„Na Hawajach zostawiłam cząstkę siebie”. Ewa Susmarska zachwycona atmosferą Kony

Ewa Susmarska była jedną z zawodniczek, która zadebiutowała na Konie. W krótkiej rozmowie z Akademią Triathlonu opowiada o swoich przeżyciach i atmosferze podczas wyścigu.

Dla wielu polskich zawodników tegoroczne mistrzostwa świata były pierwszym występem na Hawajach. Pośród uczestników była Ewa Susmarska, która podjęła decyzję o locie w ostatnim momencie. Dzisiaj mówi, że stojąc na starcie rywalizacji czuła się niesamowicie.

Jakie uczucie? Każde. Strach, ekscytacja, zachwyt, radość, niedowierzanie, zwątpienie i pewność siebie jednocześnie. I jesteś otoczony ludźmi, otwartymi i przemiłymi, będącymi w tej samej sytuacji. Którzy się uśmiechną, porozmawiają, poprawią swimskina. Stojąc i czekając na swoją falę, czujesz, że żyjesz. Że serce bije w każdym – mówi.

Rywalizacja na hawajskiej trasie jest sporym wyzwaniem dla wielu zawodników. Wysoka temperatura, wilgotność i długie kilometry powodują, że dotrzeć do mety nie jest łatwo. Pomagają kibice, którzy gorąco dopingują wszystkich zawodników.

Rower i bieg to jedna pętla. Wiadomo, że im bliżej serca zawodów, tym kibiców więcej. Jednakże nie ma ich aż tyle jak na trasach odbywających się na pętlach. Jest ich dużo. Kibice niosą. Czy jednak mogę powiedzieć, że są lepsi niż nasi, w Polsce? Zostawiają dokładnie taki sam kawał serca, by popchnąć kolejnych zawodników – po prostu jest ich dużo więcej tak jak samych startujących – mówi.

ZOBACZ TEŻ: Ewa Susmarska: „Kona to nowy etap mojej sportowej przygody i nowy rozdział w życiu”

Zawodniczka mówi, że wyścig jest „długi i ciężki”, ale też prowadzi przez zachwycające miejsca. Pojawiają się momenty kryzysu.

Długie proste na autostradzie, podjazdy i zjazdy to zmieniające się krajobrazy różnych stref klimatycznych – od trasy przez pola lawy do terenów zielonych. Jest na co popatrzeć,  jeśli akurat nie pilnujesz zawodnika przed sobą lub nie kontemplujesz słuszność sportowych wyborów w chwilach kryzysu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewa Susmarska (@cookie_athletics)

Chce wrócić na Hawaje

Susmarska przybiegła na metę z czasem 12:21:37. Dało jej to 60. miejsce w kategorii K25-29. Mówi, że podczas wyścigu kilka rzeczy mogła zrobić inaczej, bo spędziła rekordowy czas w strefie zmian. Ostatecznie jednak miejsce nie miało takiego znaczenia.

Jestem bardzo zadowolona. Jechałam bez oczekiwań, nie wiedząc czego się spodziewać po miejscu, trasie i temperaturze. Zrobiłam też najdłuższe strefy zmian w życiu, siedząc w T2 z lodowatym ręcznikiem na karku, by po chwili ściągać strój i smarować się wazeliną i kremem z filtrem. Mogłam zaoszczędzić ładne kilka minut, ale bądźmy szczerzy to, czy bym była 55. czy 60. nie ma takiego znaczenia, a schłodzenie się przed biegiem sądzę, że było mi po prostu potrzebne – mówi.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewa Susmarska (@cookie_athletics)

Zawodniczka chciałaby znów wystąpić na Hawajach, ale widzi kilka przeszkód. Zmieniają się zasady przyznawania miejsc, a dodatkowym problemem są ogromne już koszty podróży na Konę, które jeszcze mogą wzrosnąć.

Czy chciałabym wrócić? Tak. Czy wrócę? Nie wiem. Zmieniają się zasady przyznawania slotów, trochę być może charakteru imprezy, przy jednoczesnym wzroście kosztów. Jest to przepiękne miejsce. Zostawiłam tu cząstkę siebie. I mogłabym zostawić kolejną.

Pierwszy występ na Konie był dla Ewy Susmarskiej absolutnie wyjątkowy. Podjęła szybką decyzją o wyjeździe i jest dzisiaj zadowolona z niezwykłego przeżycia. Usłyszała też legendarne „You are Ironman” wypowiedziane przez Mike’a Reillego, co na zawsze zapamięta.

Być może gdyby nie te zawody nigdy bym się tu nie znalazła, a tak stojąc na linii startu, czułam się szczęśliwa. A najszczęśliwsza na mecie, kiedy sam Mike Reilly – po raz ostatni w swojej karierze – wypowiada słowa „Ewa Susmarska, You are an IRONMAN.” I stajesz w bramie mety Mistrzostw Świata IRONMAN z myślą – Yes. Yes I am – mówi uradowana.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,390ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze