,,Po co Ci ten maraton’? Tak zagadnął Mkon w momencie gdy poinformowałem go o zamiarze startu. Pytanie niby trafne. Z metodycznego punktu widzenia po IM zrobionym w niezbyt odległym czasie start w maratonie wydaje się co najmniej średnim pomysłem. Na zdrowy rozsądek mógłbym już zacząć roztrenowanie. Oby nie za wcześnie?! Nuuuda Panie!
Z drugiej strony czy wszystkie nasze poczynania są i muszą być zakrapiane nutką racjonalności?! Oj, poszaleć by chciała słowiańska dusza…
A swoją drogą, czy udział w IM nie jest w jakimś stopniu zarzynaniem organizmu? Jak to powiadają no risk no fun …. A tak naprawdę to ten sezon rozpoczęty stosunkowo późno wydał mi się ciut przykrótki i chociaż tri plany zrealizowałem z nawiązką to zastrzeżenia miałem co do samego biegu, który to darzę jakimś sentyment mimo świadomości, że to najbardziej kontuzjogenna konkurencja. Wiem, powieje bardzo sloganowo ale właśnie bieg daje mi największe poczucie wolności i dziką radochę z swobodnego pokonywania przestrzeni.
Moim zdaniem koniec sezonu to super czas na eksperymenty a jak to robić to najlepiej na własnym zadzie. Pod lupę wziąłem metody Hansonów. Ich metody wydają się interesujące… Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie dokonał pewnych zmian według własnego ,,widzimisie’. Niemniej główne założenia realizowałem pomny tego, że takie 5 tygodniowe testowanie jakieś metody należy traktować z przymrużeniem oka. Dodatkowo postanowiłem przetestować żele oraz podejść do taperingu trochę inaczej niż to wcześniej czyniłem. Jednym słowem – poligon!!! Hehe….
5 rano – kierunek Poznań! Nie będę wychwalał walorów Wielkopolski i robił za przewodnik Pascala czy innego Trześniewskiego . To fachowcy pełną gębą, zwłaszcza jak mają w niej kopytka łosia są bezkonkurencyjni! 🙂
Zastrzegam, jak ktoś oczekuje, że osiągnę jakiś kosmiczny rezultat niech od razu odpuści czytanie. Po pierwsze nie ma już potencjału a po wtóre nie pretenduje do miana konia czy innego mkona… co najwyżej kuca, chociaż nie wiem czy miano starego osła nie byłoby najwłaściwszym określeniem 🙂
Przed startem udało się spotkać z Bogusiem Pergolem, odebrał mi nawet pakiet, za co jestem mu ogromnie wdzięczny. Mieliśmy również spotkać się z Jarkiem Świniarskim ale jakoś nie wyszło.
Tu już musze przyśpieszyć z wpisem, który zaczyna ciągnąć się jak flaki z olejem! Sory! A czy uda się przyśpieszyć po połówce miało się okazać….
Poszły konie po betonie!
Zaczęło się dość niefartownie. Popieprzyły mi się baloniki! Widziałem gdzieś z przodu i byłem przekonany, że to ten na 3.30! GPS wariował! 5.10 -4.30 min/km! Coś mi nie pasowało, czemu ten balonik tak zapierdziela! Dopiero na 10 km zorientowałem się , międzyczas 46.11. Przeginka! Z drugiej strony myślę przecież ma być poligon! Rok wcześnie w negative splicie, może w tym roku odwrotnie? Daję dalej, GPS jakby ustabilizował się. Połówka w 1.37.25. Tragedii z samopoczuciem nie ma ale rewelacji też nie. Czuje się dość ociężały, jednak trudy sezonu czuć w kościach. Na 30 km 2.18.41. I tu zaczyna się kaszaneczka…. Przestaje walczyć. Do tego momentu prognozowany byłem na 3.14. Na 38 km wyprzedza mnie Bogus, próbuje jakiegoś zrywu, przytrzymać się… widzę jednak, dużą świeżość w kroku Boguśa…. hehe, musiałbym chyba wczepić się zębami … O nie, nie będę się zarzynał! Odpuszczam…
Meta 3.18.08
Wnioski:
1. Wszystko przemawia za negative split-em! Rozgrzać maszynerię a potem do boju!
2. Żele energetyczne ALE super pod względem przyswajalności, zero problemów z żołądkiem. Niestety za mały kop! Jeżeli już to trzeba brać poprawkę na używanie większej ilości.
3. Nie gubić mądrzejszych kolegów!
4. Jeżeli staje się do startu to wypadałoby walczyć do końca!
5. Metoda Hansonów z jednym z głównych założeń (upraszczając) – najdłuższe wybieganie 25 km w moim przypadku nie sprawdziła się.
To na tyle moich filozofii…. Trimajta się ludziska i oby do pszyszłego sezonu!
Boguś! Będę czekał na rewanż! 😉
Marku, to dobra wiadomość, będzie okazja się spotkać! Są już zapisani Tomus K, Kuba M i zastanawia się Jarek S. Wszyscy mlodzi inaczej…. no może poza Kubą 🙂
Arek, będę w Poznaniu, ale robię 'połówkę’ 🙂
Czujny niczym Zagłoba. Spotkamy się, Arek, w Suszu 🙂
Boguś, nie szybki ale zdrowo walnięty! Gdybym trzymał się Ciebie pewnie urwałbym w efekcie z 1,5 min. Nie ma o czym gadać – to już historia! Z wpisem poszło szybko bo na małym haju… wena wtedy, że ho, ho 🙂 Zresztą w moim wieku trzeba na bieżąco, później się zapomina… 🙂 Z tym rewanżem tak chlapnąłem pyskiem ale będzie ciężko. Nie planuje w przyszłym roku maratonu. Jednak IM + maraton to już szarża i proszenie o kontuzję! Szykuj się na Susz tam skrzyżujemy lance albo na pełny w Poznaniu … 🙂 Miło było….
Arek, ale tyś szybki z tą relacją. Zupełnie jak na starcie. Musiałem Ciebie dłuuuugo gonić ;-). Jestem otwarty na propozycje rewanżowe. Byle nie w triathlonie 🙂
A zabrales opuszke?!! Bo ktos moze uzyc Twoich znakow…:)))) A tak serio: wspolczuje. Uraz krwawliwy, bolesny i upierdliwy:( Wracaj do zdrowia!
Marcinie, masz specyficzny sposób zbijania wagi! :-)))) Arturze, ufaj ale sprawdzaj! 😉
Podejrzliwość zamiast zaufania? Wstydźcie sie;) od Gdyni czyli od 2 mcy basen sztuk 3, biegi jeden na dwa tygodnie, rower jak pisałem trochę czyli wcześniej 3 a ostatnio 2 w tyg po ok 2h i co łyso detektywom!;)) a rower w sb był ostatni… w nd miałem w planie… i sie rypło… tzn na desce został kawałek opuszki lewego kciuka, a co sie działo potem to niech Wam chirurg opowie ale nikt sie nie śmiał w domu tylko ja próbowałem obrócić wszystko w żart mówiąc ze dobrze ze nie prawy bo bym telefonu nie odblokował;) a teraz pozytywne myślenie i szybka regeneracja potrzebna choc w tym przypadku rożnie moze byc. Na szczęście kawałek nie był duży ale jego amputacja pełna.
Jestem czujny:))) Przyjazn z Marcinem uwrazliwia detektywistycznie:)))) No i mam fotograficzna pamiec:)))
Arturze, zaskakujesz mnie jak zwykle! Praca w szpitalu, prywatne gabinety, uczelnia, trening i jeszcze czas na hobby dedyktywistyczne….. :-)))) Kontroluj, bądź czujny! 😉
Arku! Nie wierz Marcinowi. Trenuje caly czas:)) Patrz komentarz pod artykulem Mkona: sobota, 10 października:))) Z przyjazni nie skopiuje tekstu:))) Dopiero noz przerwal to 'nietrenowanie:)) No ale to taka norma wsrod trajlonistow… Nie jezdze, nie biegam, nie plywam…, hehehe:))))
Marcinie, widziałeś tego gościa na Kona prawie bez calego ramiona? Poza tym akurat teraz ta przerwa jest wskazana, nóż widzial co robi 😉 Marku, niestety nie będę w tym roku na gali. Zapisz się na Poznań, jest nas już trzech i zastanawia się czwarty… Szykuje się niezla balanga po ….. 🙂
Znakomity wynik! Pogratulować! Opijemy Twój wyczyn na Gali w listopadzie 🙂
Gratulacje! Ja nie biegam, nie pływam, trochę jeżdżę… a po wczorajszym wypadku domowym czyli zetknięciu noża z kciukiem mam pozamiatane na dłużej. Ehh jak nie urok to… kontuzji uniknąłem po sezonie to się nożem załatwiłem w kuchni… taka karma;)
Arku, juz sie szykuje:)
Dzięki Wam! Tak się zastanawiam o czym będziemy teraz pisać jak sezon praktycznie dobiegł końca?! Znów będzie wiało nudą… chyba, ze Artur nie wytrzyma i zacznie rzucać rękawiczkami już na przyszły sezon… Eureka! Będziemy czytać powieść Piotrka P, która ponoć jest już prawie w druku….
Arku, wymiatasz, piękny wynik, gratulacje! Każdy musi znaleźć jakiś sposób treningów/przygotowań dla siebie, a to wiąże się z eksperymentami;) Żele ALE jak dla mnie są najlepsze;) I też jestem za negative split;) Wczoraj za jego pomocą udało mi się zrobić życiówkę na 5 km;) więc to chyba działa;)
Gratuluję jeszcze raz !!! Wymiatasz :)))
Gratulacje Arku! Pieknie! I jak piszesz: po co?! Po to,ze trzeba sie bawic:)))
Arku. Ależ Ci się nagratuluję w tych dniach. Ale należy się za całokształt .Chociaż jako stary koń powinieneś wiedzieć że baloniki nie wróżą nic dobrego ;-). Musimymy wejść w jakąś społkę odnośnie różnych materiałów treningowych jak np. metoda Hansonów która mi też nie podeszła. Będzie taniej.
Arek, mówiłem Ci, że dostaniesz ode mnie dłuuuższą chwilę na wypicie piwa po maratonie 🙂
Gratuluję Arku. Zabawa musi być. Olać rozsądek
Jeszcze raz gratuluję! A testy ważna rzecz każdy start to nowe doświadczenie wiec na pewno zaprocentuje. A poki co POLSKA GOLA! 0