Dla Magnusa Ditleva był to szalenie udany rok. Wygrał Challenge Roth, zajmował wysokie miejsce w US Open, a niedawno wygrał w Cozumel. Co było jedną z tajemnic jego doskonałych tegorocznych występów? Zastosował rozwiązanie, które później wykorzystali inni zawodnicy.
ZOBACZ TEŻ: Nieprzeciętny Anglik, który mówi, to co myśli. Joe Skipper pisze własną historię
Duńczyk Magnus Ditlev zajmuje aktualnie 3. miejsce w rankingu PTO, co jest efektem świetnych występów. Co zdecydowało o jego tegorocznych sukcesach? W jaki sposób trenuje i jakie tajemnicze rozwiązanie dało mu przewagę podczas jazdy na rowerze? Opowiadał o tym w podcaście How They Train.
Magnus Ditlev uważany jest dzisiaj za jednego z najlepszych zawodników na świecie. Duńczyk świetnie rozpoczął sezon, bo w drugim wyścigu w Teksasie zajął 2. miejsce, a później wygrał w Roth. W rozmowie opowiada, że wiedział już wtedy, że zwrócił uwagę świata triathlonu, ale też nie spodziewał się, że osiągnie takie dobre wyniki.
– To dość niesamowite. Gdybyś powiedział mi na początku roku, że wygram w Roth, zajmę 3. miejsce w MŚ 70.3 i będę na 3. miejscu w PTO, to bym nie uwierzył.
Większa część rozmowy z zawodnikiem dotyczy jego występu na Konie. Magnus mówi, że przybył na wyspę trochę wcześniej i trenował wraz ze swoim znajomym. Czuł się przed startem doskonale. Co jednak działo się podczas samego wyścigu?
Tylko i aż ósme miejsce
Chociaż Ditlev na Konie brał udział dopiero w swoim drugim wyścigu na pełnym dystansie, to opowiada, że samo pływanie było bardzo łatwe. Wyszedł z wody około 1:20 po grupie prowadzących, co było dla niego „perfekcyjne”.
– Kiedy zaczęliśmy podjazd pod Palani widziałem już plecy grupy prowadzącej, czyli między innymi Kristiana Blummenfelta oraz Gustava Idena. Złapałem tę grupę szybciej, niż się spodziewałem. Wtedy zacząłem trochę „odpoczywać”. Nagle zobaczyłem, że Florian Angert dostał karę. To było dla mnie bardzo dziwne, ale już w wyścigu kobiet widzieliśmy takie dziwne kary.
Angert zjechał do namiotu, aby odbyć swoją karę, a tymczasem Ditlev znalazł się na przedzie grupy prowadzącej. Postanowił jechać swoim tempem, ale kiedy trener powiedział mu, że ma przewagę nad Norwegami, postanowił nieco przyspieszyć.
Przy nawrocie miał otrzymać specjalny zestaw żeli. Organizatorzy pozwalają na przygotowanie „special needs bag” przed startem, aby następnie wolontariusze mogli podać tę specjalną torbę zawodnikom. Duńczyk musiał poczekać, aż obsługa znajdzie jego torbę, co wybiło go z rytmu, bo musiał się na minutę zatrzymać. Nie była to jedyna zła wiadomość, bo wkrótce okazało się, że otrzymał karę za drafting.
– Nigdy wcześniej nie otrzymałem jeszcze kary. Nie wiedziałem, co mam robić. Zapytałem sędziego, gdzie mam odbyć karę. Powiedział, że na 130 kilometrze jest namiot, a byliśmy na 110 kilometrze.
Duńczyk planował więc jechać dość spokojnym tempem do momentu, kiedy znajdzie się w namiocie kar, gdzie miał stać przez 5 minut. Później zamierzał przyspieszyć. Okazało się, że na 130 kilometrze namiotu kar w ogóle nie ma, a Ditlev miał odbyć karę na końcu roweru.
– Nie byłem w zbyt dobrym stanie mentalnym. Postanowiłem jednak, że pojadę na przodzie. Okazało się, że zdobywam przewagę, jadąc swoim tempem. Miałem chyba 1,5 minuty nad rywalami, ale musiałem wtedy stanąć, aby odbyć karę. Tak więc oglądałem tych wszystkich rywali, którzy mnie wyprzedzali.
Kara była niesłuszna
Zawodnik wspomina, że W T2 był gdzieś na 9. miejscu. Od pewnego momentu biegł z Sebastianem Kienle, a każdy z zawodników przejmował tempo co kilometr. W ten sposób obaj zbliżyli się do około 5 lub 6. miejsca. Ditlev miał nadzieję, że w okolicach słynnego Energy Lab zawodnicy zaczną pomału „odpadać”, a tymczasem nic takiego nic się nie stało. Było to dla niego ciężkie mentalnie i ostatecznie spadł na 8. miejsce, na którym zakończył rywalizację.
Był zaskoczony karą za drafting. Mówi, że przy całym wyścigowym zamieszaniu mógł znaleźć się w strefie draftingu innego zawodnika na kilka sekund, ale na pewno nie robił tego umyślnie.
– Chciałbym, aby sędziowie ostrzegali w takich sytuacjach. Drafting nie był tam moim celem. Może przy zbliżaniu się do grupy i szybszej jeździe za grupą byłem na chwilę w strefie innego zawodnika, ale nie mam nawet pewności. Fajnie byłoby tam po prostu otrzymać ostrzeżenie – powiedział.
Czy Ditlev mógłby zmienić swoją taktykę? Zawodnik mówi, że właściwie nie widzi elementów, które mógłby zmodyfikować. Przyznaje, że pierwszą część roweru mógłby jechać niższym tempem, bo osłabł trochę podczas biegu, ale chyba większe znaczenie miał fakt otrzymania kary. Wybiło go to całkowicie z rytmu i wpłynęło na niego negatywnie mentalnie, przez co ciężko było mu całkowicie wrócić do rywalizacji.
Dziesiątki godzin w tunelu aerodynamicznym
Nie uszło uwadze rywali Ditleva, że ten spędza bardzo dużo czasu na dopracowywaniu kwestii sprzętowych. Wiele pracy włożył też w przygotowanie w tunelach aerodynamicznych, aby mieć jak najlepszą pozycję na rowerze. Duńczyk mówi, że była to jednak wielomiesięczna praca.
– Jestem człowiekiem, który najwięcej czasu pośród czołówki spędza na optymizacji własnego sprzętu. Pracuję z gościem, który jest inżynierem i zrobił zapewne najwięcej testów aero na świecie. Na welodromie byłem w tym roku 10 razy. Dwa razy w tunelach aero na Silverstone.
Odpowiednia pozycja, sprzęt, kask i inne elementy, które można poprawić, przyniosły Duńczykowi konkretne korzyści. Zauważył, że zyskuje nawet do 40 watów podczas jazdy. To dużo pracy, aby być pośród najlepszych.
– Mam dane z początków naszych testów aero. Widzę, jak spadło moje CDA (współczynnik oporu aerodynamicznego). Wydaje mi się, że od momentu startu przed mistrzostwami PTO w 2020 do dzisiaj zaoszczędziłem około 40 watów.
Prowadzący podcast Jack Kelly zauważył, że podczas występu w Challenge Roth Ditlev użył „sekretnej nowinki rowerowej”, którą później kopiowali w Konie inni zawodnicy. Wpuszczali oni w górną część stroju np. butelkę z wodą, która miała na celu wypełnić przestrzeń pomiędzy klatką piersiową a górną rurą.
– To był sekret, ale już nim nie jest. Wielu prosów tak zrobiło. Mają przedmiot na brzuchu – niektórzy stosowali bidon, aby jeszcze lepiej się nawodnić. Jeżeli umieścisz go w odpowiedni sposób, możesz zyskać na poziomie aerodynamicznym. To jednak ekstremalnie indywidualna sprawa dla każdego – powiedział.
Pomysł na takie rozwiązanie pojawił się właśnie podczas Challenge Roth. Ditlev był zaskoczony tym, że zauważyło je tylu zawodników, bo miał nadzieję, że po zawodach w Niemczech w sieci nie będzie krążyło zbyt wiele jego zdjęć. Nie potrafił jednak powiedzieć, kto pierwszy pomyślał, aby skopiować jego rozwiązanie.
Odbudowa mentalna przed St.George
Magnus przyznał, że niełatwo było poradzić sobie z porażką w Konie, bo wielu osobom zdawało się, że będzie tam równym rywalem dla Norwegów. Zawodnik zastanawiał się nawet, czy nie zrezygnować z mistrzostw na połówce. Szybko okazało się, że „ciało współpracuje”, szybko się zregenerował, przyleciała też jego dziewczyna, co ułatwiło decyzję o udziale w wyścigu w St. George.
Przed wyścigiem Ditlev zastanawiał się nad dodatkowymi ubraniami, bo wiedział, że kobiety startowały w niskiej temperaturze. Ostatecznie nie zdecydował się na zbyt dużo „docieplania” oprócz papieru, bo temperatura była nieco wyższa. Podczas startu pływania nie było nic widać, ale ta część była udana, pomimo że w pewnym momencie rywale zaczęli mu uciekać. Wspomina, że był tak „szczęśliwy” przed T1, że zapomniał założyć kasku i musiał się po niego wrócić.
W trakcie części rowerowej Ditlev jechał z Gustavem Idenem, ale zauważył, że musi odskoczyć rywalowi, aby dojść do grupy prowadzącej, gdzie był Kristian Blummenfelt „podpalony gniewem z Kony”.
– Dojeżdżaliśmy do Snow Canynon. Zawsze walczę o zwycięstwo i z takim założeniem podchodzę do wyścigów. Kiedy jechaliśmy kanionem, pomyślałem, że spróbuję odskoczyć trochę grupie, ale odpadł tylko Miki Taagholt.
Podczas biegu Duńczyk biegł na 3. miejscu i miał nadzieję, że może któryś z rywali opadnie z sił – zauważył, że Ben Kanute biegł bardzo mocno, co nie było w jego stylu. Oponenci jednak nie zwalniali.
– Myślę, że w tym wyścigu nie miałem szans, aby biec w ich tempie – powiedział.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przyszłość Magnusa Ditleva
Duńczyk wyjaśnił, że 8. miejsce na Konie okazało się szczególnie motywujące. W rozmowie zapowiedział powrót na Hawaje, ale jak wiemy, mężczyźni nie wystartują tam w 2023 roku. Walka z Norwegami będzie musiała zostać odłożona. Jak będzie wyglądała przyszłość Ditleva?
– Zawsze będziemy szukali miejsc, gdzie można zrobić małe poprawki i coś ulepszyć. Pewne główne założenia pozostaną takie same. Skończyłem dopiero 25 lat i jeżeli popatrzysz na mój wiek treningowy, zacząłem trenować dopiero kilka lat temu. Jestem jeszcze bardzo młody, a po drodze można poprawić i usprawnić wiele rzeczy – powiedział.
Magnus Ditlev doskonale zakończył sezon, bo wygrał zawody IRONMAN Cozumel. To jego pierwszy triumf na pełnym dystansie.
Wyświetl ten post na Instagramie