Profesjonalni triathloniści też popełniają błędy. Doskonali zawodnicy i zawodniczki opowiadają o zaskakujących porażkach, gafach podczas występów i treningowych potknięciach, które miały niekiedy poważne konsekwencje!
Najlepsi triathloniści mają doskonale opracowane treningi, planują swoje występy i przygotowują taktykę na wyścigi. Również im zdarzają się błędy, które określić można mianem amatorskich. Jakie lekcje z nich wyciągnęli?
ZOBACZ TEŻ: Lionel Sanders – „Nie popełnię tego samego błędu”
Lucy Charles-Barclay to zawodniczka, której nie trzeba szerzej przedstawiać. Brytyjka jest mistrzynią świat na dystansie 70.3, a podczas MŚ na Hawajach trzy razy kończyła rywalizację na 2. miejscu. Profesjonalistka przyznaje, że w 2021 roku po kilkunastu miesiącach przerwy od ścigania, brakowało jej nieco startów. Podczas Challenge Miami cały świat widział jej upadek na rowerze.
– Zbliżając się do strefy zmian, miałam mocny wiatr z tyłu. Nie oceniłam dobrze tego, jak wcześnie powinnam zacząć zwalniać. Jedno mocne naciśnięcie na hamulce sprawiło, że przeleciałam przez kierownicę, a świat triathlonu oglądał to w relacji na żywo – opowiada Brytyjka. Dodaje, że nauczyło ją to dbać o małe i również potrzebne umiejętności. Charles-Barclay wspomina te zawody w poniższym vlogu.
Błędy treningowe mają konsekwencje
Niemiec Sebastian Kienle ma na swoim koncie mistrzostwa świata w Ironman i na dystansie 70.3. Dwa lata temu przygotowywał się do wyścigu podczas Challenge Daytona i wspomina, że na dwa tygodnie przed imprezą biegał krótkie pętle, mając założone płaskie buty biegowe. Był bardzo mocno zmotywowany. Dzisiaj wspomina, że może za mocno!
– Żona zauważyła, że trochę kuśtykam, ale kiedy po pięciu okrążeniach poprosiła, abym przerwał trening, prawie krzykiem powiedziałem „to czas, aby przyspieszyć, a nie rezygnować” – wspomina. W efekcie podczas wyścigu w Daytona doznał kontuzji, wycofał się z rywalizacji, a leczenie zajęło mu sześć miesięcy.
Inny problem miała Jess Learmonth. Medalistka olimpijska w sztafecie z 2020 roku wspomina sytuację z treningu przed Igrzyskami Wspólnoty Narodów. Trenowała wtedy bardzo mocno w ogromnym upale i nie miała odpowiedniego nawodnienia.
– Na dwa tygodnie przed imprezą przydarzyła mi się kontuzja barku. Wiem, że większość kontuzji to raczej ciąg wydarzeń, a nie jeden problem, ale tutaj zdałam sobie sprawę, że przy treningu wraz z potem traciłam bardzo dużo magnezu oraz wapnia. Teraz zwracam na to uwagę i podczas treningów dbam o odpowiednią suplementację – wyjaśnia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nowozelandczyk Hayden Wilde, który jest medalistą olimpijskim i mistrzem świata Xterra wspomina sytuację, która przydarzyła mu się parę lat temu. Startował wtedy w Mistrzostwa Świata ITU w Tongyong. Impreza była ważna jeszcze z innego powodu – trener miał po niej wybrać reprezentację na Igrzyska Wspólnoty Narodów. Zawodnik zaczął od dobrego pływania.
– Pojawiłem się na strefie zmian i ściągnąłem piankę. Zacząłem zakładać buty biegowe, ale przecież to był czas na jazdę rowerem. Szybko zdjąłem je i wsiadłem na rower, ale główna grupa już odjechała. Zająłem 42. miejsce i nie wybrano mnie do reprezentacji – wspomina.
Wypadek, który zakończył karierę
Stuart Hayes to trener, a w przeszłości profesjonalny zawodnik i uczestnik igrzysk w Londynie. Parę lat temu jego karierę zakończył bardzo pechowy wypadek. Zderzył się z jeleniem!
– Niestety to zupełnie potrzaskało moją miednicę. Spędziłem osiem tygodni na wózku i musiałem brać zastrzyki przeciwzakrzepowe. Trenowałem bez użycia nóg, co było bardzo wyczerpujące. Był to koniec mojej kariery wyścigowej i musiałem to zaakceptować – mówi.
Wypadek zdarzył się także Lucy Buckingham. Triathlonistka, która wygrała niedawno w St. Polten podczas Challenge Family, wspomina jeden z juniorskich wyścigów.
– W 2011 roku, który był ostatnim w moim juniorskim ściganiu, byliśmy w Chinach. Dosłownie przez cały tydzień przygotowań do wyścigu nie widzieliśmy żadnych psów. Byliśmy też w miejscu, gdzie nie było w ogóle bezpańskich psów. Podczas samego wyścigu miałam opuszczoną głowę i pies wbiegł mi pod koło, zupełnie eliminując mnie z rywalizacji. To był koniec – wspomina.
O zabawnej pomyłce wspomina wielokrotny zwycięzca zawodów Ironman 70.3 Elliot Smales. Rzecz działa się w wyścigu Castle Series na dystansie olimpijskim. Podczas jazdy na rowerze poczuł jednak, że coś nie jest w porządku z jego butami.
– Okazało się, że lewy but przypiąłem do prawego pedału, a prawy but do lewego pedału. Oczywiście normalna osoba zeszłaby i je zamieniła, a następnie wsiadła na rower.
Smales jednak stwierdził, że lepiej będzie kontynuować jazdę. Przez 40 kilometrów jechał w ten niewygodny sposób. Kiedy zszedł z roweru, nie mógł przystąpić do biegu, bo jego stopy były ułożone „pod naprawdę dziwnym kątem”. Czuł też spory ból i teraz wspomina, że lepiej było jednak buty zamienić.
Wyświetl ten post na Instagramie
Lekcja pokory dla mistrzyni
Chrissie Wellington jest 4-krotną mistrzynią świata Ironman. Brytyjka wystartowała w 2009 roku w Kolumbii i właśnie ten występ dał jej sporo do myślenia. Miała już wtedy na koncie dwa tytuły mistrzowskie i zupełnie zignorowała rywali i swoje przygotowania. Pewność siebie ją zgubiła.
– Nie miałam żadnego szacunku do rywalek i samego wyścigu. Zrobiłam nijakie przygotowania i w ogóle nie wzięłam pod uwagę małych oraz dużych elementów szykowania się do wyścigu – nie zadbałam o sen, strój oraz dietę – mówi.
Podczas wyścigu okazało się, że temperatura była bardzo niska, a Wellington nie miała odpowiedniego stroju. Nie opracowała też poprawnej diety i startowała zmęczona. Efektem było zaledwie 6. miejsce, ale dzisiaj wspomina, że właśnie ten występ nauczył ją pokory i tego, jak ważne są odpowiednie przygotowania. Nauczyła się też, jak radzić sobie z porażkami.