„Nie lubię ścieżek rowerowych” – Filip Przymusiński

Dzień coraz dłuższy, temperatury coraz wyższe, warunki na rower coraz lepsze. Trenażer idzie w odstawkę. Ruszam na szosę przypominając sobie swoje ulubione rundy. Jadę sobie jak gdyby nigdy nic, a tu niespodzianka – ścieżka rowerowa. Niestety u mnie często zamiast radości, taki widok wywołuje zgrozę. O ścieżkach rowerowych rodem z Danii, Holandii czy Niemiec na razie możemy zapomnieć. Dużo się zmienia, ale daleko nam jeszcze do tego, co ostatnio zaproponowali nasi sąsiedzi zza Odry. O autostradzie rowerowej, której budowę rozpoczęto, a która będzie liczyć 100km, mogliśmy przeczytać w artykule: „Rowerowa autostrada w Niemczech. Zero samochodów”. Ja ścieżek rowerowych w Polsce nie lubię, bo:

 

 

  1. Ile razy na nią nie wjadę, tyle razy znikąd pojawia się lokalny młodociany szeryf, najczęściej w sprowadzanym wraku zrobionym z czterech innych skasowanych aut i przez otwarte okno kulturalnie poucza mnie, gdzie moje miejsce. Zazwyczaj stosuje tu skrót myślowy w stylu „Wypierd****j pedale na ścieżkę”. Czasem nawet taki niedoszły Kubica zajeżdża drogę, spycha na pobocze itd…
     
  2. Nigdy nie wiem, gdzie jest ta ścieżka. Nie ma jej, nagle się pojawia, za 400 m znika, potem nagle jej ciąg dalszy jest po drugiej stronie. Ktoś kto to projektował, koordynował i zatwierdził powinien „siedzieć”. Ścieżki z lotu ptaka wyglądają jak bazgroły dwulatka. Nie tworzą żadnej spójnej logicznej sieci, prowadzą donikąd, biorą się znikąd. Są robione często przez lokalne władze, które chyba się nie lubią i planując takie inwestycje, w ogóle się ze sobą nie komunikują.
     
  3. Ścieżka fajna rzecz, ale na jazdę składakiem, na wycieczkę rodzinną, dla starszej pani we wsi, która w koszyku wiezie zakupy z lokalnego sklepu. Generalnie jest to dobre rozwiązanie dla wszelkich pojazdów nie przekraczających 15-20 km/h. Wszystko, co jedzie szybciej, powinno być obligatoryjnie kierowane na ulicę, bo zwyczajnie na ścieżce z dużym natężeniem ruchu, stanowi znacznie większe zagrożenie niż na szosie, kiedy jedziemy spokojnie podobczem.  
     
  4. Nawierzchnia naszych dróg, choć generalnie z każdym rokiem się poprawia, to i tak pozostawia miejscami wiele do życzenia. Brak środków na remonty i tyle. A ścieżki rowerowe? Te na liście remontów są chyba na ostatniej stronie i to ołówkiem. Szkło, piasek, ubytki, liście, brak odprowadzenia wody…

    cieka rowerowa_maj2016

  5. Ścieżka powinna być zrobiona z asfaltu. Niestety nie da się jechać na oponach o szerokości 23 mm po pozbruku, w których szpary czasem mają po 3-4 centymetry. Pozbruk pozbrukiem, ale widziałem już ścieżki pod lasem, które są zwykłą drogą gruntową, miejscami wzmocnioną gruzem, cegłami czy jeszcze czymś innym wprasowanym walcem w podłoże. Ciekawe pytanie nasuwa mi się w związku z nawierzchnią – jeżeli jadąc autem, zniszczę na dziurze w drodze felgę, oponę, to po zrobieniu zdjęcia dzwonię na policję, spisujemy raport i domagam się odszkodowania od zarządcy drogi. Czy jeśli na drodze przetnę o jakiś kamień lub dziurę oponę za kilkaset złotych, to również mogę domagać się podobnego odszkodowania?
     
  6. Droga współdzielona z pieszymi lub z dopuszczonym ruchem pieszych. To jest już totalna paranoja. Był chodnik było miło. Szli sobie ludzie w niedzielę na spacer, aż tu nagle jakiś szaleniec wpadł na pomysł, że namaluje biały pasek, znaczek roweru i wszystko wrzuci do jednego kotła. Pieszy chodzi tak, jak chodził. Niepotrzebne dodatkowe źródło konfliktów społecznych. Nie wspominając o dzieciach, które – co znam z autopsji – są czasem nie do upilnowania. Wbiegnie mi pod koła i jadąc nawet 25 km/h może dojść do tragedii i żadne to będzie pocieszenie, że jechałem zgodnie z przepisami.
     
