Kanadyjski triathlonista Lionel Sanders w swoim ostatnim vlogu dzieli się obserwacjami i wnioskami ze startu w PTO Canadian Open. Wybraliśmy dla Was najciekawsze fragmenty jego wypowiedzi, które prezentujemy poniżej. Całość możecie zobaczyć na jego kanale na YouTubie.
Lionel Sanders wziął udział w Canadian Open, pierwszym w historii wyścigu organizowanym przez PTO. Kanadyjczyk przygotowywał się do tego startu długo i sumiennie, jednak ukończył zmagania dopiero na 7. miejscu. To duże rozczarowanie dla kogoś, kto wierzy, że jeszcze może zostać mistrzem świata na długim dystansie.
Na vlogu Sanders opowiada o swoich odczuciach przed startem, w trakcie wyścigu oraz po zakończeniu rywalizacji. Trzeba mu oddać, że niczego nie koloryzuje i szczerze mówi nawet o swoich słabościach.
ZOBACZ TEŻ: Triathlon uratował mu życie. Historia Lionela Sandersa
PTO Canadian Open oczami Sandersa
Zanim Sanders przeszedł do analizowania tego, co wydarzyło się na PTO Canadian Open, opowiadał przez kilka minut o tym, jak niezwykły był to event, m.in. z tego względu, że zawodnicy mieli trochę czasu, żeby nawiązać ze sobą bliższe relacje.
– Rzadko kiedy mamy okazję do przebywania ze sobą. Zwykle spotykamy się tylko na wyścigu, a potem każdy szybko wyjeżdża. Na ten event przyjechaliśmy kilka dni wcześniej i mieliśmy szansę przebywać trochę ze sobą. Spędzaliśmy czas z osobami, z którymi za chwilę mieliśmy walczyć. To coś unikalnego tylko dla naszej dyscypliny.
W trakcie omawiania przygotowań do wyścigu Sanders zdradził, że jego ostatnie treningi, które robił już na miejscu po zakończeniu treningu wysokościowego, wyglądały bardzo słabo. Tak słabo, że miał ochotę zrezygnować ze startu.
– Lubię widywać się z Gusem i „Blu” [Gustavem Idenem i Kristianem Blummenfeltem – przyp. red.]. Realizujemy podobny program treningowy, wymieniamy się doświadczeniami. Mogliśmy odbyć kilka wspólnych sesji. W trakcie jednego treningu, gdy pływaliśmy, dawałem z siebie wszystko, a ledwo byłem w stanie trzymać się nóg Kristiana, który płynął bardzo luźno. Po tym treningu myślałem o zrezygnowaniu z wyścigu.
Na szczęście tak się nie stało i Sanders pojawił się na linii startu. To jednak był dla niego bardzo trudny dzień.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wrażenia z wyścigu
Sanders zaczął od opisu wydarzeń, jakie miały miejsce w namiocie, w którym zebrano zawodników przed startem.
– W namiocie, z którego nas wywoływali, Norwedzy byli w jakimś szale przedstartowym. Uderzali się w klatki piersiowe. Cały czas dodawali sobie animuszu. Nie wiedziałem, czy potrzebują pomocy medycznej, czy zaraz wybiegną z namiotu i coś rozniosą. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Oceniając pływanie, Sanders powiedział, że dał z siebie wszystko i jest z siebie zadowolony. Jeśli chodzi o rower, to chciał pojechać bardzo szybko od samego początku. Kręcił 340 watów, ale ku jego zdziwieniu stracił dystans do czołówki na pierwszym okrążeniu.
– Wtedy wiedziałem, że mogę zapomnieć o zwycięstwie w tym wyścigu – powiedział Sanders.
Kanadyjczyk szczerze opowiada, że przeszedł wówczas do realizacji planu „B” – chciał po prostu zarobić trochę pieniędzy.
– Tak działa umysł. Chciałem jechać tempem, które będę mógł utrzymać od początku do końca. Liczby nie były jakieś powalające – jechałem ze średnią mocą 322 watów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Po zejściu z roweru Sanders znowu znalazł się w sytuacji, w której doganiał kolejnych zawodników, ale czołówka mu uciekała.
– W żadnym momencie nie czułem się dobrze. Nie czułem się silny. Było to podłamujące doświadczenie, bo mocno trenowałem do tego wyścigu. Skończyło się na tym, że był to jeden z tych dni, w którym czujesz, że po prostu jesteś w pracy.
Chwilę później Sanders mówił o wnioskach, które jego zdaniem są jeszcze bardziej obciążające psychicznie niż to, że ten start był po prostu ciężki i mu się nie udał.
– Muszę szczerze przyznać, że ten wyścig wcale nie był lepszy w moim wykonaniu niż mój pierwszy zawodowy start w 2013 roku, gdy ścigałem się na dystansie 70.3. Ciężko się z tym pogodzić, bo trenuję, oddaję się temu sportowi w całości, mam niezbędne środki, wydałem dużo pieniędzy na treningi na wysokości, a potem wychodzi mi taki wyścig – liczby to potwierdzają – który jest tylko tak samo dobry, albo nawet gorszy od mojego pierwszego zawodowego startu.
W pewnym momencie Kanadyjczyk zaczął zastanawiać się nad swoją przyszłością. Zauważył, że być może już nie jest w stanie rywalizować jak równy z równym z najlepszymi. Zapowiedział, że będzie przyglądał się swoim kolejnym startom i w oparciu o wyciągnięte z nich wnioski będzie podejmował decyzje dotyczące jego dalszej kariery.
Według Sandersa PTO to przyszłość triathlonu
Jedną z ciekawostek, o której na vlogu wspomniał Sanders, jest jego przewidywanie dotyczące tego, jak PTO będzie rozszerzać swoją ofertę. Kanadyjczyk jest zdania, że do tej organizacji będzie należeć przyszłość w zawodowym triathlonie.
– PTO musiało zaproponować coś unikalnego, tak więc zdecydowało się na wyścigi na 100 km (2 km pływania, 80 km roweru, 18 km biegu). Ostatecznie, tak sądzę, ten dystans będzie podwojony, a trasa 200 km będzie składać się z: 4 km pływania, 160 km jazdy na rowerze i 36 km biegu.
– Jeśli ktoś liczy na jakieś pieniądze ze startów, pozostaje mu udział w eventach PTO. Ukończyłem Canadian Open na 7. miejscu, a zarobiłem 6x więcej niż za wygranie IM 70,3 Mont Tremblant. Szczęśliwie lub nieszczęśliwie – zależy, jak kto na to patrzy – to jest przyszłość dla profesjonalnych triathlonistów, którzy muszą nauczyć się wygrywania na dystansie 100 km i dwukrotnie dłuższym.
ZOBACZ TEŻ: PTO Tour płaci więcej niż Ironman?
Zachęcamy Was do zapoznania się całością nagrania, które możecie obejrzeć poniżej. Vlog trwa 24 minuty i znajdziecie w nim jeszcze wiele ciekawych informacji m.in. dużo liczb związanych z treningiem na wysokości.
