Robert Karaś chce poprawić rekord świata na dystansie 10x Ironman. Aktualnym posiadaczem najlepszego wyniku jest Belg Kevin Vanthuyne. Zapytaliśmy ultratriathlonistę, czy uważa, że Polakowi uda się pobić jego rekord i w jakim czasie Karaś może dobiec do mety.
Przed zawodami Brasil Ultra Tri Robert Karaś zapowiedział walkę o poprawienie rekordu świata należącego do Kennetha Vanthuyne’a. Pomimo problemów, jest na dobrej drodze, aby dotrzeć do mety w czasie lepszym niż 182 godziny, 43 minuty i 43 sekundy, bo tyle wynosi najlepszy czas na dystansie 10x Ironman. Okazuje się, że Vanthuyne śledzi zawody i uważa, że Polak może uzyskać fenomenalny czas!
Belga zastaliśmy akurat na wakacjach. Podróżuje z Uzbekistanu do Kirgistanu, ale to nie przeszkadza mu w śledzeniu tego, co dzieje się w Brazylii, chociaż słabe połączenie z internetem nie zawsze na to pozwala.
– Nie da się zawsze śledzić informacje, ale staram się sprawdzać, co tam się dzieje. To naprawdę interesujące i inspirujące, że możesz kibicować takim świetnym sportowcom.
Karaś zmaga się z problemami na trasie Brasil Ultra Tri. Odnowiła mu się kontuzja, przez którą musiał wycofać się z zeszłorocznego Swissultra. Aktualny rekordzista świata uważa, że Polak poprawi jego wynik, o ile urazy nie będą stanowiły zbyt dużego problemu.
– O ile kontuzje nie będą go za bardzo spowalniały, to powinien poprawić ten rekord. To jest nieziemski sportowiec z żelazną siłą woli. On zasługuje na to, aby zmiażdżyć ten wynik.
Nigdy nie mów nigdy
Ile może wynieść czas Karasia na mecie? Vanthuyne mówi, że w idealnym wyścigu pewnie mógłby osiągnąć czas 150 godzin. Nie ma jednak idealnych startów w ultra i bardziej realistyczny wydaje się nieco gorszy wynik.
– W takich zawodach bardzo rzadko nie masz żadnych problemów. Może 160 godzin jest bardziej realistyczne. Tak właściwie na sam koniec każdy wynik poniżej rekordu, który nie zostanie przypłacony ciężką kontuzją, będzie wygraną – mówi.
Zapytaliśmy też Belga, czy ewentualnie próbowałby odzyskać rekord, gdyby został poprawiony. Powiedział, że nie można tego wykluczać, ale chce raczej szukać dla siebie innych wyzwań.
– Prawdopodobnie nie walczyłbym o odzyskanie rekordu. Lubię różnorodność w zakresie wyzwań. Deca to naprawdę duża inwestycja, nie tylko dla mnie, ale również dla mojego supportu. Wybrałbym inne wyścigi, ale kto wie…
Na razie Vanthuyne odpoczywa w Kirgistanie, ale jak to bywa z aktywnymi osobami, nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. Wkrótce zamierza spróbować samotnego biegu przez góry.
To jest klasa tych sportowców. Jeden drugiemu kibicuje a nie rywalizuje 😉 Oni walczą z własnymi słabościami a nie z konkurentami. Brawo Brawo Brawo