Z tym nagłówkiem to lekka przesada! Czy można mówić o próbie charakteru skoro takowego u pacjenta nie stwierdzono! Jak słusznie określił to Marek Paluch powinno brzmieć Rozterki ,,prosiaka tucznika’. 🙂
Tak jak wspomniała Iwonka Brzezińska w swoim konkursie o zbliżającym się trudnym czasie dla triathlonistów to mój nadszedł zdecydowanie za szybko i niestety potrwa jeszcze! Wszystko przez te dziwne zwyczaje organizowania w różnych instytucjach wigilii!! W ubiegłym roku zaliczyłem 13 , w tym już jestem po trzech! Jakieś kluby, stowarzyszenia, samorządy, zarządy…. O matko!
W sumie i tak marny wynik, burmistrz pochwalił się, że jego rekord to 55! Przy takiej liczbie można dostać alergię na samo słowo ,,wigilia’.
Co tu ukrywać jak nie mam problemu z utrzymaniem reżimu treningowego, czasami jest wręcz odwrotnie , przeginam w drugą stronę , to z powstrzymaniem się od obżarstwa – totalna klapa!
Jak się jednak oprzeć tym wszystkim półmiskom przepełnionym pysznym żarełkiem!? Te rubaszne pierogi uśmiechające się zalotnie do Ciebie, kapustka z groszkiem wspomagająca gazy, makiełki (ponoć ilość zjedzonych rzutuje na obfitość przyszłego roku…), rybki odziane w greckie wdzianko, te ciasta obciekające lukrem…. Paluszki lizać! 🙂 Siadasz do stołu i już masz gotowe usprawiedliwienie : ,, Arek- przecież spalasz, potrzebujesz masę węglowodanów….’i takie tam blebleble…. Tylko po to aby uśpić czujność!
No jak, pytam jak kurna w takim przypadku się temu wszystkiemu oprzeć!? Nawet jak to pisze to dostaje ślinotoku! Jezusiczku jaki ja słaby jestem!!!
Może ktoś ,,nawrzuca’ mi do tego czegoś co mam między uszami, może jest jeszcze jakiś ratunek?!
Nie wiem może ja powinienem ogłosić konkurs ,, Co zrobić aby po świętach nie trzeba było dodatkowo spalać’… czy coś w tym sensie…. Profilaktyka znaczy się…
Na razie muszę uspokoić się hasłem – najpierw masa, później rzeźba!
No i deklaracja- od stycznia zakładam kaganiec dyscypliny pruskiej (pewnie aż do Wielkanocy, heheh…).
Przy okazji zbliżających się wszystkim TRI-naznaczonym – RADOSNYCH ŚWIĄT!
W Nowym Roku – nieugiętego charakteru, zdrówka i szczęścia!
Jeszcze Słabeusz… 🙂
Jakubie – a co się dziwisz?! Normalna, rutynowa gra wstępna do prawdziwych bitew! Od czego się zaczyna? Od wojny psychologicznej… 🙂
kurka jak tak dalej pójdzie to sezon 2014 zostanie mianowany sezonem wojny pomiędzy członkami AT, a każde zawody to będzie prawdziwa bitwa 😉 Nic tak nie motywuje jak zdrowa rywalizacja i konkurencja. Mości Panowie i piękne Damy jak nic to będzie przełom dla wielu z nas i coś czuję, że za rok każdy z nas będzie miał się czym chwalić. Jak nie przełamaniem wewnętrznym, to nowym rekoredem, a może i czymś więcej …..
Marcinie drogi! Słowo podstęp źle się kojarzy… jam prawy człek 🙂 Zmiana zdjęcia, właśnie na takie, ma symbolizować zmiany wewnętrzne z którymi przyjdzie mi się borykać. Tym wpisem obnażyłem się swoimi słabościami a teraz mam wolę walczyć nie tylko ze swoją fizycznością ale i psychom… A kto jest symbolem dużej woli….? 🙂 I w dodatku duże podobieństwo do mojej skromnej osoby… :-))) Na piękny cytat mistrza odpowiem Ci innym cytatem – ,,Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć’…. Arturze! Mamy takie same odczucie! Czas się zbroić! Łatwo nie będzie! 🙂
Nooooo! Marcinie ekspercie, po komentarzu sadze, ze jestes coraz mocniejszy!!! 'Napalmem’ o brzasku w 2014 pachnie:))))
Arku! Yodą w Nas? Mistrzem Jedi? Taki podstęp?;) Przy okazji jeden z cytatów z mistrza 'Nadzieję wszyscy musimy mieć, ale samą nadzieją wygrać wojny się nie da’ I o tym pamietajmy trenując na przyszły sezon:)))
Dawid! Hehe… nie jestem z tych obrażalskich…. ! Spoko! Zaledwie 56 cm! Tylko górę mam dość ciężką… 🙂
Nie chciałem Cie obrazić odnośnie Twoich ud i jeśli to zrobiłem to przepraszam. Uważam, że dobrze zbudowane nogi to jednak powód do zadowolenia. Nie wiem co to oznacza dokładnie 'uda są zupełnie normalne’, u mnie w udzie jest 55 cm i pracuje nad nimi raz w tygodniu na siłowni (przysiady ze sztangą). Ze względu na podobny wzrost ciekawy jestem jaki jest wymiar u Ciebie, oczywiście to od Ciebie zależy czy podzielisz się ta informacją
@Arku to zamiast tego nowego zdjęcia wstaw, zdjęcie swoich 'ud w spoczynku’ 🙂 wtedy nie trzeba będzie się co chwilę tłumaczyć, ale z drugiej strony moze lepiej niech 'żyją w naszych umysłach’, włącznie z moim, że można takie cuda wypracować 😉
Dawid, już pisałem, moje uda są zupełnie normalne. Tak jakoś wyszło na fotce… Pewnie było trochę ,,pod pompowane’ podczas wysiłku… Zresztą wystarczy popatrzyć na foty innych, zwłaszcza zaraz po zawodach każdy wygląda na ,,rasowego byczka’ 🙂
Waga jest dosyć zgubnym parametrem opisującym nas i służącym do porównań. U mnie przy wzroście również 169 waga obecna to 70 (startowa była 67), ale szczerze dużo zależy od budowy ciała. Mimo, że przybrałem od sierpnia 3 kg to wymiar np. w tali zmiejszył się. Arku wszyscy wspominają Twoje nogi a jak wiadomo w udach jedne z największych mięśni więc 74 kg to wcale może nie być tak dużo moim zdaniem
Kacper! Nie mogę przeżyć Twojej wagi! Super! Moja przy wzroście 169 – już 74! 🙂
Boguś! Czego się czepiasz! To moje najlepsze zdjęcie! :-)))
AREK!!! Nie zmiana się tak od razu! Czy to skutek wigilii nr 13??? Mimo wszystko lepiej było Ci w poprzednim wcieleniu… 😉
Wiele lat temu mój znajomy z siłowni (57cm w bicepsie i 180kg na ławie) kiedy mu zarzucano, że jest gruby odpowiadał 'Wcięcie w pasie – ostatni szlif sylwetki’. Wiemy jaka jest kolejność – do sezonu startowego mamy czas.
Dobrze, że ja nie mam tyle spotkań wigilijnych bo źle by się to mogło dla mnie skończyć. Mniej jeść, dobrze napisać ale jak to zrobić, jak potrawy same do nas 'wyciągają rączki’. Życzę więc by przybyło jak najmniej kilogramów;)
@Kacper oddam Ci trochę moich kg i będzie wtedy git! Kurka 70,5 przy takim wzroście, ja w ciemno brałbym nawet jakby było z 8kg więcej. Ciężko uzyskać mi taką wagę, no ale cóż trzeba będzie wprowadzić w życie diętę Andrzeja…. 🙂 @Arku dobrze to rozumiem, dzień bez AT dniem straconym, prawie jak dzień bez treningu 🙂
No, dobra – przyznam się! Aż tak tragicznie to nie jest, czasami potrafię się powstrzymać! 🙂 Jak zwykle trochę kokieteryjnie a trochę z chęci potrzymania kontaktu z Wami! Jak widać TRI uzależnia nie tylko od treningów… Grzesiu Zgliczyński pisząc – ,,bo triathlon to styl życia, przyjaźnie i znajomości…’ – miał całkowitą rację! Co prawda mój styl wymaga ,,trochę ’ szlifów ale zawsze jest nad czym pracować …. 🙂 Dzięki za życzenia!
uwielbiam moją niedowagę (176/70,5). I te wigilijne spotkania :). Arku przed zasadniczym okresem przygotowawczym trzeba mieć jakiś 'zapas’ . Po takiej wigilii na drugi dzień na głodzie rano robię ciężki trening … a po nim pusto w brzuszku
hahahaha, uwaga cytuje!!!! 'A z wagą to chyba tak jest w tym okresie… też tak mam i próbuje doszukiwać się jakiś plusów, zawsze to dodatkowe obciążenie w treningach ;-)’ Arku oczywiście to z sympatii :))))) no, ale to Twoja rada, hahaha :))))))
Nie wiadomo czy zazdrościć czy współczuć;) Cóż, żeby Ciebie zdopingować, pomyśl, jak równolatkowie zacierają teraz ręce mówiąc…’no, jeden mniej’ 😉 A zupełnie poważnie, w każdym z tych posiłków jest też coś co się 'przydaje’ (na pewno warto w to wierzyć!) i przede wszystkim daje to chwilę wytchnienia i przyjemności (to jest fakt! gorzej jak po tym pół dnia się gryziesz z myślami, że zrobiłeś źle itd., to już ciężka sprawa;))
A już myślałem, że tylko ja tak mam 😉 Jak czytam czasem, że wszyscy dieta co nie którzy nawet piwka nie tkną, to normalnie wpada się w duże kompleksy, a tu jednak są 'normalni’ 😉 Tak czy inaczej, też mam sporo Wigilii ale 11 albo 55 ! to już faktycznie można się ugiąć i coś zjeść, no ale będzie co spalać i mieć motywację na kolejne treningi. Powodzenia Tobie, sobie i innym 🙂
Na kolejnych wigiliach jedynym moim ratunkiem jest tradycja. Bo ja kocham uszka … Ale jak je smakuje gdzieś ’ na mieście’ to dochodzę do wniosku, ze najlepsze te od mamy, a pierożki od teściowej, sałatkę jarzynowa to tylko bratowa potrafi robić . No i okazuje się, ze nic nie jest tak naprawdę powalające, co przynajmniej ratuje mnie przed dużymi porcjami i dokladkami 😉 także Arek 'zafiksuj się’ na domowy smak i może nie będzie tak ciagnąć
http://politanczykowianeczka.wrzuta.pl/audio/9atx41EoI1g/
Rozumiem Arek, że te życzenia są pomiędzy wigilią nr 3 a 4 :-). Nie martw się obżarstwem. Cały balast wytańczysz w karnawale ;-). Przy tej okazji życzę Tobie też zdrówka, bo zdrówko jest najważniejsze – jak mawiał przewodniczący sekcji sportowej w 'Czterdziestolatku’ 🙂
NŻT…:)) Najprostsza profilaktyka Arku:) Ps. Na AT i na blogu tego Goscia moge sobie pozwolic na taki akronim:)
Witaj w klubie, mam podobnie, tez nie potrafie sie oprzeć dobremu jedzeniu 🙂 ale od stycznia wracam do rezimu treningowego teraz to już tylko delikatnie do końca roku ale w styczniu… i tak znajde pewnie jakaś wymówke 😉