W sezonie 2024 Kristian Blummenfelt chciał udowodnić, że da się z powodzeniem powrócić z wyścigów długodystansowych do dystansu olimpijskiego. Projekt zakończył się porażką. Czy podejmie jeszcze jedną próbę?
ZOBACZ TEŻ: Roksana Słupek: „Wstydzimy się rozmawiać o strachu przed porażką. Psychika sportowca to nie tylko siła”
Głównym celem Kristiana Blummenfelat na sezon 2024 była obrona tytułu zdobytego podczas igrzysk w Tokio. Ostatecznie próba zakończyła się niepowodzeniem. W Paryżu zajął 12. miejsce.
Jak określili dziennikarze TRI247: „była to dla Blummenfelta gorzka porażka, zwłaszcza po trzech latach, w których słynna „norweska metoda”, doskonale realizowana przez Kristiana i jego kolegę z drużyny, Gustava Idena, pod okiem trenera Olava Aleksandra Bu, przynosiła zwycięstwa we wszystkich najważniejszych zawodach w tej dyscyplinie”.
W jednym z ostatnich podcastów Blummenfelt przyznał, że jeszcze nie zdecydował czy wystartuje na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku, jednak po Paryżu miał poczucie, że: „nie jestem za stary, tylko popełniono błędy”.
Nie szło tak gładko
Norweg, chociaż nie deklaruje, że pojawi się w LA, podkreśla, że nadal chce pokazać, że możliwy jest powrót z dystansu Ironman na dystans olimpijski. Zdaje sobie sprawę, że poprzednia próba była „rodzajem porażki”.
Kristian Blummenfelt spojrzał również na swoją drogę do igrzysk w stolicy Francji, analizując, dlaczego nie poszła zgodnie z planem. Małe problemy dotyczące zdobywania punktów na igrzyska pojawiły się już na początku projektu zwycięstwa w Paryżu. Uporanie się z nimi napawało jednak triathlonistę optymizmem.
– Zaraz po Konie, dwa lata temu, wystartowaliśmy w mistrzostwach świata w połówce Ironmana w St. George, które wygrałem. Od tego momentu zaczęliśmy projekt powrotu na igrzyska w Paryżu. Okres kwalifikacyjny trwał dwa lata, a my byliśmy już spóźnieni o 5–10 miesięcy, ale zaczęliśmy zdobywać punkty. Wystartowaliśmy w World Series na Bermudach pod koniec 2022 roku – zająłem tam, o ile pamiętam, 6. miejsce. Było to dość wysokie miejsce jak na tamten czas. Od tego momentu wszyscy byliśmy dość optymistyczni i pewni, że powrót na dystans olimpijski nie będzie łatwy, ale na pewno wykonalny. Od tego momentu jednak nie szło tak gładko, jak się spodziewaliśmy – tłumaczył.
„Brakuje mi jakiegoś trybu”
Pod koniec 2022 roku Kristian Blummenfelt wystartował w wielkim finale w Abu Dhabi gdzie zajął 8. miejsce. Jak mówi: „czułem, że brakuje mi jakiegoś trybu i że z półtora roku treningów na pewno będę w stanie zniwelować tę różnicę”.
Pewność siebie zaczęła spadać jednak 2023 roku. Brakowało mu najwyższej prędkości biegowej, a czas uciekał. Wyścig w Paryżu zbliżał się coraz szybciej.
– Ale w każdym wyścigu, który robiłem w 2023 roku, byłem o 50–60 sekund za wolny na biegu, aby być konkurencyjnym, a może nawet nieco gorszy w wodzie w porównaniu do tego, jak było przed Tokio. Wiedzieliśmy, że muszę znacząco poprawić bieganie przed sezonem olimpijskim, a także podnieść swoje umiejętności pływackie, być może nawet kosztem umiejętności kolarskich. W 2023 roku osiągałem najlepsze wyniki w jeździe na rowerze, ale bieganie i pływanie nie były tam, gdzie powinny być.
Wmawiać sobie, że masz szansę
– Sezon 2024 zacząłem z tym samym dystansem do najlepszych zawodników – minutą straty na biegu. I tak też skończyłem w Paryżu – podsumował.
Triathlonista podkreślił, że to błędy w treningu były głównym powodem niepowodzenia w Paryżu. Mimo to do samego końca wierzył w sukces dzięki temu, jak radził sobie na obozie wysokogórskim w Font Romeu przed igrzyskami. Jednak gdy zjechał na poziom morza tuż przed zawodami, jego wyniki pokazały mu, że nie jest tam, gdzie powinien być.
– Zawsze próbujesz oszukiwać siebie i wmawiać sobie, że masz szansę – mówił.