Za nami już 20 edycja Festiwal Triathlonu w Sławie, dwudniowe święto triathlonu dla dzieci, młodzieży i dorosłych. W tym roku tematem przewodnim była „Droga do Ironmana”. Pierwszy krok do Ironmana to dystans zbliżony do sprinterskiego i był głównie skierowany do młodszych uczestników, jak również do osób rozpoczynających swoją przygodę z triathlonem. Głównym dystansem imprezy była ⅓ ironmana. Jest to nowość, ponieważ takiego dystansu jeszcze w Polsce nie było. Jak przyznaje sam Jerzy Górski, organizator od początku związany ze Sławą, wybrał taki dystans ponieważ chciał zrobić coś pod prąd i pokazać innym, że można robić zawody nie tylko na najbardziej popularnych dystansach 1/4 IM. Zawodnicy z czołówki komentowali, że sam dystans ma mniejsze znaczenie, liczą się tak naprawdę miejsca na mecie. Dystans ⅓ czyli 1.266 metrów pływania, 60 kilometrów roweru oraz 14,065 kilometra biegu, nie jest taki długi i męczący jak popularna połówka, a świetnie pasuje na przetarcie przed startem właśnie w ½ ironman. Na zawody w Sławie przyjechał olimpijczyk Marek Jaskółka. Marek pomimo swojego wieku (41 lat) pokazał, że w dalszym ciągu prezentuje bardzo wysoki poziom. Tego dnia był poza zasięgiem swoich rywali. Start ten był dla niego elementem przygotowań do Ironman 70.3 Gdynia, gdzie będziemy mogli go ponownie zobaczyć już za dwa tygodnie.
Na zdjęciu Jerzy Górski, organizator Festiwalu Triathlonu Sława
Dzień wcześniej, na sobotę organizatorzy zaplanowali aquathlon dla dzieci od 0 do 15 lat. W zawodach tych wzięła udział ponad setka dzieci. Najmłodszy uczestnik miał 11 miesięcy. Wszystko odbywało się w bezpiecznych warunkach, dzieci pokonywały całą trasę wraz z rodzicami w płytkiej wodzie.
Trasa pływacka triathlonu poprowadzona była jedną pętlą w Jeziorze Sławskim, a zawodnicy startowali falami. Rower odbył się w konwencji bez draftingu. Trasa rowerowa jest płaska i szybka. Trasa biegu jak co roku została wytyczona ścieżkami ośrodka oraz parkiem i lasem. Pętla posiada jeden podbieg długości około 100 m i nachyleniu do 3,5% oraz parę łagodniejszych nachyleń. Wysoka temperatura oraz duża wilgotność dała się we znaki wszystkim zawodnikom.
Na zdjęciu Marek Jaskółka.
Poniżej relacja Filipa Przymusińskiego, który zajął drugie miejsce.
“Sława, niby nad jeziorem, a jak by się było nad morzem. Knajpy, lody, gofry, salon gier, trampoliny, tatuaże z henny… długo by wymieniać. Świetne miejsce na wypad rodzinny. Pretekstem był triathlon, choć dla mnie najważniejsza była sobota. Moje urwisy mają już na koncie biegi, zawody pływackie, rowerowe, czas na coś nowego – Aquathlon. Tata dumny. Po bardzo udanym starcie oczywiście do wieczora korzystanie z lokalnych atrakcji.
Mój start w niedzielę. Dystans 1/3 IM. Coś nowego. Charakter już bardziej wytrzymałościowy niż 1/4 ale jeszcze tak nie poniewiera jak 1/2. Idealnie by przepalić nogę, która jest dość ciężka zaledwie 6 dni po zakończonym obozie i troszkę jeszcze zbolała po wypadku na rowerze.
Z początku wydawało się, że będzie to łatwy start, ale idealny termin przed Gdynią sprawił, że lista startowa zrobiła się ciekawa: Sebastian Najmowicz, Marek Jaskółka, Krzysztof Augustyniak, Przemysław Szymanowski, Jacek Tyczyński, a na pudle miejsca tylko dla trzech.
Pływanie – starałem się nie wychylać, byłem z przodu, nikt nie uciekł, więc się czaiłem. Bardzo ładnie popłynął Sebastian wracający po kontuzji łokcia (a miało go już po wodzie nie być). Na rowerze w czwórkę – Marek, Seba, Ja i Przemek, który w moim cichym planie na tym etapie miał nas opuścić i znów lipa, bo jedzie. W tym gronie byłem potencjalnie najsłabszym biegaczem. Z T2 jak piorun wystrzelił Przemo, ja drugi, ale 30 sekund później minął mnie Najmo, potem Marek i zostałem na moim tradycyjnym 4 miejscu. Po nawrotce patrzę, a tu blisko Augustyniak. Czyli nawet nagroda pocieszenia w postaci wygrania w kategorii zaraz zniknie. No ale walczy się do końca. Marek doleciał chłopaków, chwilę go trzymali, ale im się urwał a ja przestałem tracić. Nogi ciężkie i obolałe nie tyle startem co całokształtem ostatnich treningów jak by się przepaliły i biegło mi się coraz lepiej. Pod koniec drugiej rundy skurcze dopadły Przema i stanął jak wryty, z 2 km dalej już na 3 rundzie złapałem Sebastiana, na nawrotce ostatniej rundy byłem już z 15 sekund za Markiem, na mecie jednak w plecy 33 sekundy i ostatecznie drugi co bardzo mnie cieszy. I tu ważna uwaga. NIE BĄDŹCIE JANUSZAMI ANALIZ WYNIKÓW. Czołówka walczy o miejsca na podium, nie zawsze o czasy. Nie podniecałbym się małą stratą do Marka. Gdy się zbliżyłem, ten odskoczył i wpakował mi tyle ile wystarczyłoby spokojnie minąć metę, podobnie i ja nie mogąc mimo starań dogonić Marka kontrolowałem druga pozycję, czy Sebastian trzecią by nie dopieścić do walki na finiszu. Czasy nie zawsze oddają maksymalny poziom zawodników, a są często wypadkową tego jak się ułożyły zawody i jaką kto miał taktykę oraz założenia.
Moje założenia były proste. Spędzić mile weekend, w niedzielę powalczyć, rozegrać start taktycznie bo nogi jeszcze ubite. Udało się w 100%. Marek poza zasięgiem, pozostali dziś oglądali moje plecy, ale dziękuje im za piękna walkę. Dziś ja jutro Wy, jak to w sporcie. A tymczasem od poniedziałku znów na obozie z kadrą makroregionu. Spokojnie, cierpliwie kroczek za kroczkiem, roczek po roczku konsekwentnie robię swoje i nadal mnie to bawi.”
Facebook Filip Przymusiński Triathlon
Na zdjęciu Marta Łagownik, najlepsza wśród kobiet w Sławie.
Wyniki mężczyzn ⅓ ironman
1. Marek Jaskółka 02:37:11
2. Filip Przymusiński 02:37:44
3. Sebastian Najmowicz 02:37:49
4. Przemysław Szymanowski 02:38:01
5. Krzysztof Augustyniak 02:41:19
Wyniki kobiet ⅓ ironman
1. Marta Łagownik 02:58:29
2. Monika Smaruj 02:58:53
3. Maria Pytel 03:05:44
4. Magdalena Biskupska 03:07:18
5. Agnieszka Burdelak 03:19:01
Link do pełnych wyników: http://live.sts-timing.pl/trislawa/index.php?dystans=1&filtr=