Aleksandry Jędrzejewskiej nie zobaczyliśmy w Samorin, ale będziemy kibicować jej podczas zawodów Challenge St. Polten (Austria), które zaplanowano na 29 maja. W rozmowie z Aleksandrą Bodnar profesjonalistka mówi między innymi o planowaniu i przygotowaniu do startów, a także logistyce występów zagranicznych.
ZOBACZ TEŻ: The Championship Samorin – wspaniały powrót Idena, wielki sukces Perez
Aleksandra Bodnar: Był plan startu w Samorin, ale jednak się tam nie pojawiłaś. Dlaczego?
Aleksandra Jędrzejewska: Do Samorin rejestrowałam się po zdobyciu slota w zeszłym roku i mój wstępny plan startowy obejmował udział w The Championship. Z pewnością są to super zawody z mocną obsadą, ale ze względu na specyfikę trasy w Samorin, zdecydowaliśmy się z trenerem Jakubem Czają na małą zmianę planów na rzecz St. Polten (29 maja — przyp.red.). Jeszcze tam nie startowałam, więc tym bardziej nie mogę się doczekać tej imprezy.
AB: Jak zawodnik PRO planuje starty o priorytecie A, B, czy C?
AJ: Mam sezon podzielony na 2 części i szukam pod to 2 imprez docelowych. Potem dochodzi reszta startów, które wybieramy tak, by zgrały się ze zgrupowaniami. W tym roku spełniam swoje marzenia, co do celu podróży. Mimo że nie mogę powiedzieć „Sky is the limit” w kwestii wyboru miejsc do startów, na szczęście udaje mi się dobrze godzić treningi z pracą i mogę sobie pozwolić na zagraniczne wyścigi. Co do gradacji startów, to nie lubię ich twardo rozróżniać na A, B, czy C. W przygotowanie do każdego wkładam tyle samo energii i zaangażowania.
Wyświetl ten post na Instagramie
AB: Jak zmiany planów wpływają na logistykę wyścigu i nastawienie mentalne?
AJ: W tym przypadku niewiele się zmieni, ponieważ plan działań na każdy start mam raczej niezmienny. Jedyną różnicą jest to, że trasę w Samorin już znam. Mentalnie nie mam problemu z przestawieniem się na późniejszy termin — rośnie głód startowy. Myślę, że po „covidowych” czasach wszyscy zdążyli się już do tego przyzwyczaić.
AB: Lepiej startuje się w Polsce, czy za granicą? Nie chodzi tylko organizację zawodów, ale całą logistykę, przykładowo podróż i inne elementy.
AJ: Logistyka startów zagranicznych jest na pewno dużo bardziej skomplikowana, jeśli w grę wchodzi przelot. Warto wtedy uzbroić się w cierpliwość w kwestii składania i rozkładania roweru. Na szczęście mam to już całkiem nieźle opanowane po ostatnim roku i ogarniam budowę całego kokpitu (śmiech). Trzeba też podwójnie pamiętać o regeneracji po podróży, nawadnianiu i jedzeniu, bo to często ucieka w natłoku innych obowiązków. Jeśli chodzi o same starty, to zagraniczne nie odbiegają wcale swoją organizację od tego, co mamy w Polsce. Po prostu atmosfera jest nieco bardziej na luzie. Uwielbiam też to, że można przy okazji odwiedzić nowe miejsca i skonfrontować się z mocną obsadą.
Wyświetl ten post na Instagramie
AB: Czujesz się mocna po przepracowanej zimie?
AJ: Tak. Moje przygotowania do sezonu przebiegały bez żadnych komplikacji. Sporo czasu spędziłam na zgrupowaniach, gdzie miałam super warunki do treningów. Oczywiście cały czas pracujemy nad paroma elementami, ale cieszę się, że widać stały progres w mojej pracy na treningach. Wierzę, że pokażę to również podczas startów.
AB: Dziękujemy za rozmowę.