Witam serdecznie Wszystkich! jakże długo się tutaj nie wynaturzałem,ale jakoś naprawdę brakuje ostatnio czasu, jak i sam wygląd strony AT(z całym szacunkiem) przestał mi się jakoś kojarzyć z hasłem ”user friendly”. idziemy na AT,wg mnie,gdzieś w stronę portali dla mas,a miało być tak pięknie.
Poza tym: gdzie jest AREK????!!!!
Czyżby tylko Kuba, jako jedyny, postanowił bronić honoru blogerów AT?
Tyle tego narzekania, wszak ”jak jest zima,musi być zimno” i pewnych rzeczy nie zmienimy,więc człowiek musi się adoptowac do nowych realiów. tak,wiec dziś moja pierwsza próba blogowania ”po nowemu”.
Nie zamierzam tutaj rozwijać przed Wami, moich ”wielkich” planów na sezon 2018,bo w sumie, biegowo się w 2017 mocno zrealizowałem,a moje 2:56 w maratonie i 1:20 na półmaratonie,raczej nie doczekają sie poprawki w tym roku. główny cel to sub10 w Malborku na pełnym i do tego ułożyłem sobie trening i testowe starty. głównie masohistyczne dystanse, gdzie będzie można,oprócz mega zabawy we wspanaiłym towarzystwie tri koleżanek i tri kolegów, mocno się upodlić,by poczuć przedsmak tego,co czeka mnie w Malborku.
Jednak ten wpis ma dotyczyć innych troszkę sfer naszego życia,na pewno mojego. Mianowicie, chciałem poruszyc temat,jakże współczesny i życiowy dla amatora,czyli triatlonu i rodziny.
W sumie na Dolnym Śląsku,jak i w kilku innych województwach, były ferie, co oznacza,że fokus miał iść na potrzeby dzieci przede wszystkim. Ja mam ich dwójkę: córka w tym roku kończy 5,a syn 8 lat. Jak zawsze,jest wiele cudownych chwil,jak i są te mniej kolorowe, zwłaszcza,że doba ma tylko 24h.
Nieraz uśmiechałem się delikatnie w duchu,gdy tzw ”single” narzekały,że dużo pracy jest np w korpo i są ”zrypani”,a tutaj trzeba iść wieczorem jeszcze na trening. no nie ma lekko 😉
Treningi z perspektywy Iron-Mamy,czy Taty, wyglądają, jak po 2 zmianach w korpo i po sporej zmianie strefy czasowej, moi drodzy.
Podrzucę kilka przykladów z ostatnich tygodni, gdzie po zamknieciu tematów zawodowych, odwiedzeniu np. Finlandii, czy okolic naszej stolicy, gdzie prowadzę kilka projektów optymalizacji fabryk, oczywiście wracałem do domu zawsze lekko ”przetrenowany” tym wszystkim. Do tego-nie czuje się ”super tata” z tego powodu, bo często nie ma mnie wtedy,gdy dzieja sie ważne rzeczy w życiu moich dzieci,ale nadrabiam na całego,gdy już jestem I moje samopoczucie staram się odkładać wtedy na bok.
Tak więc treningi w ostatnich dniach były w formie ”porannych kogutów” i ”nocnych marków”. te ostatnie ”uwielbiam”, bo nie wiem,czy to kwestia moich 38 lat już(sorry Dziadki Młodzi rządzą!), czy nie,ale jak człowiek tak potrenuje późną nocą w odpowiednich intensywnościach, to ze spania nici i rano robię się ”zombie” ze zmęczenia. kto tak ma ręka w gore?!
”Poranne koguty” u mnie,to głownie pływanie o 6-7 rano,gdzie muszę zerwać sie z łóżka przed 5 rano,by choc wypić poranną kawę i dojechać na basen w Wałbrzychu. potem pędze do domu,bo żona wychodzi do pracy,a ja siadam do obowiązków zawodowych w ramach home office, który tylko z nazwy tak niewinnie i miło brzmi. W międzyczasie robię śniadanie dzieciakom, pomagam im w ubraniu się,myciu zębów,itd. taka rodzinna rutyna.
Następnie aktywny dzień z dziećmi. ostatnio mamy w modzie sanki, park trampolin,aquapark. takie swoiste cardio,więc na plus,co nie?;-)
Wieczorem nadrabiam tematy zawodowe ponownie,a gdy jest już późno,jak na dzieci,tato ma chwile relaksu i jedzie biegać na stadion lub wychodzi na rower,a pogoda jaka jest,każdy widzi(zimno!),więc TAK…pokochalem trenażer ostatnio.
Weekendy wyglądają podobnie,bo jak nie ma mnie czesto w tygodniu,to chcę spędzić jakościowy czas w sobotę i niedzielę,wiec,żeby ”wilk był syty i owca cała”,już o 6 rano jestem na długim rowerze,albo na 2h tuptaniu outdoor. potem ”odświeżenie” i jestem gotów do misji bycia ojcem i mężem.
W tym wszystkim,o czasie na potrzeby rehabilitacji, czy na masaż, poprostu nie ma mowy,bo musiałbym nagiąć czasoprzestrzeń,a jeszcze tego nie umiem(jak zapewne wielu z Was).
Dobrze,że jest moja IRON-Żona i mi bardzo z wszystkim pomaga,bo chyba z długich dystansów skończyło by się na sztafetach lub max sprincie. swoją drogą, to nasi partnerzy nieraz wykonują na zawodach większy wysiłek,niż my sami, bo kto w +30 stopniach z dzieckiem jednym lub nawet dwójką na ręce, będzie się uśmiechal i czekał te kilka godzin na swojego tri-maniaka na mecie??
Patrząc jednak z perspektywy tych 5 lat,gdy bawię się w triathlon, muszę przyznać,że właśnie bez Rodziny,tych naszych najwierniejszych kibiców, zwyczajnie byłoby nudno i dla mnie na pewno smutno. Na dowód tej tezy, podrzucam fotkę z zeszłego roku,z 1/2 IM w Katowicach, gdzie tak rodzinnie udało się zafinishować na 7 miejscu w open 🙂
Czy czujecie się teraz choc lekko zmotywowani do treningów?;-)
No zesz… Dyskusja na calego!!!!! Strona zostala zmieniona zeby wlasnie byla bardziej frendly, tak mi sie przynajmniej wydaje. Faktycznie, blogi mocno przycichly, dyskusje tez. Nie sadze, zeby obecni tutaj lub nieobecni traktowali innych sportowych amatorow jak jakis „gorszy sort”. Faktycznie, jak wielu tutaj potwierdza, tri „zabiera” duzo czasu. Ja tez zawsze dysponuje jego deficytem ale przyjalem zasade: fun. Ma mi to sprawiac radosc, radosc nawet jak meczy. Nie jestem pretendentem do Kona, MS 70.3 ale lubie to i bede sie scigac na zawodach ile sil starczy. A czasy i takie tam zostawiam mlodziakom i staremu Cichemu:) Sciskam Was Wszystkich. Dzisiaj byl rower 2h30, teraz wieczor sobota i lece na basen. Wymiana porad? Jak najbardziej. Ja stosuje zasade, ze kazdy trening musi miec jakosc. Za malo trenuje zeby byly puste przebiegi:) Trzymajcie sie. Artur
W tym roku nie będzie już rodzinnego wbiegania na metę. Jeśli impreza będzie pod egidą PZTri, a w tym roku większość imprez ma być, to nowy regulamin zabrania pod karą dyskwalifikacji.
Krzysztof jakbym czytał o moim składzie dnia. Dzieci/Praca/Dzieci/Trening. To dokładnie tak wygląda i jak słyszę singli, którzy nie mają czasu na trening to troszkę mnie to bawi… Ale coż każdy ma swoje priorytety. Dzięki za fajny wpis!
Bede w Radkowie i znow dystans Dzien Sądu,bo dawno tak nie dostałem w kość,jak w tamtym roku w Radkowie?zapisałem sie wiec zaraz po pojawieniu sie zapisów-chyba ze dwa,czy dni po zakończonych zawodach?Bedzie zabawa…bedzie sie działo…?
Krzysztof dokładnie, dla tego też znowu nie robię długiego dystansu w tym roku, ale na krótszych jak chcesz zrobić jakis wynik też musisz sią namęczyć i potrenować, nie wiam czy nie mocnie? Wetdy nie możesz odpuścić żadnej konkurencji bo jak stracisz na pływaniu to już nie nadrobisz dalej, albo nie wiele. Kwetia poukładania sobie tego odpowiednio i tak jak mówiłem bawić się tym, a nie windować cele w górę. Będziesz w Radkowie|? Szykuje się ekipa, Plati ma być i może jeszcze Seba
No nic tylko pikietować!zeby Kuba sie nie poddał-oj w Radkowie Cie sprawdzę! Jak i zeby nowa wersja AT jakoś „zatrybila”. Chyba,jak z wszystkim,czas zrobi swoje i będziemy moze i chwalić. Nie mniej,poprzednia wersja była jakas taka przyjemniejsza,a teraz dokopać sie do złotych myśli z blogów,jakoś trudniej. Co do czasu pochlanianego przez tri,to wg mnie u amatorów,to głownie kwestia orientacji na dystans. Jasne,ze fajnie i modnie jest robic połówki i pełne,ale jak czas ma sie faktycznie na ćwiartki i sprint,to warto zweryfikować cele. Bedzie zdrowiej,bedzie balans w życiu i nadal spora frajda. W zeszłym roku nie miałem czasu na pełny i bawiłem sie na krótszych startach,które tez są mocno wymagające. Polecam!?Taka to moja subiektywna opinia.
Dla mnie gwoździem do trumny strony AT jest niestety jej nowy format… Minęło już sporo czasu i wciąż wydaje mi się jakiś chaotyczny i dużo mniej „user friendly” niż poprzedni, który przecież dobrze funkcjonował przez kilka lat… Obecnie wszystko jest jakoś dużo bardziej rozproszone i mniej logicznie poukładane – to ofc moja subiektywna ocena…
Grzegorz, zgadzam sie z Toba. Nie zawsze duzo, znaczy lepiej. Moze Admin z Panem Adrianem wezma to pod uwage. W sumie nie robia Portalu dla siebie, a moze…?
po za tym, jednej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego trzeba czekac 2 dni, zeby zobaczyc czyjs komentarz? Czasami mozna nie doczekac -:)
Arek , dziadkiem jeszcze nie zostaje, nie ten PESEL 😉 Zaczynem doświadczać, że to całe to tri pochłania za dużo czasu, jak się chce jakieś swoje cele osiągnąć. Może czas zmienić cele i trochę odpuścić, trochę bardziej się tym bawić, a nie windować cele coraz wyżej…? Mam mętlik w głowie i muszę przemyśleć parę spraw…..
po pierwsze nie wierzę, że Arek nie wróci do tri ;), no i muszę się wybrać na któryś bieg do Aleksandrowa, bo na pewno będzie fajnie :DDD
fakt dyskusja po wpisami upada, bo mniej piszemy, ale wydaj mi się, że zawsze była merytoryczna i nawet kiedy pisaliśmy o swoich subiektywnych odczuciach i „dystansem” 🙂
@Kuba no może będziesz miał jeden start, ale za to konkretny! 😉
No,No-za oknem ciemno i a na forum pesymizm rodem z Finlandii zimowa pora. Arek ma jakies tam alibi na wycofanie sie z tri-swoje zrobił i w ogóle,zawsze umiał napisac motywatora jakiegoś na AT,ale Ty Kuba to chyba QWA jakis niewyspany tutaj piszesz,ze nie ma czasu itp?;-) u mnie jutro taki plan. Pobudka o 5 rano,śniadanie na Malysza(bułka z bananem) plus kawa czarna,w auto-ze Świdnicy na Okęcie-ok 6:00 rano wyjazd,po drodze ok 7:45 3.3km basenu w Oleśnicy,bo to po drodze basen,przy obwodnicy i do wrocka nie trzeba wpadać,bo korki,a samolot do Helsinek nie poczeka. Potem z Helsinek pociągiem 2h do miasta Tampere, do hotelu,o 19:00 telekonferencja z szefostwem: PL-USA-UK, a ok 20:00 mały rozjazd na silce hotelowej. Potem pozna kolacja i w kimono. Rano do pracy… czas jest wiec względny 😉
Dajmond, to dziadek w zasadzie moja kat, tylko 2 lata różnicy…. Może kiedyś będzie dane… 🙂 Kuba, czyżbyś szedł w moje ślady?
Po pierwsze,Arek i misja OSIR!Mega pomysl. Zazdrazczam! Ja trenuje teścia od 2 lat i w tym roku zdecydowaliśmy sie na pierwsze tri i to tuz przed 60-tka,wiec bedzie mocna konkurencja dla niektórych tutaj dziadków 😉 On młodnieje,a ja czuje sie jakoś miłej…spełniony lekko,czy jakoś tam. Ogolnie jest git z dawaniem siebie,bez czekania na rewanż. Co do merytoryki wpisów,to troszke w tym prawdy,ze głownie jest to zbiór subiektywnych odczuć po przebytych zawodach i treningach. No,ale moi drodzy-my tutaj jesteśmy dla zabawy,a nie dla spinki. Ci co kręcą wyniki w czołówce polskiego tri,gdyby chcieli zebrać na blogach i artykułach,to co robią dla takich lokat,pewnie by tylko siedzieli przed kompem 😉 nie mowię,ze bieganie i biegacze,robią to gorzej lub lepiej,bo wiedza dziela sie na forach,ale mnie wlasnie na AT przyciągnął ten głownie humor wpisów i luźna atmosfera. Poprostu fajnie jest poczytać,ze inni tez z nami tam byli na zawodach i także przeżywali piękne emocje. Dorzucając ciut do słów Zawiedzionego,to próbując to wyjaśnić-ten brak faktów i fachowej dyskusji,to kto miałby to na naszym podworku robic? Kilku dosłownie trenerów z wynikami,a reszta za młoda,albo zarozumiała i bez wpłaty na konto sie wiedza nie pochwali. No i ten tri to u Nas w PL troszke młody jeszcze jest,do biegania ma jakies 20 lat spóźnienia,albo i więcej. Bądźmy cierpliwi i kurcze-POZYTYWNI!:-)
Krzysiek jak zwykle ciekawie i nastrajakaco do działania. Ja, mówiąc szczerze, coraz bardziej skłaniam się do porzucenia tego tri na jakiś cza, właśnie przez ten chroniczny brak czasu czuje coraz bardziej że coś mi ucieka. W tym roku tylko jeden start tri i nie wykluczone że ostatni. Koło się zamknie zacząłem w Radkowie i skończę w Radkowie….
NO niestety forum upadło całkowicie Eksperci zniknęli albo poszli sie lansować na własnych blogach. Pamiętam kiedyś dyskusje jednego z członków AT który prosił abyśmy zaczęli mówić merytorycznie o naszych treningach. Jak i kiedy wplatamy silę, wytrzymałość, w naszą treningową przeplatankę ( tak jak na forach biegowych), ile czasu przeznaczamy na regeneracja itp. ale został zakrzyczany ze nikt nie będzie zdradzał swoich sekretów. Większość wpisów były na zasadzie. ” W tym tygodniu 350km na rowerze”- czyli zwykły lans albo ” Było strasznie ciężko, bół potworny ….ale dałem rade”. Ile można to czytać. Kilka miesięcy temu była zapowiedz ze trenerzy bedą odpowiadali na pytania. Sam Łukasz Grass zainicjował pytanie czy na jednym treningu można mieszać szybkość i siłe…..ale nic z tego nie wyszło. Dlatego trudno sie dziwić ze nie ma chętnych do pisania i czytania. Zobaczcie dyskusje na bieganie.pl. Jak merytorycznie dyskutują o bodźcach treningowych. Piszą otwarcie co i jak robią a potem konfrontują to z uzyskanymi wynikami i wyciągają wnioski…No ale wiadomo ze dla nas triathlonistów…biegacze to mięczaki:):):). szkoda ze tak sie stało.
Krzysiu, fajny wpis! Jak widzisz czasem jednak tu zaglądam, chyba z przyzwyczajenia. To co mnie interesowało, tj. blogi, dyskusje, felietony z przemyśleniami, doświadczenia zawodników… praktycznie już nie istnieje. Nie wiem po co zmieniać coś co było po prostu dobre… lepsze jest wrogiem dobrego… ale to nie mój biznes!
Jak wiesz ten rok traktuje treningowo całkiem ulgowo, tylko biegam do 5x w tyg i raz pływam. Nie wiem czy wrócę do tri. Zobaczymy. Tymczasem realizuje się trochę inaczej. Mój cel to rozbiegać miasteczko w którym mieszkam. Mam już kilka cyklicznych imprez takich jak ,,Bieg bez Napinki”, ,,Zakochani na start”, Półmaraton Aleksandrowski, Bieg w Obronie Praw Dziecka a nawet i duathlon, których to imprez jestem organizatorem lub współorganizatorem. Prowadzę raz w tyg treningi biegowe (bezpłatnie) itd. Widzę, że przynosi to efekty i dużo frajdy. Zarządzanie MOSiR-em zobowiązuje, także krzewimy kulturę fizyczną i wdrażamy zdrowe nawyki. W międzyczasie zrobiłem sobie kurs instruktora biegu i triathlonu… Czy się przyda, nie wiem.
W każdym bądź razie , czasami tu zaglądam i wyłapuje ,,rodzynki” takie jak Twoje czy Piotrusia… Powodzenia!