Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom #4 – Sławomir Nowak

Czwartą historię z cyklu “Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom” opowiada Sławomir Nowak.

Czas na czwartego age-groupera opowiadającego swoją drogę, która zaprowadziła go prosto na hawajską plażę. To on będzie jednym z zawodników, którzy już w przyszłym tygodniu ścigać się będą o medale Mistrzostw Świata IRONMAN.

Tym razem rolę narratora przejmuje Sławomir Nowak. 

Triathlon nowym wyzwaniem

Moja przygoda z triathlonem była poniekąd szukaniem przygody i czegoś, co będzie dla mnie nowym wyzwaniem. Wcześniej kondycję budowałem, startując w biegach ulicznych — w tym w półmaratonach, maratonach i wyścigach rowerowych. 
 
W 2015 roku przyszedł taki moment, kolokwialnie mówiąc „wypalenia sportowego”. W tym samym roku jesienią, poprzez znajomych, trafiłem do małej grupki trenującej pływanie, która przygotowywała się do startu w triathlonie. I tak to się zaczęło… Spotkałem tam trenerkę Lidię Juchniewicz, która przygotowała dla nas pierwsze plany treningowe, również na bieganie i rower. 
 
Miałem dużo szczęścia, bo od początku mojej przygody z triathlonem byłem pod okiem doświadczanego trenera, co zapewne zminimalizowało ewentualne kontuzje z przetrenowania. Postawiłem sobie wówczas dość ambitny cel na 2016 rok, żeby wystartować w lipcu na dystansie 1/2 IM w zawodach Enea Challenge Poznań. 
 
Swoją przygodę z triathlonem rozpocząłem od wiosennego startu w zawodach Garmin Iron Triathlon w Piasecznie na dystansie 1/8 IM. Zawody w Poznaniu miały dodatkową oprawę, gdyż odbywały się na nich Mistrzostwa Europy ETU na dystansie Ironman. Najlepsi zawodnicy z całej Europy, mnóstwo kibiców i ja. Atmosfera niosła i tak się wkręciłem, że chciałem raz jeszcze to przeżyć, w tym samym miejscu, tylko na dystansie długim.

slawomir_nowak
źródło: archiwum prywatne

Debiut na pełnym 

W drugim roku uprawiania triathlonu ukończyłem pierwszego Iromana z czasem 10:49:29, zajmując 8. miejsce w swojej kategorii wiekowej. Co prawda zawody już nie przypominały tych sprzed roku, zmieniła się oprawa, trasa, a nawet pogoda na gorszą, co pewnie zniechęciło wielu kibiców. Oliwy do ognia dodał fakt, iż nie otrzymałem na mecie koszulki finishera, co zazwyczaj na takich zawodach było standardem. 
 
Ten zawód spowodował, że pozostał niedosyt i gdzieś tam w mojej głowie marzył mi się w przyszłości jeszcze jeden start na długim dystansie. W międzyczasie trafiłem do klubu triathlonowego Kuźnia Triathlonu, gdzie dalej szlifowałem formę, startowałem w zawodach oraz zbierałem doświadczenie od innych klubowiczów. 
 
W 2018 r. w klubie zakiełkował pomysł wspólnego startu w sierpniu 2019 r. w IRONMANie w Kalmar w Szwecji. Oczywiście nie mogłem takiej okazji przepuścić! Nawet wypadek rowerowy na treningu, który wiosną wyeliminował mnie na miesiąc z czynnego uprawiania sportu, nie stanowił przeszkody. 
 
To był jeden z tych startów w zawodach triathlonowych, który mocno mi zapisał się w pamięci. Był niesamowity z uwagi na atmosferę, jaką stworzyli organizatorzy oraz liczni kibice i mieszkańcy Kalmar. Ponadto była umiarkowana pogoda, poprawiłem życiówkę z Poznania o 37 minut i zdobyłem koszulkę finishera. W ocenie zawodników IRONMAN w Kalmar zajmuje, bodajże 3. miejsce na świecie pod względem pozytywnych ocen. Czy można sobie wymarzyć lepszy start?

slawmoir_nowak
źródło: archiwum prywatne

Hawaje – wymarzony start triathlonistów 

Oj tak, w Mistrzostwach Świata IRONMAN na Hawajach — w kolebce triathlonu, gdzie w tym roku będę brał udział. Już miałem zmniejszyć intensywność treningów, ale jak tutaj odpuścić start w 2021 r. w pierwszych w Polsce zawodach Enea IRONMAN Gdynia na pełnym dystansie 226 km. I się zapisałem!  
 
Z czasem 10:33:09 zająłem 4. miejsce w swojej kategorii wiekowej (M50), będąc jednocześnie pierwszym Polakiem, zdobywają kwalifikacje na wspomniane mistrzostwa świata. Prawdę mówiąc, start na Hawajach był moim cichym marzeniem, jak zapewne większości triathlonistów, ale nie wiedziałem, że tak szybko uda mi się go zrealizować. W marzenia trzeba wierzyć i pomagać im się spełniać. 

Mam to szczęście, że mój pracodawca firma EXATEL S.A. nie tylko stawia na nowe technologie, lecz także czynnie wspiera swoich pracowników w rozwijaniu przez nich pasji oraz aktywności sportowych. To mi zdecydowanie pomogło zdobyć wymarzony bilet na Hawaje. 

Jak teraz sobie wspominam moją euforię i dumę na ceremonii, na której wręczono mi kwalifikację na, to wówczas nie przeszkadzał mi fakt, że z powodu pandemii były bardzo duże ograniczenia w podróżowaniu z Europy do USA. Nie przeszkadzało mi również to, że zaczynałem zaraz urlop, na który nie planowałem zabierać roweru i trenować.  
 
Najmniej ucieszyła się rodzina, bo zamiast wakacji znowu będę znikał na długie treningi. Pomyślnie dla rodziny i dla mnie na początku urlopu organizatorzy zdecydowali się jednak przenieść zawody z października na luty 2022 roku i mogłem odpuścić treningi oraz zregenerować się po długim sezonie.

slawomir_nowak
źródło: archiwum prywatne

Niełatwa organizacja wyjazdu 

Całe zamieszanie, jakie panowało wówczas wokół terminu wspomnianych mistrzostw, trochę mnie zestresowało. Bo jak zarezerwować przelot czy nocleg, kiedy data zawodów się co jakiś czas zmienia? Wyjątkowo trudna logistyka wraz z transportem mojego roweru była nie mniejszym wyzwaniem, co przygotowania sportowe. 
 
Ceny oszalały — zarówno noclegów na Hawajach, jak i przelotów z uwagi na prawie dwa razy większą ilość zawodników oraz kibiców. Spowodowane to zostało kumulacją wcześniej odwołanych zawodów z powodu pandemii. Do tego słyszało się o przypadkach odwoływania noclegów przez właścicieli, które ponownie można było zarezerwować, ale za dużo większą kwotę. 

Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży i start w tych zawodach szybko zrekompensuje mi te wszystkie logistyczne problemy. W końcu jadę na wymarzone zawody do kolebki triathlonu, który stał się moją pasją! Chciałbym rozkoszować się miejscem i obecnością najlepszych zawodników z całego świata. Liczę na niezapomniane emocje i walkę sportową o jak najlepszą pozycję. 

Będę miał wielu kibiców trzymających za mnie kciuki — zarówno z rodziny, od mojego pracodawcy i sponsora firmy EXATEL S.A., z mojego klubu Kuźni Triathlonu, w którym na co dzień trenuję, jak i rzeszy znajomych, bo dla nich już jestem małym bohaterem.

Nie zaszedłbym tak daleko, gdybym nie miał zrozumienia i wsparcia mojej rodziny. Dużo zawdzięczam mojej żonie Ani, która umożliwiła mi i przejęła cześć obowiązków domowych, abym na pewnym etapie trenowania mógł mocniej się zaangażować, co oznaczało wielogodzinne treningi i nieobecność w domu.  

Niesamowite jest, jak z roku na rok przybywa osób trenujących i startujących w zawodach triathlonowych. Spotkałem wielu triathlonistów na swojej drodze — niekoniecznie samych Ironmanów, ale każdy z nich na swój sposób jest człowiekiem z żelaza, szukającym nowych wyzwań i przełamującym swoje słabości. 
 
Wszystkim życzę, aby cieszyli się życiem, w którym mogą realizować swoje pasje. Do zobaczenia na mecie na Hawajach!

ZOBACZ TEŻ: Oddajemy klawiaturę polskim Hawajczykom #3 – Piotr Ciemielewski

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane