Tomasz Szala zdobył wicemistrzostwo Polski na długim dystansie. Podczas imprezy w Malborku zapytaliśmy go o to, jak ocenia wyścig i dalsze plany treningowe przed mistrzostwami świata IRONMAN.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Brembor nie zwalnia. Chce powalczyć o slota na MŚ Ironman w Nicei
W niedawnych mistrzostwach Polski Tomasz Szala zajął 2. miejsce. W rozmowie z Mateuszem Strzeszyńskim dla Akademii Triathlonu zawodnik mówi, że było to ostatnie i nieplanowane przetarcie przed mistrzostwami świata. Jak ocenia swój start?
Startuje, aby wygrywać
Szala startował w Malborku pierwszy raz 3 lata temu. Tamten wyścig zapamiętał bardzo dobrze. Z czasem 8:15:00 był pierwszym zawodnikiem, który przekroczył metę. Jak mówił nam przed zawodami, do Malborka przyjechał ponownie powalczyć o złoty medal.
– Ogólnie przyjeżdżam z takim samym zamiarem. Jak jadę na zawody, to po to, aby je wygrać. Chyba że to są przykładowo mistrzostwa świata. Chcę dać z siebie wszystko. Jeśli dam z siebie wszystko i wyścig pójdzie zgodnie z planem, to mistrzostwo Polski jest w moim zasięgu. Liczę na fajne i mocne ściganie – mówił przed zawodami.
Przed zawodami Szala napisał w mediach społecznościowych, że jest to start „z partyzanta”. Miał na myśli zapisanie się właściwie w ostatnim momencie. Wcześniej tego startu nie miał w planach.
– Nie planowałem po prostu tego startu jakoś dużo wcześniej. Nie robiłem pod niego konkretnych jednostek. Decyzja urodziła się dosłownie tydzień przed. Wyjeżdżam na obóz przygotowawczy do Sierra Nevada i to było takie ostatnie przetarcie przed mistrzostwami, sprawdzenie się ze sprzętem i zobaczenie, co jeszcze mogę poprawić.
Przed mistrzostwami Polski Tomasz Szala wziął udział w IRONMAN Frankfurt. Tam zajął 30. miejsce i miał czas 8:00:25. Był więc bliski złamania bariery 8 godzin. Po zawodach pisał wtedy, że w ostatnim momencie rozładował mu się zegarek. Nie wiedział, jaki będzie miał czas.
– We Frankfurcie tego nie kontrolowałem. Tam nie byłem do końca przygotowany, a teraz mam w nogach ten wyścig. Tam była bardzo szybka trasa i bardzo dobre warunki pogodowe. Było chłodno i bieg był szybki – mówił.
Tomasza Brembora nie dało się dogonić
Przed wyścigiem Szala powiedział nam, że chciał wyjść jak najszybciej z wody, później chciał pojechać na rowerze tak, aby w T2 zajmować 1. miejsce i powalczyć o zwycięstwo. Czy udało się zrealizować ten plan? Dzisiaj mówi, że nie do końca.
– Pływanie było z mojej strony przyzwoite. Mogło być minimalnie lepsze. Płynąłem na początku z Tomkiem Bremborem, Sebastianem Najmowiczem i Patrykiem Gąsiorem. Po drugiej boi dostałem przypadkowo z kopa i zostawiłem tę grupkę. Straciłem tam 2 minuty. Jak na ten dystans to całkiem niezłe pływanie, pomimo braku specyficznych treningów.
Zawodnik powiedział, że właśnie przez brak konkretnych treningów zabrakło mu trochę siły na rowerze i biegu. Z miejsca i czasu (8:05:39) jest jednak zadowolony.
– Właśnie przez to na rowerze i bieganiu trochę mi zabrakło. Czasowo było przyzwoicie. Na rowerze zrobiłem 280 watów. Biegłem średnio 4:12 na kilometr, a więc było wolno, ale temperatura mniej mocno zmęczyła. Miałem też super wsparcie, bo mój support podawał mi lód i wodę.
W niedzielę Tomasz Brembor był nie do pokonania. Szala mówi, że po cichu liczył, że rywal będzie nieco mniej odporny na wysoką temperaturę.
– Tomek Brembor był zupełnie poza zasięgiem. Zrobił super robotę i dobrze się przygotował. Liczyłem po cichu, że jest nieco mniej odporny na ciepło. Jego forma była jednak wyższa i od początku do końca poprowadził ten wyścig całkowicie na swoich regułach.
W przygotowaniach można jeszcze coś poprawić
Kolejnym i najważniejszym startem Szali będą mistrzostwa świata w Konie. Zawodnik wywalczył kwalifikację podczas IRONMAN Teksas, gdzie zajął 9. miejsce. Tegoroczna edycja wyścigu mężczyzn zaplanowana została na 26 października.
Szala ma więc jeszcze ponad miesiąc na treningi. Po wyścigu w Malborku powiedział nam, że na razie nie jest do końca zadowolony z tego, jak przebiegają przygotowania. We wtorek poleciał do Sierra Nevada.
– Nie jestem do końca zadowolony. Teraz wybieram się na obóz miesięczny (do Sierra Nevada). Później wracam tylko na jeden dzień na przepakowanie i lecę na Hawaje. Raczej nic nie przeszkodzi mi w przygotowanych – mówi.