wybrane zdarzenia……
Kolejny raz dałem się namówić i nie żałuję! Mazi o ile to czytasz wielkie dzięki!
Reset psychiczny, rozszerzenie horyzontów turystycznych, nowe ciekawe znajomości i spory krok w kierunku IM.
,,Podłączeni’ pod grupę kolarską, razem z Mazim, darliśmy zawzięcie opony na tamtejszym asfalcie rozkoszując się pięknymi okolicznościami przyrody….
Jak gąbka starałem się chłonąć wszystkie cenne uwagi od bardziej doświadczonych kolegów kolarzy mino, że wiekiem sporo młodszych…. Chyba przesadnie wziąłem sobie do serca hasło ,,trzymaj koło’ ale miało to też pozytywne strony! Mogłem osobiście, przy użyciu otworu gębowego, organoleptycznie, zbadać tamtejszą glebę. A, że staram się w swoich działaniach zachować pragmatyzm, jednocześnie uznałem za stosowne zbadać sens targania kasku. Ten odpowiedział mi tylko stłumionym hukiem z jednoczesnym wyświetleniem całego gwiazdozbioru! Wnioski wyciągnąłem błyskawiczne – kask przydatny!!!
Trochę zaniepokoiłem się wyrazem twarzy kolegów kolarzy… wiedziałem, że nie mogę okazać słabości i muszę grać twardziela, przecież jestem triathlonistą…. No, Oskar murowany…. :-))) Rzuciłem tylko hasło ,,Co jest? Jedziemy dalej!!!’
Dopiero w drodze pozwoliłem sobie na kilka grymasów bólu i stękania… w całej tej sytuacji znalazłem i plusy, w końcu to awans do drugiej grupy kolarzy, tej bardziej zacnej…. i zaprawionej w boju, czyli tych co się już wypieprzyli…. 🙂
Wycieczka tego dnia, pomijając ten drobny incydent, była piękna, 130 km, przewyższeń ponad 1,7km, widoki zapierające dech w klacie….
Jednocześnie z naszym pobytem, odbywał się również obóz sportowy AT. Dzieliło Nas zaledwie 35 km. A tam między innymi szlifował formę Professore i Piotruś zwany Papierzem. Nawet planowałem odbyć jeden trening z Królem Arturem ale on robił jakieś dziwne uniki. Nie wiem czy po przyjacielsku nie chciał stresować mnie swoją formą czy może po prostu miał pietra…. Jak to w jego zwyczaju przyjęte dołował mnie psychicznie esemesami o treści ,,Rower 180 km, średnia 29,6, przewyższeń 1,7km’ czy coś w tym stylu… Niedobry! 🙂
Któregoś dnia pędząc z naszą grupą wyprzedzaliśmy inną, po prędkości sądzę, że byli to albo początkujący albo sami emeryci…. Wydawało mi się, prawie mógłbym przysiądz, że widziałem w śród niej WaTriata! Może ten pot, który lał mu się strugami po całym ciele, sprawił, że był jakiś niewyraźny… jak w tej reklamie… 🙂 Niestety , w związku z tym, że miałem polecenie trzymać koło, karnie oddaliłem się od wspomnianej grupy nie zdążywszy zagadać i upewnić się czy to był faktycznie On…. Szkoda!
Nie udało mi się zrealizować jednej zaplanowanej jednostki treningowej a mianowicie przejechanie 180 km. Dzień przed planowanym wydarzeniem dałem się namówić na wycieczkę rowerową, która miła być czysto regeneracyjna. Wyszło 133 km i przewyższeń ponad 2km. Ta ,,regeneracja’ okazała się mało skuteczna dla mojego organizmu, przyjemność zaliczenia 180 km zostawiam sobie na jakis inny, nieokreślony termin…..
W drodze ,,regeneracyjnej’ do Sa Colobra….
To chyba na tyle, żebyście dobrnęli do końca tekstu….
Borem i lasem.
Marcinie, Twoje ,, tylko’ 3 h na stacjonarnym dla mnie to kosmos! Zyciowka na spiningowym 2 h…. 🙁 Zgadzam się co do Artura, zanosi się, że będzie mocny ale co to za frajda wygrać ze slabeuszem… :-)))
Arku ja też przeziębiony, który raz już nie liczę:( dlatego dzisiaj tylko 3h trenażera;) Artur łapie byka za robi, ja na razie za ogon;)) @Jarku, daj znać na prv jak znajdziesz chwilę! (wykasowałem przypadkowo kontakt)
Artur, Ty musisz coś wyciągać! Ja nie zdolalem zregenerować się po Majorce! Jeszcze to przeziębienie… Jarek, faktycznie, nie rzuca na kolana…. 🙂 ale spokojnie, niektórzy będą w tym okresie tylko przekaszac i popijać .. 🙂
A ja dzisiaj zrobiłem najdłuższy 🙂 trening w tym roku – 30km przejażdżki na górskim ze średnią 18km/h , chyba nie nadążę nosić Wam torby z butami 🙂
Kontynuacja Majorki dzisiaj:) Pomimo lodowarego wiatru, odczuwalnej temp. +3, okresowego opadu sniegu zaliczylem 90km po okolicznych tzw. Kocich Wzgorzach (820m wznosu). Dodana zakladeczka 2km. Jest dobrze:))
Zycze Wszyskimi Najwspanialszych Swiat ! A tutaj 'Straszna Ballada Wielkanocna O Zatopionej Szynce’ https://www.youtube.com/watch?v=NDoAadik4zc
Marcinie, dziwne ale brakowało mi Twojego komentarza… 🙂 Wstyd się przyznać, lubię jak ,,podkręcasz’…. chyba też mam drobne złośliwości w genach… Wróć! Źle powiedziane – chęć dopingowania tri-kolegów! :-)) I przy okazji – wszystkim WESOŁEGO ALLELUJA!
Uff, to dobrze;)) czyli nóżka podaje już całkiem dobrze a do sezonu jeszcze sporo czasu… ;))) Wesołych, Rodzinnych, Spokojnych i Planowo-Treningowych!;))
Marcin, nieswiadomie wprowadzilem Cie w blad:)Zrzut z garmina pokazal ile tego bylo:) I ja jestem ostatnim,ktory fascynuje sie srednimi treningowymi. Dostosowywalem sie do tempa i trasy jaka jechala grupa. Dostosowanie to niewlasciwe okreslenie. Staralem sie nadazac za tymi 'koniami’:)))Najwieksza satysfakcje daje mi porownanie z zeszlym rokiem, a wtedy wydawalo mi sie,ze to juz kres moich mozliwosci treningowych. Stwierdzam z przyjemnoscia,ze nie:) Nie zapadlem sie. Przedswiateczny i pomajorkanski luz treningowy. No moze poza fantastycznym treningiem tempowym z grupa kolarska. Dzialo sie!!! Wszystkim Rodzinnych i Spokojnych Swiat:))
Arek, ja myślałem, że Ty jesteś w grupie AT na Majorce a Ty się tylko sprytnie terminowo przykleiłeś;)) Ale masz rację, lepiej nie pokazywać za szybko swojej wysokiej formy, niech Artur żyje 'średnimi’ i 'sumą podjazdów’, też mu na to pozwalam;))) Swoją drogą myślałem, że ME ma więcej niż 7 tys ale widocznie się zapadł z wrażenia albo Artur dolicza jeszcze wznoszenie przy starcie samolotu;))) Albo mnie chciał wcześniej wprowadzić w błąd, sam nie wiem co gorsze;)))
Teraz to mnie wqrzyłeś 😉 Zazdrość pełną gębą z trenażerowym pozdrowieniem G
Arturze, cieszę się niezmiernie, że drzemią w Tobie pokłady człowieczeństwa! :-))) A co do ciekawych ludzi, również poznałem ich na wyjeździe wielu! Jednym z nich był Werner Hebich, jedyny triathlonista z tego towarzystwa. Niemiec mieszkający od jakiegoś czasu w Polsce. Wicemistrz Europy na dystansie olimpijskim. Gość ma 69 lat a praktycznie nie odbiegał od grupy…. !!! Ogromny szacunek i nadzieja na dobry stan ducha i ciała w jego latach…. 🙂
Arku, mam… Zachowalem reszte czlowieczenstwa:)) Ale zeby Cie uspokoic, to Tomasz wzbudzil we mnie uczucie winy…:) Marku, skad wiesz o osemce?! Policzylem,ze wczasie Majorki wjechalem (z grupa) na Mont Everest. Od poziomu morza:)) Ale najfajniejszym przezyciem bylo spotkanie tylu fajnych, usmiechnietych, zakreconych, ciekawych OSÓB! To im wszystkim dziekuje za kapitalne towarzystwo! Ciezkie treningi to pikus w takim skladzie jak majorkanski oboz AT!:)
Boguś, fajne, rzekłbym bardzo fajne choć wymagające… Marku, jak zwykle błyskotliwie i z poczuciem humoru… 🙂 Artur, wygląda jakbyś miał małe wyrzuty sumienia a to oznacza, że jeszcze do końca nie jesteś zepsuty… :-))) Albin, czasami ,,mała’ gleba zapobiega większej….
Pięęęęęknieeee….! Nie licząc tej gleby 😉
Arku, piekne widoki! Tez tam bylem:)) I fajne wspomnienia:) A w tych 180km wznosu bylo 2400m a srednia nizsza ok 28km/h:))Raz zawrocil Was deszcz a nastepny nie zgralismy sie w czasie. Pozornie wydaje sie,ze na takich obozach jest duzo czasu… Pozornie:) Trening w grupie to przyjemnosc ale tez obowiazki. Razem sie jedzie,razem wspiera i pomaga. Grupy 'towarzyszy’ treningowych nie opuszczasz:))) Oboz AT z opieka Piotra Sauerlanda,Filipa Szołowskiego,Piotra Nettera i trenerow niemieckich byl super! I ta szkola niemiecka… Duzo,wiecej i jeszcze wiecej… Pycha:)
Majorka, Minorka – rike, fake, Professore – ósme smake, Aruś -czaruś, nie słabeusz, choć na glebę – bęc!
Ja też mam żółtą owijkę na kierwonicy ;-). Naprawdę fajne wczasy, Arek :-).
Andrzeju, rower pożyczyłem od młodego i dobrze zrobiłem…czasówka w tych okolicznościach średni pomysł. Grzesiu, badania zawsze wskazane i awanse też… 🙂 Tomuś, w związku z tym, że to tylko wybrane fragmenty z pobytu nie napisałem, że byliśmy już w drodze na spotkanie z Profesorre. Po ujechaniu 2 km zawrócił nas deszcz…
Piękna sprawa. No, tylko ta 'samotność w sieci’. Jeździć po sto plus kilometrów w kółko, być od siebie niecałe 20 (na łba, jakby möwić o połowie drogi) i nie spotkać się, nie stuknąć bidonami, nie pogadać emocjonalnie o kampanii prezydenckiej… A fe !!!
Zazdraszczam 🙂 Może poza jedną kwestią tj. badaniem gleby otworem gębowym…
Widoki przepiekne ! A ta zolta tasma na kierownicy to pod kolor koszulki ? 🙂