Zastanawiam się od czego zacząć i chyba zacznę od tego, że jestem mega zadowolony, ale i wściekły na Siebie 🙂
Gdy we wtorek powiało nad Zalewem Zegrzyńskim postanowiłem popływać na desce co przy udanym starcie z wody skończyło się rozcięciem stopy i dwoma szwami, które skomplikowały ostatni tydzień przygotowań. Nie ma co się tłumaczyć tylko przetrawić kolejną lekcję.
Niedzielny poranek był mieszanką ekstazy, radości, szczęścia, przerażenia i lęku przed tym co całą stawkę czeka na trasie 1/4 IM. Oczywiście nie do uniknięcia były błędy debiutanta – za wczesne założenie pianki, złe ustawienie przełożeń, zbyt lekkie śniadanie i zdecydowanie za mało picia na trasie rowerowej. Ale takie frycowe zapłacić trzeba by następnym razem było lepiej.
Przed pływaniem złapał mnie jakiś mega lęk. Dzięki radzie Łukasza Grassa (Dzięki Man) zdecydowałem o wybraniu miejsca na starcie skrajnie po lewej co na początku pływania pozwala uniknąć nurtu i daje lepszą pozycję wejścia na boję. O ile start wyszedł mi dobrze o tyle później zaczęły się kłopoty z koncentracją i nawigacją. Trzeba będzie popracować nad tym elementem przed triathlonem w Poznaniu. Czas pływania – 16:58 co mówiąc lekko jest porażką. Zakładałem 15 minut i tu pierwszy minus za lekkie olanie pływania przez ostatni miesiąc.
Po pływaniu – strefa zmian i kolejne elementy do poprawy. Przyzwyczajony do jazdy i biegania bez skarpetek, z powodu szwów na stopie musiałem użyć takowych co niestety nie bylo komfortowe. Na trasie bez draftingu … szalały grupy 20-30 osobowe. Pierwsze 10km spokojnie potem szybciej. Niestety przez pierwsze 10km mój GPS nie chciał połączyć się ze światem i nie wiedziałem co i jak. Ostatecznie średnia 33.5km/h i czas 1:20 zgodnie z założeniami 🙂
Następnym razem trzeba będzie złamać barierę 35km/h… może Poznań…?? 😉
Zmiana z roweru do biegania przeszła całkiem płynnie ale piekło dopiero przede mną. Nigdy nie byłem fanem biegania, co więcej lekarze powiedzieli mi w zeszłym roku, że mi nie wolno. Ale kto mówi że ma być wolno … niestety było. Zmęczenie + piekielny upał dał mi popalić i bieganie zdecydowanie poniżej oczekiwań. 1:05 to jakiś żart. Przynajmniej wiadomo teraz co i jak i na czym się skupiać przez najbliższe 2 miesiące.
Przed debiutem założenia były następujące:
1. ukończyć… odkreślone
2. ukończyć w 3h – szczęście 🙂 – odkreślone
3. zbliżyć się do 2:45 – mega radocha – no prawie, prawie 🙂
Czas na mecie 2:48,34 w debiucie triathlonowym uznaję za sukces bo jeszcze pół roku temu to była jakaś mara senna i równie nie realna jak sny z soboty na niedzielę.
Dzięki wszystkim za pomoc i współzawodnictwo. Fajnie bylo zobaczyć 530 wariatów i wielu z was poznać.
Do zobaczenia na trasie i do usłyszenia podczas GP Kanady w najbliższy weekend. Tak to właśnie tam pierwszy raz wygrał dla BMW Robert Kubica…
pozdro,
Grzesiek
Dzięki za komentarze. Rozpoczęte już treningi do następnych zawodów. Po motywującym tekście Grass vs. Dowbor muszę zobaczyć ten pojedynek z bliska i zapisalem się na BEKO Ełk Triathlon. Mam nadzieję że dwa tygodnie pozwolą mi odpocząć do Poznania 🙂 oj im człowiek starszy tym głupszy 😉 Do usłyszenia w weekend na GP Kanady
Fantastyczny debiut. Gratulacje!
Gratulacje Grzegorz! Przynajmniej Ty uzyskałeś wynik, do którego mam szansę się zbliżyć… ale wtedy Ty już będziesz miał o niebo lepszy:)
Plywanie w Malborku z mojej perspektywy to jakis koszmar!! Nie wiem czy zle sie ustawilem – bo Grzegorz w przeciwienstwie do Ciebie wystartowalem po prostej patrzac w kierunki pierwszej i drugiej bojki (czyli z centrum). Wasching machine byl na calej dlugosci pierwszej linii, czy ewentualnie liczba uczestnikow byla zbyt duza. Natepnym razem pewnie rowniez skorzystam z rady starszych kolegow i zaczne ze skrajnej strony. Natomiast co do roweru to dopiero w Malborku dowiedzialem sie co to jest jazda bez darftingu – grupy kilkunasto osobowe jada w prostokacie 2m x 7m :)) Gratuluje zyciowki.
Łukasz, wielkie dzięki dla Ciebie za ważne uwagi. To jak wy z Maćkiem zasuwacie to smutek i poziom nieosiągalny 🙂 ale próbować będę mimo mojej budowy lepszej do podnoszenia ciężarów, niż biegania. Gdy stałem na starcie zastanawiałem się dlaczego ja w tym towarzystwie jestem najniższy 🙂
Pozdrawiam Grzegorz! Fajnie było się spotkać, choć mało czasu na rozmowy….jak zawsze przy takich okazjach, kiedy są tysiące rzeczy do załatwienia na ostatnia chwilę, myślami jesteś już na starcie, a jeszcze chcesz 'urwać’ coś z tej wspaniałej atmosfery przed startem i po. Super zabawa i gratuluję udanego debiutu.
Uzyskałeś czas jaki chciałbym osiągnąć w debiucie ( i odkreślić) 😉 Realia jednak potrafią weryfikować założenia….. U Ciebie wyszło super! I o jednego triathlonistę więcej! Dopóki nie odkreślę dopóty będę tylko pretendentem … 🙂
Fajnie:) Gratuluje. I F1, i MotoGP to moje ulubione. No Moto to moja zaniedbana milosc…:) Stoi i sie ostatnio kurzy w garazu…:))))