Żabka czy kraul? Pływanie w triathlonie

Pływanie w triathlonie jest dyscypliną najbardziej techniczną i niewiele osób się na tym naprawdę zna. A ponieważ ignorancja uskrzydla, to dyskusje na temat „prawidłowego” stylu są bardzo ożywione i mocno nasączone emocjami.

ZOBACZ TEŻ: Kultura pływania na basenie. Basenowy savoir-vivre

Większość sporów dotyczy oczywiście kraula. Okres, kiedy ten temat szczególnie rozpala to jesienno-zimowe przesilenie. Roztrenowanie, rozleniwienie i rozmazana pogoda to okoliczności sprzyjające częstym wizytom na basenie. No i te dyskusje w szatni i pod prysznicami.

Ile kilometrów dziennie, tygodniowo i ile miesięcznie? Ile z tego w płetwach a ile pod wodą? Czy warto stosować łapki różnych rozmiarów? Obie dłonie, czy tylko jedna? Jak wysoko łokieć i czy jeszcze bardziej można się zrotować? No i przede wszystkim praca nóg. Czy dwutakt to nietakt i w czym sześciotakt jest lepszy od sześciopaka? Kiedy i ile oddychać? Jeśli w ogóle. No a ta aktywność w necie. Dyskusje o wyższości/niższości Total Immersion nad SwimSmooth…

Pływanie żabką szybsze niż kraul?

Triathlonisto, jeśli nie masz za sobą długiej kariery pływaka, masz przechlapane i umoczone. Do tego dochodzi kolejny brutalny i niehumanitarny element. Żeby doskonalić sztukę wysokiego łokcia, trzeba wstać o 5 rano, kiedy na dworze jeszcze ciemno, a wilki żerują po osiedlowych śmietnikach.

No a potem nadchodzi sezon. I niestety, rozczarowania. Bo kiedy wydawało się, że można zbierać słodkie owoce długich godzin zbiorowego moczenia się przychodzi start i….. słaba widoczność (…..„woda była taka brudna, że nie widziałem dna’….), oraz problemy z nawigacją (…’bojki były małe, fala duża, a okularki mi zaparowały’….).

Na dodatek ta cholerna pralka (… kilka razy dostałem po głowie, straciłem swój rytm, a na dodatek jakiś żabkarz kopnął mnie dwukrotnie w żebra, tętno mi poszybowało i zawaliłem rower i bieg’…)

Ja się pytam: jakim cudem żabkarz (w domyśle: „pływackie beztalencie”) był przed tobą, szybki kraulisto? No bo kopać może ktoś przed nami, a nie za nami, nieprawdaż? Ale jest ratunek i wybawienie. Rozwiązanie w zasięgu ręki.

Pływanie w triathlonie. Styl klasyczny vs kraul 

To zaniedbywany i niesłusznie ignorowany styl klasyczny, zwany przez zawistników żabką. Po angielsku dwuznacznie nazwany breaststroke. Styl oparty na harmonijnych ruchach podpatrzonych w naturze. Wypracowany przez setki tysięcy lat ewolucji. Czy widział ktoś zwierzaka płynącego kraulem? Hipopoptama? Krokodyla? A może strusia?

To prawda, że styl klasyczny jest około 20% wolniejszy od kraula. Ale to tylko około 4 min na „ćwiartce’ i nie więcej niż 8 min na „połówce”. No i najwyżej koło kwadransa na pełnym dystansie. Czy to dużo? A co zyskujesz?

Mężczyzna płynący kraulem obrazek
Źródło: Freepik

Po pierwsze czas

W ekonomii to się nazywa koszt utraconych korzyści, koszt alternatywny lub opportunity cost. Najprościej ujmując to wartość utraconych korzyści w związku z niewykorzystaniem w optymalny sposób dostępnych zasobów.

Czasu spędzonego w basenie nie możesz wykorzystać na trening rowerowy lub biegowy. A te dwie dyscypliny to 85% twojego czasu na zawodach! Dlaczego nadmiernie inwestować w dyscyplinę, która daje tylko 15% wyniku?!

Niektórzy mówią – „dla świeżych nóg”. To dlaczego tak wielu z nich mijałem na biegu? Zresztą, dla świeżych nóg proponuję mydło. Jest skuteczniejsze.

Poniżej tabelka z czasami moich treningów pływackich z roku 2014 i bieżącego. W ubiegły roku (ukończona połówka w Luksemburgu, IM w Kopenhadze i kilka krótszych dystansów) spędziłem w wodzie (wliczając zawody) niecałe 70h. W ciągu całego roku!! Przepłynąłem 95km. I ani razu nie byłem na basenie wcześniej niż o 10-tej. Najczęściej w porze lunchu.

W 2015, ponieważ nie planowałem IM te wielkości są jeszcze mniejsze. Do końca listopada 37:30h w wodzie i 47,4km. Zrobiłem 3 „połówki” i z czasem 5:39h poprawiłem rekord życiowy o 16 min.

Po drugie – komfort pływania

Co z tego, że kraul jest szybszy, kiedy większość amatorów ma problemy z nawigacją. Płyną zygzakiem i nadkładają dystans. Płynąc klasykiem cały czas widzę przed sobą boje nawrotowe, oraz kraulistów mielących wodę w różnych kierunkach. Dla natrętów, którzy zdezorientowani napływają nam na plecy mamy miękki acz zdecydowany ruch nogą, który wyznacza naszą strefę komfortu. Dla niepoprawnych mamy bardziej energiczne kopnięcie.

Jednym z elementów klasyka zwanego popularnie żabką, jest ok. 2 sekundowy moment ślizgu, kiedy ciało pływaka szybuje w wodzie. To jest moment odpoczynku. Potem spokojnie nabieramy powietrza i… znowu odpoczywamy. Poezja!

Po trzecie – większa łatwość opanowania styl

Powtórzę myśl z początku wpisu: „pływanie w triathlonie jest dyscypliną najbardziej techniczną”. Ale łatwiej opanować poprawnie żabkę niż kraula. Koniec z wyłamywaniem sobie barku, zapaleniem kaletki i duszeniem się z braku powietrza!

Zaoszczędzony czas możemy spędzić na rowerze lub bieżni. Ta inwestycja się zwróci na zawodach. Kto jeszcze nie jest przekonany, niech sprawdzi tabelę rezultatów z zawodów, w których startowałem. I zweryfikuje, ilu zawodników, którzy wyszli wcześniej z wody minąłem na trasie biegowej.

Pływanie w triathlonie jest mocno przereklamowane!

Po czwarte …

Każda dziewczyna – wszystko jedno zawodniczka czy kibic, która pocałuje żabkarza, ma szanse na spotkanie swojego księcia.

ZOBACZ TEŻ: Jak pływanie na open water pomaga osiągnąć równowagę psychiczną?

Marek Strześniewski
Marek Strześniewski
Absolwent Uniwersytetów Warszawskiego i Jagiellońskiego oraz University of Illinois w USA. Od końca lat 90-tych prowadzi w Polsce założoną przez siebie firmę doradczą IMPACT Management. Ponad 300 zrealizowanych projektów koncentrowało się na zagadnieniach efektywności indywidualnej i organizacyjnej, optymalizacji kosztowej, dynamizacji sprzedaży oraz wdrażaniu strategii. Od 10 lat trenuje biegi długodystansowe i triathlon, gdzie wykorzystuje techniki zarządzania czasem i wyznaczania celów. Ukończył między innymi maratony w Nowym Jorku, Berlinie i Amsterdamie, oraz zawody triathlonowe na dystansie IRONMAN w Kopenhadze. Felietonista, bloger i ekspert Akademii Triathlonu w dziedzinie zarządzania czasem i efektywności indywidualnej.

Powiązane Artykuły

50 KOMENTARZE

  1. Do tej pory mam za sobą tylko debiut w triathlonie, na dystansie 1/8. 10 lat wstecz trenowałem pływanie dlatego czułem się dość spokojny o część pływacką podczas debiutu. Byłem pewny siebie, zacząłem spokojnie kraulem, wcześniej nie próbowałem nawet pływać w wodach otwartych i szybko przekonałem się jaki to był błąd, woda w zalewie falowała dużo mocniej niż w basenie przy pełnym obłożeniu. W efekcie czego pierwsze dwie próby złapania oddechu skończyły się dwoma solidnymi łykami wody… bardzo mnie to zniechęciło do dalszego płynięcia. Przeszedłem do „żabki” i w ten sposób dokończyłem pierwszy etap zawodów. Zauważyłem jednak, że mimo iż płynę wolniejszym stylem niż większość zawodników paradoskalnie na całej długości bez przerwy kogoś wyprzedzałem. Niektórzy tak się „pajtali” w różnych kierunkach, że uświadomiłem sobie, że na poziomie amatorskim sporo osób nie potrafi prawidłowo płynąć. etap pływacki ukończyłem w lepszej połowie stawki. Było to dla mnie na prawdę zaskoczeniem, po tak długiej przerwie od trenowania pływania i biorąc pod uwagę, że przeszedłem do wolniejszego stylu.

  2. „niewiele osób się na tym naprawdę zna” – to klucz do zrozumienia dalszych wywodów. Niewiele osób się zna, ale wielu chętnie głos zabiera;) „Czy widział ktoś zwierzaka płynącego kraulem?” A ktoś widział pływającego żabką? Oprócz żabki? Jak pływają ssaki wodne, delfiny, foki, wydry itp? Jak pływają psy, niedźwiedzie polarne? Zapewne żabką;)
    Dlaczego nikt nie pływa żabką, jeśli umie kraulem? Bo żabka to styl najwolniejszy, jak autor zauważył słusznie, ale styl najbardziej siłowy, zwłaszcza pływany z tzw „wyleżeniem” o którym jest w artykule wspomniane. A co za tym idzie łatwo i szybko wchodzi się w strefy przemian anaerobowych. Dużo łatwiej niż w kraulu. A co do kontuzji? Na pierwszy rzut idą kolana. Zwłaszcza u tych, których technika „żabki” nie jest perfekcyjna. Kraul jest stylem uważanym, i słusznie, za najłatwiejszy. Dlatego jest nauczany na ogół jako pierwszy. I jest stylem najwydajniejszym energetycznie, dlatego jest najpowszechniej stosowanym. Wystarczy popytać tych, którzy na pływaniu się choć odrobinę znają 😉 Pozdrawiam wszystkich!

      • Gdzie takie stwierdzenie? Zauważam po prostu, że teza o powszechności „żabki” jest fałszywa. A więc i wnioski wysnute z tej tezy będą fałszywe. Nie to jednak było najważniejsze w mojej wypowiedzi.
        Wprawdzie delfiny kraulem nie pływają, ale już technika psów czy niedźwiedzi ma z kraulem pewne pokrewieństwo. Naprzemianstronna praca nóg i kończyn górnych, co znacząco wpływa na energetykę wysiłku, oraz pewne podobieństwo pracy „rąk” w początkowej fazie ruchu. Nie jestem pewny, czy szukanie rady u zwierząt jest triathlonistom potrzebne. Jeśli już, to patrzmy na zwierzęta lądowe, które świetnie radzą sobie w wodzie. Jak właśnie niedźwiedzie czy psy. Nie na delfiny. A najlepiej zapytać się trenera pływania;)

  3. Doskonale podsumowanie i w punkt 🙂

    Czegos takiego szukale! Ja dzis zrobilem 800m w 20 min pierwszy raz od dluzszego czasu w ogole bedac w wodzie w celu poplyniecia dluzszego dystansu – niby nic, ale ja jeszcze nie trenuje, a mialem juz bieg 10km za soba i 20km na rowerze w tempie 22kmh. Niby nic, ale ja dopiero sie przygotowuje do pierwszej cwiartki w zyciu 🙂

    Nie ma w tym podsumowaniu punktu 5. – zmeczenie. Ja wyszedlem po tych 800m w zasadzie swiezy, jasne, brakowalo oddechu, jasne, pluca nie takie, ale wiem, ze kraulem zajezdzilbym sie te 800m 3-4krotnie bardziej plus stylem klasycznym plywam od zawsze. Patrzac na to, jak mi dzis poszlo, a jak postrzegalem IM pod katem plywania to nagle w ciemnym tunelu pojawily sie szeroko otwarte drzwi. Jestem w stanie poplynac po treningu zabka 1.5km w 30-32 minuty plus juz mam niezla baze na rower i bieg.

    Moim celem jest cwiartka i polowka, a potem moze calosc, choc to watpliwe. Kluczowe jest to, ze wiem, ze aby mi siw udalo ukonczyc rozsadnie (mam 40 lat) to musze wyjsc w niezlej formie z wody. Ja nie scigam sie o zyciowki i minuty. Dlatego zabka bedzie git 🙂

    • Dla mnie też
      Jakby to ten” szerszy tunel”
      Właśnie to mi chodziło po głowie czy to nie jest dobre rozwiązanie
      A tu jasno o tym napisałeś super artykuł
      Ćwiczę kraula ale a to potrzeba czasu sporo
      A przy żabie naturalnie odpoczywam więc to można przełożyć na resztę. Dziękuję.

  4. @Rafale, przejdźmy na ty. Przepraszam za opóznienie w odpowiedzi. Długi w-end spędziłem na Suwalszczyznie, a tam internet dochodzi tylko w dni robocze :). Odpowiadam na pytanie, jesli płynę z prędkością 2:20 min/100m jestem zadowolony. 2:30min/100m – smutek. 500m robię (otwart akwen) ponizej 13 min. Pozdrawiam

  5. @Panie Rafale, odpowiem za Pana Marka, w naszym wieku przplyniecie 500m jest juz sukcesem i na czasy nie patrzymy -:)))

  6. Panie Marku, startowałem już w swoim pierwszym triathlonie, pływałem stylem klasycznym, jednak pływanie odbywało się na basenie. Chciałbym wiedzieć na jakim poziomie jest moja 'żabka’ w związku z tym mam pytanie, jaki dla Pana czas na 500m tym stylem byłby satysfakcjonujący??? Pzdr.

  7. Proponuję Spółkę pod nazwą 'Tri-umwirat’. Tomek daje trawę, ja mam Kopytko Łosia, a Łukasz daje pyszczycho na etykietę 🙂

  8. Łukasz pomysłów mam kilka. Po pierwsze jako posiadacz plantacji żubrówkowej trawy ( coś mi tu pachnie że to Marek natchnął Cię do zadania tego pytania bowiem jego suwalska horda wyniuchała moją plantację) proponuję utworzenie spółdzielni kółek rolniczych do której ja wniosę ową plantację a Ty siebie. Po drugie na zachodzie jest obecnie bardzo popularna Grass Fed Beef jako zdrowe mięcho. My możemy to przebić wprowadzając i promując na rynku Grass Fed Elk. Przez chwilę nawet zapędziłem się w marzeniach o biznesie i pomyśłałem o Grass Fed Frog ale jak zobaczyłem oczami wyobraźni opakowanie w postaci majt to odpuściłem.

  9. 'Jestem pływakiem gorszego sortu’ – strzał w dziesiątkę. 🙂 Proponuję jeszcze napisy: 'Którą nogą cię kopnąć?’ 'Cała Polska się z Was śmieje – krauliści i złodzieje’ P.S. Tomasz – ja tu się zastanawiam, jak zbić biznes na fakcie, że moje nazwisko kojarzy się w jakiś sposób z kolorem Kopytka Łosia?! :-)))

  10. Marek, Twoje ostatnie wypowiedzi na temat 'szybowania’ wskazują na coś jeszcze innego niż tylko Kopytko Łosia. Napaliłeś się czegoś czy jednak sympatyzujesz po cichu z KOKą? I te majteczki dla Mileny. Chłopie nie rozpędzaj się tak – co żona na to powie. Choć z drugiej strony aż przebieram nogami na myśł o Twojej kolejnej relacji z zawodów —- 'Poszybowałem Ci ja przez otmęty łagodnie acz stanowczo, przytrzymując me MAJTY ŻABKARZA żeby całkowicie nie zdeprymować rywali, kraulistów ….’

  11. @Michał – nic siłą. Elegancja i luz. Kluczem jest faza szybowania. Opór jest minimalny bo ciało w optymalnej, wyciągniętej pozycji i odpoczywasz. Ważna jest koordynacja napędów – jak przedni, to nogi nieruchomo wypoczywają, jak tylny – to ręce wyciągnięte minimalizują opór wody. I szybowanie.. Łukasz; konieczna będzie też wersja damska. Zgrabne majteczki dla Mileny i innych dziewczyn z napisem: – Możesz mi mówić 'Żabko’ –

  12. Dobry tekst nie ma co! Odwołania do natury zamykają temat sensowności kraula choć nasze bliższe i dalsze „menu” ciśnie raczej pieskiem niż żabą. Tylko delfin robi swoje. Widzę tylko jeden minus klasyka – jest cholernie męczący. Nie wiem jak ludzie dają radę płynąć tak dłuższy dystans. Większy opór wody, pracują chyba wszystkie możliwe mięśnie z włosami włącznie – są pod to jakieś specjalne ćwiczenia siłowe czy jak?

  13. Łukasz, Tomek podrzucił znakomity pomysł – 'Majty Żabkarza’. Oprócz logo AT proponuję umieścić napis: 'JESTEM PŁYWAKIEM GORSZEGO SORTU!’

  14. Ja tam bym się na miejscu Ojca Dyrektora nie ekscytował tak faktem że odnalazł swoje korzenie w Kopytku Łosia ( o to zresztą pewno nie trudno każdemu kto wejdzie w ten trunek) tylko pomyślał o skutkach budżetu AT. Będzie teraz musiał chcąc nie chcąc oprócz klasycznego stroju typu TRI SUIT sfinansować MAJTY ŻABKARZA z logo AT i tak dalej. Nie wiem też jak zareaguje społeczność międzynarodowa na fakt propagowania MAJT ŻABKARZA przez rozpoznawalną już na świecie organizację. Chociaż jak znam charyzmę i zręczność biznesową Ojca Dyrektora to nie wykluczam że za parę dni ukaże się wywiad z B. Suttonem, który powie że na sezon 2016 szykuje bombę na basenie i jego zawodnicy zadziwią nowym podejściem i strojami . Alicja i Rafał – poor you !!!!

  15. Jest sprawą bezsporną, że żaden żabkarz nie porusza się w wodzie tak harmonijnie jak Milena, ale niech mi ktoś wreszcie wyjaśni ten 'kompleks skopanego kraulisty’. Skoro pływacie stylem szybszym i to wy bierzecie udział w 'pralce’ (żaden żabkarz nigdy na to nie narzekał, ustawimy się przykładnie z tyłu i z boku) to jakim cudem znajdujecie się za żabkarzami, żeby dostać kopa? Masochizm? Korygowanie kursu po wpłynięciu w szuwary? To was mobilituje? O co w tym KSK chodzi? P.S. Kopytko Łosia zawdzięcza swą delikatnie zieloną barwę trawie żubrówce, kolego Redaktorze 🙂

  16. Marku, prawie udało Ci się mnie przekonać ale sztachnalem trochę KOKi i zobaczyłem oczyma wyobraźni tego klienta o ktorym wspomniala Lidia i z dwojga złego wolę nieswieze nogi 😉

  17. Wiecie jak wyglądają żabkarze? Jak pokraczne istoty w wodzie:), nie daj boże dostać w mordkę z takiego żabkowego kopytka. A na koniec…. Nie ma nic gorszego niż żabkasz wolno pływający w basenie w białych bieliźnianych majtkach. Widoki wówczas w trakcie wyprzedzania nie zapomniane.:/.

    • Lidio, specjalnie dla Ciebie wkrótce napiszę tekst pod tytułem „Majty Żabkarza” ?

  18. Do sezonu daleko a adrenalina buzuje jak przed walką bokserską o mistrzostwo świata!

  19. Do sezonu daleko a adrenalina buzuje jak przed walką bokserską o mistrzostwo świata!

  20. Potwierdzam…Kopytko łosia istnieje, widziałem. Ma kolor podobny do 95-tki, jaką do 'Komarka’ wlewałem za młodu…

  21. Tomku – no tak KOK a KOKa to coś jak czek i CzeKa 😉 Film byłby napewno niezły, niewiem czy z budżetem jak z Holywood 😉 Plati – ja po tegorocznej Malcie zastanawiam się po co ja w ogóle chodziłem na basen 😉 Bogna – no tak, podobno kręgosłupowi klasyk szkodzi, a ja już i tak mam zaszkodzony kręgosłup. BTW – ostatnio zacząłem pracę z fizjoterapeutą, robię masę ćwiczeń. MASAKRA – napiszę chyba odrębnego posta na ten temat 🙂 Marku – trzeba będzie naprzemian – raz sierpem, raz młotem… a nie, miało być bez faszyzowania 😉

  22. tak 'zaoszczędziłem’ czas na pływanie, że poznańska Malta z tego roku jeszcze mnie nawiedza w koszmarach :DDD

  23. A ja podpiszę pod KOK, bo styl klasyczny nie jest dla bolących kolan i kręgosłupa. A swojego księcia na mecie zawsze spotykam, czy jako zawodniczka czy jako kibic 😉

  24. @Boguś, wiesz, że najważniejsze to przygotowanie do mocnego biegu! @ Kasiu, jesteś i Królową i Księżniczką. Ten drugi tytuł na krótszych dystansach 🙂 @Albin – kraulem też można, ale nie trzeba fetyszyzować ani faszyzować 🙂

  25. Albin. Po pierwsze nie KOK miałby Cię dopaść tylko KOKa a to duża różnica. Po drugie jakbyś przyłączył się do KOKi to nie tylko nie musiałbyś pływać kraulem ale wogóle byś nie musiał już pływać ani jechać ani biec a i tak byłbyś IRONMAN * (*KOKa nie zapewnia czy skutkiem przyłączenia jest poczucie bycia tym ironmanem z Hawajów czy tym z Hollywood)

  26. Chyba dam się namówić 🙂 Właściwie to chwilowo nie widzę innego wyjścia Zwłaszcza, że do czasu spędzonego na basenie trzeba dodać jeszcze czas spędzony w szatni oraz w drodze 'na’ i 'z’ basenu, bo – o czym parę razy pisałem – mam ostatnio wybitnie nie po drodze na basen. A tak… bez wyrzutów sumienia będę mógł się poczuć, jak król (albo i krul) etapu pływackiego 🙂 Co nie oznacza, że jak już uda mi się dotrzeć na basen, nie popływam kraulem – żeby żaden KOK mnie nie dopadł 😉

  27. Punkt czwarty kupił mnie. Jako że podpieram się żabką na etapie pływackim, mogę się czuć jak Królowa? 🙂 – zawsze na mecie ktoś z kibiców daje buziaka, że udało mi się dotrzeć do mety. Od dziś porzucam szkolenie kraula, wolę być wolniejszą Królową, jak szybszą kraulistką.

  28. Oooo, wypraszam sobie Panie Mecenasie. Kopytko Łosia jako napój szlachetny jest niedostępny w regulowanym i restrykcyjnym obrocie, zwanym legalnym i jako taki nie może być nabywany w okolicach lady sklepowej. Jest dostępny dla smakoszy i koneserów na zasadach networkingu (czyli po znajomości). Osobiście posiadam zapasy pozwalające mi dotrwać co najmniej do wiosny, a może nawet do następnych wyborów. Mogą o tym zaświadczyć następujący triathloniści i trenerzy: ŁG, RH, FSz i MF.

  29. Rodacy ! Niniejszym ogłaszam powstanie KOK ( Komitet Obrony Kraula). Rolą KOKi jest przeciwstawienie się próbie narzucenia własnego stylu w pływaniu. Nie może byc tak że człowiek który ma tytuł Nadblogera Roku uważa że ma za sobą poparcie całej społeczności triathlonowej czy nawet jej większości! Jego styl wcale nie poprawi wam komfortu startów w triathlonie. Jest tylko i wyłącznie odzwierciedleniem jego trybu życia sprowadzającego się do konsumpcji Kopytka Łosia. Wystarczy sobie uzmysłowić jak poruszają się przed ladą sklepową ( lub barem) tacy zawodnicy którzy spożyli ów napój. Wykonują ruchy oburącz nagarniając powietrze przed sobą, próbując utrzymać zachwianą równowagę, której brak oddala ich od pobrania z lady ( czy też baru) kolejnej porcji trunku. Chyba nie chcecie by tak wyglądało wasze życie. 500 złotych na Kopytko Łosia nie rozwiąże waszych problemów na zawodach i nie poprawi wyników. Tylko KOKa może Was uratować !III

  30. Jarku, masz dylemat, nie będe ukrywał… Andrzej, już wczoraj napisałem, że jest w Tobie potencjał!

  31. Nareszcie 🙂 można odetchnąć z ulgą! Jako początkujący, a właściwie dopiero 'to be’ triathlonista przyjmuje powyższe zalecenia 🙂

  32. Wykorzystam moment by prosić o pomoc. Chciałbym mieć poważne triathlonowe marzenie i mam problem z wyborem, czy marzyć by być jak Nadbloger Marek czy Agegrouper Arek

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane