Bez roweru w triathlonie ani rusz. Co prawda sprzętu na rynku jest coraz więcej i staje się on coraz bardziej przystępny, ale w przeliczeniu na nasze zarobki to i tak nie mały wydatek. Dobry carbonowy rower, który Niemiec kupi sobie z jednej pensji dla nas nierzadko okupiony jest masą wyrzeczeń.
Nowy dobrej klasy rower to wydatek około 10 tysięcy złotych. Używany podobnej klasy rower można z powodzeniem kupić za 50% tej kwoty, albo i taniej. Ta dysproporcja sprawia, że rynek wtórny rowerów rozwija się bardzo dynamicznie. Ofert przybywa, czasem jest ich wręcz za dużo. Jak w tym gąszczu się odnaleźć, na co zwarcic uwagę, jak kupić dobry używany rower???
Z pewnością warto rozważyć oferty firm które specjalizują się w sprowadzaniu do kraju rowerów używanych. Zazwyczaj prowadzą je byli kolarze którzy mają kontakty z grupami kolarskimi, producentami. Ściągają rowery powystawowe, testowe, czy roczne po grupach zawodowych. Niektóre z tych firm dodatkowo przygotowują rower przez sprzedażą, wymieniają to co jest zużyte doprowadzając sprzęt do stanu niemal idealnego. Firmy te często dają nam gwarancję. Nie jest to co prawda dożywotnia gwarancja na ramę jaką dostaje pierwszy właściciel, ale jeśli dostaniemy np. 3 miesiące i przez ten kwartał regularnych treningów nic mam w ramie nie pęknie to zapewne nie pęknie przez co najmniej kilka długich lat.
Jeszcze lepsze okazje niż w wyżej wymienionych firmach możemy znaleźć u osób prywatnych. Gwarancji nie dostaniemy, ale coś za coś. Najlepiej kupować u kogoś kogo znamy, czy z polecenia. Jeśli tak nie jest, ale ktoś sprzedaje właśnie nasz wymarzony rower, w wymarzonej cenie to warto podjechać przed sprzedażą najlepiej z kimś kto się zna i sprawdzić sprzęt. Gorzej jak nie mamy pod ręką nikogo kto by się znał. Na co warto wtedy zwrócić uwagę??? Dobrze jeśli jest jakaś dokumentacja pochodzenia roweru. Jeśli takowej nie ma warto spisać prostą umowę kupna sprzedaży roweru lub zaadoptować podobne gotowce jakie stosuje się przy zakupie samochodów. Zabezpieczy to nas przed konsekwencjami zakupu roweru z niepewnego źródła.
Kolejne pytanie jakie wypada zadać to gdzie i jak rower był przechowywany. Rower który stoi w garażu lub pokoju nawet mocno eksploatowany ma się zazwyczaj lepiej niż jego odpowiednik składowany na balkonie.
Kupując taki rower warto spojrzeć na poziom zużycia klocków hamulcowych i obręczy kół. Niektóre obręcze maja nawet rowek który jest wskaźnikiem zużycia felgi. Warto spojrzeć na siodełko, owijkę, klamko manetki, tylną przerzutkę i zweryfikować je pod kontem upadków jakie mógł zaliczyć rower. Niektóre ryzy powstają w trakcie normalnego użytkowania czy oparcia roweru o ścianę, ale już głębokie mocne szramy, czy skrzywiony hak tylnej przerzutki to jasna informacja, że rower zdrowo szlifował po asfalcie.
Kolejnym wskaźnikiem zużycia jest napęd. Ostre jak zęby rekina tylne koronki to wskaźnik dużego przebiegu. Podobnie łańcuch – ten też dużo nam powie. Są narzędzia do pomiaru wyciągnięcia łańcucha, ale można też roboczo nałożyć go na dużą płytę, chwycić na godzinie trzeciej i zobaczyć jak mocno daje się odciągnąć od zębatki – im mocniej odchodzi tym gorzej, jeśli miedzy zębatką a łańcuchem zmieści się palec to taki napęd nadaje się do wymiany.
Wkład suportu – kolejny ruchomy element który dużo zdradza. Ustawiamy korbę pionowo w dół, stojąc frontem do boku roweru zapieramy się o niego naciskając nieco (ale nie całej siły) na pedał. Trzaski to znak, że suport jest do wymiany.
Z góry nie zakładajmy oczywiście, że sprzedawca chce nas oszukać. Czasem osoba która sprzedaje rower też się na nim nie zna i nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego sprzęt ma jakieś uszkodzenia. Jeśli nas stać to nie ma tematu – kupujemy nowy, mamy gwarancję i spokój. Mój znajomy mechanik stwierdził jednak, że on nigdy nie kupi nowego auta, bo w razie czego sam sobie naprawi co trzeba. Rower jest znacznie miej skomplikowanym urządzeniem i przy mniej zasobnym portfelu czasem warto kupić nawet mocniej zużyty na ciekawej ramie, zainwestować w zmianę łańcucha, kasety, linek, pancerzy, klocków, owijki, suportu – przy osprzęcie na poziomie shimano 105 taki zabieg zamknie się w kwocie 500-700 zł i mamy spokój na kilka tysięcy kilometrów.