Poradnik – odczarowywanie triathlonu

Triathlon – odczarowanie

W rozmowach z kolegami biegaczami czy też cyklistami często pojawiają się dwie niepokojące opinie, w zasadzie trzy, z czego z jedną się całkowicie zgadzam, z dwoma pozostałymi całkowicie nie.

Otóż te trzy tezy brzmią następująco:

 

1.Triathlon to sport elitarny.


Tutaj trudno powiedzieć, że nie. Tak, jest to sport elitarny. Ale często ta elitarność mylona jest z elitą finansową. W oczach wielu ludzi ciągle triathlonista to gość wyższych sfer, szastający pieniędzmi na lewo i prawo. Otóż nie. Elitarność triathlonu polega na ludziach, którzy go tworzą. Inteligencja, bogatość wewnętrzna, wszystkie zawody, kultura osobista i szacunek dla kolegów, pozostałych dyscyplin sportowych, konkurencji rynkowej. Elitarność, która objawia się tym, że cieszymy się z możliwości każdego startu, treningu, współzawodnictwa. Nie patrzymy z niecierpliwością do reklamówki, co tam dostaniemy za cenę wpisowego i dlaczego tak mało. Dzielimy się wiedzą, umiejetnościami, cieszymy się życiem. Mamy poukładany plan, prawie nie pijemy alkoholu, nie palimy papierosów, jesteśmy skuteczni zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. I nie ma w naszym słowniku stwierdzenia „nie da się”.

 

2.To nie dla mnie, nie mam sprzętu, nie mam pieniędzy, nie stać mnie na triathlon. To wszystko kosztuje grube tysiące albo i więcej.

 

Z tym się zdecydowanie nie zgodzę. Dlatego też poniżej proponuję zestawienie kosztów poszczególnych dyscyplin, z podziałem na elementy, które stanowią wyposażenie minimum, oraz takie, które możemy sobie sprawić, aby dojść do poziomu optimum. Koszty zakupu podaję realnie na poziomie wydatków, które obciążyły moją kieszeń, więc są to rzeczywiste koszty startowe za sprzęt ze średniej niższej półki. W poniższch tabelach kolorem zielonym oznaczyłem sprzęt wymagany i – moim zdaniem – niebędny, zaś beżowym wszelkie możliwe dalsze inwestycje.

 

44. Koszty plywanie

 

Jak widać aby rozpocząć pływanie trzeba dysponować sumą startową około 150zł. Tyle samo będzie nas kosztował również miesięczny karnet basenowy.

 

44. Koszty bieganie

 

Bieganie to wydatek nieco większy, jednak tutaj wymagany jest komentarz. Łącznie na start potrzeba nam około 900zł. Najważniejsze w powyższym zestawieniu są buty. To jest koszt około 400zł i nie jest to koszt „do przeskoczenia”. Odradzam zabieranie sie od zera za bieganie z butach z marketu za 50zł. Gwarantuję, że na wizyty u ortopedy i rehabilitanta wydacie więcej niż na zakup butów i reszty sprzętu. Można również pokusić się o wyrzucenie z tabelki strojów technicznych. To również uważam za wielki błąd. Owszem, można biegać w bawełnie i takichże dresach, jednak nie dość, że bardzo niekomfortowe, to również prawie w 100% gwarantujące przeziębienia i przerwy w treningach w chłodnych i zimnych okresach roku. W przypadku licznej rzeszy biegaczy, którzy rozpoczynają przygodę z triathlonem powyższa tabelka nie obowiązuje, ponieważ dysponują oni pełnym biegowym wyposażeniem. Należy się liczyć dodatkowo z niewidocznym na pozór wydatkiem miesięcznym w wysokości około 20zł na buty. To jest taka nasza amortyzacja. But biegowy spełnia swoje funkcje przez około 1000km, co da nam mniej więcej rok treningów. Dlatego trzeba wkładać drobne do skarbonki, aby nie zaskoczyła nas konieczność wymiany butów.

 

44. Koszty rower

 

Powszechnie uważa się, że zajęcie się traithlonem jest blokowane przez rower. Jest to chyba najczęściej słyszany i powszechnie obowiązujący mit. Jak widać z tabelki początkowy etap może być nawet tańszy niż bieganie, zakładając, że każdy jakiś rower posiada. Przez pierwszy rok nie ma żadnego znaczenia, jaki to bedzie rower. Każdy będzie dla nas wystarczający, a na wymianę będziemy mieli co najmniej rok. Koszt całościowy w zestawieniu to 800zł. Oczywiście nie musimy tej sumy wydawać od razu, dopasowujemy ją do pory roku. Jesień wychodzi tu najmniej koszystna ze względu na chłody i droższy strój. W zestawieniu obowiązkowym nie ująłem butów – przez pierwszy rok jeździłem na platformach w butach biegowych. W pedały wpiąłem się dopiero po około roku jazdy.

 

Podsumowując – roczny koszt rozpoczęcia triathlowej przygoty do zera to około 2 tys. złotych. Czy to mało – z pewnością nie, bo dla wielu osób jest to miesięczne wynagrodzenie. Czy to dużo – popatrzmy na ciekawą tabelkę poniżej:

 

44. Oszczednosci

 

Kładąc rękę na sercu każdy z nas przyzna, że wiele środków przelatuje nam między palcami. Z powyższej tabelki można wyliczyć, że miesięcznie możemy wygospodarować bez problemu 300zł (taką kalkulację przeprowadziłem w realu z jednym ze swoich kolegów). A to już daje kwotę na wejściówki na basen i siłownię plus dodatkowe kieszonkowe na kolejne zakupy.

Wyjaśnienia wymaga jeszcze pozycja „Żaba”.

 

44. Skarbonka zaba

 

Otóż u mnie jest to skarbonka, do której na koniec każdego dnia wrzucam dwu i pieciozłotówki, ktore pozostają mi w portfelu. Obciążenie małe, a w zeszłym roku sam uzbierałem w ten sposób 870zł. To tyle lub więcej niż potrzeba na zakup używanej pianki triahtlonowej.

 

3. Nie mam czasu na trening, pracuję zawodowo, mam rodzinę, dzieci. Poza tym nie wytrzymam reżimu treningowego, boję się deszczu, śniegu. No i ten brak czasu raz jeszcze.

 

Tutaj również, aby nie odnosić się do wyimaginowanych teorii przedstawię, jak to wygląda w moim przypadku. W przypadku ponad 40-latka, z trójką dzieci w wieku gimnazjum, liceum i szkoły podstawowej, czynnego zawodowo, pracującego w amerykańskiej korporacji , uczącego się języków i dodatkowo prowadzącego poradnik.

Mój plan tygodniowy wygląda tak:

 

44. Plan tygodnia

 

Jak widać każdy dzień jest zaplanowany bardzo dokładnie, co jest akurat zaletą, bo dzięki temu nie muszę się zastanawiać co i kiedy robić. Najważniejsze miejsce zajmuje w kalendarzu praca. No cóż – to jest dla większości z nas priorytet. I niejednokrotnie z kalendarza znikają treningi, bo tutaj nie ma kompromisów. Kwestia ustalenia priorytetów. Od kiedy pogodziłem się z faktem, że numer 1 to obowiązki zawodowe – nie stanowi problemu odpuszczenie treningu. Drugi priorytet to nauka języka. To w zasadzie również praca, więc ten temat jest również „nietykalny”. Trzeci priorytet to rodzina, dzieci, żona, wspólne obiady, wieczorne rozmowy. I trening – niestety – na miejscu ostatnim, choć często jest negocjowany z rodzinką i wymieniany z czasem rodzinnym.

 

A odpuszczenie treningów w złą pogodę, złe planowanie bądź z braku ochoty – niech podniesie rękę ten, komu się to nie zdarzyło. Powiem więcej – nie trzymam się kurczowo planu. Jeżeli danego dnia nie mam ochoty na rower – idę biegać. Albo na basen. Albo nigdzie nie idę i idę wczesniej spać. I jest mi z tym dobrze. Wszak nie jestem zawodowcem, nic nie muszę. Moja podstawowa zasada to „HAVE FUN”. Choć jest w roku okres około 12 tygodni, kiedy ten fun nieco znika. W okresie bezpośredniego przygotowania startowego – BPS, znacie ten skrót 🙂 – nie odpuszczam już niczego, trenując bardzo ciężko. Całe szczęście nie są to zbyt długie okresy, w przeciwnym wypadku triathlon okazałby się ciężką pracą a nie zabawą.

 

Na tym kończymy odczarowywanie triathlonu. Czy mi się udało – oceńcie sami. Kogo przekonałem?

Powiązane Artykuły

33 KOMENTARZE

  1. Hans, nie marudź, tylko trenuj i ciesz się, że jest coraz więcej zawodów do wyboru:)
    patrząc na przyszłoroczny kalendarz dostępnych imprez triathlon przestaje być elitarny:) i to jest bardzo dobry kierunek

    a co do butów i kontuzji: o ile Twoje nogi są ok to nic sobie pewnie nie zrobisz, ale jak ktoś ma wady to ma dużą szansę na kontuzje w przypadkowych butach. Wiem to z własnego doświadczenia

  2. Marudze bo dla mnie wystąpienie na zawodach jest elitarne. Niestety muszę ważyć wydatki i wolę wydać 300zł na trenażer na kilka miesięcy zimy niż jeden start.

    Trenowanie nie kosztuje wiele. A na pewno nie jest to wydatek jednorazowy.

    Koszt butów – 400zł trzeba od razu włożyć między bajki. Ciekaw jestem jak długo będzie powielany motyw super butów w kontekście kontuzji. Kontuzje to błędy w technice, brak rozciągnaia i wzmacniania a nie nie istniejąca amortyzacja w podeszwie.

    Od roku biegam w butach za 50zł i kontuzje miałem jedynie ze swojej głupoty i niechęci do ćwiczeń poza biegowych.

  3. @hans, marudzisz;) kontuzji możesz dostać na rozgrzewce przed zawodami, czym ona się różni od tej, która wyeliminuje Ciebie z zawodów na pół roku przed? będzie bardziej wkurzać. Zamiast się cieszyć, że możesz w listopadzie zaplanować sezon i zaplanować urlop pod to, to narzekasz. Wolałbyś, że rejestrację otwierana na 2 dni przed zawodami? kto by wtedy przyjechał? poza tym jest to jeden z elementów motywacyjnych dla wielu: „zapłaciłem, ogłosiłem i teraz głupio się wycofać”:) oraz wcześniejsze zapełnienie list jest też dobre dla nas, org może estymować frekwencję i dostosować kwestie organizacyjne

  4. Połówka na Czechmanie na 5 miesięcy przed startem kosztuje ~230zł, na miesiąc przed chyba niecałe 300zł

    Cena z Poznania na połówkę tylko na 8 miesięcy wcześniej wydaje się atrakcyjna – 250zł
    Tylko dla kogo ten termin?
    Trudno przewidzieć czy będe miał urlop, czy za miesiąc nie puści mi achilles i sezon będzie do dupy itd.
    Na Dwa miesiące przed to już 450zł – jaja z ludzi.

    Nie zrozumiem nigdy po co takie wczesne otwieanie list.
    Wiekszość miejsc się zawala od razu a potem pełno ogłoszeń odsprzedaży – z tym że z 'genialnym’ pomysłem dopłaty pełnej sumy.

    Malbork wychyla się z tego rzędu i oferuje mniejsze wymagania finansowe.

    A jak będzie w przyszłości?
    Ceny będą szybować w górę
    Jeśli 700 osób juz zapisało się na Poznań to znaczy że cena nie gra większej roli i można śmiało podnosić pułap.

  5. @Paweł, masz rację, mówimy o tym samym: im więcej mniej lub bardziej potrzebnych bajerów, tym droższy start i tym trudniej odczarować triathlon. A ja po prostu chciałbym się pościgać.
    A kto „topi ogromne pieniądze” w treningi, tego ten artykuł nie zainteresuje.

  6. Pawle – jak dla mnie to strzał w dziesiątkę. Bo impreza triathlonowa to nie jest samo wpuszczenie do wody bandy oszołomów, którzy skończą temat po 4-7 godzinach i pojadą do domów. Chociaż tylko dla nich zabezpieczenie w wodzie, na rowerze i biegu plus zamkniecie tras kosztuje więcej niż 150zł od osoby.
    Ale dochodzi do tego reszta – catering, zajęcia dla kibiców, atrakcje dla dzieci i młodzieży, przedszkola dla dzieciaków, targi dla firm sportowych. Podczas imprezy chcą się pokazać gminy, chcemy obejrzeć migawki w telewizji, posłuchać w radiu. Dla większości startujących ważny jest medal, czepek lub koszulka. A woda, bidony, banany, batony energetyczne, izotoniki, biuro zawodów, obsługa? Ochrona dla rowerów w strefie zmian, ratownicy w wodzie, łączność radiowa dla służb, zezwolenia na imprezy masowe, karetki, zebezpieczenie medyczne. I taką litanię można mnożyć.
    Każdy z nas liczy koszty. Ale starajmy się liczyć je po obu stronach. Imprez darmowych nie będzie, lub staną się niebezpieczne dla startujących. A 500zł w ciągu roku na dwa wpisowe na dwie duże imprezy da się wygospodarować. I nie trzeba moim zdaniem być do tego obrzydliwie bogatym.
    Pamiętam, jak jeszcze jakieś 8 lat temu toczyły się podobne dyskusje na temat biegów długich, które też były uważane za elitarne. Jestem przekonany, że triathlon czeka dokładnie taki sam dynamiczny rozwój z dużą ilością imprez i zróżnicowaną ofertą, z której skorzystać będzie mógł każdy, niezależnie od ilości gotówki w kieszeni.

  7. w ramach zaczepki, a dlaczego 150?:)
    poniżej moje subiektywne zdanie na ten temat, nie jestem powiązany z żadnym z organizatorów, ale w kilku dużych imprezach sportowych już uczestniczyłem.

    nie znam kosztów takich imprez, ale można próbować je sobie oszacować, pamiętajmy, że wszystko kosztuje, od zamknięcia dróg, przez ich zabezpieczenie, pomiar czasu, budowa stref(y) zmian, przygotowanie na tyle ciekawych atrakcji dla kibiców aby chcieli spędzić swój czas na kibicowaniu zawodnikom, nagrody. to wszystko kosztuje a organizator musi jeszcze zarobić, bo w koncu z tego żyje.

    a jeśli organizator myśli o rozwoju i ciągłym podnoszeniu poziomu i nie robi imprezy na odwal to każdy szczegół będzie go kosztował więcej. całe szczęście, że w 2013 roku będą i duże imprezy przyotowane z rozmachem i małe kameralne zawody, każdy może wybrać co chce i u kogo chce startować.

    ok 100 pln kosztuje w tej chwili praktycznie dowolny maraton mtb na dystansie giga, ktory organizacyjnie jest, moim zdaniem, zrobić prościej, czy zatem 250 pln za dłuższe bardziej skomplikowane zawody to dużo czy mało?

    najlepszy komentarz w tym temacie padł ze strony żony kolegi (do kolegi, nie do mnie): „ale Ty dziwny jesteś, topisz ogromny czas i pieniądze w treningach a później szkoda Ci kilkuset złotych na zawody”

  8. Popieram podejścia hansa.
    Wiadomo, że koszty organizacji imprezy są wysokie. Jednak taki np. Triathlon Amazonek (koszt: 150 zł w pierwszym terminie) pokazuje, że 1/2IM nie musi być aż tak drogi jak pozostałe. A nie mają wielu sponsorów.
    Poza tym wydaje mi się, że koszt treningu indywidualnego jest już kosztem dla wspomnianej „elity”. Taki trening dla amatora nie jest konieczny, by uprawiać triathlon, bo uprawia go dla własnej satysfakcji.
    Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, by dało się uprawiać triathlon bez startów. Trening bez zawodów, współzawodnictwa to tak jakby uprawiać osobno pływanie, kolarstwo i bieganie.
    Przy dzisiejszej tendencji do nadmuchiwania imprez i cenowego wykluczania z nich mniej zamożnych po próbie odczarowania dochodzimy do rozczarowania :/

  9. ~150zł

    nie potrzebuje:
    -dziadowskich koszulek
    -upominków które do niczego mi nie służą
    -jedzenia przed i po od orgów
    -super mega dogodności

    wyłącznie wytyczoną, zmierzoną trasę i tyle

    Wiem jdnak że teraz liczy się wielkie szoł, fajerwerki, neony i kolorowe lasery by przyciągać nowicjuszy co rzucają się na połówke po kilku miesiącach trenowania i ok. Niech będą i takie zawody
    ale nie widzę alternatywy.

