Czas leci nie ubłaganie szybko.
Jak to zdążył zauważyć nasz triatlonowy NadWieszcz, najpierw liście zmieniły kolor, potem opadły, a woda w sadzawce (Żaby w sadzawce wygasiły ogień i ciemne chmury przysłoniły gwiazdy…..) juz drugi rok z rzędu zamarzła……..
2 lata, czyli 720 dni, 8.640 godzin i ponad 518.400 sekund. Tyle czasu miał WaTRIat, żeby zaistnieć w Triathlonie. Zostawić jakiś ślad po sobie. Czasu było co nie miara. A tu co? Nic. Jajco…(Za co?!!!! – Za jajco …PSY Wł. Pasikowski). Nic tylko jakieś wpisy lub PoPIS-y. Żadnych konkretów. Były wprawdzie jakieś malutkie przebłyski talentu, ale jak to u nas mówią: jedna Jaskółka (Jaskółka czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru…) wiosny nie czyni, no chyba że na imię jej Marek. Jeśli tak, oh to co innego. Jaskółki o tym imieniu są najlepsze w Polsce. O tym dlaczego tak jest, WaTRIat dowiedział się całkiem niedawno od wybitnego Orni-TRI-ologa Hermana. Zdaniem naukowca, Jaskółki Marki, większość czasu spędzają w Niemczech i tylko na święta na chwilę przylatują do Polski, żeby potem od razu znowu uciec do Niemiec. To tak jak ja, pomyślał WaTRIat, no ale oprócz tego jednego, żadnych innych podobieństw z Jaskółkami-Markówkami nie znalazł. Ani do jaskółek, ani do gołębi czy innych wróbli. Bolesna prawda. Po dwóch latach mierzenia swoich sił w Triathlonie, przyszedł wiec czas na pierwsze podsumowania, na przysłowiowe sypanie głowy popiołem, choć popielec jeszcze daleko, a po drodze przecież tłusty czwartek…….
Tylko co tu podsumowywać.
Nie ma tego za wiele. Dwa Obozy treningowe, trochę startów w tym 2 połówki i jeden maraton. O wynikach lepiej nie wspominać, bo i po co?
Problemem WaTRIata było to, że był święcie przekonany, że wie już wszystko na temat triathlonu . Gdzie trenować zimą, jak zwiększyć siłę i moc i dlaczego obozy sportowe są takie ważne. Znał się na otyłości. Bez żadnego problemu odpowiadał np. na pytania: czy dieta Detox działa? Jaki musi być posiłek po- a jaki przedtreningowy, czy suplemetować czy nie, jak tak to jak? jak nie to dlaczego nie, itd. itp. Ale to jeszcze nie wszystko. WaTRIat przeczytał (prawie) wszystko co napisano na temat Triathlonu. Wywiady, Poradniki, Biografie, etc. Czytając życiorysy triathlonistow, identifikowal sie z nimi. Ich plany treningowe analizował do późna w nocy, a niektórych nawet uczył się na pamięć!!!!!
Czytając biografie Billego z Bostonu, momentami czuł sie jak Billy. Najbardziej podobał mu się fragment, gdy ten trenował 2 x dziennie. Czytał go po kilka razy i na koniec wierzył, że to on WaTRIAt, a nie Billy, przebiegł 120 km. Nazajutrz wstawał wypoczęty i uśmiechnięty. Pobiegane i zero zmęczenia, myślał, to jest dopiero trening!!!! Lekkim niepokojem napawała go tylko wskazówka na wadze, zbliżająca sie z szybkością światła do 'setki’.
Po prostu: WaTRIatowi odbiła przysłowiowa „palma’. Na szczęście stało się to w drugim roku działalności triatlonowej. Na szczęście, bo już w szkole teatralnej mówili, że jak komuś sodówa do głowy uderzy na drugim roku, to nie szkodzi. Taka osoba ma jeszcze pełne 2 lata, żeby sie wyciszyć. Gorzej jest, jak palemka odbija na trzecim, a już maskara się dzieje, jak sodówa uderza do głowy na czwartym roku studiów. Tu już nic nie można zrobić. Na to już nie ma lekarstwa i trzeba z tym żyć, a do czego to doprowadza, możemy przekonać sie na własne oczy i uszy śledząc poczynania rozmaitych komediantów i komediantek. Zamiast Melpomeną zajmują się Klimakterą.
Ale wrócimy do naszego WaTRIata. Co dalej? Na szczęście, jak to zwykle w życiu bywa, pomoc przyszła z najmniej oczekiwanej strony czyli od małżonki. Ta, 'nie owijając w bawełnę’, zwołała domowy sztab kryzysowy i rozpoczęto debatę na temat. A oto co Parlament Domowy pod przewodnictwem Pani małżonki ustalił był:
1. Albo bierzesz się za trening albo kończysz z triathlonem
2. Schodzisz na 88 kg do końca lutego i na 85 kg do końca marca
3. O nowym rowerze możesz na razie zapomnieć
4. Na inne rzeczy szlaban do końca roku
5. Teraz bierz się do roboty
WaTRIat nawet nie pisnął. Perspektywa utraty „innych rzeczy’, cokolwiek przewodnicząca-małżonka miała na myśli, wyzwoliła u niego ogromne siły. Wstał zrobil 5 przysiadów, 8 pompek i przyrzekł serdecznie wziąć sie do roboty.
C.d.n.
Tomek, wszystkie rady przekazałem, dziękuje, mam nadzieję, że się do nich dostosuje. Tylko wiesz jaki on jest. kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej zapytali go: – ile zna pan języków? – trzy? – A jakie? – angielski, francuski i włoski – to może Pan nam powie coś po angielsku – god morgen – ale to jest po niemiecku – acha, no to znam cztery….
Piotr. Moje rady dla WaTriatA. 1. Wzięcie/koniec jest nieprecyzyjne. M.zd. wystarczy tylko jeden trening i warunek spełniony. 2. Niech nie je przez trzy dni na każdy koniec miesiąca a potem rozpusta. 3. Niech pogada w sklepie zeby mu nowy sprzedali jako używany. 4. Szlaban to żadna zapora. Ludzie potrafią to robić przez kraty. 5. Jak bedzie popierał nowe porządki w Polsce to roboty mu nie zabraknie ( choć nic nie będzie musiał robić oprócz słodkich oczu do osobnika 160 cm w kapeluszu).
Tak, to prawda. To jak z tym żartem z Prezydentem Obamą, który razem z żoną przyszedł do knajpy, prowadzonej przez kolegę ze szkoły Pani Michelle, w którym ona kiedyś się kochała. No i Barack Obama mówi do żony: 'Widzisz, gdybyś mnie nie poznała , byłabyś dzisiaj żoną Szefa Kuchni. A Michelle na to: 'Nie, nie. To Szef Kuchni byłby dziś Prezydentem’.
No faktycznie, masz mocno pod górę….
Marku niestety na razie negocjacje sa niemozliwe! Wszystko przez Dode, przeciez wiesz…..
Redaktorze Grass! Historia pokazuje, że za każdym człowiekiem sukcesu stoi mocna kobieta, więc nie ma tu żadnej skuchy. Piotrek, w swych rozważaniach ornitologicznych zapomniałeś o tak wspaniałym ptaku jakim jest bażant. Dumny, z piersią wypiętą do przodu, z barwnym ogonem i dostojnym krokiem. Tu bym szukał jakiś analogii. Co do punktu 4. narzuconego Ci ultimatum, to musisz chłopie negocjować. Może skróć okres karencji (do wiosny? do pierwszego startu? do momentu poprawienia życiówki?), albo wprowadź jakieś stopniowanie. Powodzenia!
Ktoś ostatnio pisał o motywacji…. a tu proszę, skuteczny sposób – szlaban! Tylko żony, która chciałby się aż tak poświęcić ze świecą szukać…. Farciarz! :-)))
Bo żony fajne kobiety są…..:-)))
Co się z Wami dzieje?! Jednemu żona garnitury kupuje, drugiemu triathlonowy schedule ustawia…za chwilę za was w tri wystartują! 🙂 Podrzucić pieluchy? :-))