Skoro tylu blogerów zdecydowało się ujawnić swoje plany treningowe to ja też zaryzykuje, chociaż przytoczenie gdzieś powiedzenia Woody Allena ,,Chcesz rozśmieszyć Pana Boga opowiedz o swoich planach na przyszłość’ – bardzo przypadło mi do gustu. Zakładam, że Pan Bóg poczucie humoru ma i potraktuje moje plany z przymrużeniem oka.
Zanim jednak wyłożę kawę na ławę, tak przy okazji, kilka zdań.
Dwa miesiące okresu przygotowawczego poza mną…. Wygląda to zdecydowanie inaczej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego i to w kilku płaszczyznach. Przede wszystkim nie ma ,,spiny’. Już wiem czym to pachnie i wiem, że podołam, pytanie tylko w ile? Nie ma działań chaotycznych, nie ma niemalże pernamentnego zmęczenia…. Jest za to, jakiś zakres wiedzy przyswojonej w międzyczasie, są założenia, jest plan i co najważniejsze satysfakcja i radość z treningu. Jak długo można pociągnąć na haśle ,,szybciej, dłużej, prędzej’, które przyświecało mi jako ,,młodemu’ aspirującemu do miana triathlonisty?! Gdzieś po drodze zapewne otarłem się o granice przetrenowania, do jazdy na rowerze wręcz przymuszałem się … Gdzie tu sens i logika!? Hasło które niedawno wyłuskał Albin ,,bądź cierpliwy’ już od jakiegoś czasu brzmi we mnie, jest głosem rozsądku. Chyba powinno być przesłanką dla wszystkich początkujących…
W drugim roku próbuje znaleźć swoją właściwą drogę, myślę że udało się odszukać drogowskazy a to już coś. Już nieobce jest mi niedoceniane słowo periodyzacja czy regeneracja! Nadrabiam zaniedbywane treningi w tlenie, która tak naprawdę nie są moim ulubionym środkiem treningowym (brak mi cierpliwości… :-)) Dla dobra sprawy przełamuje się i ,,tuptam powoli’ powtarzając jak mantre ,,wolniej znaczy szybciej’… Mozolnie buduje bazę. Czy będą tego jakieś konkretne efekty – nie wiem. Nie oszukuje się, zdaje sobie sprawę, że w tym wieku przyjdzie mi niedługo walczyć o utrzymanie status quo i oby nie spadać za szybko… Nie to jest jednak najważniejsze, jak napisał Grzegorz Zgliczyński ,,Bo triathlon to styl życia, przyjaźnie i znajomości, ekscytacja zawodami. To wszystko sprawia, że świetnie się czuję.’ Ups.. rozpisałem się znowu!
Plany! Najpierw muszę przeprosić tych z którymi wstępnie umawiałem się gdzieś na jakieś starty. Niestety życie skorygowało… Wybaczcie!
1. Pólmaraton (najprawdopodobniej!) – Poznań 04.06, B a może i C
2. Olimpijka – Ełk 07.06, takie małe A 🙂
3. 1/2IM – Poznań 26.07, B
4. 1/2 – Zell am See 31.08, A
5. Maraton – Toruń 10.26, B
Mam nadzieję, że uda się to zrealizować i spotkać niektórych z Was 🙂
Dobrze to ująłeś ,,delikatny bacik’… Profesora! Ja też go czuję nad sobą… :-)))
I ja też tak to traktuje. Dla mnie, jak już mówiłem, to najlepszy motywator. Jeśli przejdzie mi przez głowę myśl, żeby odpuścić trening to wtedy pomyślę sobie o rękawicy od Profesora, od razu odechciewa mi się głupich pomysłów i pędzę się spocić 😉 Generalnie zawsze lubiłem jakiś delikatny bacik nad sobą 🙂 wtedy człowiek się spina i może więcej 🙂 Po za tym będzie fajna zabawa w Radkowie.
Bogna-ja tak miałem w ubiegłym roku. Dlatego odstawiłem rower z postanowieniem, że nie dotknę dopóki nie będę miał chęci czy autentycznej potrzeby… Minęły trzy miechy, już jeżdżę i czerpię z tego przyjemność 🙂 ; Jakub, wg.mnie podstawą takiej rywalizacji jest traktowanie jej z przymrużeniem oka, jako dobrej zabawy… Inne podejście może odbić się czkawką… Ale znając Artura to z pewnością tak to traktuje… 🙂
Arku nawet bym nie śmiał zlekceważyć, ktoś kto kończy pełny dystans naprawdę budzi mój ogromny szacunek i podziw i na pewno włożył masę wysiłku w przygotowania. Po za tym Profesor jest pod okiem specjalisty (czyt. trenera) do tego profesjonalnie podchodzi do tematu i wiem, że łatwo nie będzie ale lubię duże wyzwania oceniam swoje szanse na 20-25%. Zresztą jak przegrywać to z najlepszymi, a tak przynajmniej mam jeszcze większą motywację przed każdym treningiem typu podbiegi czy interwały 🙂 Znalzałem już parę miejsc na takie urozmaicenie zajęć i tak żeby choć w małym stopniu zasymulować Radków, na razie tylko biegowo ale na rower też coś wykombinuje. Jak znajdę chwilkę czasu to opiszę na blogu, choć może lepiej nie zdradzać wszystkich kart … 😉
No to mamy wspólną niechęć pierwszoroczniaka – rower. Do zobaczenia w Poznaniu:)
Jakub, masz rację, że nie lekceważysz Profesora! Dużo trenuje… Będzie mocny…. Zresztą sam fakt, że odgraza się wszystkim mówi za siebie! Na wszelki wypadek postanowiłem go nie prowokować 🙂
Coś mi się zdaje że ten mój wpis ostro mi się czkawką odbije 🙂 jak tak dalej pójdzie to będę musiał Radków przemianie na zawody typu A … 🙂
Marcin, z tego co echem się odbija nawet w Alexe to można wnioskować , że będziesz mocny! Dobry trener, dużo treningów…. No, no …. Dobrze, że ją nie jestem taki rozrzutny jak Artur….. 🙂
Artur wie, ze jestem łatwym łupem:))) Swoją drogą myślałem, ze żartuje a tu sie okazuje, że naprawdę wyzywa;))) szykuje mi prawdziwe lanie w 2014, takie ojcowskie;) tyle wspólnych startów, ze nie będzie mozna zrzucić na przypadek:) nie macie litości dla mlokosow, oj nie macie;)))
Szanowny Profesore fakt, że z młodszymi staje Pan w szranki – chwała ! Tylko chęć prania tych starszych może budzić kontrowersyjne uczucia …. 🙂
Janusz, poczekam:)) Arek, oszalalbym rzucajac rekawiczke Januszowi! Przekonanie,ze jestem mlody i szybki ma swoje granice!! Hahahaha! Wiesz, to tak jak czasami draznie Ojca Redaktora. Ale robie to tylko wtedy jak on jest 'w klatce’!!:)))) To i tak wyzywanie takich mlodzieniaszkow jak Jakub i Marcin nie jest do konca rozsadne! Ale czyz to nie jest piekne tracic rozsadek?!?!:))))
Niech Profesor poczeka jak będę to jechał bez podrażnionego wyrostka:D
Albin, nie dodałem – mam nadzieję, że uściśniemy sobie graby w Poznaniu :-); Janusz, wreszcie coś optymistycznego a nie tylko straszenia zazdrośników… 🙂 : Artur, całe szczęście, że prześwietliłeś Janusza, bo bałem się, że zechcesz kolejnej osobie rzucić rękawiczkę… Liderze Rękawiczkowy… hehe…
Dodatek: jesli chodzi o warunki to niekorzystne byly atmosferyczne – deszcz i wiatr. @Janusz, Ciebie tez oczywiscie sprawdzilem. Mocny jestes. Bardzo!:) i czekam z niecierpliwoscia na Twoje kolejne artykuly!
@Janusz, bracia Michalscy tak nie sadzili… Ale kazdy ma inny osad. Ale gwoli scislosci, oni zrobili trase w Zell w czasach 2.20-21. Janusz, to chyba niezle?:)
Ja też w zeszłym roku startowałem w Zell am See i według mnie, ta trasa jest stworzona do bicia rekordów na bajku:)
@Marek- dzięki, podbudowałeś! A co zaś idzie podania zakładanych wyników jakoś mam złe skojarzenia po tym jak podałem przed Gdynią… 🙂 @MKB- Michale jakieś mam dziwne przeczucie, że będzie to fajny wyjazd (zwłaszcza, że grupa nam się zwiększa) a czy start to się okaże. Nie ma ryzyka – nie ma zabawy! 🙂 @Marcinie – mam nadzieje, że jeszcze nie jeden start wspólny się zaliczy! Faktycznie w dacie maratonu przestawiłem kolejność ale chyba zainteresowani się zorientują, że nie ma 26 miesiąca; @Artur- nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej, nie strasz Waćpan 🙂 @Albin- w Radkowie ma startować mój przyjaciel, może wybiorę się tam turystycznie, zapowiada się też tam ciekawy pojedynek, chętnie bym poobserwował…. 🙂 Pozdrawiam
Arku – może treningowo Radków? Tam jest ok. 900 m różnicy wysokości na 45 km 🙂 Podjazdy są męczące, ale trudniejsze są zjazdy – trzeba mieć trochę techniki 🙂 A na nizinach trudno jej nabrać – w mojej okolicy najwyższe górki to wiadukty nad autostradą 🙂 Aha – w Poznaniu 1/2 IM jest 27.07! 26.07 jest 1/4 IM, na którą właśnie się zapisałem 🙂
Dokladmie jak Marcin pisze:) A tych Dwoch, o ktorych wspomina Marcin to zjedza na trasie kolarskiej 99% amatorskiej czolowki:) A faktycznie mowili, ze bylo ciezko i potornie zimno!
Powodzenia Arku! Ale wyglada na to, ze wspólnych startów nie będzie:( popraw daty tak żeby wszędzie był pierwszy dzień a potem m-c tak żeby nie było wątpliwości:) A co do Austrii to tez pamietam jak bracia Michalscy opowiadali, ze było trudno i ze takiego mocnego wiatru nigdy wcześniej nie przezyli… mocno sie trzymaj kierownicy;)
W zeszlym roku, ze wzgledu na warunki pogodowe trasa byla nieco zmieniona:) Z relacji moich przyjaciol, ktorzy tam startowali (a to wysmienici kolarze) trasa do latwych nie nalezy… Nie tylko wysokosc przewyzszen decyduje o trudnosci trasy, tez ich charakter.
Piękny wpis Arku. Faktycznie sam Yoda by się nie powstydził;) Trzymam kciuki za (samo)realizację i oby przełożyła się ona na wymarzone wyniki! Tak na marginesie: Co się tak niektórzy górek boją?Jak jest pod jest i z, na koniec musi/powinno być 0;) Tak poważniej, trasa w Austrii prowadzi częściowo (w dość sporej części) wokół jeziora, a tam na pewno będzie płasko (chyba, że jeziora w Austrii są pod górkę…). Całkowita różnica wysokości to 640 m na 90 km – nie jest to jakieś imponujące (wspominana Norwegia to też ok. 600 m). Rok temu w płaskiej jak stół (wydawałoby się) Danii w czasie Challenge Aarhus wyszło ponad 900 m różnicy (w formie tzw. rolling hills). W Austrii jest zdaje się jeden cięższy i długi podjazd (nie pamiętam dokładnie, ale chyba 5 czy 7 km…i chyba nazywa się Monster;)), a poza tym po czasach z zeszłego roku (przy złej pogodzie) można jasno stwierdzić, że trasa jest szybka. No ale jak będzie to się przekonamy (już) w trójkę (do zobaczenia Januszu!)… PS Jak dotarłem do zdania o zawodach na które miałeś, a się nie wybierasz to aż zadrżałem, ale uff Austria jest.
@Arek, nie daj się straszyć Redaktorowi. Całe przewyższenie w Zell jest ok. 600m – tylko 2x tyle co w Gdyni, a tam wiatr był gorszy niż górki. @Do wszystkich – pokazując plany na 2014 napiszcie o swoich celach/zamierzonych wynikach. Wtedy podyskutujemy – realne? nierealne? co zrobić, czego unikać, gdzie widzicie potencjał do poprawy.
Janusz – nie dodalem ! W Austrii będzie startować również jeden z blogerow AT, Michał podpisujący się jako MKB . Nawiasem to On namówił mnie na ten wyjazd …. Szykuje się fajna impra 🙂
@Łukasz- górki powiadasz… żeby mi po tych zawodach dołka nie szukali ! Poza tym nie strasz, bo mój młody zastanawia się czy nie sprzedać swojego pakietu startowego 🙂 @Boguś – nie chcę puszczać słów na wiatr ale Poznań i Toruń wysoce prawdopodobny … @Albin – oby ta zima nie przyszła, z drugiej strony po cholerę kupiłem biegówki! @Andrzej- obiecuję, że nie będę przebierał w środkach 🙂 @Janusz- jestem bardzo zainteresowany… potrzebuje mety na trzy nocki dla czterech osób… jak coś to proszę o kontakt na ,,[email protected]’ Dzięki wszystkim…. 🙂
Widzimy sie w Zell am See zatem! Jeśli chcesz, to mam bezpośredni namiar na polaka ktory wynajmuje tam mieszkania. W zeszłym roku wynajmowaliśmy, dobre miejsce i w miarę dobra cena (jeszcze wtedy przez pośrednika, więc teraz będzie taniej).
@Arek. Za te lata zaborow, drzyj asfalt w tej Austrii . BEZ LITOSCI ! Powodzenia !
Ja na razie postanowiłem rozśmieszyć trenera i wysłałem mu plan startów do konsultacji 🙂 Potem dołączę do grona 'ekshibicjonistów’ i też się pochwalę, a co! 😉 Sebastian, Arek – spokojna jazda na trenażerze to faktycznie koszmarne doświadczenie. Ja wrzucam na telewizor jakieś motywacyjne video z YouTube’a i staram się urozmaicać kręcenie – symulowanie podjazdów, stawanie w korbach, jakieś sprinty, nawet jeśli miałoby chwilami wychodzić poza 'tlen’ – zdrowie psychiczne ważniejsze 🙂 Ale dzisiaj raczej pojeżdżę trekkingiem w terenie 🙂
Arek, mam nadzieję, że na półmaratonie w Poznaniu będę miał przyjemność uścisnąć Ci 'grabę’ :-). Poza tym ten maraton w Toruniu też wygląda sensownie, ale póki co to jeszcze pieśń przyszłości. A Austrii trochę Ci zazdroszczę, ale jak domyślam się, jest to trudny teren (znam go tylko z nart :-))
Zell am See ….uuuuu….odważnie!!! Trzymam kciuki. Znajdź pod łodzią jakieś górki :))) będzie sie działo!
@Sebastian – stacjonarny czytaj pedalowanie w miejscu to mój słaby punkt, dobrze, że zimy nie ma; @Bogus – to jak jest szansa spotkać się na któreś z imprez ? @ Jakub – bądź cierpliwy 🙂 A w gwoli wyjaśnienia tą moja Austria to jak1/2 IM
Bardzo podoba mi się wpis oraz przemyślenia, że w treningach trzeba być cierpliwym, zaczynać spokojnie aby za wcześnie się nie wypalić:) powodzenia w bezkontuzyjnych, przyjemnych treningach i do zobaczenia w Poznaniu:)
Fajne plany. Też chciałem w tym roku wystartować w IM ale życie zweryfikowalo i będzie Radkòw nie chciałem jechać sam a córka za mała żeby ją ciągnąć 1500km, marzyła mi się Pascala może za rok. Tak czy inaczej powodzenia, ja zaraz startuje truchtac na rowerze
Przemawia przez Ciebie Mistrz Joda, Arku ;-). Przemyślenia naprawdę warte zakonotowania.
mam podobne przemyślenia co do treningu w tlenie- a trenażer w tlenie mnie przerasta ,ale staram się 🙂 powodzenia i do zobaczenia (prawdopodobnie) w poznaniu.