  10. Moje ,, trzy grosze ” zza ,, wielkiej wody „.
    W pełni się zgodzę , że przy krótkim dystansie można ,, pokombinowac ” , zwłaszcza na początku nim upewnimy się, że chcemy to dalej robić .
    Sam pierwszy sezon scigałem się na góralu i bez pianki .
    Jednak w przypadku IM realia są troszkę inne . Samo startowe to 700$ plus hotele, przejazdy/przeloty itd.
    Dwa lata temu WTC przeprowadziło w USA, sondaż na temat rocznych dochodów na rodzinę, zawodników startujących w IM (140.6).
    Wynik:165000$(brutto)na rodzinę rocznie, czyli ponad dwukrotnie wiecej niż srednia krajowa w USA.
    Sami wyciągnijcie wnioski .

  11. Jeśli 250-300 zł wpisowego za jedne zawody, płatne na 9 miesięcy przed startem nie oznacza elitarności finansowej to jestem pełen obaw o wpisowe za kilka lat.

  12. Faktycznie nie ma kosztów dojazdu, zakwaterowania i startów. Nie ma również kosztów treningu indywidualnego. Ale trudno to oszacować, bo to już sprawa w pełni indywidualna.
    250zł za połówkę to nie jest cena wygórowana z punktu widzenia organizacji, jednak spora jak na wpisowe. Ale są (i zapewne będzie ich coraz więcej)tańsze imprezy lokalne, bardziej kameralne.
    Z drugiej strony można za 250zł wystąpić w Gdyni lub Poznaniu, a wpisowe na maratony osiąga już 80-100zł, czasem więcej. Tak więc z punktu widzenia takiego np. Krakowiaka wyjazd na maraton do Poznania i na triathlon do Gdyni prawie niczym nie będą się różnić. Bo te 150zł różnicy wpisowego zginie przy kilkudniowym-tygodniowym wyjeździe, zwłaszcza przy 5 osobowej rodzince, jak w moim przypadku.
    No i artykuł nie miał udowodnić, że triathlon jest tani, tylko że nie trzeba kokosów, aby zacząć trenować. Z tego punktu widzenia niech mi ktoś poda przykład jakiegokolwiek taniego aktywnego hobby. Może konie? Narty? Fotografia? Podróże? Nie ma pojęcia taniego hobby. Ale nie ma również hobby, które blokowałoby „wejście” finansowo.

  13. A mi tu brakuje… ceny startów.
    W tych dniach szukam w sieci imprez 1/2IM na 2003 i jestem zdruzgotany: na chwilę obecną najtańszy to 150 zł – pozostałe są ok. 2 razy droższe. Poza tym dochodzą koszta dojazdu – trudniejsze do przełknięcia dla mieszkańców Południa, gdzie jest mało triathlonów.

  14. Ciekawa rzecz. W tym samym czasie kuzyn żony opracował podobne zestawienie, jednak spojrzenie z nieco innej strony. Pewnie nikt nie uwierzy, ale z Krzyśkiem nic nie uzgadnialiśmy a zdzwoniliśmy się wczoraj wieczorem po tym, jak zobaczył artykuł na AT 🙂
    Link do jego zestawień poniżej.
    http://biegampolodzi.pl/triathlon/ile-kosztuje-triathlon
    Ujął pewne czynniki, które zostały przeze mnie pominięte. Ale porównując i tak wychodzi mniej więcej to samo.

  15. Świetny tekst 🙂 Gratuluję. Mnie przekonał i oczywiście kupuję skarbonkę 🙂 Boże, ile ja czasu w życiu marnuję 🙂 Muszę zrobić domowa tabelkę 🙂 Koniecznie!

  16. Są ukryte 🙂 Taka rozwózka dzieci do szkoły nie zajmuje 2 godzin. Pobudka, śniadanie, golenie, pakowanie do samochodu,szkoła. Basen i treningi – wraz z dojazdami i przebierkami. Dojazdy do pracy – we wtorki równoznaczne z treningiem. Ogólnie to pewien skrót myślowy, wg najlepszych metod „Time Management” i „The Seven Habits of Highly Effective People” F.Coveya. Planuję rzeczy grube. Drobiazgi się zawsze zmieszczą.

  17. no dobra, ale co z resztą? Jedzenie? Przygotowanie jedzenia? I masa innych krótkich czynności, które łącznie zajmą dobre kilkadziesiąt minut? Dojazdy do pracy???

  18. @Maciej: Wydaje mi sie że duża cześć osob które uprawiają triathlon ma inny pryzmat do patrzenia na to jak nazwać ich treningi. Z mojego punktu widzenia, i zapewne porównując triathlonowców do reszty społeczeństwa, jakakolwiek aktywność fizyczna powyżej 8-10 godzin tygodniowo to już jest wycznynowe ćwiczenie… To że nie mamy w tym najlepszy wyników, to nie znaczy że nie uprawiamy sportu wyczynowo, bądź zawodowo (to już według mnie tylko ludzie którzy mają powyżej 20h tygodniowo)… No ale zapewne tyle opini o tym ile głów na świecie…

    Co do skarbonki to ja polecam: http://img.bazarek.pl/393024/18367/3655389/2012702529508fa01014848.jpg 🙂

    Pozdrawiam

  19. Co do kosztów – można powiedzieć, że są zawyżone, można kupić dużo taniej. Tylko po co uczyć się na moich błędach. Pseudo technicznych koszulek za 20zł mam kilka. Od takich zaczynałem, bo dobre i tanie. Ale dobre i tanie nie idzie z sobą w parze. Dlatego np koszulka techniczna na krótki rękaw wyceniona jest na 40zł, bo za te pieniądze można już kupić doskonałej jakości Asicsa czy NB z olbrzymim trasferem wilgoci. I te 20 złotych więcej odezwie się przy 20km przebieżkach latem. Wiedzą o czym mówię Ci, którym koszulka lepi się do pleców i zaczyna być zimno pomimo 30 stopni. Jak ktoś chce – mam kilka koszulek, których nie używam, mogę oddać. Od kiedy mam takie jak z półmaratonu 4Energy – nie zakładam niczego innego. Buty – też można taniej, trzeba szukać. 2 lata temu na wyprzedaży jesiennej kupiłem 2 pary po 100zł za sztukę, podczas gdy cena nominalna wynosiła 400zł. Promocja trwała… 4 godziny 🙂
    Rower – wystarczy poszperać dobrze. Używana szosa na ramie 6061 grupą 105 to cena około 2 tys. złotych. I to nie jest żart. W cenie 1500zł jest już spory wybór na Sorze, Tiagrze. Jest kilku handlarzy w Polsce, którzy sprowadzają używki z UK lub Niemiec. Swoją szosę na pełnej grupie Veloce, zupełnie nową kupiłem za 1400zł. I nawet dla zaciętego amatora jest to spokojne 3 lata jazdy.

    Nie chciałem, aby w tekście pojawiły się ceny zaniżone. Tabelki są ułożone wg. półki średniej-dolnej. Jeżeli ktoś faktycznie chce ciąć koszty to może podane z tabelki ceny przeciąć na pół, czasem nawet więcej. Nawet szosówke na alu ramie można dostać za 500zł. Lansu nie będzie, ale nogi poczują 🙂

  20. @Łukasz. Hmm… Mi się wydaje, że prawie nikt w Polsce nie trenuje wyczynowo/zawodniczo. W szczególności na ulubionych dystansach IM i 1/2. Dobrą ilustracją mogą być lektury McCormacka, czy Wellington pokazujące różnice między amatorskim treningiem (nawet tym, pełnym sukcesów) a zawodniczym.

  21. Bardzo fajny tekst, i fajnie wyliczone koszta. Aczkolwiek musze się nie zgodzić z jedną czescia: rower. Uważam ze kazdy kto faktycznie zaczyna zajmować sie triathlonem (ktory trenuje sie wyczynowo albo zawodniczo [według mnie nie ma czegos takiego jak amatorskie trenowanie triathlonu]), musi się przedej czy pozniejpogodzić z kupnem sensownego roweru, który natychmiast podwaja, albo nawet potraja koszta.

    Pozdrawiam
    Lukasz

  22. Elitarność to ludzie… hmmmm… jakbym już gdzieś o tym czytał? chyba ktoś na blogu o tym pisał… gdzie to było…;-)))
    Tak właśnie jest, pełna zgoda.
    @Darku – mała modyfikacja – proponuje się uczyć rosyjskiego w czasie biegu i już parę dodatkowych treningów się zmieści:-)

  23. Ja również nie będę się czepiac tabelek bo każdy może sobie w nich powpisywać co mu bardziej pasuje… a koszt zależeć będzie od poziomu sportowego jaki chcemy osiągnąć… Co do elitarności to podpisuję się pod prośbą Maćka – też chciałbym się w to wpasować. Dla mnie dodatkowo elitarność zwiazana jest jednak z iloscią osób ten sport uprawiającą. Ta z kolei niewątpliwie wiąże się z wysiłkiem wkładanym na zawodach. Standardowa „dycha” dla biegacza to wysiłek rzędu 40-60′. W tri tylko sprinterskie zajmują tyle czasu – reszta znacznie dłużej trzeba się pomęczyć. Stąd może ta elitarność. Chociaz ta mi aż tak bardzo nie preszkadza 😉
    Skarbonka – super pomysł! Kupuję

  24. @Maciek, czy jest szansa na felieton o starcie w barcelonie? super był ten o decyzji, ale gdzie start….:)

  25. świetny tekst, odczarowujący trochę ten wydawałoby się elitarny i drogi sport;)

    co do cen: niektóre moim zdaniem są zawyżone, niektóre zaniżone w stosunku do tego co na szybko można znaleźć, ale Darek napisał jasno, że opisuje to na swoich doświadczeniach, które przecież nie muszą być minimalnymi dostępnymi:)

    a co do skarbonki, jest jeszcze cyfrowa metoda. niektóre banki oferują opcję przelewania na konto oszczędnościowe %transakcji, zaokrąglenia do pełnej 10 czy stałej kwoty od transakcji. i chyba już działa tak więcej niz 1 bank. choć przyznam, że taka skarbonka ma swój urok:) może AT by wypuściła skarbonki z własnym logo i jakimś hasłem zachęcającym do oszczędzania?

  26. A moim zdaniem koszty nadal sa zawyżone. Mozna kupić sprzęt taniej – trzeba tylko poszukac.
    Np bardzo sensowne ciuchy sportowe za śmieszne pieniądze są co jakiś czas dostępne w Liedl-u oraz w sieci Tchibo.

    Czesto nowy sprzęt renomowanych marek mozna kupić za bezcen na znanym portalu aukcyjnym- np ostatnio kupiłem nowe buty Asics cena sklepowa 389 zł, zapłaciłem 130 z przesyłką.

    Swój pierwszy rower szosowy ( dobrej klasy stalówka z klamomanetkami w stanie wsiadać i jeżdzic)kupiłem na tym samym portalu za około 800zł z przesyłka. Tak więc finanse moim zdaniem można znaaaaczniie okroic bez znacznej utraty komfortu.
    Szczególnie że w momencie rozpoczęcia raczej nie walczymy o pudło więc przewaga sprzętowa nie jest tak znaczna

  27. Zamysł świetny, argumenty bywają niestety „życzeniowe”. Przykłady? Buty 400 zł + 20 zł miesięcznie, co daje 240 zł rocznie (pół pary) w założeniu więc biegasz ok 1000 (1.5 pary) km rocznie (zalecana wymiana butów następuje zazwyczaj po ok 700km), czyli 20 km tygodniowo. Mało, samo założenie biegania w jednej parze dość idealistyczne.Nie widzę kosztów łańcuchów, opon itp. Pomimo, że nie zgadzam się z wyliczeniami, uważam że pokazujesz dobry kierunek w poszukiwaniu „jak to zrobić” zamiast wymówek „dlaczego tego nie robię”. Pozdrawiam.

  28. Piekny tekst i na maxa prawdziwy. Tabelka – szacuneczek. Mi brakuje takiego zorganizowania, może dlatego, że nie mam normowanego czasu pracy. 😉 A co do elitarności to proszę o zezwolenie na używanie tych argumentów 😉 .

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane