Mrągowo 1/4 IM – relacja.

Czemu właśnie Mrągowo? Proste – wreszcie pasujący termin. A dodatkowo z pobudek sentymentalnych… właśnie tam spędziłem pierwsze, prawie dorosłe wakacje ,,pod namiotem’

Z racji tego, że miałem kocioł w pracy logistyką zajęła się moja żona. Wybrała camping oddalony o 14 km od Mrągowa w Babiętach nad Krutynią. Miłośnicy spływów kajakowych znają z pewnością jedną z najpiękniejszych rzek na ten rodzaj turystyki…  Oczywiście w sobotę nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności i zamiast pływania w piance na wodach otwartych wybraliśmy kajaki! Nie będę poświęcał więcej miejsca tej części wyjazdu gdyż nie temu ma służyć ten wpis. Powiem krótko to wyjątkowo urokliwe miejsca …(tylko na drugi dzień bicepsy, przedramiona.. od wioseł zakwaszane jak cholera) 🙂

Iwent rozpoczął się w sobotę odprawą w hotelu….   Przeprowadzono wizualizację tras, omówiono zasady itd. Wieczór zakończył się carbo-party. Węglowodany pod postacią makaronów w wariantach na słodko i ostro. Nie powiem – smaczne. Wcześniejsza rejestracja i odebranie pakietów pozwalała na zostawienie roweru w strefie zmian dzień przed zawodami. Co uczyniliśmy.

Powrót do Babięt.  Kolacja i nawadnianie. Znawca tri Ludwik Sikorski radził ,,dobre nawadnianie to takie kiedy za każdym mrugnięciem sikasz’. Wziąłem sobie to do serca i trzy razy musiałem wstawać w nocy! 🙂

W końcu nadeszła oczekiwana chwila prawdy. Rachunek 8 miesięcznych przygotowań…

Szykowanie sprzętu, układanierzeczy …na 45 min przed startem musieliśmy opuścić strefę.  Ostatnia chwila na potrzeby fizjologiczne. Wejście do wody drewnianym, ekstra przygotowanym pomostem. Sygnały o ostrych przedmiotach w wodzie potwierdziły się… parę osób porządnie skaleczyło stopy.

Jakoś o pływanie byłem spokojny mimo że nie udało się wcześniej przeprowadzić treningu na wodach otwartych. Do momentu kiedy pojawiły się nad nami czarne chmury i padł komunikat, że z uwagi na mocny wiatr zostały zdemontowane dmuchane bramki przy trasach rowerowych.  Wiatr zaczął przesuwać bojki wyznaczające start. Trwało ta jakiś czas a mnie szlag trafiał, że nie ma reakcji ze strony organizatora! W końcu następny komunikat, że musimy wyjść z wody aby dać czas ratownikom na przymocowanie boi na swoje miejsca. Serdecznie współczułem tym, którzy byli bez pianek…

PO 20 min znowu w wodzie! Start! Miałem w pamięci uwagi Łukasza G aby nie zaczynać zbyt mocno… I co?! I guzik! Żona jakimiś swoim sposobem wyłuskała mnie w tych 202 osobach i zdając później relacje powiedziała, że jakieś 300-400m byłem w czubie.  A tymczasem płynąc, czułem jak zaczyna mi odcinać nogi… ,,Nie pociągniesz tak do końca’ – pomyślałem i starałem się uspokoić rytm i wydłużyć krok. Tak tylko to nie basen! Dystans stosunkowo krótki to grupa dość zwarta. Rozpychanka, przepychanka, czyjaś pięta na moich ustach… w pewnym momencie znalazłem się na trzech gościach, którzy dziwnym sposobem płynęli tak jakby byli razem związani. Poczułem się przez moment jakbym prowadził rydwan…:-) Z nawigacją w jedną stronę super – miałem dobry punkt odniesienia w postaci domu na wzgórzu… później gorzej. Wziąłem sobie do serca omijanie boi lewą stroną i tak płynąłem do końca chociaż dużo osób skrócało… Czas 15.31. Jednak odnoszę wrażenie, ze dystans został trochę skrócony przez kombinowanie przy bojkach…  Wychodząc z wody nie czułem zmęczenia, z błędnikiem ok . ,,Jest dobrze’ pomyślałem…

T1 dość szybka jak na nowicjusza (2.11) Trochę zamotałem się z Germinem, którego z uwagi na trzęsące się z zimna ręce nie mogłem dopiąć…

Rower. To to konkurencja, której obawiałem się najbardziej . Wiosenne próby nadrobienia zaległości zimowych skończyły się totalnym brakiem mocy i niepokojącym, przedłużającym się bólem mięśnia dwugłowego uda.

Ruszyłem. Wyjazd z miasta zaczynał się ok 500 m kostka granitową, którą z racji dwóch pętli trzeba było zaliczyć czterokrotnie. Ostre zakręty w samym mieście i deszcz sprawiły, że kilka osób zaliczyło bolesne upadki. Trasa urozmaicona ze sporą ilością podjazdów. Niestety, nawierzchnia tylko na odcinku 5-6km była super, reszta to ,,polska proza’. Dość mocny wiatr i deszcz nie pomagał. Chociaż na początku cały ten ,,klimacik’ nawet mi się podobał! Taka heroiczna walka z siłami m przyrody i własnym charakterem, uśmiechałem się do siebie w wyobraźni… . Do czasu kiedy to zaczął mi się wychładzać organizm a palce stóp drętwieć z zimna. I już przestawało mi się podobać 🙂

Dwukrotnie korzystałem z bufetów – żele, dwa własne bidony z piciem wystarczyły.

Zbliżałem się do T2. Zejście z roweru, mimo przerobienia kilku zakładek to ciekawe przeżycie! Miałem dziwne wrażenie, że nie jestem właścicielem nóg które mnie niosą… Czas zmiany 1.37.

Po jakiś 300 metrach niby biegu, mięśnie przestawiły się na odpowiednią pracę. GPS wskazywał 3.55/km, trochę za ostro jak na początek.. W momencie wbiegania do lasu wskazania te zaczęły wariować ale po czasie widziałem, że jest dobrze. A co do trasy – piękna! Wzdłuż jeziora, obok muszli koncertowej z dwoma bufetami po drodze. Raz skorzystałem z żelu i raz z izotoniku. Tak jak na rowerze wyprzedziło mnie kilka osób tak tu tylko jedna. Miałem dziką satysfakcję jak ,,pykałem’ kolejna osobę… 🙂 Po drodze minąłem się z synem, który zaczynał pierwszą pętle! Widziałem jego zadowoloną minę i luz w biegu! I już wiedziałem, że będzie dobrze. Bieg ukończyłem w 45.49 mając w sobie jeszcze trochę rezerwy….

I żeby nie przeciągać….2.29.0 czas końcowy. Dało to pierwsze miejsce w mojej kategorii wiekowej i 33 w open na 202 startujących.

Byłbym przeszczęśliwy gdybym nie przeczytał wywiadu Łukasza z Andrzejem Kozłowskim. I ten mój dobry wynik stał się nagle maluczki…. 🙂

Nie będę już mógł się usprawiedliwiać podeszłym wiekiem…. 🙂

Nie chcę oceniać organizatora. Raz, że nie mam skali porównawczej a dwa, że był to również debiut…

Zarówno mnie, mojemu synowi jak i przyjacielowi który również startował (3 miejsce w 1/2) ,,zabawa’ podobała się!

Żoną dostarczyła wiele emocji i chyba satysfakcji…  Pozdrawiam.

Powiązane Artykuły

19 KOMENTARZE

  1. Wow! To ja szpanuje jakimś 1/4 a tu pod nosem prawdziwy żelazny ! Aleksandrowskich i okolicznych fanów tir przybywa! 🙂 W grupie razniej …. fajnie wymieniać doświadczenia zwłaszcza, że dopiero się je zbiera…..

  2. powodzenia w Gdyni, jak tylko dojdę do siebie po IM w Klagenfurcie to się spotkamy na linii brzegowej i w końcu poznamy bo cały rok trenujemy na tym samym basenie, a nie było okazji na wymianę doświadczeń 🙂

  3. Dzięki młody ! 🙂 Tak, w Gdyni będzie się działo….. A to już tylko 6 tyg 🙂

  4. mocno spóźnione gratulacje Arek!! Jedynka na pudle zawsze wzbudza szacunek. Zwłaszcza jak czyni to debiutant. A i super pozycja w open! Pięknie. Zazdroszczę pierwszego startu, że masz już to za sobą. Wiesz już jak to smakuje. Teraz Gdynia. Ja też czekam z niecierpliwością bo to będzie mój debiut z kolei. Mam nadzieję na fajną rywalizację i moc wrażeń z tych zawodów. Zapowiada się przednio. Pozdrawiam i do zobaczenia 😉

  5. Dzięki Karolina ! 🙂 Co do treningów to ostatnio było wręcz odwrotnie! Musiałem wyluzowac i wyszło na dobre ! Ale co tam takie 1/4 ?! Gdynia to będzie wyzwanie! A ją jeszcze żadnego długiego treningu rowerowego nie zrobiłem !

  6. Arek – gratulacje startu. Oj te Wasze ’ prawie nie trenuje’ a potem 1 miejsce w grupie i 33 w generalce … Jeszcze raz szacun!

  7. Janusz – to gratuluje ! A reszta – spoko, luzik ! 🙂 Jarek – dzięki ! Pozdro

  8. oj tam oj tam z tymi resztkami radosci. pudlo bylo i to sie liczy:) startowalem na 1/4, bylem jakies 3 minuty przed toba chyba. 17 w generalce.

  9. Jeszcze do triathlonbyjanusz-a! Byłem wścibski i przejrzałem wyniki 1/2 z Mrągowa! Jest tam tylko jeden Janusz, który wykręcił 5h z sekundami….! Jeżeli to Ty, to faktycznie ,,nie ma się czym chwalić’! 😛

  10. Andrzej.K- dla mnie jesteś mistrzem! Przyznam szczerze, że do tej pory nie bardzo interesowałem się wynikami innych… Raczej byłem nastawiony na walkę sam ze sobą i zaliczeniem dystansu. Teraz widzę, że jakiś mały sukcesik podkręca emocje i motywuje…. w miarę jedzenia apetyt rośnie 🙂 A Twoje wyniki pobudzają wyobraźnie… ,,pierwsza 50-tka w świecie’ , muszę to powiedzieć – brzmi zajebiście! 🙂 Ja będę kontent jak w przyszłym roku załapię się w pierwszą 10 w Polsce! 🙂 Janusz! Janusz! Odebrałeś mi resztkę radości z mojego małego sukcesu…. 🙁

  11. Garmin znajomego na 1/4 pokazal 860m pływania. Pływanie w połówce też było krotsze, z tego co mi mówił trener, ludzie robili identyczne czasy na 1.9km jak na 1.5km w basenie (co prawda bez pianek, ale bez przesady…:):)).

  12. Arek! To jakies nieporozumienie. Te ostatnie zawody (wicemistrzostwo) to były tylko mistrzostwa prowincji Ontario(8 razy większa od Polski) i kwalifikacje do Team Canada na 2014(pierwsze 2 miejsca) W Kona byłem zaledwie 49 z 104 w mojej grupie, pomimo , że w życiowej formie to całkowicie zignorowana(nieswiadomie) sprawa aklimatyzacji . Szesć dni przed to tam można sobie jechać, ale jako kibic. Wyobraż sobie ,że jedziesz na rowerze w piekarniku a potem biegniesz w saunie. Asfalt, jak podawali miał temp 53 C i w takie temp są cały czas Twoje stopy. Co z tego , że biegałem po 100km w treningu tygodniowo gdy po rowerze, tylko maszerując mój puls byl 135. Nie , nie byłem zajechany treningiem, gdy zaszlo słońce wtedy dopiero mogłem biec. Srednia z ostatnich kilometrów : 4:10. Ale fajnie jest być w pierwszej piędziesiątce na swiecie , w czymkolwiek. Tak się pocieszam.:-)))) Może jeszcze kiedys pojadę się odegrać ? Myslę, że też masz potencjał aby pojeżdzić w piekarniku i pobiegać w saunie. Kwestia czasu, chęci, samozaparcia , mądrego treningu i będziesz zaskakiwał samego siebie. TRI-krzepi !(bardziej niż cukier)

  13. Andrzej.K – stałeś się moim Guru! Nie miałem świadomości, że na blogu przekomarzam się z wicemistrzem świata! Szacun! 🙂 Marcin.S – w zasadzie znasz już odpowiedź. Boje przepchał wiatr, zostały cofnięte ale zamiast pływać po prostokącie pływaliśmy po trójkącie… w dodatku niektórzy mijali boję prawa strona skracając dystans…Ze 100m to może przesada ale z 40mogło być. Nie wiem być może organizator przymknął oko rekompensując dwukrotne wejście do wody albo zwyczajowo przestraszył się zawodników rozjuszonych stanem rzeczy ..:-) Ludwik S – w dalszym ciągu zastanawiam się czy mam Ci dziękować czy nasłać na Ciebie chłopaków z miasta… 🙂 Na wszelki wypadek bądź czujny… 🙂

  14. GRATULACJE dla Ciebie, Emila i Maziego! A pamiętam jak Cię w listopadzie namawiałem: 'Nie… nie te lata, kontuzje, czas…’ – i już wiesz, że wymówka dorosłego 'Nie mam czasu’, jest odpowiednikiem wymówki dziecka: 'Pies zjadł mi pracę domową’. 😉 Udało się, kawał roboty wykonaliście i teraz już z górki. Pozdrawiam, 'Ekspert od sikania’ – i wnioskuję, że skoro 3 razy siusiałeś, to mrugnąłeś w nocy tyle samo razy 😉

  15. Potwierdzam. Ztymi bojkami to słabo wyszło tj zamiast dwóch na końcu pływania ustawili jedną i stąd pływanie pewnie o 100m krótsze. Ale Arek debiut nieziemski. pozdrowienia i do zobaczenia na następnych zawodach

  16. Marcin, po wejściu 1/4 do wody okazało się, że część bojek odpłyneła. Nie wszystkie udalo się organizatorowi złapać, więc musiał z tych co miał na nowo ustawić trasę. Trasa na pewno była trochę krótsza, bo i taka była informacja chwilę rpzed startem i ja tak szybko nie pływam;)

  17. Bardzo dobry start! Jeszcze raz gratuluje! A warunki pogodowe jak teraz piszesz nie były sprzyjające. Napisz proszę o co chodzi z 'kombinowaniem przy bojkach’? Zostały przesunięte przez wiatr i potem organizatora a to mogło spowodować skrócenie trasy? I jeszcze jak to możliwe, że 'dużo osób skracało…’? Pozdrawiam:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane