To już zaczyna wchodzić w obsesje…… Od kiedy zeszło ze mnie kilka kg jedzenie stało się moją obsesją. Chyba wróciłam do korzeni ludzi pierwotnych. Dlaczego? Poza pracą i ciągłymi myslami jaki trening i plany na kolejny dzień, logistycznie i obsesyjnie planuje posiłki. Organizm wrzeszczy że jest głodny w reguralnych odstępach 3 godzin.I nie daj Boże gdy zbliża sie ten 28 dzień miesiąca.Wtedy pochłaniam jeszcze więcej.
Jem ,żrę i czasem wpier…lam.Tak tak inaczej tego nie możńa nazwać. :). I pewnie za kilka lub kilkanasicie lat będe z tęsknotą wspominać jak to się mogło jeść dowoli ale nie miało siły juz wciskać w siebie jedzenia.
A na marginesie ktoś sobie wyliczyl może średnią ilość kcal na dobę szykując sie do IM?
Lidia, dobrze, że co 28 dzień jest napad jedzeniowy, a nie co dzień:) A Ty to i tak wypocisz, czytając jak trenujesz. Raz w miesiącu można mieć ucztę:)
Lidia, ja na takim poziomie jak Ty nie jestem, wiec Ci nie podpowiem, ale mam nieśmiała prośbę. Moze kiedyś byś wrzuciła na AT post do przezarcia , czyli spiski co Ty w zasadzie jadasz co te 3 godziny. Ja w tej kwestii jestem szczytem betonu i moja kreatywność wynosi zero…
Nie wyliczalem, ale faktycznie spozycie w pewnych okresach przygotowan jest mega! Przyklad z brzegu, przez ostatnie 2 tygodnie pobytu w wysokich gorach i codziennych, wielogodzinnych treningach pochlanialem kilka (kilka naprawde dobrych) tysiecy kalorii dzinnie. Efekt wagowy: spadek o 2kg:)))
No to dobrze czy źle z tym jedzeniem 😉 ? A może to po prostu głód startowy albo głód sukcesu 🙂