– Jesteśmy dla siebie bardzo dużym wsparciem, bo jako dwójka zawodników musimy mierzyć się z podobnymi trudnościami i potrafimy doskonale czytać swoje emocje – mówi o sobie i Sethcie Riderze reprezentantka Polski Roksana Słupek. W zeszłym roku mieli okazję wziąć udział w oryginalnym i gwiazdorskim wyścigu dla par!
ZOBACZ TEŻ: Tif i Cait Saunders: „Historie miłosne nie mają zakończenia”
Chociaż dwójka zawodników trenuje i występuje zwykle w różnych miejscach, to w zeszłym roku zaproszona została do oryginalnych zawodów przeznaczonych właśnie dla triathlonowych par. Tam mogli rywalizować z gwiazdami dyscypliny, a stawką było… 100.000$!
Zaczęło się od żartów
Jak jednak zaczęła się historia znajomości dwójki triathlonistów? – Byłam na obozie kadry narodowej w Monte Gordo i Seth napisał do mnie na Instagramie pytając jak mi się podoba w Monte Gordo, bo jego grupa również tam trenuje. A potem znalazłam się właśnie w tej międzynarodowej grupie, do której on należał – opowiada nam zawodniczka.
Zawodniczka dodaje, że w czasach pandemii koronawirusa w mieszkaniu, w którym podczas obozu wynajmowała z koleżankami, zwolniło się miejsce. Seth wprowadził się, a wkrótce wspólne treningi przerodziły się w coś więcej.
– Pewnego dnia nasi domownicy zażartowali, gdy wychodziliśmy na wspólny rower, że to randka.. i sami zaczęliśmy tak żartować – mówi.
Są dla siebie wielkim wsparciem
Czy związek z drugim triathlonistą sprawia, że prościej jest znaleźć motywację? Roksana mówi, że tej im nie brakuje, ale jako para doskonale rozumieją swoje problemy i rozterki, z jakimi muszą mierzyć się na triathlonowych trasach.
– Szczerze żadnemu z nas nie brakuje motywacji, ale jesteśmy dla siebie bardzo dużym wsparciem, bo jako dwójka zawodników musimy mierzyć się z podobnymi trudnościami i potrafimy doskonale czytać swoje emocje. Odpowiadając na to pytanie mam w głowie mnóstwo przykładowych sytuacji i uświadamiam sobie jeszcze bardziej, jak dużym wsparciem jesteśmy dla siebie nawzajem – mówi Polka.
Dwójka zawodników reprezentuje inne kraje (Polskę i USA), a więc zwykle spędzają czas w innych hotelach i na innych zawodach. Zdarza się jednak czasem, że są w tym samym miejscu. Roksana mówi, że od czasu do czasu oboje zostawiają sobie (przed lub po wyścigu) karteczki, na których umieszczają sympatyczne, inspirująca wiadomości skierowane do drugiej osoby.
Oryginalna rywalizacja w gwiazdorskiej obsadzie
W marcu zeszłego roku Roksana Słupek i Seth Rider wzięli udział w dość oryginalnej imprezie – wyścigu triathlonowym dla par. Pierwsza edycja zawodów Couples Championship odbywała się na Florydzie. Chociaż całość miała dość luźny charakter i była dobrą zabawą, to jednak nagroda za pierwsze miejsce była bardzo poważna, bo wynosiła 100.000$! Była to rywalizacja sztafetowa, w której każdy z zawodników płynął około 400 metrów, następnie jechał na rowerze 16 kilometrów. Całość kończył bieg na dystansie około 5 kilometrów.
Nasza zawodniczka mówi, że już samo zaproszenie było dla niej wielkim wyróżnieniem – obsada tego eventu była naprawdę mocna. W rywalizacji startowali między innymi Jaryd Brown i Emma Pallant-Browne, Paula Findlay i Eric Lagerstrom, Aaron Royle i Non Stanford, Były także legendy Timothy O’Donnel i Mirinda Carfrae.
Roksanie przyszło się ścigać z samym mężczyznami oraz jedną rywalką. Miało to poniekąd wpływ na ostateczny wynik, a dodatkowo organizatorzy popełnili jeszcze błąd przy oznaczaniu trasy. Całość jednak traktuje jako cenną lekcję.
– Mnie przypadło ścigać się z samymi facetami i jedną zawodniczką – Rachel Klamer. Wyszłyśmy na tym słabo, bo od początku nasze „pary” straciły kontakt z resztą stawki, a dodatkowo okazało się, że pierwsza osoba ma ok.1 km więcej do przebiegnięcia (przez pomyłkę organizatora, który nie przestawił pachołka) zatem organizacyjnie zawody mają trochę do poprawy, ale mimo wszystko to był wyjątkowy i wartościowy wyjazd – podsumowuje.
Liczy się dobra zabawa
W Couples Championship na 1. miejscu uplasowali się Aaron Royle i Non Stanford, który otrzymali główną nagrodę. Roksana Słupek i Seth Rider zajęli 6. miejsce. Pozycja i nagrody nie są jednak w tym wszystkim najważniejsze. To była świetna zabawa i możliwość spędzenia czasu w ciekawym gronie.
– To były zawody dla FUNU, chociaż nagroda pieniężna była naprawdę poważna (śmiech). Oprócz tego, że niesamowite było spędzać czas z tyloma gwiazdami triathlonu i mieć szanse porozmawiać jak równy z równym przy posiłkach, czy dużej kolacji powitalnej to sam start miał kilka wyjątkowych rzeczy: odbył się w ramach sztafety, a kolejność nie była znana aż do pojawienia się na linii startu.
Czy ten oryginalny format dałoby się przenieść na nasze podwórko? Reprezentantka Polski mówi, że jak najbardziej. Dla wielu osób coś takiego byłoby także dodatkową motywacją.
– Uważam, że jest to forma zabawy i może zachęcić do aktywności fizycznej wielu ludzi, a to duży plus. Z pewnością fajnie jest dzielić to samo hobby ze swoim partnerem, a możliwość wzięcia udziału w zawodach jako para to na pewno dodatkowa motywacja do ruszenia się z kanapy – wyjaśnia. Dodaje, że w naszym kraju znalazłoby się sporo chętnych par, które wystąpiłyby w takich zawodach.