Otwarcie sezonu 2016

Nareszcie! Po wielu długich jesienno – zimowych miesiącach przestawiliśmy czas na letni i treningi na zewnątrz nie są już tylko koniecznością, ale zaczynają sprawiać przyjemność. Już można nie tylko biegać normalnie ubranym, nie przypominając przy tym ludzika Michelin, ale nawet powoli można wyprowadzać rowery zamknięte w ciemnych piwnicach lub wpięte w trenażery. Innymi słowy idzie wiosna!

 

Poprzedni tydzień zakończyłem zdecydowanie wiosennie, najpierw w sobotę otwierając sezon rowerowy z Kuźnią Triathlonu, a w niedzielę startując w 11 PZU Półmaratonie Warszawskim.

 

Samego treningu rowerowego trochę się bałem. W końcu do tej pory poza krótką 35 minutową przejażdżką, rower szosowy głównie oglądałem i podziwiałem  Tym razem miałem w końcu spróbować jak to jest na nim jeździć. Na moje szczęście w tym tygodniu grupowy trening rozpoczął się na południu Warszawy, w moich okolicach, więc przynajmniej miałem mniej stresu, że się zgubię. Załapałem się do grupy początkującej, czyli takiej gdzie plan jazdy był na około 90-120 minut w tempie około 27-30 km/h. Oczywiście te liczby kompletnie mi nic nie mówiły, ale standardowo założyłem, że na pewno będzie dobrze. Tak też było – tempo 28 km/h jest jak najbardziej do utrzymania, ani nogi, ani serce za bardzo się nie zmęczyły. Zaliczyłem niestety kolejny (już drugi) upadek po nie do końca udanym wypięciu się z pedałów szosowych  . Mimo wszystko to był tylko mało istotny drobiazg i ogólnie grupowy trening rowerowy przy tak pięknej pogodzie, w takiej okolicy i z taką grupą to sama przyjemność.

IMG 2467

Teraz już wiem, że pokonanie 45 kilometrów ze średnią prędkością około 28km/h to jazda rekreacyjna i zdecydowanie przyjemna. Dokładnie taka na jaką mogłem sobie pozwolić na dzień przed startem w 11 PZU Półmaratonie Warszawskim.

 

Tym razem, inaczej niż zwykle, na starcie zameldowałem się dosłownie kilka minut przed rozpoczęciem biegu. Z reguły lubię być w strefie startowej wcześniej, poczuć tą wyjątkową atmosferę wyczekiwania na start, wspólnej rozgrzewki – tym razem się nie udało (no cóż kiepskie planowanie  ). Tuż przed startem spotkałem dwóch kolegów-zawodników z KT – Krzysztofa i Piotra, którzy planowali pobiec w podobnym czasie jak ja- moim celem było zaatakowanie 1:40. To takie moje rachunki do wyrównania po BMW Półmaratonie w sierpniu zeszłego roku (zakończyłem z czasem 1:44). Wystartowaliśmy wspólnie, z planem aby każdy biegł we własnym zaplanowanym tempie, ale jednocześnie spróbujemy trzymać się razem tak długo jak to możliwe.  Połowę dystansu trzymaliśmy się razem, a po 12 kilometrze każdy z nas już biegł swoim tempem i walczył z własnymi założeniami. Biegło mi się bardzo dobrze i cały czas pilnowałem zegarka, aby utrzymywać tempo w okolicy 4:50 min/km, a najlepiej trochę poniżej z planem, aby na ostatnich kilometrach jeszcze przyspieszyć. Po 15 kilometrze widziałem, że ciężko będzie przyspieszyć i raczej trzeba będzie walczyć o utrzymanie bieżącego tempa. Tutaj bardzo pomagała wspaniała atmosfera i doping kibiców. To co działo się na trasie od Łazienek praktycznie już do końca trasy, może z małymi przerwami, trudno opisać. Doping był absolutnie rewelacyjny i naprawdę robiło to ogromną różnice. Nawet ten 'straszny’ podbieg Belwederską był dużo łatwiejszy dzięki kibicom. Z drugiej strony jestem pewien, że wielu zawodników doceniło poczucie humoru organizatorów i umiejscowienie podbiegu na 19 kilometrze  . Ostatni kilometr biegłem już w okolicach 4:40, ale po tym podbiegu wydawało mi się to prawdziwym sprintem. Na mecie zameldowałem się zmęczony ale szczęśliwy z czasem 1 godzina 42 minuty i 46 sekund.

IMG 2468_1

Muszę być wobec siebie uczciwy – to niestety wynik poniżej mojego planu, ale… po pierwsze bawiłem się doskonale, a po drugie poprawiłem swoją życiówkę z sierpnia ubiegłego roku o 2 minuty. Jak dla mnie po długich zimowych miesiącach to całkiem dobre rozpoczęcie sezonu 2016.

(www.ebieganie.com)

Powiązane Artykuły

11 KOMENTARZE

  1. I co z tego, że plany były inne, padła życiówka i jest super! Gratulacje!!! A plany… można później zrealizować, zawsze to dodatkowy cel i mobilizacja;)

  2. Gratulacje Marcin! No to z tego wynika, że muszę chyba bardziej się przyłożyć do roweru! Nie dosyć, że cała zima przepadła to to teraz zamiast trenować to przejażdzki jakieś 😉 A na serio to zabieram się do roboty!

  3. Gratulacje! Wynik podobny do mojego, 45′ lepszy;)) A propos wstępu to gdybym miał na podstawie roweru na zewnątrz zorientować się, ze juz wiosna to bym przegapił… całą zimę jeździłem na szosie na zewnątrz;)))

  4. To do Wwy proponuje Ci Andrzej zrobic pare prawdziwych treningow kolarskich:) W grupie Pierscienia znajdziesz takowe:)))

  5. Dzięki Artur – zgadzam się życiówka to zawsze życiówka. Co do jazdy na kole lub nie, to się jednak nie wypowiadam bo się nie znam 🙂 Nie próbowałem, nie wiem jak to jest na kole, czy samotnie. Przekonam się zapewne w Warszawie 12 czerwca 🙂 Tymczasem takie rekreacyjne przejazdy bardzo mi odpowiadają, ale zgadzam, że warto też zrobić prawdziwy trening kolarski!

  6. Brawo Andrzej! Zyciowka to zyciowka jak pisze Jakub:) I jak pisze Łukasz: kolo to kolo, nie jechaliscie przeciez 10 m za soba:)) I dodatek od siebie: srednie nie jezdza:) To byla raczej przejazdzka w grupie a nie trening. Schody zaczynaja sie jak zaczyna sie prawdziwy trening kolarski. Jeszcze raz gratulacje! A choroba i kolano mogly miec b.duzy wplyw na wynik.

  7. Dzięki Panowie! Zgadzam się, że życiówka to zawsze sukces nawet kilka sekund. Chociaż tutaj boli mnie niezrealizowane założenie, a nie chce zwalać winy, że byłem chory, albo bolało mnie kolano itd… 🙂 po prostu się nie udało tym razem! @Łukasz – ta moja jazda to tak prawie na kole 🙂 z naszymi umiejętnościami te odległości między rowerami były całkiem spore inaczej byłoby niebezpiecznie, więc nie wiem czy tam był jakiś zysk aero. Na pewno w grupie łatwiej trzymać tempo

  8. Co innego jazda na kole w grupie a samotne przecinanie powietrza. Gratulacje za życiówkę w półmaratonie.

  9. Gratulacje, życiówka jest życiówka choćby tylko o kilka sekund. Powodzenia dalej! Teraz czekamy na opis Platiego z tego półmaratonu, bo on też tam życiówkę trzasnął

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,770ObserwującyObserwuj
19,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane