Kilka dni temu Maciej Ogrodnik wystartował w mistrzostwach świata 70.3 w St. George. Nie obyło się bez problemów, ale dzisiaj zawodnik mówi, że występ jest cenną lekcją na przyszłość i wspaniałym doświadczeniem. – Czuć zdecydowanie ducha imprezy – mówi o atmosferze w Utah.
ZOBACZ TEŻ: Polacy w drugim dniu MŚ IRONMAN 70.3 w St. George [Wyniki AG]
Maciej Ogrodnik był jednym z zawodników AG, którzy kilka dni temu startowali w mistrzostwach świata IRONMAN w St. George. Polak ukończył rywalizację z czasem 04:13:55, co dało 32. miejsce w kategorii M25-29. W naszej rozmowie zawodnik mówi, że nie jest do końca zadowolony z tego występu. Przygotowanie fizyczne było bardzo dobre, ale na trasie pojawiły się problemy, przez które już na początku stracił cenne minuty.
– Start z perspektywy przygotowania fizycznego uważam za dobry, ale to nie ma większego znaczenia, bo na mecie ważny jest wynik z trzech dyscyplin. Ten nie był dobry właśnie ze względu na skurcze mięśni czworogłowych na obu udach po wyjściu z części pływackiej, w strefie zmian i na pierwszych 8 kilometrach roweru. Straciłem tam spokojnie 5 minut w porównaniu do innych osób – mówi.
Skąd skurcze? Tego Ogrodnik nie potrafi jeszcze wyjaśnić. Jest dość dobrze zaznajomiony z zimnem. Czy problemem mogła być dieta przedstartowa?
– Nie wiem, co było tak naprawdę przyczyną. Mam duże doświadczenie w kontakcie z niską temperaturą i nigdy nie spotkałem się ze skurczami. Rozwiązania mógłbym jedynie szukać w diecie przedstartowej, która miała dwa dni przerwy. Ograniczyłem spożycie tłuszczy i białka na rzecz węglowodanów – taki carbo loading. To jednak chyba nie jest przyczyną. Ciężko mi znaleźć sensowne wyjaśnienie. Jestem w trakcie analizy. Będę robił wszystko, aby znaleźć powód i coś takiego się nie powtórzyło, niezależnie od warunków pogodowych – mówi.
„Dyspozycja nie przychodzi z dnia na dzień”
Ogrodnik mówi, że zrobił co w swojej mocy, aby występ był jak najlepszy. Dobrze ocenia swoje przygotowania, chociaż żałuje, że nie miały bezpośredniego przełożenia na czas i pozycję.
– Oczywiście z perspektywy czasu i miejsca, myślałem o czym innym. Z perspektywy dyspozycji, a to nie jest coś, co przychodzi z dnia na dzień, to oczywiście byłem zadowolony. Skurczom można zapobiec. To takie gdybanie, ale straciłem gdzieś 7 minut. To dałoby mi może 9-12 pozycję w kategorii co też nie było tym wynikiem, na które liczyłem. Patrząc na bardzo wysoki poziom zawodów, ten wynik brałbym w ciemno przed wyścigiem – mówi.
Drugi występ lepszy od pierwszego
Dla zawodnika był to drugi występ na mistrzostwach świata. Pomimo problemów i uzyskania czasu poniżej tego, co zakładał, widzi jednak postępy. Podkreśla wspomniane przygotowanie fizyczne i zwraca uwagę, że fakt jazdy na własnym rowerze, co ten dało większy komfort i lepszy czas.
Teraz naszedł czas na wyciągnięcie faktów. Z pierwszych analiz wynika, że może inne podejście do diety byłoby lepsze, a przed startem przydałby się lepszy sen.
– Ogólnie jednak nie mam do siebie większych zastrzeżeń. Jeżeli chodzi o taktykę lub to jakie decyzje podejmowałem odnośnie do ataku, zostania w tej „strefie intensywności”, odżywania i wszystkiego, co było ode mnie niezależne – mówi.
W USA czuć ducha mistrzostw świata
Zawodnik mówi, że pod względem organizacyjnym mistrzostwom nie można nic zarzucić. W Stanach Zjednoczonych można bardzo mocno odczuć atmosferę święta triathlonu, która udziela się wszystkim.
– Impreza jest warta tych pieniędzy i polecam każdemu udział. Te mistrzostwa w USA to jednak co innego niż impreza w innych lokalizacjach. Czuć zdecydowanie ducha imprezy. Widać zaangażowanie miasta i wolontariuszy. To sprawia, że atmosfera jest unikatowa, nie tylko ze względu na rangę imprezy, ale jej otoczkę.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wie, że jest na dobrej drodze
Czy jest coś, co Ogrodnik chciałby zmienić w kolejnych występach? Podczas biegu musiał trochę zwalniać przez wcześniejsze skurcze, aby nie zejść z trasy, a więc czas mógł być trochę lepszy. Co zmieniłby w kontekście pływania i jazdy na rowerze?
– Gdybym mógł, to na takiej trasie jechałbym na większej tarczy. Obecnie mam 53 i były momenty, że jechałem ze wzniesień i nie miałem już przełożenia, a obecne było niekomfortowe. Traciłem an tym dużo. Na podjazdach wyprzedzałem zawodników, ale przy jeździe ze wzniesień oni mnie doganiali, bo brakowało mi przełożenia – mówi o rowerze.
– Mam taką tendencję na pływaniu, że bardzo szybko się podpalam. W ten sposób część pływacka wychodzi gorzej, niż powinna. Powinienem płynąć swoim tempem, koncentrować się na sobie. Tymczasem ja chciałem się złapać jakiejś grupy i trochę się przepaliłem. Kolejną część płynąłem wolniej niż gdybym od początku płynął mocnym, równym tempem – komentuje pływanie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Pomimo skurczy i niewielkich problemów Ogrodnik uważa, że ma za sobą najlepszy występ. Chce kontynuować podróż po drodze, którą obrał, bo uważa, że stać go na bardzo dobre wyniki.
– Wiem, że jestem na dobrej drodze, aby się rozwijać w tym sporcie. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie przełomowy i pokażę, że stać mnie na realną szansę w walce o najwyższe pozycje w klasyfikacji wiekowej lub generalnej pośród amatorów w mistrzostwach świata na połówce IRONMAN – podsumowuje.
Teraz czas na trochę odpoczynku. Ogrodnik jest optymistycznie nastawiony na kolejne tygodnie i miesiące treningu. Wierzy, że wkrótce pokaże swój pełny potencjał.