Maciej Bodnar: „Muszę poprawić swoje FTP o ponad 10%”

Wczoraj Maciej Bodnar ogłosił, że zamierza zaatakować rekord Polski w jeździe godzinnej. W rozmowie z Aleksandrą Bodnar mówi o tym, skąd pojawił się pomysł i na co będzie zwracał uwagę podczas przygotowań. Opowiada także o niuansach jazdy na torze i tym, czym różni się od jazdy podczas zawodów triathlonowych.

Aleksandra Bodnar: Właśnie poinformowałeś w mediach społecznościowych o nowym wyzwaniu, które będzie być może dla niektórych zaskoczeniem. Co planujesz zrobić?

Maciej Bodnar: Planuję podejść do bicia rekordu w jeździe godzinnej. Obecny rekord należy do Wojtka Ziółkowskiego i wynosi nieco ponad 50,5 km, a dokładnie 50 506 metrów.

ZOBACZ TEŻ: Bodnar zaatakuje rekord Polski w jeździe godzinnej!

AB: Skąd taki pomysł? Dan Bingham niedawno pobił rekord w godzinnej jeździe  z wynikiem ponad 55 km na godzinę. Ty jako triathlonista planujesz takie wyzwanie, pewnie w trochę innych warunkach, z trochę innymi parametrami?

MB: Wszystko się zaczęło się, kiedy z Tomkiem Szalą chcieliśmy sprawdzić na własnej skórze elementy wyposażenia np. kaski. Chcieliśmy mieć środowisko, które będzie dobre do testów. Do wyboru był tunel aerodynamiczny, ale on z pewnych względów nie został wybrany. Drugą propozycją był tor kolarski w Pruszkowie. Padło właśnie na ten tor. Spędziliśmy tam wiele dni, testowaliśmy masę rzeczy. W trakcie tych przejazdów, kiedy widziałem, z jaką mocą to robię i jakie prędkości wychodzą, zrobiłem minipróby i minipodejścia. Przez kilkanaście minut jechałem z godzinnymi watami, aby zobaczyć, jaka to będzie prędkość. Po podsumowaniu i policzeniu wszystkiego pojawiła się właśnie szansa, aby podejść do tego rekordu i zobaczyć, jak to będzie, aczkolwiek bardziej niż samo bicie rekordu, fascynuje mnie ta cała droga i przygoda oraz to, ile się nauczę.

Nie robię tego tylko po to, aby przygotować się do godzinnego wysiłku, podejść do niego i pojechać najmocniej, jak się da. To jedna z wielu rzeczy. Im bardziej się zagłębiam w temat, tym bardziej widzę, jak wiele ważnych jest w tym elementów. Najmniejsze kwestie aerodynamiczne zaczynają mieć znaczenie przy 50 km/h. Tych rzeczy jest bardzo dużo. Dotychczas nie zwracałem na nie uwagi, pomimo że jestem zawodnikiem, który w triathlonie przywiązuje uwagę do wielu detali. Tymczasem nagle się okazuje, że tych szczegółów jest znacznie więcej. Bardzo mnie to zaciekawiło i pociąga – przygotowania na pewno pozwolą mi zgłębić wiedzę, fizjologię wysiłku. Do do tej pory, przygotowania do triathlonu, traktowałem jako zabawę. Trenowałem pod triathlon, a nie pod próbę bicia rekordu Polski. Trenowałem w wolnym czasie, między pracą a obowiązkami. Teraz do wyzwania chciałbym się bardziej przyłożyć. Będzie wiele smaczków jak np. monitorowanie temperatury własnego ciała.

AB: Jakie są ciekawe elementy, które będą dla Ciebie najbardziej pociągające i interesujące? Co udało się ustalić do tej pory i co oczywiście możesz zdradzić?

MB: Na pewno jednym z kluczowych filarów pod kątem wydolności będzie poprawa FTP przynajmniej o 10%. Wiem, że to założenie będzie niezbędne, żeby skutecznie podejść do próby. Ważny jest również dużo lepszy monitoring i zapoznanie się z nowymi dla mnie parametrami mierzenia wydolności. Na pewno wykorzystam nowe urządzenia pomiarowe. Będę mierzył temperaturę swojego ciała. Wyliczyłem, że na torze w Pruszkowie, 5-6 stopni C różnicy w powietrzu [między poszczególnymi miesiącami w roku – przyp.red.] będzie wpływało na wynik o 0,2 lub 0,3 km/h. Przy takich prędkościach przejazdu to jest bardzo dużo. Nie wiem jeszcze, czy uda mi się „zgrać”, aby była wysoka temperatura, ale będę się przygotowywał na to, aby organizm w tej wysokiej temperaturze dobrze działał.

Pomiar temperatury ciała i to, jak wpływa na moją wydolność, kiedy wzrasta, też jest istotne. Po przekroczeniu pewnej bariery moja wydolność zacznie spadać. Trzeba wszystko zgrać. Optymalna temperatura na torze to około 27-28 stopni Celsjusza. Bradley Wiggins na swojej próbie miał trochę wyższą, bo tam było wyższe ciśnienie. Zrobiłem już wyliczenia w Excelu. Sprawdziłem ostatnie lata w Polsce (Pruszkowie) pod kątem temperatury panującej na torze i ciśnienia. Wychodzi, że jeżeli wybiorę najkorzystniejszy moment w roku, to może być różnica nawet 1 km/h. Wiadomo, że ciśnienia nie wybierzemy. Możemy wybrać okres, w którym te wahania ciśnienia są mniejsze, bo inaczej musielibyśmy planować to z dnia na dzień. Tymczasem takie wydarzenia trzeba planować z większym wyprzedzeniem. Tego nie da się zrobić. Wiggins miał pecha, bo kiedy bił rekord świata, trafił na dzień z bardzo wysokim ciśnieniem. Były wyliczenia, że gdyby pojechał w najlepszym dniu, to pokonałby aż 500 metrów więcej, a więc przy tych wynikach byłby to rekord świata.

AB: Jeden z Twoich obserwatorów powiedział, że jest zaskoczony prędkością uzyskaną przez Wojciecha Ziółkowskiego. Było to niewiele ponad 50 km/h. Wydawało się mu, że zawodowi kolarze, którzy zajmują się tym na co dzień, pojadą szybciej. Te 50 km/h nie robi wrażenie nawet przy obserwowaniu Was na zawodach triathlonowych. Potraficie jechać prędkością przelotową 46 km/h , kiedy są inni ludzie, dziury, powierzchnia nie jest idealnie przygotowana i ścigacie się z zawodnikami, a to następuje po pływaniu. Czemu tak się dzieje?

MB: W triathlonie nigdy nie mamy wymiernych wyników. Wielokrotnie było tak, nawet w tym roku, że był jakiś samochód prowadzący, motor lub wyprzedzało się inne osoby. To wszystko redukuje opór aerodynamiczny. Nawet jazda za kimś w odległości 20 do 30 metrów przy tych prędkościach dużo daje. Warunków na zewnątrz nie można porównać do tego, co dzieje się na torze. Na torze prędkości są wyższe niż te, które widzimy.


AB: Czemu są wyższe?

MB: Chodzi o to, że tor jazdy, te 250 metrów na okrążenie, jest wyznaczony po czarnej linii. To jest niemożliwe, aby zawodnik cały czas jechał idealnie. Jedzie bardzo blisko niej, ale już przy 30-40 minucie (w zależności od wytrenowania toru jazdy takiego zawodnika), zaczyna gdzieś „uciekać”, przychodzi zmęczenie. Nadrabia tak naprawdę po parę metrów na każdym okrążeniu, ale dodatkowe metry nie są liczone. Okrążenie liczone jest zawsze jako 250 metrów. Trzeba na to wziąć poprawkę. To bardzo ciężka jazda. Cały czas jedzie się praktycznie po zakręcie. Wytrzymanie tego psychiczne to też coś innego. Można to porównać do trenażera. Niektórzy na trenażerze jeżdżą z mniejszą mocą niż na zewnątrz. Tu są trudne warunki. Ja po paru jazdach na torze zaczynam czuć do tego szacunek. Wiem, że to nie będzie łatwe. Rozumiem, że jazda na torze i na zewnątrz to dwie różne rzeczy.

Na torze nie ma też możliwości, że nagle będziemy kogoś wyprzedać lub skorzystamy na tym, że będzie jakiś motor prowadzący. Jesteśmy tylko my. Nie ma draftingu i żadnej pomocy. Ciekawe jest to, że w czasie jazdy nic się nie pije. Nie ma się nawet licznika. Można go mieć pod siodełkiem. Nie można patrzeć na żadne cyfry. Jesteśmy tylko my, rower i godzina.

AB: Czego Ci w takim razie życzyć? Odpornej psychiki?

MB: Myślę, że pod tym względem dam radę. Można mi życzyć przede wszystkim szczęścia, aby całe przygotowania poszły po mojej myśli i ominęły mnie choroby oraz rzeczy, które zakłóciłyby moje przygotowania. A w dniu zawodów niskiego ciśnienia (śmiech), kibicowania i gorącego dopingu. To robi różnicę. Jestem przekonany, że będąc samemu podczas takiej próby, wykrzesam z siebie mniej, niż przy pełnych trybunach i gorącym dopingu.

AB: Dziękuję za rozmowę.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

1 KOMENTARZ

  1. Nikomu nie umniejszając uważam, że jest tylko jeden Maciej Bodnar w tym kraju który jest w stanie zbliżyć się do rekordu świata i nie jest on triathlonistą… 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane