Prawie 500 watów na rowerze. Maciej Bruździak o MP w indoor triathlonie

Maciej Bruździak został mistrzem Polski Elity w indoor triathlonie. Zawodnik rozmawiał z Akademią Triathlonu o specyfice i atmosferze zawodów oraz najbliższych planach. – Wiedziałem, że będzie trudniej niż na Super League Arena Games – mówi.

ZOBACZ TEŻ: „Warto popracować nad łydkami i nawrotami”. Indoor triathlon oczami Moniki Małeckiej

Akademia Triathlonu: Jak Ci się startowało?

Maciej Bruździak: To była bardzo fajna impreza. Dobrze się bawiłem, organizacja również była bardzo dobra. Nie wiem, kiedy ostatni raz trenowałem, czy robiłem coś o tak późnej porze.

Tak naprawdę najbardziej obawiałem się tego, jak wyjdzie start w kwalifikacjach. Wiedziałem po prostu, że na bieżni biega się inaczej niż normalnie. Zastanawiałem się, ile panowie będą w stanie na tym zyskać np. szybszą kadencją. Po kwalifikacjach okazało się, że da się dosyć normalnie biec.

Wiedziałem więc już, z czym przyjeżdżam na finały i co muszą zrobić. Plan był taki, żeby w pierwszej serii zrobić przewagę, a w drugiej serii to utrzymywać. W drugiej serii nie musiałem nie wiadomo jak szybko wszystkiego robić. Czułem, że tak jak w pierwszej serii kontrolowałem sytuację, tak w drugiej miałem taką spokojną kontrolę. Wiedziałem, że jedyne co się może wydarzyć, to jakiś defekt sprzętu.

AT: Ile w Twoim starcie było kontroli, a ile takiego mocnego ciśnięcia?

MB: W pierwszej serii była cały czas kontrola na pływaniu. Nie chciałem wydusić z siebie wszystkiego, bo wiedziałem, że trzeba dać więcej z siebie na rowerze. Ja mówię, że to jest taki wyścig, w którym próbujesz wyjść na takim komforcie i dyskomforcie.

AT: Możesz rozwinąć ostatnie zdanie?

MB: Bardziej chodzi mi o taką strefę, w której czujesz, że jest już dość ciężko, ale z drugiej strony cały czas jest to taki komfort. Tętno nie rośnie ci drastycznie szybko, nóg ci nie zalewa, czujesz się po prostu mocny. Wiesz, że przykładowo jedziesz mocno, ale mimo tego nie odstajesz, nie ma wahania – masz stałe tętno.

Tutaj między innymi o to mi chodziło. Byłem w takim dyskomforcie – musiałem generować mocne wartości, podobnie na biegu (musiałem biec szybko). Z drugiej strony nie czułem, jakbym się nie wiadomo jak męczył. Starałem się trzymać stałą.

AT: Na rowerze jechałeś chyba z mocą 500 watów, prawda?

MB: Tak. W pierwszej serii na moim pomiarze mocny wyszło mi 460 watów. Jestem przyzwyczajony, że jest to taki zakres mocy, który jestem w stanie utrzymać.

AT: Na drugą serię wyszedłeś z przewagą 29 sekund. Widzieliśmy, że szybciej wchodziłeś do wody. Miałeś już dużą przewagę.

MB: Tak, już na basenie kontrolowałem sytuację. Mateusz Głuszkowski startował jako 2. i wskoczył do wody, kiedy robiłem już nawrót. Widziałem go cały czas. Płynąłem na tyle luźno, jak bardzo mogłem sobie pozwolić. Cały czas kontrolowałem sytuację.

AT: Czy faktycznie doświadczenie na tej bieżni łukowej robi taką dużą różnicę?

MB: Myślę, że nie. Są różne rodzaje tych bieżni. Musisz się przebiec na niej po prostu, aby złapać trochę czucia. Ja tak naprawdę przebiegłem się na niej wczoraj pierwszy raz, kiedy odbieraliśmy pakiety. Wiedziałem, że będzie trudniej niż na Super League Arena Games. Tam było płynniej i łatwiej. Było tam również więcej miejsca.

Uważam, że na pewno trzeba się na niej przebiec. Jak ktoś ruszy z marszu, to może wyjść tak jak Marcin Ławicki, który miał problemy.

AT: Czy Twoim zdaniem tego typu zawody to dobry pomysł dla age-groupera przed sezonem duathlonowym i startowym?

MB: Myślę, że tak. To takie „przepalenie” na wysokiej intensywności. Takie zawody są też dobre pod tym kątem, że odbywają się dość wcześnie. Jeszcze wtedy w Polsce nie mamy żadnych zawodów stricte triathlonowych. Teraz mamy duathlon. Oczywiście są wyścigi zagraniczne, ale nie wszyscy polscy amatorzy chcą i mogą wyjeżdżać na takie zawody, kiedy im się tylko podoba. Podróż do innego miasta w Polsce, żeby się przetrzeć, na tego typu starcie jest jak najbardziej wskazany dla age-grouperów.

Można zobaczyć, gdzie się jest w przygotowaniach. Zależy też to oczywiście od tego, jakie trenowało się strefy. Myślę, że to jest również start dla samego poznania nowych ludzi, zobaczenia, na czym to polega, porównania się do PRO. Idzie za tym dużo różnych możliwości, które sprzyjają amatorom.

AT: Podczas pucharu Europy w Quateirze miałeś wypadek. Jak się teraz czujesz? Wszystko jest w porządku?

MB: Od razu po upadku, jak tylko wróciliśmy do Polski, zrobiłem RTG ręki. Nic nie wyszło. Nie ukrywam, że USG jeszcze nie zrobiliśmy. Dalej trochę boli. Nie mam pełnej sprawności, bo te zakresy są mniejsze. Z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. Czuję poprawę.

AT: Wystartujesz w IRONMAN 70.3 Valencia. Masz jakiś plan na ten wyścig?

MB: Chcę walczyć o slota na MŚ IRONMAN w Taupo. Chciałbym, aby zagrało wszystko z tych rzeczy, które realizuję. Plan jest więc prosty: pokazać na zawodach, to co robię na treningach.

AT: Dziękujemy za rozmowę i jeszcze raz gratulacje!

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane