Robert jeszcze niespełna dwa lata temu ani myślał o jakimś tam triathlonie i codziennej „męczarni” na treningach. Pracował po kilkanaście godzin dziennie, palił od 2 do 3 paczek papierosów dziennie, jadł wszystko co popadnie i…tył. Kiedy osiągnął wagę 120kg, za namową kolegi postanowił rozpocząć trenowanie triathlonu, który przez kilka lat wspierał finansowo, sponsorując zawodników i organizację zawodów. Przyglądał się biernie temu, co „wariaci” wyczynają w wodzie, na rowerze i podczas biegu, ale sam prowadził zupełnie inny styl życia. Nagle zwrot o 180 stopni! Swoją przygodę z triathlonem Robert opisuje w krókim wywiadzie, ale jestem pewien, że to dopiero początek jego opowieści i jeszcze do niej kiedyś wrócimy. Z Robertem miałem okazję spotkać się podczas zawodów w Środzie Wielkopolskiej. Był to dla niego pierwszy start w triathlonie, a mając na uwadze krótki czas trenowania i pułap wagowy z jakiego startował, wynik jest wręcz fenomenalny! Czas 2:22:32 (krótsza trasa na biegu, około 8km). Zanim zaprosimy na rozmowę, krótkie uzupełnienie tekstowe, dotyczace jednego z fragmentów video, który z przyczyn technicznych musieliśmy usunąć. Oto jak w skrócie wygląda tydzień treningowo-zawodowy Roberta:
„Dzień, jak co dzień, rozpoczynam od pobudki 5:05, szybkie ogarnięcie się, poukładanie dnia w głowie i lecimy: na poprawienie siły – osiemdziesiąt pompek od poniedziałku do piątku, przed każdym basenem. Zaczynałem od piętnastu, a dziś dobijłem do osiemdziesięciu. Godzinia 6:05 rozgrzewka na basenie i trening od 2km do 2,4 km. Zajmuje mi to maksymalnie 1 godzinę 10 minut. O 7:30 jestem już w pracy. Jeśli danego dnia mam drugi trening i jest to rower, robię go około godziny 16.00, bo jak wiadomo zabiera więcej czasu niż bieganie. Jeśli drugi trening to bieg, zostaję w pracy dłużej, nadrabiając zaległości, a na trening wychodzę około 19.00 i zabiera on około 1,5 h aktywnej pracy. I tak mijają dni na trenowaniu najlepszej dyscypliny, jaką mogłem się zarazić.
Kiedy przychodzi weekend, trenuję bardzo podobnie. W sobotę rower i zakładka na bieg, a w niedzielę o 10 rano jazda w peletonie – to już rytuał. Spotykamy się wszyscy przy stacji Statoil, jest tam każdy, kto pokochał rower bez względu na wiek i umiejętności. Jedziemy około 90-ciu do 120 km, wszyscy ubrani w stroje CCC, łącznie z właścicielem tej marki i takimi znanymi kolarzami, jak Jacek Bodyk, Robert Krajewski, Bogdan Makuchowski no i oczywiscie Marcin Ławicki.”
http://youtu.be/DzTTGdzQ6tk
Robert gratulacje tak się nakręciłem że ide zapalić i małe beer (oczywiście żart sportowcy nie palą i nie piją…)
rzekł bym inaczej- z „tuzami” polskiego triathlonu 🙂
Bo Robert trenował w Szklarskiej pod okiem zawodowców 😀
no Robert stajesz się inspiracja dla tych którzy się tylko przyglądają zawodom triathlonowym, jak widać wszystko jest możliwe. Tak tak Miły nawet największy „zakapior” może zostać sportowcem. No jak na debiut start rewelacyjny. No i Marek Duda może czuć się zaskoczony,że Robert z nim wygrał, bo to był taki drugi wyścig tych zawodów, który rozgrywał się miedzy nimi 😉
używki, alkohol jak każdy sportowiec, wiadomo:)