Przez bieganie do triathlonu

’Kto nie maszeruje (biegnie) ten ginie’ – takie motto pewnej instytucji na początek, bo od tego wszystko się zaczeło. Historia będzie o tym, jak normalny, pracujący 40-latek, zajmujący się rodziną, zamierza stać się triatlonistą i to w dodatku Iromenem. Nazywam się Marcin Sobczak właśnie strzeliła mi 40-ka. Mieszkam w Rumii. 

Wzrost: 181cm
Waga: 69,5kg

Osiągnięcia:

10km = 34:47 (Gdynia 2011)
21km = 1:17:41 (Katowice 2011)
Maraton = 2:52:10 (Warszawa 2010)

Jak widzicie bez szaleństwa. Skąd pomysł na triathlon? Ktoś powie, że to kryzys wieku średniego. Raczej nie – zajmuję się sportem przez ponad połowę swojego życia, więc jest to dla mnie rzecz normalna. Kryzys byłby wtedy, kiedy usiadłbym z piwem w ręku na tapczanie i tak pozostał. A może to sposób odreagowania problemów? Może…wiem jedno: szukanie nowych wyzwań i zdobywanie następnych szczytów jest czymś, co mnie trzyma przy życiu. Wiem, że moi sąsiedzi patrzą na mnie czasami ze zdziwieniem, czasami z politowaniem, ale widzę też, że trochę zazdroszczą, że można w życiu robić coś więcej, niż tylko oglądać seriale. Kwestię po co wychodzę np. na deszcz, mróz, czy wichurę, pozostawiam im, niech sami szukają odpowiedzi na to pytanie.

Gdzieś wyczytałem, że większość triatlonistów (zwłaszcza tych w Ironmanie), to byli biegacze. W moim przypadku było podobnie z tą różnicą, że zacząłem trenować bieganie, bo chciałem trenować triathlon. Jednak 9 lat temu trochę ciężko było o informacje i materiały, więc pozostało bieganie. Pomysł pozostał i kiełkował aż do dziś. Niedługo, bo już 25 września w Berlinie wystartuję w maratonie jeszcze jako 'zwykły maratończyk’. Plan – oczywiście zrobić życiówkę. Po cichu marzę, aby wbiec na metę w czasie 2h 45minut. Jak na razie jestem na dobrej drodze…chyba.

Pierwsze kroki w stronę TRI już zrobione. Szosówka kupiona. Od 2 lat należę do UKS-TRI Saucony Rumia, więc mam kontakt ze środowiskiem. Od jeśieni ruszam z treningiem już pod triathlon. Pierwszy, kontrolny start prawdopodobnie w Suszu, więc zapraszam wszystkich w tę podróż wraz ze mną.