Maksymilian Glapiński: „Hawaje to nowe wyzwanie. Liczę na prawdziwe starcie z pełnym dystansem”

W swoim pierwszym starcie na pełnym dystansie Maksymilian Glapiński wywalczył slota na mistrzostwa świata w Konie. W przyszłą sobotę będzie rywalizował z jednymi z najlepszych age-grouperów na świecie. – Mam nadzieję na czas 8:30 i że starczy to na TOP10 w kategorii – mówi w rozmowie.

ZOBACZ TEŻ: Mistrzostwa świata na Hawajach: Najciekawsze informacje dotyczące zawodów… i nie tylko! 

Maksymilian Glapiński będzie jednym z kilkudziesięciu polskich age-grouperów, którzy wystartują w mistrzostwach świata. To będzie dopiero jego drugi start na pełnym dystansie. Chociaż obawia się warunków w Konie, to mówi, że jest dobrze przygotowany i pierwszy start był dla niego cenną lekcją.

Grzegorz Banaś: Rok temu zadebiutowałeś na dystansie Ironman i byłeś od razu bliski złamania 9 godzin. Teraz mistrzostwa świata w Konie to Twój drugi start na tym dystansie. Traktujesz to jako nagrodę, czy bardziej kolejne wyzwanie?

Maksymilian Glapiński: Start na Hawajach to dla mnie zdecydowanie nowe wyzwanie i główny cel tego sezonu, do którego przygotowywałem się rok od debiutu na tym dystansie w Cascais. O tamtym sezonie zdążyłem już zapomnieć i tym razem mając cały sezon na przygotowania, liczę na prawdziwe starcie z tym dystansem, bo po tamtym starcie został niedosyt.

GB: Czego nauczył Cię ten pierwszy start na pełnym dystansie, co mógłbyś wykorzystać na Hawajach?

MG: Wydaje mi się, że udało mi się nie popełnić zbyt dużo błędów w trakcie pierwszego startu na pełnym dystansie. Popełniłem za to jeden dość spory i za mało zjadłem na rowerze, co rzutowało na brak mocy pod koniec roweru i na początku biegu. Na szczęście udało się wtedy uratować sytuacje, ale całość zrobiłem zdecydowanie poniżej możliwości i skończyłem zawody, czując się naprawdę dobrze. Tym razem odżywianie jest dobrze przetrenowane i mam nadzieję, że będę mógł wyjeść na granice swoich możliwości.

fot. Maksymilian Glapiński – archiwum prywatne.

GB: Kona to chyba niekoniecznie miejsce na rekordy. Warunki bywają tam naprawdę trudne. Czego spodziewasz się na miejscu?

MG: Rzeczywiście obawiam się tych warunków, tym bardziej że nie toleruje ich najlepiej na biegu. Myślę, że na pewno pobiegnę wolniej niż w europejskich warunkach, ale wciąż mam nadzieję, że będzie to relatywnie szybki bieg. Zobaczymy, jak będzie, kiedy przylecę na miejsce i mam nadzieję, że uda mi się szybko przystosować do tych warunków. Zdecydowanie kluczowe przez cały wyścig będzie nawadnianie.

GB: Osiągasz topowe wyniki AG. Myślisz, że w Konie mógłbyś też powalczyć np. o TOP10 w swojej age-group? Czy raczej nie myślisz w tych kategoriach?

MG: Nie jestem pewien, jak dokładnie wygląda poziom innych zawodników i z kim stanę na linii startu. Na pewno dam z siebie 100% i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to mam nadzieję na czas poniżej 8:30/40 (warunki na rowerze też odgrywają sporą rolę) i że starczy to na miejsce nawet nie w TOP10 a na podium w AG.

GB: Pamiętam, że pod koniec zeszłego sezonu napisałeś, że był to dość „trudny zdrowotnie rok”. Czy ten sezon był lepszy?

MG: Na pewno nie jest ciężko przebić sezon, który praktycznie całkowicie straciło się na leczenie boreliozy. Ten rok też nie jest perfekcyjny i pojawiały się mniejsze kontuzje, które nie pozwoliły za bardzo postartować i pokazać pełni możliwości na 1/2 IM zgodnie z planem. Na szczęście zostawałem przez cały czas w treningu, ewentualnie momentami wykluczając bieganie albo pływanie.

fot. Maksymilian Glapiński – archiwum prywatne

GB: Zauważyłem, że po wyścigach publikujesz minianalizy i np. podajesz trochę liczb startowych. Jesteś typem zawodnika, który lubi cyferki i sam analizuje też, co może poprawić, czy zostawiasz to raczej trenerowi?

MG: Cyferki lubię przede wszystkim na rowerze i bardzo dużo uwagi poświęcam na optymalizacje pozycji pod kątem aerodynamiki. Poza tym jestem typem zawodnika, który raczej nie zadaje pytań i wykonuje przypisany plan treningowy.

GB: Ten sezon to między innymi dwa solidne występy na połówce. Podczas Challenge Gdańsk miałeś czas 4:06. Jak sam oceniasz swoje starty?

MG: Jedyny start, z którego jestem zadowolony to 1/4 w Działdowie, gdzie w końcu udało się zrobić solidną życiówkę. W Gdańsku już niestety przez kontuzje nie pobiegłem, ale mogę być przynajmniej zadowolony z roweru, gdzie mogłem w końcu zauważyć, gdzie jestem w odniesieniu do pozostałych zawodników AG i PRO.

GB: Możesz powiedzieć coś o tym, jak przygotowywałeś się do warunków Kony?

MG: Myślę, że stosowałem absolutną podstawę, czyli od 3 tygodni regularnie korzystałem po treningach z sauny i gorących kąpieli, oraz sporo treningów wykonywałem wewnątrz, czasem bez żadnego chłodzenia.

fot. Maksymilian Glapiński – archiwum prywatne

GB: Wspominam tutaj starty w Portugalii i Gdańsku nieprzypadkowo. W obu byłeś bliski złamania barier (9 godzin, 4 godziny). Przed zawodami stawiasz sobie takie cele, czy raczej o tym nie myślisz?

MG: Nie przed wszystkimi, ale przed najważniejszymi zawodami zdecydowanie o tym myślę. Chociaż czas raczej jest drugorzędnym aspektem, ze względu na to, jak różne są trasy zawodów, raczej celuje w najwyższe miejsce w AG.

GB: Jak czujesz się na tydzień przed startem? Jesteś zadowolony ze swoich przygotowań?

MG: Myślę, że w trakcie przygotowań udało mi się wejść na granice swoich możliwości, więc zdecydowanie jestem z nich zadowolony. Teraz pozostaje tylko łapać świeżość i czekać na start.

GB: Dziękujemy za rozmowę. Powodzenia na Hawajach!

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane