Kiedy kończy się sezon na pływanie open water? Dla niektórych – nigdy. Tomasz Brembor opowiedział o morsowaniu i pływaniu zimą. Gdzie można to robić i jak zadbać o swoje bezpieczeństwo?
ZOBACZ TEŻ: Od niedopasowanych nart do mistrzostw świata. Mikołaj Luft o treningu na nartach biegowych
Gabriela Bortacka: Pamiętasz, jak wyglądało Twoje pierwsze pływanie open water zimą?
Tomasz Brembor: Zanim zacząłem pływać w zimnej wodzie, w pełnym tego słowa znaczeniu, najpierw było „zwykłe” morsowanie. Wyglądało to u mnie dokładnie tak samo, jak przedstawia wujek Google – czyli czapka na głowie i rękawiczki na dłoniach (śmiech). Z czasem zacząłem pozbywać się resztek garderoby. Stopniowo, systematycznie zanurzałem głowę w zimnej wodzie, aż w końcu zacząłem w niej pływać.
GB: Skąd pomysł na taką formę aktywności?
TB: Pierwsze tego typu spotkanie było zupełnym przypadkiem. Po prostu dałem się namówić starej znajomej, która regularnie morsowała z ekipą ratowników z pracy.
GB: I jak to wyglądało później? Pływanie zimą zostało dla Ciebie jakąś formą aktywnej rozrywki, dodatkiem do treningu? A może po części jednym i drugim?
TB: To stało się taką moją małą zajawką. Morsowanie i później pływanie w zimnej wodzie zaczęły dla mnie być odskocznią od codziennych jednostek treningowych.
GB: Ta zajawka doprowadziła Cię m.in. na podium podczas mistrzostw Polski w zimowym pływaniu w 2016 roku.
TB: Zgadza się. Bardzo, ale to bardzo pozytywnie wspominam te zawody, chociaż dochodziłem do siebie prawie 3 godziny. Na podium poszedł mój tata (śmiech). Mimo tego, że nie byłem wtedy przygotowany na dystans 1000 m, kilka dni wcześniej przeszedłem kwalifikację. Dlatego zdecydowałem się wystartować.
ZOBACZ TEŻ: Lodowata woda, strefa zmian w lesie i Hawaje w głowie. Jak wyglądał pierwszy triathlon w Polsce?
GB: Regularne wystawianie się na skrajnie wysokie lub niskie temperatury nie pozostaje obojętne dla organizmu. Zauważyłeś jakieś zmiany w swoim ciele?
TB: Tak, zauważyłem u siebie kilka korzyści. Co dosyć oczywiste – zmniejszyła się moja podatność na zimno. Poza tym poprawiło się ukrwienie ciała i wzrosła wydolność układu sercowo-naczyniowego. Mój nastrój był lepszy, czułem się też mniej zmęczony. Do tego doszło również przeciwbólowe działanie zimnej wody. Z drugiej strony: szczerze mówiąc, nie zauważyłem bezpośredniego przełożenia morsowania i pływania open water zimą na treningi i inne aktywności fizyczne.
GB: Używałeś kiedyś przy tym akcesoriów neoprenowych, czy to byłoby raczej „psucie zabawy”?
TB: Podczas gdy byłem jeszcze morsem czy zimowym pływakiem, nie używałem żadnych akcesoriów neoprenowych. W temacie morsowania mija się trochę z celem.
Cała zabawa polega na tym, żeby skóra miała bezpośredni kontakt z zimną wodą – bez zbędnych izolatorów. Natomiast w przypadku zimowego pływania i dystansów, na których się ścigałem, nie było to dozwolone.
GB: Kto może spróbować takiej formy, a kto nie powinien?
TB: Tak naprawdę jest tylko kilka przeciwwskazań. Są to odpowiednio: choroby kardiologiczne, choroby nerek, żylaki, nadciśnienie tętnicze i wszelkiego rodzaju infekcje.
ZOBACZ TEŻ: Kiedy zacząć morsować? Czy jesienne morsowanie przynosi korzyści?
GB: Kontakt z zimną wodą niesie ze sobą korzyści zdrowotne, jednak wiąże się też z pewnym ryzykiem. Jak zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas pływania zimą?
TB: Bojka asekuracyjna to jest takie absolutne minimum, jeśli chcemy pływać w zimnej wodzie. Ja jednak jeździłem zawsze z drugą osobą, która w razie problemów byłaby w stanie podjąć stosowne działania.
GB: W jakich zbiornikach możliwe jest pływanie open water zimą? Czy to wymaga jakichś specjalnych warunków?
TB: Możliwe jest wszędzie tam, gdzie nie ma lodu lub też przerębel jest na tyle duży, że umożliwia nam swobodne pływanie. W czasach gdy byłem aktywnym morsem i pływakiem zimowym, najczęściej można mnie było spotkać w katowickiej Dolinie Trzech Stawów. To był najbliższy zbiornik tego typu w mojej okolicy.