznań 2022. Miała ona wynieść 142 000 zł. W komentarzach nie zabrakło pytań o zasady przyznawania nagród. Czy nagradzani będą tylko zawodnicy PRO czy być może będzie klasyfikacja OPEN. Odpowiedź była jasna: „Liczymy open. Każdy może walczyć o nagrody.”.
Kolejna ważna data w tej historii to 11 grudnia. Tego dnia Polski Związek Triathlonu opublikował wyniki konkursu na współorganizację Mistrzostw Polski 2022. Dwa dni później o przyznaniu rangi Mistrzostw Polski na dystansie 1/2IM pochwalił się na Facebookowym profilu organizator JBL Triathlon Poznań. Wynika z tego jasny wniosek. Pula nagród nie była związana z rangą zawodów.
Przez kolejne miesiące w komunikacji nastała względna cisza. Organizator informował o kolejnych sponsorach zawodów, o zmianach progów cenowych i zachęcał do zapisania się na imprezę. Marketingowo wyglądało to naprawdę dobrze. Informacja o rekordowych nagrodach pieniężnych była wielokrotnie podkreślana w branżowych portalach i w social mediach topowych zawodników. To przyciągało niezdecydowanych triathlonistów. Poza tym swój udział zapowiedziała niemalże cała polska stawka PROsów, co dodatkowo podsycało atmosferę i wiele osób miało nadzieję zobaczyć wspaniały wyścig i walkę do samego końca.
ZOBACZ TEŻ: Drafting – co jest uczciwie, a co nie?
Pierwsze zgrzyty
Pierwsze niepokoje zaczęły się w czerwcu, kiedy część osób zaczęła zwracać uwagę na zły stan Jeziora Maltańskiego. Wtedy do startu był jeszcze prawie miesiąc. Warto zauważyć, że podobne sytuacje miały miejsce już wielokrotnie. Na przykład przed Ironman 70.3 Gdynia niemalże co roku na kilka tygodni przed zawodami jest problem z sinicami, który zazwyczaj ustępuje bliżej startu. Dlatego też większość startujących zachowywała spokój i czekała na rozwój wydarzeń.
Prawdziwe problemy organizatora zaczęły się w momencie, gdy na początku lipca zawodnicy zauważyli zmiany w regulaminie. Organizator, mimo wcześniejszych zapewnień, nagle postanowił usunąć Age Gropuerów z walki o nagrody pieniężne, dając taką możliwość wyłącznie zawodnikom PRO. Oczywiście, o ile sam zapis nie budzi żadnych kontrowersji, a nawet jest logiczny, kiedy przyjrzymy się zasadom organizacji zagranicznych imprez, to zmienianie zasad gry na chwilę przed startem i sposób informowania o takich zmianach przez organizatora jest niedopuszczalny. Osobiście znam osoby, które jako amatorzy chciały powalczyć o nagrody finansowe i dostosowali pod ten start kilka ostatnich miesięcy treningu.
Ktoś może powiedzieć, że amator powinien się ścigać dla siebie, a nie dla nagród. Myślę, że pobudki startowania w danej imprezie nie powinny mieć znaczenia. Jeden będzie startował, bo ma blisko, drugi chce pościgać się z kolegą, a trzeci, bo są atrakcyjne nagrody. Wszystkie motywacje powinniśmy jednakowo uszanować.
Podobne przypadki
Tak na marginesie nie są to pierwsze zawody, które wzbudzają emocję z przyznawaniem nagród dla klasyfikacji OPEN i PRO. W ostatnich latach prawdopodobnie największym echem odbiły się Mistrzostwa Polski w duathlonie w Czempiniu w 2019 roku. Mikołaj Luft wbiegł na metę dopiero jako 10. zawodnik OPEN, ale jako 3. zawodnik PRO. Zgodnie z regulaminem otrzymał nagrodę finansową za zajęcie 3.miejsca. Wtedy jednak wszystko było jasne, nie było nagłych zmian w regulaminie, a sytuacja jedynie obnażyła niski poziom kategorii PRO na tych zawodach i dała powód do zmian. Zmian, które spowodowały, że na kolejnych zawodach nagrody finansowe były przyznawane już w klasyfikacji OPEN.
Całe to zamieszanie i brak jasnych regulacji sprawiło, że ostatecznie to organizator decyduje, w jaki sposób przyznaje nagrody. Ma do tego pełne prawo, ale zmiana stanowiska o 180 stopni zaraz przed startem bez racjonalnego i logicznego wytłumaczenia budzi niesmak i to nie tylko wśród bezpośrednio dotkniętych tą decyzją zawodników. Nic dziwnego, że brak jasnej komunikacji i niezrozumiałe decyzje były powodem do wielu domysłów w komentarzach, wśród których pojawiły się takie, które sugerowały, że zmiana decyzji była podyktowana zgłoszeniem się zaledwie kilku zawodniczek PRO. Tym samym dzięki temu organizator nie musiałby wypłacać wszystkich zadeklarowanych nagród. Finalnie wystartowało tylko 6 zawodniczek w kategorii PRO, z czego część w ostatniej chwili zmieniała licencję PZTri z amatorskiej na PRO.
ZOBACZ TEŻ: Jacek Krawczyk: „Nie będę składał deklaracji zmiany statusu na PRO”
Rosnące napięcie
Mijają kolejne dni, coraz bliżej do JBL Triathlon Poznań, napięcie rośnie. Brak odpowiedzi organizatora na zadawane pytania zarówno w mailach, jak i w mediach społecznościowych powoduje tylko eskalację złych emocji wśród zawodników. W końcu 13 lipca dostajemy oficjalny komunikat organizatora oraz Polskiego Związku Triathlonu. W komunikacie znajduje się kilka ważnych informacji. Pierwsza to przeprowadzenie duathlonu zamiast triathlonu z powodu zakwitu sinic w Jeziorze Maltańskim. Z jednej strony ta decyzja dotyka wszystkich zawodników, ale z drugiej jest ona w pełni zrozumiała i powinna być zaakceptowana. Jest to sytuacja, na którą nie miał wpływu organizator i jednocześnie poprzez zmianę formuły zawodów dokłada wszelkich starań, aby finalnie impreza się odbyła. Wszelkie komentarze krytykujące taką decyzję lub głosy, żeby zwracać opłatę startową z tego tytułu nie są do końca w porządku wobec organizatora.
Niestety najbardziej niezrozumiałe decyzje w tym komunikacie przeszły bez większego echa. Być może dlatego, że tyczyły się mniejszej grupy osób, ale za to były bardzo niesprawiedliwe. Mam tutaj na myśli przede wszystkim zniesienie rangi Mistrzostw Polski z powodu odwołania etapu pływackiego. Dlaczego taka decyzja jest niezrozumiała? Są to pierwsze zawody, których jestem świadkiem, gdzie zdejmowana jest ranga zawodów z powodu zmiany formuły (odwołanie etapu pływackiego).
Zmiana formuły nie zmienia rangi zawodów
Mogę szybko podać kilkadziesiąt przykładów startów, imprez międzynarodowych, kiedy odwołanie etapu pływackiego nie zmieniało rangi zawodów. Nie szukając daleko, mamy Mistrzostwa Europy w Olsztynie, na których w paratriathlonie rozegrano duathlon zamiast triathlonu. Czy w związku z tym na mecie nie przyznano zawodnikom medali i powiedziano, że nic im się nie należy? Nie.
Niedawno mieliśmy też Mistrzostwa Świata w Montrealu, na którym również był duathlon. Jak zareagowaliby zawodnicy, którzy poświęcili wiele miesięcy treningów tylko pod ten start, a finalnie kilka dni przed zawodami, dowiedzieliby się, że te zawody w żaden sposób nie wpłyną na światowy ranking i finalnie ich życiowa forma, wydane oszczędności zostaną wykorzystane na towarzyski wyścig w Kanadzie?
Kolejne przykłady to zawody z serii Ironman. Czy z powodu skróconego lub odwołanego pływania nie są przyznawane sloty? No właśnie. W przykładach podaję zawody o znacznie wyższej randze, międzynarodowe imprezy, a przecież na Mistrzostwa Polski nikt nie musi przemierzyc pół świata, żeby wystartować. Możnaby powiedzieć, że skala problemu nie jest aż tak duża, ale mimo wszystko można tę kwestię rozwiązać inaczej.
Weźmy za przykład Pucharu Polski w Blachowni w 2018 roku. Z powodu złej jakości wody przeprowadzono duathlon, a mimo to zarówno ranga zawodów, jak i nagrody pozostały niezmienne, dlatego tak dziwna i niezrozumiała jest decyzja PZTri w tym temacie. W połączeniu z wybiórczą i zdawkową komunikacją organizatora podsuwała więcej pytań niż odpowiedzi.
Szukanie pretekstu czy realne powody?
14 lipca, na 3 dni przed zawodami, organizator JBL Triathlon Poznań poszedł jeszcze o krok dalej. Na Facebooku zamieścił komunikat, w którym mówił, że formuła duathlonu wyklucza przyznanie tytułu Mistrza Polski, a także że wprowadza zmiany w regulaminie i obcina nagrody do 30% ich pierwotnej wysokości. Nic dziwnego, że według wielu zawodników PRO, to było tylko szukanie pretekstu, aby organizator nie wypłacił nagród.
Tutaj przykład można brać właśnie z zagranicznych imprez. W 2018 roku na Pucharze Świata w Tiszaújváros przerwano finałowe zawody mężczyzn z powodu nagłego załamania pogody. Cała pula nagród została równo rozdysponowana między WSZYSTKICH uczestników finału. To jest działanie fair play. W przypadku sytuacji z JBL Triathlon Poznań sytuacja wyglądała zgoła inaczej.
ZOBACZ TEŻ: „The Crawl” w polskim wykonaniu – pamiętny finisz Kacpra Adama
Ukrywanie komentarzy i niekonsekwencja na linii startu
Oliwy do ognia dolał jeszcze sam organizator, który w kulminacyjnym momencie zaczął ukrywać komentarze z niewygodnymi pytaniami czy przedstawionymi faktami. Mój komentarz pod postem był jednym z nich. To wszystko tylko podsyciło złość zawodników i przelało czarę goryczy.
Mogłoby się wydawać, że po takiej wpadce organizator i PZTri wyjaśnią sytuację i wywiążą się z reszty ustaleń. Niestety, nie miało to miejsca, a w dniu startu mimo zapewnień, że czołowi zawodnicy AG będą mogli wystartować razem z zawodnikami PRO sędziowie, kierując się polecaniami organizatora nie dopuścili AG do startu z PRO. W takiej sytuacji znalazł się m.in. Kasper Tochowicz.
Z perspektywy obserwatora nie wygląda to dobrze, a jeszcze gorzej prezentuje się fakt, że jakimś cudem dwóch innych amatorów znalazło się wśród zawodników PRO. Argumentem, kóry usłyszał Kasper było to, że ci amatorzy musili się jakoś dogadać, skoro startowali ze startu wspólnego. Może się to wydawać nieistotne, bo finalnie każdy i tak wystartował. Jednak na tym poziomie wytrenowania bezpośrednia rywalizacja w porównaniu do samotnego wyścigu ma znączący wpływ na przebieg startu i końcowy rezultat.
Brak komunikacji i wnioski na przyszłość
Z całej tej sytuacji warto wyciągnąć wnioski na przyszłość. Patrząc na sytuację z boku, każda z trzech stron (organizator, PZTri i zawodnicy) ma swoje za uszami. Organizator fatalnie rozegrał komunikację, nie odpowiadał na normalne pytania dotyczące zawodów i tym samym sprawiał, że zawodnicy z każdym kolejnym dniem czuli się bardziej zdezorientowani i zdenerwowani.
Dodatkowo decyzje podjęte przez JBL Triathlon Poznań wspólne z PZTri dały więcej pytań niż odpowiedzi i w całej tej sytuacji Polski Związek Triathlonu w oczach wielu zawodników przestał być prozawodniczy. Powiedzmy sobie szczerze, nawet jeśli będzie nowy termin Mistrzostw Polski, to ilu zawodników będzie w stanie tak samo się przygotować i ułożyć pod to swoje treningi. To nie będzie już to samo. Zostanie tylko ranga zawodów.
Sami zawodnicy jednak często w swoich wypowiedziach, pod wpływem emocji, przekraczali granicę dobrego smaku i atakowali organizatora w kwestiach od niego niezależnych. Mam nadzieję, że wszystkie strony wyciągną z tej afery wnioski i na przyszłość poprawi się przede wszystkim komunikacja i transparetność, bo to był punkt zapalny dla wielu wątków w tej sprawie.
Swoją drogą organizator zadeklarował, że obcięte 99 400zł z nagród w tym roku dorzuci do puli w przyszłym roku i wyniesie ona 241 400zł. Jest tylko jeden haczyk. Tegoroczna sytuacja pokazuje, że w ostaniej chwili organizator jest w stanie dowolnie zmienić regulamin i tym samym całkowicie zmienić pulę nagród. Liczę na to, że JBL Triathlon Poznań będzie chciał odbudować zaufanie wśród zawodników i tym razem słowa dotrzyma. Mocno kibicuję.
Maciej Bodnar