  7. Nie ma nic gorszego (z punktu widzenia osoby trenującej sport zawodniczo) niż ścieżka rowerowa w środku małej miejscowości. Co wyjazd z posesji to krawężnik, średnio co 50 m. Jeszcze lepsze są miejsca, gdzie idąca równolegle droga samochodowa ma skręt w prawo przecinający ścieżkę.  W teorii masz pierwszeństwo. W praktyce mógłbym z tego zrobić sobie środek na życie (ubezpieczenia, odszkodowania za sprzęt itd.) wpadając pod auta kierowców, którzy włączają kierunkowskaz i kręcą w prawo zamiast się zatrzymać. 

    bikeroad3 maj2016
     

  8. Nieznajomość przepisów. Niestety tych nie znają ani kierowcy, ani rowerzyści, a nawet sami policjanci. Nawet prawnicy nie są zawsze zgodni. Mam obowiązek jechać tą ścieżką, czy nie? Jeśli na drodze jest zakaz jazdy rowerem, to muszę drogę opuścić. Jeśli znaku zakazu nie ma, a obok jest ścieżka z dopuszczonym ruchem pieszych, to czy jest to ścieżka rowerowa czy już nie. W Sopocie sąd uznał, że nie, o czym Informowało Radio RMF FM: „Rowerzysta wygrywa z policją w sądzie”

    Takie to moje subiektywne odczucia. A jakie są wasze? Używacie ścieżek rowerowych czy nie? A może w waszej okolicy są one lepiej zorganizowane? Zapraszam do dyskusji. 

Filip Przymusinski
Filip Przymusinski
Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, trener, wykładowca Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Powiązane Artykuły

5 KOMENTARZE

  1. Przypadek z Sopotu jest odosobniony. !
    Ja miałem „przypadek” w Gdyni na ul. Morskiej.
    Jechałem ulicą zamiast (ciągiem pieszo rowerowym) jednak jeden kierowca uznał że TAM jest moje miejsce i zajechał mi drogę hamując po złości – ja nie wyhamowałem. Uderzyłem w SZERYFA , wypadłem na drugi pas (nikt tam nie jechał) ale za nami jechał KOLEJNY samochód który nie wyhamował i uderzył w tył „SZERYFA” . Policja uznała (dzięki świadkom z przystanku autobusowego) , że SZERYF winny kolizji, ja winny za jazdę po ulicy, 2gi kierowca winny za niedostosowanie prędkości i kolizję z autem z przodu. Odwołałem się – SĄD uznał inaczej zaocznie. Jestem winny – płacę i płaczę. Ktoś dalej chętny na jazdę po ulicy? Kto wpuszcza skuter na ciąg pieszo rowerowy? Nikt! A my na szosach jesteśmy często szybsi…

  2. Przepisu ruchu drogowego jasno definiują, że należy się poruszać po Drogach rowerowych (Określenie „ścieżka rowerowa” w kodeksie ruchu drogowego nie występuje).

    Art. 33.
    1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.

    Kodeks ruchu drogowego definiuje
    Art 2
    5) droga dla rowerów – drogę lub jej część przeznaczoną do ruchu rowerów, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi; droga dla rowerów jest oddzielona od innych dróg lub jezdni tej samej drogi konstrukcyjnie lub za pomocą urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego;

    Dodatkowo było rozporządzenie, które określało że obowiązują znaki ustawione po prawej stronie. Te po lewej mogą być co najwyżej powtórzeniem tych po prawej. Co jasno implikuje, że jeżeli droga rowerowa jest tylko po jednej stronie i poruszamy się w kierunku przeciwnym to wówczas nie mamy obowiązku poruszać się taką drogą.

    Przepisy przepisami ale niestety blaszaki wiedzą lepiej i nie raz już miałem sytuację gdy ktoś obsypywał mnie bluzgami tylko dla tego, że nie znał obowiązujących przepisów. Na nic tłumaczenia, że kodeks ruchu drogowego mówi co innego. On/Ona przecież wie lepiej i mnie rowerzyście nie należy się miejsce na drodze

  3. Mam to samo – za każdym razem, gdy robią remont na jakiejś mojej trasie to modlę się aby nie wrzucili tam ddr 😉
    Co do samych ddr to mamy obowiązek z nich korzystać tylko jeśli są po tej samej stronie drogi po której się poruszamy i (podobno, tego jeszcze nie sprawdziłem) tylko gdy jest to typowy ddr a nie współdzielony z pieszymi chodnik. Jest też przepis, który mówi, że trzeba korzystać z ddr tylko gdy jest on zbieżny z naszym kierunkiem jazdy cokolwiek to znaczy w polskiej myśli budowania ddr, które prowadzą „donikąd” i tak nagle jak się pojawiają tak nagle się kończą.

  4. Ja omijam ścieżki jak mogę, jedynie gdzie wjeżdżam i niestety zwalniam to miejsca oznaczone zakazem ruchu rowerów. Na szczęście nigdy jeszcze nie ani szeryfa na drodze ani policjanta któremu chciało by się stanąć i wlepić mi mandat. A ścieżki typ tak jak pan Filip pisze… Piesi, dziury i biegacze zrobię krzywdę sobie albo im wjeżdżając w takich nawet z prędkością 25 km/h.

  5. Dwa tygodnie temu miałem „czołówkę” z rowerzystką na ścieżce rowerowej. Z naprzeciwka jechała grupa rowerzystów i gdy się mijaliśmy pewna pani wyskoczyła zza pleców innego rowerzysty na moją stronę jezdni. Pół sekundy na reakcję – instynktownie zjechałem do rowu – prawie, bo zderzyliśmy się kierownicami. Skończyło się na szyciu palca. Rodacy! – strzeżcie się turystów na ścieżkach rowerowych :). Co począć – na ulicach wściekli kierowcy – na ścieżkach zamyśleni turyści. Brak słów. Jak tu trenować?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane