Końca kariery jeszcze nie planuje, choć coraz bardziej odczuwa upływ czasu. Jak Jonathan Brownlee ocenia dotychczasowe zawody?
ZOBACZ TEŻ: Jeszcze nie Sir, ale już MBE – Jonny Brownlee z Orderem Imperium Brytyjskiego
Triathlonista startuje głównie w wyścigach olimpijskich i sprinterskich. Z sukcesami. Brownlee jest sześciokrotnym mistrzem świata na krótkich dystansach i złotym medalistą w olimpijskich zawodach sztafetowych. Za sportowe osiągnięcia został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego.
„To nie będzie trwać wiecznie”
W wywiadzie dla Super League Triathlon zawodnik wspomina swoją sportową drogę. Ocenia nie tylko własne sukcesy, lecz także rozwój u boku brata – Alistaira Brownlee. Opowiada również o wyścigach, które uważa za nieudane.
Ostatnio dużo myślałem o tej mojej podróży. Jako młody sportowiec pływałem w lokalnym klubie pływackim, ponieważ moja mama pływała i uważała, że to świetna zabawa. (…) Mój wujek zaczął trenować triathlon i jako sześcio… siedmiolatek pomyślałem: dobrze, zróbmy to.
Przeszedłem całą tę drogę do mistrzostw olimpijskich. (…) Przeszliśmy od nieznanych sportowców do… byłem na pierwszej stronie książki telefonicznej w Yorkshire.
Myślałem, że Tokio skończy moją karierę olimpijską, to było w pewnym sensie zamknięcie pewnego rozdziału. Albo nawet książki, to coś więcej niż rozdział.
Wiem, że to banał, ale gdyby ktoś powiedział mi, że będę siedział tu z trzema medalami olimpijskimi, jako mistrz świata, powiedziałbym, że nie ma mowy. (…) Definitywnie czuję, że się starzeję i że to nie będzie trwać wiecznie.
Jonathan Brownlee o osiąganiu sukcesów
Później triathlonista nieco krytycznie ocenia swoje ostatnie wyścigi (wyniki można sprawdzić w tym miejscu). Przyznaje też, że często zdarza mu się nie doceniać własnych osiągnięć, niezależnie od sportowych wyników. Opowiada, że gdy był młodszy, mógł startować niewyspany i w deszczu. Z biegiem czasu coraz więcej czynników zewnętrznych zaczęło wpływać na rezultat zawodów.
To właśnie gorsze wyniki skłoniły go do spojrzenia wstecz na całą swoją sportową drogę. Brownlee wspomina, że w najlepszym okresie niemal wszystkie starty kończył na podium. Teraz, gdy medali jest mniej niż kiedyś, musiał odpowiedzieć sobie na pytania: Dlaczego to robię? Czy dalej osiągam sukcesy?
ZOBACZ TEŻ: Jonny Brownlee: „Po wypadku kości się zrosły, znacznie trudniej było odbudować się psychiczne”
Paradoksalnie – mniejsza ilość medali sprawiła, że zaczął bardziej się z nich cieszyć. Najlepszy okres w swojej karierze określa jako przeskakiwanie od jednego wyścigu do drugiego. Dziś na pytanie czym dla niego jest sukces, odpowiada:
Każdego dnia osiągam małe rzeczy, które później sprawiają, że osiągam coś większego. Dużo myślałem o tym, co mnie motywuje i co uważam za sukces. Naprawdę lubię zaczynać dzień ze świadomością, że mam przed sobą kilka celów, a potem go kończyć z myślą, że wszystkie je osiągnąłem. Nie zawsze musi to dotyczyć sportu.