Tomasz Marcinek to jeden z polskich zawodników PRO, który poza tym, że trenuje, prowadzi również własną drużynę. Część z nich mieszka w Bydgoszczy — mieście, gdzie w ubiegły weekend triathlonista dwukrotnie brał udział w rywalizacji.
Kamila Stępniak: Dwa dni z rzędu stanąłeś na starcie tegorocznej edycji Enea Bydgoszcz Triathlon. W sobotę wbiegłeś na metę jako drugi zawodnik 1/4 IM, a dzień później zwyciężyłeś na 1/2 IM. Który ze startów był dla Ciebie trudniejszy?
Tomasz Marcinek: Im krótszy dystans w triathlonie, tym jest on trudniejszy. Intensywność sprawia duży ból i dyskomfort. Dlatego to 1/4 IM była dla mnie cięższa. Generalnie starty w Bydgoszczy są super sprawą i fantastycznie budują one moją dyspozycję na resztę sezonu, więc cieszę się, że kolejny raz zawitałem na tę imprezę.
KS: Obserwowałam Twój wyścig na „ćwiartce”. Przez prawie cały wyścig bezpośrednio rywalizowałeś z Kacprem Stępniakiem [zwycięzca 1/4 IM]. Dopiero mniej więcej na 7 km „odpadłeś”. Która część wyścigu była dla Ciebie najtrudniejsza?
TM: Szczerze mówiąc „czaiłem się” za Kacprem, żeby wyprzedzić go na biegu. Niestety popełniłem kilka błędów na tym etapie przez swoją omylność i zapłaciłem za to. Nie chcę, by zabrzmiało to tak, że bym go pokonał, gdyby nie te błędy… Kacper to dla mnie aktualnie najlepszy zawodnik w Polsce — na połówce czy „ćwiartce”. Znam go już z 10 lat i wiem, że nie jest to też melepeta wśród zawodników.
ZOBACZ TEŻ: Siostry Sudak: „Rywalizujemy bardzo często, nawet w najgłupszych sytuacjach”
KS: Mówiłeś, że start na „połówce” był dlatego, że brakuje Ci dłuższego treningu przed MP w Poznaniu na dystansie 1/2 IM. Na pewno widziałeś komunikaty organizatorów o złym stanie Malty [zbiornika wodnego, gdzie planowana jest część pływacka wyścigu]. Co, jeśli okaże się, że formuła zostanie zmieniona na duathlon? Będzie to dla Ciebie lepsza, czy gorsza wiadomość?
TM: Tak, start tak potraktowałem. Ja na treningu jeżdżę maksymalnie 90 minut. W ciągu ostatnich 2-3 miesięcy jeździłem mniej więcej 4-5 razy w tygodniu. Miałem więc plan, by wzmocnić się na kolejnych startach. Dlatego wystartowałem dzień później na „połówce” w Bydgoszczy. Maksymalną wartość, jaką osiągnąłem w niedzielę na 1/2 IM to tętno wynoszące 154, gdzie maksymalne dla mnie to ponad 210. Wiem, że w teorii było to łatwe, jednak czas trwania wysiłku spowodował uszkodzenia włókien, więc teraz planuję z trzy dni „luzu”.
Jeśli okaże się, że w Poznaniu będzie duathlon, to nie przyjadę. Dla mnie liczy się triathlon. Formuła duathlonu to tylko forma drogi do celu.
KS: Trasy bydgoskich zawodów są Ci chyba dość dobrze znane, gdyż często można Ciebie tutaj zobaczyć. Czym w Bydgoszczy zajmuje się słynna „Bestia z Raciborza”?
TM: Tak trasy są mi znane. Lubię to miasto. Mam też tutaj sporą grupę zawodników [IronTeam Tomasz Marcinek], więc zawsze się cieszę, gdy ich mogę zobaczyć i się spotkać.
KS: Prowadzisz swoją grupę triathlonową i jednocześnie jesteś zawodnikiem PRO. Jakie było największe wyzwanie na początku Twojej drogi jako trenującego trenera?
TM: Na pewno to, by każdemu z zawodników zaplanować własną ścieżkę rozwoju. To, by każdy miał indywidualny plan, zajmuje dużo czasu. Lecz ja to kocham. Całe życie to robię i nie mam z tym problemu.
Mam też swoją wizję i tego się trzymam — robię to po swojemu. Problemy i wyzwania ma każdy i będą się one pojawiały cały czas. Dlatego trzeba wyciągać wnioski i się nie łamać na każdym kroku, tylko ciągle przeć do przodu – szczególnie jeżeli jesteś pewny swojej drogi.
KS: Jaki jest Twój największy trenerski sukces?
TM: Moim największym sukcesem jest to, że mam tyle kobiet w teamie. Kiedyś startowałem w triathlonie i była ich garstka. Teraz kiedy widzę, jak są zawzięte i sumienne, to cieszę się, że poszło to w tę stronę.
KS: Wspominałeś kiedyś, że prowadzisz dwie firmy. Czy oznacza to, że można „robić z Tobą interesy” również poza sportem? Zdradź coś więcej.
TM: Nie wypowiadam się na ten temat.
KS: Powiedz, jeśli nie triathlon, co robiłbyś w życiu? Posiadasz jakieś niesportowe pasje i ukryte talenty?
TM: Jest tyle rzeczy do zrobienia, że nie ma się co zastanawiać, co bym robił, tylko to robię. A talenty — każdy je ma. Dlatego ciągle trzeba ich szukać i się rozwijać.