Projekt 3xIM cdn….

     Projekt przerósł trochę moje oczekiwania, wiem miałem dać już spokój w tym roku ze startami, ale jakoś czułem wewnętrznie, że mogę jeszcze czegoś spróbować. Już w zeszłym roku chciałem wystartować w tych zawodach, ale data mi nie odpowiadała. Dlatego teraz, skoro miałem chwilę czasu, postanowiłem się zmierzyć z tym wyzwaniem. O czym tak właściwie jest mowa? O biegu charytatywnym 12h z Koroną (Pabianicki Klub Biegowy).  Bardzo dawno nie startowałem w swoim rodzinnym mieście, dlatego tym bardziej chciałem tam być.

    Wiem, że to wariactwo, aby po takim sezonie porywać się na coś takiego, ale czułem się na tyle dobrze, iż postanowiłem spróbować. Dodatkowo bieg odbywał się na pętli ok. 1.3km, więc zrobiłem sobie również trening mentalny.

Start był o 7 rano, pogada całkiem dobra, delikatne słoneczko, później, koło południa, zrobiło się naprawdę ciepło,  zero wiatru nic tylko biegać. Udało mi się namówić dwóch kolegów aby także wystartowali, tzn. żeby przebiegli choć kółeczko, każda wpłata się liczyła. Oni, na co dzień, mają mało wspólnego ze sportem, dlatego uznaję to za sukces, tym bardziej, iż jeden z nich biegał ze mną ponad 2 godzinki i pierwszy raz przebiegł półmaraton, Krystian jeszcze raz gratulacje. Nigdy wcześniej chłopak nie przebiegł więcej niż 15km, a tu proszę, wystarczyło trochę perswazji, delikatne tempo,  rozmowy dla zabicia złych myśli  i mamy sukces. Szkoda, tylko, że dopiero minęło trochę ponad 2 godziny, do mety jeszcze daleko. Założyłem sobie, że chcę przebiec minimalnie 60km, oraz, że zrobię to biegiem ciągłym, bez przystanków. Koło 12, słońce zaczęło świecić coraz mocniej i trzeba było przebrać się pierwszy raz, humor dopisywał, czułem się całkiem dobrze, a na liczniku było ok. 50km

 

pocztek

 

Co tu robić, trzeba wykorzystać ten fakt i zweryfikować plany, atakujemy podwójny maraton, cel 85km. Trzeba jakoś zabić tą nudę, ciężko jest się zmobilizować jak nie widać celu. Na IM zawsze sobie odliczam pozostały do końca każdego etapu, a tu? Trzeba wyznaczać cele pośrednie bo inaczej można zwariować.

Szybki telefon do taty, że zmiana planów i na obiad niech przyniesie makaron bo na trasie zabawię nieco dłużej 🙂 Jak zwykle stanął na wysokości zadania i już po 14 wcinałem cieplutki posiłek. Tak jak pisałem, założenie nie zatrzymywać się nie potrzebnie, dlatego jadłem idąc.

 

obiad

 

Dodatkowo siostra przyszła z dziećmi i miałem dodatkowy support. Chrześniak przebiegł ze mną ze dwa kółeczka i podawał redbulla.

 

z Kub

 

9h po starcie przebrałem się raz jeszcze, bo jak słońce zeszło niżej robiło się chłodno, tym bardziej, że trochę oblewałem się wodą. Po minięciu 80km dostałem info, że jestem 2 w klasyfikacji mężczyzn, kurka, jest szansa na pudło pomyślałem, hm co tu robić, dać spokój czy walczyć dalej? Jak zwykle wygrał gen sportowca, walczę do końca, pełne 12h, tym bardziej, że istniała szansa na złamanie 100km. Trochę miałem już dość, ale postanowiłem, że o 100 nie będę walczył, tylko skupię się na utrzymaniu przewagi, pilnowałem gościa który biegł na trzeciej pozycji. Dodatkowo wróciła moja siostra bez dzieci, tak żeby mnie trochę wspomóc, biegła razem ze mną przez ostatnią godzinę zawodów. Tutaj kolejny sukces, ona nigdy nie przebiegła więcej niż 4km, a ze mną zrobiła prawie 9. Dodatkowo cały czas mnie motywowała i zagadywała, byle tylko nie myśleć o zmęczeniu, pozwoliło mi to utrzymać wypracowaną przewagę, a nawet dorzucić jedno kółko więcej, tak więc pełen sukces.

W swoim pierwszym starcie w biegu ultra zająłem drugie miejsce ,w klasyfikacji mężczyzn, open byłbym 3, bo ogólnie najlepsza była kobieta. W sumie przebiegłem 80 okrążeń czyli 101,6km. pełen sukces, o wiele więcej od minimum no i złamałem „setkę’. Radość była pełna

 

meta z_siostr

 

Szybko jednak przyszło otrzeźwienie, nie będę ściemniał, nogi bolały i to dość długo bo, aż do wtorku, bieg był w sobotę. Zegarek pokazał, że mam odpoczywać 3,5 dnia, nawet po IM nie widziałem takiej wskazówki. Za dwa tygodnie miałem biec bieg górski w Krakowie, ale już wiem, że sezon definitywnie się dla mnie skończył, finito, starczy. Zrobiłem więcej niż planowałem i powinienem, w poczuciu dobrze wykonanej pracy mogę trochę odpocząć, 2017 już niedaleko.

Powiązane Artykuły

17 KOMENTARZE

  1. nie wiem też co oznacza kocur ale… zgadzam się z Platim, jesteś kocur! Sportowo to Ty Pan już możesz umierać 😉

  2. @Plati nie wiem co ten kocur ma oznaczać, ale przyjmę to jako komplement 😉 Czekamy na Twój opis z Radkowa @Arek szatanem został Papierz 😉 @Seba tak to można skomentować jednym słowem – Wariat @human spróbuj, zapraszam za rok, może też wezmę udział, poćwiczysz psychę @Tomek zajęło mi to trochę ale po 30 kółku, jak walnąłem palcem w kamień to już potem wiedziałem co, gdzie i jak @Jarek to tylko bieg, Ty połączyłeś super trzy konkurencje @Andrzej wiem i dlatego w tym roku koniec ze startami @Piotr szkoda, że nie wypłacają tego choćby w groszach 🙂 @Gosia to jest właśnie najlepsze jak startujesz u siebie, tym bardziej że mieszkania rodziców i siostry są mniej niż 1km od areny zmagań, więc jak tylko coś potrzebowałem max. za 20min miałem 😉

  3. SUPER!!! Po prostu MEGA wyczyn. Wiem, ze ultrasie to prychną i powiedzą, co tam 100 km, lecz to jest AZ 100 KM !!! Jakaś maskara. Gratulacje dla rodziny! Masz mega wspaniałe wsparcie! Zazdroszczę wyniku, determinacji i przebiegniętych kilometrów.

  4. Gratulacje!! o kurde 100 kilometrów = 100 000 000 milimetrów, po porostu zostałeś milionerem!

  5. 100 km biegu w tygodniu to fajny wynik, w jeden dzien to naprawde mega wyczyn- gratulacje! Tak sobie mysle ze moze w tym szalenstwie jest metoda, w tym sezonie musiales przekroczyc granice bolu 10-krotnie i teraz znajac swoje nowe granice mozesz ustalac zyciowki w przyszlym roku. Oczywiscie to nie takie proste ale dobrze gdybys w tym sezonie naprawde zszedl juz ze sceny niepokonany i skupil sie na nastepnym- przy takiej eksploatacji mozesz byc naprawde krok od kontuzji wiec kazda kolejna impreza to duze ryzyko.

  6. Kuba, i Ty coś mówiłeś o mojej życiówce na 1/2 , jesteś Gość Nie Do Zajechania !!!!!! Gratulacje, to jest dystans budzący najwyższy szacunek

  7. Wow !!! Jestem pod wrażeniem, szacun. Myślałem kiedyś o setce, ale nie na pętli 1,3km… 😉 Super wynik , gratuluję.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane