Po co amatorowi licencja PZTri? Wstęp do dyskusji.

Licencje PZTri dla amatorów – temat wałkowany od lat, podobnie jak w wielu innych związkach sportowych, jak chociażby w Polskim Związku Kolarskim, gdzie było już kilka prób reform, które zawsze kończyły się wielką burzą. Pytanie zasadnicze brzmi: „Po co mi licencja PZTri?” Ci, którzy startują za granicą w cyklu Ironman lub Challenge wiedzą, że można ją okazać podczas rejestracji w biurze zawodów i wówczas nie ponosimy dodatkowej opłaty w wysokości kilkudziesięciu euro. W większości cywilizowanych krajów i dobrze funkcjonujących Związków sportowych licencja jest nie tylko dowodem przynależności do danej społeczności, ale przede wszystkim potwierdzeniem aktualnych badań lekarskich czy opłaconych składek, z których część idzie na finansowanie sportu dzieci i młodzieży. Jest także w pewien sposób dowodem, że jej posiadacz respektuje prawa i obowiązki wynikające z faktu jej posiadania, przestrzega przepisów obowiązujących na zawodach, określonych w regulaminach PZTri. Kiedy rozmawiałem na ten temat z Grzegorzem Golonko, organizatorem Volvo Triathlon Series, przytoczył przykład z Belgii, gdzie ścigał się jako kolarz zawodowy. Tam posiadanie licencji było jak znak firmowy Ligii Mistrzów. Związek Kolarski w Belgii cieszył się takim prestiżem i uznaniem, że posiadanie licencji było jak wejście do elitarnego klubu. Inaczej niż u nas, gdzie od lat narzeka się na PZTri. Tak krytykowany (również przeze mnie) Krzysztof Piątkowski, potrafił w końcu po latach zadbać o fizyczne istnienie licencji, które nagle przepadły (Na zdjęciu powyżej moja stara licencja. Błąd w pisowni „niestowarzyszony” oryginalny). Ale tak naprawdę fizyczne istnienie licencji nie ma obecnie tak dużego znaczenia, bo dla organizatorów imprez komercyjnych wiarygodność związku jest bardzo niska, a licencja nie jest przedmiotem pożądania.

 

grass licencja2

 

Większość organizatorów imprez masowych, komercyjnych zawodów triathlonowych, nie wprowadziła w tym roku obowiązku posiadania licencji. Nie muszę chyba mówić, że to spowodowało ogromne straty finansowe dla PZTri. Brak licencji na większości imprez triathlonowych w naszym kraju, to dla Polskiego Związku Triathlonu strata około 200 tysięcy złotych rocznie. Te pieniądze można było przeznaczyć na szkolenie dzieci i młodzieży. Przy budżecie związku oscylującym dziś na poziomie ok. 600 tys. zł rocznie, to ogromna kwota.

Licencji (w prawdziwym tego słowa znaczeniu) nie ma i PZTri musi się zastanowić, czy nie warto więcej uwagi poświęcić odbudowie ich prestiżu, aby w ten sposób zasilić kasę związku, ale z zastrzeżeniem, że te pieniądze będą spożytkowane na konkretny cel, o którym powiadomi się zawodników płacących składkę. Jestem pewien, że amatorzy zaakceptowaliby konieczność wykupienia licencji, gdyby wiedzieli, że ich pieniądze pomagają rozwinąć triathlon olimpijski w naszym kraju, gdyby wiedzieli, że te 200 tysięcy złotych choć w małym stopniu przyczynia się do wychowywania przyszłych olimpijczyków. Oczywiście należałoby również zadbać o przejrzystość wydawania tych środków. Na stronie internetowej PZTri powinny być regularne sprawozdania z wydatkowania pieniędzy pochodzących nie tylko z licencji, ale również tych z budżetu Państwa. Kto? Za co? Ile dostał? Ile wydał lub zarobił? 

 

Opłaty licencyjne w sezonie 2014 na mocy Uchwały Zarządu Polskiego Związku Triathlonu z dnia 25 stycznia 2014 roku wynoszą:
Senior i U23 – 75 zł
Junior – 50 zł
Młodzik i Dzieci – 20 zł
Jednorazowa – 10 zł
Trener – 100 zł rocznie
Klub – 200 zł rocznie

 

Filip Puchalski, Sekretarz Generalny Polskiego Związku Triathlonu odpowiedział na kilka moich pytań wysłanych drogą elektroniczną:

 

puchalski

 

1. Dlaczego w tym roku nie było licencji takich jak w poprzednich latach?

Po pierwsze było to spowodowane zmianami jakie wprowadziła firma wydająca dla nas licencje zawodnicze. Ze względu na fakt, że ten dokument zawierał dane osobowe zawodników, korzystaliśmy z usług PWPW, która zapewnia ochronę danych. Zmiany z jakimi się spotkaliśmy dotyczyły głównie minimalnej liczby, którą wydawca musi jednorazowo przyjąć do realizacji. Tak jak w poprzednich latach było to kilkadziesiąt sztuk, tak w tym roku było już ich kilkaset. Nie daliśmy rady temu sprostać, ponieważ wnioski licencyjne spływają do Związku w różnym czasie a nie jednorazowo. Po drugie wzorem innych związków chcemy odchodzić od wydawania dokumentu w takiej formie jak dotychczas. Po trzecie wprowadziliśmy nowy, w pełni elektroniczny, system rejestracji zawodników. Od tego sezonu nie przyjmujemy wniosków papierowych, a tylko te rejestrowane przez internet. Ta zmiana też spowodowała pewne problemy, a implementacja systemu i ciągłe usprawnianie czasami doprowadzało do opóźnień. Przepraszam wszystkich zawodników, którzy mieli problemy z rejestracją w systemie na triathlon.pl i szybkim otrzymaniem licencji. Gwarantuję, że podobne problemy w kolejnym sezonie się już nie powtórzą.

 

2. Ile pieniędzy wpłynęło z licencji w tym roku?

W 2014 roku z licencji wpłynęło ponad 20 tysięcy złotych.

 

3. Co aktualnie wiąże się z faktem posiadania licencji?

Przede wszystkim jest to całoroczne ubezpieczenie NNW. Aktualnie mamy w ofercie dwa warianty ubezpieczenia – podstawowy a w nim refundacja kosztów leczenia i rehabilitacji w kwocie 1000 zł, w przypadku trwałego uszczerbku na zdrowiu – 10000 zł i w przypadku śmierci w wyniku NNW – 10000 zł i wariant rozszerzony, w którym analogicznie te kwoty to 5000 zł, 40000 zł i 40000 zł. Dodatkowo każdy posiadacz licencji PZTri otrzymuje wysoką zniżkę na rowery i akcesoria firmy GIANT, 10% zniżki na produkty marki HUUB w sklepie tripower.pl, 20% zniżki na odżywki i suplementy firmy NUTREND, 5% zniżki na usługi i produkty kupowane w High Level Centre.

 

4. Jakie plany na przyszły rok?

Będziemy ten temat jeszcze omawiali zarówno w Zarządzie jak i ze środowiskiem. Jak już powiedziałem wcześniej, chcemy wzorem innych Związków odejść od wydawania dokumentu jak w latach poprzednich. Dziś funkcjonuje lista licencji, którą zamieściliśmy na stronie i na bieżąco ją aktualizujemy. Dodatkowo przed każdą imprezą mistrzowską organizator otrzymuje aktualną listę, a zawodnicy mogą nabyć licencję jednorazową w biurze zawodów. Jeżeli chodzi o starty międzynarodowe, wystawiamy zaświadczenia o posiadaniu licencji, które są w pełni respektowane na zawodach zagranicznych. Z pewnością wszelkie wiążące decyzje zapadną do końca tego roku, aby zawodnicy mieli dostatecznie dużo czasu na zapoznanie się z nowymi zasadami wydawania licencji.

 

Filip Puchalski zapewnia, że za pieniądze z licencji (20 tys. złotych) zorganizowano w tym roku dwa obozy dla młodzików. Poprosiłem o dokumentację finansową i informację, dla kogo i gdzie zorganizowano obóz. Jeśli ją otrzymam, na pewno podzielę się taką informacją z czytelnikami.

 

Zapytałem też kilku organizatorów imprez triathlonowych, co sądzą o licencjach PZTri.

 

Marcin Florek (Labosport, Garmin Iron Triathlon)

 

ETO1 _30


„Uważam, że licencje na imprezy mistrzowskie, do których prawo ma PZTri powinny być płatne, szczególnie jeśli te pieniądze transparentnie zasilałyby np. fundusz na przygotowanie dla zawodników kadry narodowej. Rozwój triathlonu amatorskiego jest znaczący i powiększa się z roku na rok. Dobrze byłoby, aby za tym szedł także sport profesjonalny, za który po części odpowiada sprawność działania PZTri. Osobnym pytaniem jest to, czy płatne licencje faktycznie pomogą w rozwoju sportu profesjonalnego. Jestem jednak za współpracą komercyjnych organizatorów z PZTri, dzięki czemu rozwój sportu profesjonalnego i amatorskiego można łatwiej zrównoważyć, co daje perspektywy rozwoju dla triathlonu w Polsce na długie lata. Współpraca ta musi być jednak profesjonalna z obydwu stron, inaczej możemy stracić tę szansę”.

 

Michał Drelich (dyrektor zarządzający w agencji Sport Evolution, Herbalife Ironman 70.3 Gdynia))


drelich


„W tym roku mieliśmy okazję współpracować z Polskim Związkiem Triathlonu przy okazji Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim w Ełku. W związku z tym uczestnicy Mistrzostw Polski byli zobowiązani nabyć licencje PZTri. Szkopuł w tym, że takowe licencje w sensie fizycznym nie istniały i wydaje mi się, że w tej kwestii do dziś niewiele się zmieniło. Powiem więcej – pomimo licznych próśb, Polski Związek Triathlonu, nie był nam w stanie dostarczyć żadnego dokumentu, który poświadczałby nabycie licencji jednorazowej. Skończyło się na tym, że licencje wydawaliśmy na druczkach KP z pieczątką Sport Evolution!”


„Jesteśmy gotowi przywrócić licencje na organizowanych przez nas zawodach, włącznie z Ironmanem, ale pod pewnymi warunkami. Od dawna rozmawiamy na ten temat z Polskim Związkiem Triathlonu. Niby wszyscy się z nami zgadzają, ale nadal nic się nie zmienia. Podstawowy problem, jaki mamy z licencjami, to brak wiedzy, na co przeznaczane są pieniądze pozyskiwane w ten sposób. Piękne ogólniki nas nie zadowalają. Postulowaliśmy, by z pieniędzy z licencji utworzyć fundusz na stypendia dla uzdolnionej młodzieży. Jeśli marzymy o tym, by dochować się medalistów olimpijskich, to muszą być na to zapewnione środki. Budżet i organizacja wewnętrzna PZTri, dziś nie gwarantują realizacji tych celów. O podziale środków decydowałoby specjalne konsylium złożone z ekspertów z różnych dziedzin, niekoniecznie działaczy PZTri. W takim konsylium widzimy trenerów, ale również przedstawicieli biznesu, marketingu czy organizatorów imprez. Chcemy, by decyzje podejmowane przez to konsylium były obiektywne na tyle, na ile się da”.

 

Grzegorz Golonko (G&G Promotion, Volvo Triathlon Series)

 

golonko1 


„Przypomina mi się sytuacja sprzed kilku lat w Polskim Związku Kolarskim. Ówczesny prezes chciał wprowadzić obowiązkowe licencje na wszystkich zawodach komercyjnych. Doszło nawet do tego, że wysłał pismo do wszystkich marszałków województw z informacją, że impreza, która takiej licencji nie ma, jest nielegalna. Oczywiście w większości odpowiedzi jakie dostał sprowadzały się do stwierdzenia, żeby Pan Prezes dbał o swoje podwórko.  Kiedy ścigałem się w Belgii, wówczas w oczach innych zawodników posiadanie licencji było niezwykle szanowane, można powiedzieć kolokwialnie „Miałeś licencję, byłeś gość”. Ale tam związek miał uznanie, u nas jest z tym problem, bo wizerunek PZTri jest mocno nadszarpnięty. Jestem za tym, aby licencja potwierdzała przynależność do Narodowego Związku, jednakże jej nabycie, posiadanie i egzekwowanie powinno mieć jasno określone normy.

 

Sport profesjonalny w głównej mierze finansowany jest (lub powinien być) ze środków budżetu państwa, a wiadomo, iż w większości przypadków takowe finansowanie zależne jest od dwóch czynników: wyniki – Olimpiada, Mistrzostwa Świata, itd. w danej dyscyplinie oraz ilość członków będących lub nowo pozyskanych w danej organizacji – związku. Koło się zamyka – jeśli w PZTri jakość oraz forma funkcjonowania dalej będą dziwne, niezrozumiałe i tajemnicze, zapewne nie przybędzie mu zwolenników. Z drugiej strony sport amatorski nie potrzebuje nadzoru „zwierzchników” jednakże przytoczona sytuacja z krajów zachodnich daje wiele do myślenia. Amatorzy nabywając licencję pośrednio wspierają potencjalnych mistrzów, ale pod warunkiem, iż rzeczona licencja będzie miała swą „niepoliczalną” wartość. Na razie dokument PZTri upoważnia do startu w imprezach związkowych oraz poza granicami naszego kraju (tam, gdzie rzeczony dokument jest wymagany) i kompletnie nie „podnosi ciśnienia” dla amatora biorącego udział w zawodach triathlonowych przeprowadzanych w Polsce.”

 

A Wy co sądzicie o ewentualnym przywróceniu obowiązku posiadania licencji na zawodach komercyjnych, nie tylko rangi mistrzowskiej nadanej przez PZTri? Zapraszam do dyskusji. 

Powiązane Artykuły

33 KOMENTARZE

  1. 27 sierpnia byłem z synem na Triathlon Energy w Mrągowie. Startowało tam bardzo wiele miejscowych młodych osób, bez pianek, z nieprofesjonalnymi zwykłymi rowerami z błotnikami – ot tak wystartowałi po raz pierwszy, by się sprawdzić i tylko dlatego że zawody odbywały się w ich mieście ! – CHWAŁA IM ZA TO !
    System licencji to zabije – ZABIJE SKUTECZNIE ! Teraz ci młodzi ludzie przy obowiązku posiadania licencji po prostu nie będą startować ! Czy ci durnie ze Związku tego nie widzą ?! – No nie widzą, bo siedzą za biurkami na ciepłych posadkach. ONI PRZEZ TO ZABIJAJĄ TEN SPORT ! Na kolejnych zawodach nie będzie już całej rzeszy miejscowych AMATORÓW ! – to będzie efekt krótkowzroczności oficjeli z PZTri, którzy w pogoni za kasą są w stanie zniszczyć wszystko co czyste i piękne…

  2. Jest to kolejny bezsensowny chwyt na wyciągnięcie kasy. W czym pomaga mi związek – W NICZYM ! Do czego jest mi potrzebny ? – DO NICZEGO ! Jest to kosztowny sport (hobby) – sprzęt, wyposażenie, odżywki, opłaty startowe, zakwaterowanie, koszty przejazdów, itp. muszę ponosić sam i TYLKO SAM !
    Kolejny złodziejski podatek i od kogo – OD NAS ZAWODNIKÓW !
    Szukajcie sobie kasy gdzie indziej np. w Ministerstwie Sportu ! – TAM JEST KASA I TO NIEZŁA – ściągnijcie sobie jej trochę od polityków.

  3. Dla mnie licencja zawodnika to ta granica oddzielająca amatorów od zawodników (zawodowców). A otrzymanie licencji zawodnika nie może się odbywać na zasadzie zapłaciłem i mam tylko powinno za tym iść szkolenie. A co za tym idzie amator nie może mieć licencji zawodnika bez wymaganego przeszkolenia. A np. z licencją można wystartować w zawodach z draftingiem itp. – czyli licencja zawodnika zobowiązuje. Oddziela się tym samym zawodników od amatorów. Nie bez powodu w startach dla amatorów wymagana jest karencja dla zawodników (np. Family Cup). Jeśli mówimy o finansach to licencja jednorazowa jest tylko i wyłącznie wyłudzaniem kasy i podnosi wpisowe. Rok 2014 pięknie pokazał jak bez takich licencji może się triathlon rozwijać – a wymaganie licencji to mocno ograniczy.
    Zatem jestem przeciwny wprowadzaniu licencji dla amatorów i wymaganiu ich na zawodach dla amatorów.

  4. Jak dziala legitymacja Pztri? Proba ognia dzisiaj. Mam taka sama jak Ojcie Dyrektor z data waznosci 03.2014. Oczywiscie oplacilem skladke za 2014/15 i mam na to dodatkowy papier. Kopenhaga. Po przedstawieniy legitymacji (frontu) nikt jej nie odwracal i nie sprawdzal do kiedy jest wazna… Dziala nawet taka „niepelna”:))

  5. @Bobek

    Pomijając personalną wycieczkę, nie zniżam się do takiego poziomu.

    Po pierwsze skąd niby mam wiedzieć, że rejestracja na stronie jest jednoznaczna z wyrobieniem licencji (nie mówiąc o tym, że formularz nie działa prawidłowo). Nie rejestruje się na każdej możliwej stronie, bo w większości przypadków kończy się to niechcianym spamem. Po drugie biuro od tego jest, żeby rozwiązywać takie kwestie. Współpracuję z innym związkiem sportowym i nie ma tam najmniejszych problemów z kontaktem. Panie z biura odpisują na bieżąco na maile, a i potrafią od razu zadzwonić i wyjaśnić sytuację (a zapewniam Cię, że chodzi o dużo bardziej skomplikowane kwestie niż wyrobienie licencji). Oczywiście można wyjść z założenia, że wszystko po najmniejszej linii oporu ale stąd między innymi biorą się głosy krytyczne wobec PZTri.

    Pozdrawiam,

    M.

  6. Człowieku dziwie ci się ,ze udało ci się wogóle wyskrobać tą wiadomość. Moje dziecko umie się zarjestrować na stronie triathlon.pl i wyrobić sobie licencje a to ,ze ktoś ci nie odpisał to sory ale pewnie jesteś 500 tną osobą idąć na skróty czyli pisząć meila zamiast rozjerzeć się po stronie, aż strach myśleć czy się nie zgubisz na prostej drodzę na tym IM.
    -tak jak już ktoś to napisał :forma zwrotna na zasdzie pliku pdf czy podobnego. Po co kolejny śmiec w portfelu.
    Sens licencji: UPRAWNIA MNIE DO STARTU W ZAWODACH i koniec. Związek musi na tym zarabiać -biuro , księgowośc wszystko kosztuje a na pewno nikt sobie tych pieniędzy nie przywłaszcza.
    Jak będziemy tak do tego podchodzić to za pare lat nikogo na IO nie zobaczymy bo w każdej dyscyplinie tak będzie.
    Badnia zdrowia robić dla siebie nie dla fazy organizatora.

  7. Ponieważ startuję w październiku w IM (moim pierwszym 🙂 to chciałbym wyrobić licencję. Napisałem na adres biura PZTri i… cisza. Strona jest niejasna, pod hasłem Licencje są tylko wysokości opłat, żadnego linka do formularza (podobno takowy jest). Nie wiem czy nie skończy się na wykupieniu jednodniowej licencji w dniu zawodów.

  8. Temat licencji daje do myślenia generalnie o bieżącej działalności PZtri. Po zmianach w Zarządzie pojawiły się sygnały, że idzie nowe. Sekretarz prowadził dość intensywną politykę informacyjną. Założył profil na facebooku, wrzucał newsy. A co mamy teraz. Zobaczcie, jakie mało informacji jest na oficjalnej stronie PzTri. Tak, jakby nic się w polskim triathlonie nie działo. A na facebooku Związek chwali się sukcesami zawodników z innych dyscyplin. Widać najwyraźniej, że spadł znacząco zapał nowych władz. I w tym kontekście mamy temat licencji. Wsparcie sportu młodzieżowego jest konieczne. Myślę, że wielu zawodników amatorskich to zrozumie. Ale na pewno nikt nie będzie wydawał choćby złotówki, jeśli nie dostanie nic w zamian. Dlatego niezbędna jest konkretna lista korzyści z posiadania licencji zawodniczej, szczególnie dla amatora.

    A co do samego Związki – Panowie i Panie, czy wam się jeszcze chce? Panie Prezesie – czy ta rola jednak pana nie przerasta, czy ma pan czas na zabawę w prezesa PZTri?

  9. Panie Łukaszu Grass, zadałem pytanie o dyrektora Enea, ponieważ organizator największego Touru triathlonowego w Polsce oraz imprezy, w której wystartowało najwięcej triathlonistów (Poznań), powinien zabrać głos w tej dyskusji, ponieważ jego głos jest ważki, ponieważ dotyczy największej rzeszy triathlonistów w Polsce.

  10. Mieszkami startuję poza Polską – takie życie. Ale ponieważ mieszkanie na obczyźnie obudziło patriotyczne uczucia – pomyślałem – oo, fajnie jednak będzie wesprzeć rodzimy związek. Droge do otrzymania nowej licencji każdy zna – więc po krótce: Po wydaniu kasy na lekarza sportowego (nie powiem – znał się na temacie, przebadał solidnie), fotografa, opłatę złożyłem wniosek i.. cisza. Miesiąc trwało wpisanie mnie na listę zawodników z licencją. Potem dostałem zaświadczenie ( niestety – po angielski, z błędami), że taki to a taki delikwent jest w Polsce rejestrowanym triathlończykiem i prosimy o umożliwienie mu startu. Troszke lipa, ale nic to. Bardziej chciałbym napisać tu o Rumuńskiej Federacji. Biednie tu, zgrzebnie….ale kolesie naprawdę dwoją się i troją zeby jakoś wyglądało. Związek współpracuje z klubami, organizuje zawody w ramach pucharu Rumunii, Peter Klosz to człowiek orkiestra, który naprawdę żyje tym wszystkim, jest na każdych zawodach itp. Doszło do tego, ze pomimo posiadania polskiej licencji na każde zawody wykupuję jednorazówkę FRTRI. Bo tak. Bo widzę zapał i pracę ludzi. I wiem, że ta kasa nie jest gdzieś tam przejadana. A papier PZ TRI…no mam.

  11. Jak dla mnie słowa amator i Polski Zwiazek (jakikolwiek) nie idą w parze. Co innego jednorazowa przepustka do wystartowania w zawodach o zostania uznanym np. oficjalnym Mistrzem Polski na danym dystansie. Ale to wybór zawodnika – amatora. Co innego jeśli ktoś reprezentuje klub i ściga się w zawodach organizowanych przez Związek. Ale w naszym kraju nawet imprezy dające tytuł MP organizowane sa przez organizacje komercyjne – stąd wracam do zdania pierwszego. Oddzielna kwestia są badania, które potrzebne byłyby do licencji – te powinien robić każdy. Dla siebie – nie dla licencji

  12. Panie Wojtek Domaradzki – ponieważ mój napięty grafik zawodowy i prywatny pozwolił mi w biegu zebrać opinię tylko 3 organizatorów, z którymi miałem w momencie pisania tekstu najszybszy kontakt. Nie ma tu także opinii mojego przyjaciela i znanego organizatora Jerzego Górskiego (który zasiadał w Zarządzie PZTri), ale również Roberta Stępniaka, organizatorów Susza, Gdańska, Rawy Mazowieckiej i wielu, wielu innych zawodów triathlonowych…

  13. Panie Łukasz Grass, chciałbym zapytać dlaczego nie ma opinii dyrektora zawodów Enea Tri Tour?

  14. Portal „e-poznań”, podał że podczas zawodów tri w Pile zmarł 27-letni zawodnik. Wcześniej ukończył zawody Enea Poznań Triathlon. Teraz rozpęta się istna nagonka na obowiązkowe badania lekarskie przed dopuszczeniem zawodnika do startu w zawodach sportowych.

  15. Artur, dobrze wiesz, że tzw. badania przesiewowe ogólnej populacji nie zmniejszają ryzyka nagłej śmierci sercowej w sportach wytrzymałościowych. Pisałem o tym na łamach AT, Ty zresztą też. Takie działania na tak szeroką skalę są drogie i nie przynoszą oczekiwanych korzyści czyli tzw. efektywność kosztowa jest niska, jeśli tak, to znaczy, że ktoś na tym zarabia a społeczeństwo nie odnosi korzyści. I w tym aspekcie piszę o napędzaniu klientów orzecznikom w odniesieniu do tysięcy amatorów. Są oczywiście pewne grupy ryzyka i wtedy pewne badania warto wykonać profilaktycznie. Co innego badanie młodzieży czyli ew. przyszłych zawodników.
    Nie deprecjonuje specjalizacji medycyny sportowej, dobrze o tym wiesz, myślę, że jak w każdej dziedzinie są wysokiej klasy specjaliści i „specjaliści”.
    Myślę, że sprowadzanie kwestii korzyści posiadania licencji do konieczności przejścia badania lekarskiego przez lekarza medycyny sportowej to fałszywy trop. To dobrze wyglądające usprawiedliwienie dla wymogu posiadania licencji. A nie o to chodzi wg mnie.
    Patrząc realnie jedyna korzyść to obecnie brak konieczności opłacania licencji jednodniowej za granicą natomiast biorąc pod uwagę trudności proceduralne i techniczne z uzyskaniem licencji to wolę zapłacić kilkadziesiąt zł więcej i mieć sprawę załatwioną od ręki:)
    W Polsce licencja jednodniowa kosztuje na tyle mało, że startując nawet na kilku zawodach rangi mistrzowskiej nie warto mieć licencji całorocznej, to też dobrze obrazuje podejście do tematu licencji samego PZTri;)

  16. Jesli chodzi o budowanie swiadomosci zdrowotnej to bardzo istotna sprawa. Ale inna sprawa jest przestrzeganie pewnych zasad dla wlasnego zdrowia i zycia to zupelnie cos innego. Zwykle dzieje sie to o krok za pozno czyli po zatrzymaniu krazenia na trasie… I wtedy jest dyskusja o zabezpieczeniu medycznym,dostepie do lekarza,dostepie do szpitala a nie o tym czy amator zadbal o swoje bezpieczenstwo zdrowotne wczesniej.
    Nie zgodze sie z tym,ze kazdy lekarz wszystko moze i o napedzaniu klientow orzecznikom medycyny sportowej. Orzekanie o przydatnosci do uprawiania sportu obarczone jest ogromna odpowiedzialnoscia (szczegolnie u mlodziezy) i nie widze rzeszy lekarzy palacych sie do tej pracy. I nieprawdziwym stwierdzeniem jest,ze kazdy lekarz moze ocenic czy u badanego sa czy nie ma zaburzen rytmu. Moze i potrafi ocenic ale wnioskowanie o mozliwosci uprawiania sportow wytrzymalosciowych wsrod ogromnej wiekszosci lekarzy jest nikle lub zadne. Wiem bo ucze studentow i lekarzy (w tym specjalistow),i wiem to po pytaniach jakie zadaja. I nie tylko po tym. Sam kiedys trafilem do szpitala po zawodach i …ucieklem rano bo pytania jakie zadawali mi kardiolog i neurolog zatrwozyly mnie. Nie mieli pojecia o fizjologii i patologii wysilku, o jego wplywie na uklad krazenia itd. Proponuje nie deprecjonowac specjalnosci medycyny sportowej. Lekarze medycyny sportowej to nie ortopedzi (choc czesto maja taka specjalnosc podstawowa) czy chirurdzy. To lekarze szeroko obejmujacy wplyw sportu na nasz organizm.
    Licencja Pztri nikogo do niczego nie zmusza, po prostu w jej ramach jest taki obowiazek badan lekarskich i nie ma w tym nic dziwnego. Jak trenowalem w koszykowke to taka licencje posiadalem (Pzkosz) i aktualne badania musialem posiadac.
    Co do kosztow to prosta pragmatyka. Jesli startujesz raz za granica to roznice nie sa duze. Ale jest wielu amatorow,ktorzy startuja 3 i wiecej razy. Rachunek wtedy chyba jest prosty.
    Nie namawiam nikogo do posiadania licencji Pztri. Nikt nie zmusza amatora do posiadania takiej licencji. To kwestia swobodnego wyboru.

  17. Wraz ze wzrostem popularności triathlonu pojawiają się nowe możliwości zarobienia sporych pieniędzy za nic…jak ze związkami zawodowymi 🙂

  18. Jest już kilka opinii, można się do nich odnieść wyrażając swoje zdanie.

    Po pierwsze w regulaminie przyznawania licencji PZTri jest taki wymóg składanych dokumentów:
    „…3) dokumenty potwierdzające kwalifikacje do uprawiania określonej dyscypliny sportu, wymagane na podstawie odrębnych przepisów, w tym także regulaminów polskich związków sportowych;…”
    Kto z amatorów coś takiego składał? Martwy przepis?

    Po drugie zmuszanie do badania lekarskiego czyt. badania przez lekarza medycyny sportowej tysięcy ludzi, którzy startują amatorsko to tylko napędzanie klientów orzecznikom medycyny sportowej i w mojej opinii nie podniesie poziomu bezpieczeństwa, to będzie masówka. Tu potrzeba edukacji o możliwych zagrożeniach a lekarz medycyny sportowej to nie jedyny specjalista, który może u startującego wykryć zaburzenia rytmu, kardiomiopatię czy chorobę wieńcową lub cukrzycę w starszym wieku. To tak jakby chcieć wprowadzić licencję PZLA dla tych, którzy biegają.

    Po trzecie padają głosy, że posiadanie licencji PZTri to daje prestiż… ja rozumiem, że czasem bywamy uszczypliwi, dowcipni i sarkastyczni ale żeby aż tak?;))) A poważnie to na dawanie prestiżu trzeba sobie zasłużyć, nie zauważam nawet przysłowiowych jaskółek.

    Po czwarte koszty startów za granicą – pytanie ile ktoś razy w roku za granicą startuje. To mit, że jednorazowa licencja za granicą jest droga. Koszt takowej na jeden z pełnych IM wynosi ok. 85 zł (sprawdziłem), jest do wykupienia od ręki, w 1-2 minuty. Czyli teoretycznie można powiedzieć, że i tak trochę drożej niż licencja 75 zł na rok… tylko załatwcie sobie licencję w 1-2 minuty… Jeśli czytam na stronie, że po wypełnieniu wniosku elektronicznego muszę mailowo dać znać o tym fakcie do PZTri to jest to absurd! Gdyby po wypełnieniu wniosku elektronicznie i po wniesieniu opłaty dostałbym dokument generowany elektronicznie, że już posiadam licencję i to dodatkowo w języku angielskim to wtedy mógłbym to zrobić. Tzn. zamiast dotować obcy związek z innego kraju dałbym tą dotację PZTri.

    I tu pozostaje po piąte… opisał to dosadnie ale trafnie Włodek… dałbym gdybym miał choć cień nadziei, że te pieniądze zostaną wydane uczciwie i sprawiedliwie na młodych zawodników, a tak będę dawał innym związkom.

    Ostatnia kwestia to ubezpieczenie – w regulaminie jest mowa o nim, podane są kwoty ale nie mogłem znaleźć warunków szczegółowych ubezpieczenia a jak wiadomo diabeł zawsze tkwi w szczegółach i każdy ubezpieczyciel zrobi wszystko, żeby nie zapłacić ani grosza jak coś się stanie więc warunki powinny być jawne w momencie kupowania licencji.

    Czyli do poprawy jest dużo, od podstaw „prestiżu” do technicznej strony wydawania licencji i możliwości generowania zaświadczeń elektronicznych w języku angielskim. A posiadanie licencji obecnie nie daje w Polsce nic i mam nadzieję, że organizatorzy imprez komercyjnych nie dadzą się kupić.

  19. Dowód osobisty, prawo jazdy, legitymacja szkolna, karta rowerowa, legitymacja studenta, paszport, przepustka do zakładu pracy, indeks, pozwolenie na broń (do niedawna nawet na wiatrówkę!), itd. itp. A teraz jeszcze sami chcecie licencji PZTri za którą jeszcze chcecie zapłacić. I pomyśleć że są kraje w których nie ma nawet dowodów osobistych. Polacy to nawet sami sobie wybudują więzienie za które sami zapłacą. Obowiązkowe licencje uprawniające do startu w zawodach to kompletnie chory pomysł chorych psychicznie ludzi. W Poznaniu przyjmują do pracy za 13 złotych brutto za godzinę pracy a wy chcecie paru cwaniakom co roku płacić 75 złotych za licencję?

  20. Uprawaim triathlon amatorsko od ponad 6 lat. W tym okresie wystartowalem w okolo 40 triathlonach od super-sprint na basenie po Half Ironman x7, Ironman x 3. Startowalem z zawodach takich jak Middle Distance Triathlon Championships (Belvoir Triathlon) czy OD Championships (Liverpool). Scigalem sie w Europie, Azji i Afryce.
    Trenuje w sekcji pywackiej i biegam w klubie lekkoatletycznym, place skladki i mam licencje UK Athletics (Running) i Amateur Swimming Association, ale nie ma licencji triathlonu. Kupuje jednorazowa za 5 czy 10 funtow. Mozna zupelnie dobrze funkcjonowac bez takiej licencji, wiec nie bardzo widze po co ja miec. Chyba jedynym powodem moze byc chec reprezentowanie swojego kraju jako AG, ale poza tym nie bardzo widze sens. No ale moze uwarunkowanie w Polsce sa inne.
    Pozdrawiam
    Borys, Manchester

  21. Licencja nie jest złym pomysłem
    A)pozwala zaoszczędzić kasę na wielu zawodach zagranicznych
    B) daje/ dawałaby jakiś prestiż
    C) pomysł @pavlo jest niezły a propos pierwszeństwa w zapisach i przydziale do fal oraz innych preferencjach wynegocjowanych przez związek z orgami i dystrybutorami
    D) zbiorowe ubezpieczenie i zmuszenie do wykonania badań

    Warto o tym rozmawiać

  22. @Milosz Frejnik
    Jak nie licencja PZTri to na IM co? Te kilkadziesiąt EUR? To się nie kalkuluje wobec 75 PLN w PZTri.

  23. Adam, to jeszcze niedawno byl wymagany glejt specjalisty medycyny sportowej… Jesli chodzi o mlodziez to badania nie musza byc skomplikowane. Wystrcza podstawowe (morfologia, niektore enzymy watrobowe, ekg) a przede wszystkim wnikliwe badanie lekarskie (z wywiadem rodzinnym!). W USA nie robi sie np. ekg bo osluchiwanie serca i badanie tetna potrafi wykryc zaburzenia rytmu serca. Biorac pod uwage liczbe dzieci i mlodziezy w klubach szkolnych to koszty ida wtedy w mln $ a statystycznie nie zwiekszaja bezpieczenstwa badanych. Wywiad rodzinny (szczegolnie nagla smierc w rodzinie) moze wskazywac na wady patologiczne ukladu sercowo-naczyniowego i wtedy panel badan sie rozszerza.No ale to juz inny watek.
    Co do samej licencji to jak pisal Łukasz jest wzglad praktyczny przy startach w WTC czy Challenge. Nie placi sie za licencje jedniodniowe:)

  24. jestem zdecydowanym przeciwnikiem posiadania jakiejkolwiek licencji i płaceniu jakichkolwiek pieniędzy PZTri! Jako amator nie mam ochoty jeszcze dodatkowo sponsorować tego związku, a jak wszyscy wiedzą zawody w cale nie są tanie, a posiadanie takiej licencji nic wiele w cenie zawodów nie zmienia. Z uwagi na fakt, że od urodzenia mieszkam w Polsce i widzę co się tutaj dzieje i wyprawia to nie wieżę w to, aby PZTri uczciwie spożytkował takie pieniądze, która zakładam, że jak wszędzie trafiły by do portfeli członków PZTri lub jeszcze kogoś innego, a tylko jakaś mała część lub wcale została by spożytkowana należycie!!!! Zdecydowanie przeciwko posiadaniu takiej licencji!!!!

  25. @Artur – Wlasnie, bylby to plus, gdyby faktycznie konieczne bylo przedlozenie zaswiadczenia od lekarza medycyny sportowej, np. uzyskanego jako podsumowanie po wizytach u lekarzy specjalistow. Pamietam z dawnych czasow, ze tak wygladalo uzyskiwanie 'zdolnosci’ w klubie, co pol roku. Niestety, obecnie w klubach mlodziezowych (przynajmniej tych, ktore znam) badania sa 'dosc uproszczone’, a do uzyskania licencji PZTri wystarczylo zaswiadczenie od lekarza rodzinnego…

  26. Uważam że licencje to dobry pomysł. Każdy kto startuje w Polsce powinien miec taka ew wykupic czasowa tylko na zawody ( tak jak to jest w UK). Z tych środków finansowac szkolenie młodych. Tri i tak kosztuje sporo kasy wiec te pare zł rocznie wiecej różnicy nie robi. W Polsce triathlon jest juz na tyle popularny ze nie ma obawy o brak popularnosci spowodowany licencjami. Jak komuś żal wydać pare groszy na pomoc młodym zawodnika to pewnie draftuje i nie jest nam w naszej tri spolecznosci potrzebny 😉 Inna sprawa to dopilnowac aby kasa trafila tam gdzie trzeba.

  27. Licencja ma swoj plus. Podstawa do jej uzyskania jest opinia wydana przez lekarza medycyny sportowej o mozliwosci uprawiania triathlonu. Mysle,ze wielu startujacych w zawodach rzadko bada sie w kierunku mozliwosci uprawiania sportow wytrzymalosciowych.

  28. Ja chyba tez nie widze celu posiadania licencji na obecnie obowiazujacych zasadach i w obecnej bez-formie.
    Choc juz kilkakrotnie musialem wazna licencje miec:
    1. kiedys w Suszu- obowiazkowa jednodniowa. ot, taka obowiazkowa skladka.
    2. Przed rokiem przed wyjazdem do Norge: podeslalem wniosek i swistek od lekarza 'o braku przeciwwskazan’. Nawet cieszylem sie, ze bede mial pamiatkowa licencje taka jakiej zdjecie zamiescil tu Lukasz. Niestety, w PZTri panowal okres przejsciowy po wyborach i po dosc dlugim czekaniu i dopytywaniu w ostatniej chwili dostalem jakis kiepski wydruk z odrecznie i blednie wpisanym nazwiskiem, do ktorego, zeby jakos to wygladalo, sam wkleilem zdjecie i dodalem zaminowanie… slabo…
    3. W tym roku- 'stan przejsciowy’ trwa nadal, wiec otrzymalem odp. zaswiadczenie. Ale cos sie zmienilo- bardzo jestem wdzieczny Pani z biura zwiazku za super sprawna telefoniczno-mailowa obsluge. Zero zastrzezen, szybko i sprawnie- zeby tylko jeszcze licencja byla…

    Rozumialbym sens posiadania licencji, gdyby faktycznie wiazalo sie to np. z okresowa weryfikacja stanu zdrowia. Bez tego- to tylko skladka na zwiazek. Na krajowych zawodach raczej pozostalbym przy oswiadczeniu zawodnika. Ktore za granica tez jest.
    Skoro jest wymagana na wiekszosci zawodow za granica- ok, niech bedzie, zaplace. Ale w zamian oczekuje DOKUMENTU!
    Czyli licencji w formie, ktora odpowiada klasie imprezy i reprezentuje godnie krajowy zwiazek, ktory ja wystawia, kraj, w ktorym triathlon tak dynamicznie sie rozwija i mnie…

    //przeprazam za bram 'ogonkow’

  29. Po co licencja ???
    Zawodnicy „amatorzy” sami wybiorą imprezy na jakich chcą startować. Jeśli jakiś ORG wprowadzi obowiąze posiadania licencji to mu frekwencja na pewno dopisze 😀
    To tak jak by kazać płacić wszystkim co grają w piłkę na trawniku.
    Jak nie masz licencji to nie możesz grać na trawniku 😀
    I należy wmówić im jeszcze że ta licencja podniesie poziom polskiej piłki.
    Amatorski sport ma to do siebie że uprawiają go amatorzy.
    Jak ktoś chce lub może reprezentować Polskę na arenie Międzynarodowej to niech się zgłasza do PZTri.
    I oni są od tego żeby zapewnić mu środki itd.
    A jak ktoś się bawi w Pro to niech szuka sobie sponsorów.
    Ciekawe ile z tych 600tysi poszło na „inne cele statusowe*” 😀
    * inne cele statusowe = magiczne słowa które pomagają upłynnić się $$$

  30. O prosze,a ja nawet nie wiedzialem,ze jest cos takiego jak licncja dla amatora. Mysle,ze ludzie jednak nie sa takimi altruistami,zeby wyrobic sobie licencje tylko dlatego,ze w czesci sfinansuja sport mlodziezy albo zawodowcow. Wg mnie niekoniecznie tez powinni,ale to temat do dyskusji.ja bardzo chetnie zaplacilbym za licencje dla ubezpieczenia(choc sumy powinny byc nieco wyzsze,ale skladka moglaby tez byc wyzsza),bo ubezpieczenie sportowca,nawet amatora,indywidualnie to bardzo droga sprawa.

  31. … a jeśli nie da się tego pogodzić, to można by pomyśleć o licencji zawodowej i oddzielnej licencji amatorskiej wydawanej przez PZTri.

  32. W formule obowiązku posiadania takiej licencji mogłoby to oznaczać ograniczony dopływ amatorów, ludzi, którzy chcą spróbować triatlonu. Z pewnością ograniczyłoby to rozwój tej dyscypliny w Polsce. Choć z drugiej strony posiadanie takiej licencji z pewnością wiązałoby się z większym prestiżem posiadacza, poczuciem przynależności do społeczności i większym poczuciem przestrzegania norm (może problem z draftingiem by się zmniejszył). Więc jestem za, pod warunkiem, że sama formuła licencji zostanie opracowana z głową; dla posiadaczy licencji wiązało by się to z konkretnymi rozwiązaniami (nie chodzi mi o to by była to karta rabatowa, lecz raczej np. dawałoby to miejsce w czołówce podczas startów falowych czy ewentualnie pierwszeństwo przy zapisach na imprezy z limitem – do dyskusji). No i oczywiście kwestia podstawowa – sensowność wydatkowania pieniędzy pozyskanych przez związek tą drogą. No i sprawa najważniejsza – nie ograniczałaby dostępu do imprez tym, którzy takiej licencji nie posiadają. I na koniec, powinna zostać zdecydowanie opracowana z użyciem słownika ortograficznego!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane