To mogło zdarzyć się na każdych zawodach – triathlonowych, biegowych, pływackich, narciarskich, itp. Po raz pierwszy tragiczny wypadek śmiertelny wydarzył się na zawodach triathlonowych. Doszło do niego w niedzielę na trasie zawodów w Pile, gdzie na początku 45-kilometrowego etapu rowerowego zasłabł 27-letni triathlonista. Wcześniej pokonał dystans pływacki 950 metrów. Akcja ratunkowa została podjęta natychmiast i tak się złożyło, że rozpoczął ją lekarz z dużym doświadczeniem – inny zawodnik, jadący bezpośrednio z tyłu, który zauważył całe zdarzenie. Ponieważ do zasłabnięcia doszło na początku trasy rowerowej, około 4-5 minut od strefy zmian, natychmiast do akcji skierowano ratowników z karetki pogotowia, która stała powyżej T1. Nie wiadomo jeszcze, czy zawodnik zaczynał, czy kończył pierwszą z dwóch pętli rowerowych, ale karetka pogotowia znajdowała się około minuty od całego zdarzenia. Mimo reanimacji, 27-letniego zawodnika nie udało się uratować, zmarł w szpitalu. Przykro nam z powodu tego, co się stało, wyrażamy głęboki żal i wyrazy współczucia dla rodziny, przyjaciół i znajomych.
Oto oświadczenie organizatorów:
„W imieniu organizatorów Tour de Tri z głębokim żalem informujemy, że jeden z zawodników dzisiejszej rywalizacji na dystansie krótkim, w trakcie odcinka rowerowego źle się poczuł i pomimo szybkiej akcji reanimacyjnej udzielonej już na trasie zawodów zmarł po przewiezieniu do szpitala. Z tego miejsca chcielibyśmy przede wszystkim złożyć najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim zawodnika i zapewnić, że udzielimy wszelkiego wsparcia, jakie będzie możliwe udzielić. Ze względu na rozpoczynające się dochodzenie, standardowo uruchamiane przy tego typu wydarzeniach, szczegółowe informacje będą przekazywane dopiero w momencie uzyskania zgody odpowiednich organów.
Przed rozpoczęciem zawodów wszyscy zawodnicy wypełnili i podpisali oświadczenie, dotyczące braku przeciwwskazań natury zdrowotnej do ich udziału w rywalizacji. Tour de Tri zabezpieczało wystarczającą ilość karetek i służb medycznych.
Triathlon jest sportem bardzo wymagającym, apelujemy do wszystkich zawodników o wykonywanie regularnych badań, dzięki którym dowiadujemy się w jakim stanie jest nasz organizm i czy nie ma żadnych przeciwwskazań do startu.
Raz jeszcze proszę przyjąć najszczersze kondolencje,
Piotr Nowacki
Organizator Tour de Tri Piła”
Z informacji jakie policja udzieliła dziennikarzom poznańskiego Radia Merkury wynika, że organizatorzy spełniali wszystkie wymogi bezpieczeństwa. Rozmawiałem z organizatorem zawodów, który był w drodze do szpitala. Z informacji jakie mi przekazał wynika, że w chwili wypadku udzielono najlepszej pomocy, jakiej można było w tamtym momencie udzielić. Zbieg okoliczności spowodował, że na kilka minut przed akcją ratowników z karetki pogotowia, pomocy udzielił inny zawodnik, który był lekarzem. W tym momencie nie wiadomo, co się stało, jaka była przyczyna śmierci, ale już teraz czytając różne komentarze w mediach, przestrzegamy przed wyciąganiem pochopnych wniosków, nierzeczową dyskusją i argumentacją na poziomie tabloidów, które potrafią sprowadzić uprawianie sportów wytrzymałościowych do wysiłku zagrażającemu zdrowiu i życiu. O niebezpieczeństwach związanych z uprawianiem sportów wytrzymałościowych pisaliśmy na Akademii Triathlonu wielokrotnie, uwzględniając wiele aspektów, bez których jakakolwiek dyskusja na ten temat nie może i nie powinna się odbywać. Piórem naszych ekspertów Profesora Artura Pupki i doktora Marcina Stajszczyka argumentowaliśmy, że uprawianie sportu samo w sobie nie jest niebezpieczne, a tragiczne sytuacje do jakich dochodzi mogą wiązać się z nieprzestrzeganiem podstawowych zasad bezpieczeństwa, wrodzonych wad układu krążenia, o których możemy nie wiedzieć, przyjmowaniem lekarstw lub niedozwolonych środków, przecenianiem swoim możliwości – przyczyn może być wiele. Szczegółowo pisaliśmy o wszystkim w artykułach:
„Ryzyko nagłej śmierci w sportach wytrzymałościowych” – dr n. med. Marcin Stajszczyk
„Serce a nagła śmierć sportowców” – Profesor Artur Pupka
„Czy triathlon jest szkodliwy dla serca?” – lekarz medycyny Sebastian Woźniak
Z pewnością trzeba na takie tematy rozmawiać, z pewnością należy o takich przypadkach informować. Ważniejsze jest to, jak się to robi. Temat badań lekarskich przed i w trakcie każdego sezonu z pewnością wrócić, bo to temat ważny. Ja sam, ale też wielu moich i Waszych dobrych znajomych bada się każdego roku, aby przynajmniej w jakimś stopniu wykluczyć ryzyko, o którym piszemy. Nie ukrywam, że przed publikacją tej informacji konsultowałem się z kilkoma osobami, które uważam za autorytety w dziedzinie medycyny sportowej, ale także triathlonu amatorskiego. Prosiłem o radę, czy i w jaki sposób Akademia powinna pisać o takim wypadku, uwzględniając najważniejsze aspekty. Wiem też, że wywiąże się ponownie dyskusja o bezpieczeństwie sportów wytrzymałościowych, a także o konieczności wykonywania badań lekarskich. Mam ogromną prośbę do wszystkich, abyśmy tak jak do tej pory, utrzymali wysoką kulturę dyskusji i jej merytoryczny charakter.
Pamiętam jak potrzebowałem zaświadczenia lekarskiego przed maratonem w Paryżu. Lekarka zmierzyła mi puls, spytała czy cos mnie boli i podpisała co trzeba. Skierowanie na badania krwi dostałem tylko dlatego, że nalegalem.
Dlatego uważam, że obowiązkowe badania nic nie zmienią. Na tym musi zależeć nam, startującym.
Licencje Pztri,powinny być inaczej zaplanowane niż dotychczas,plastikowa forma jest dobra bo startując za granicą w zawodach niekwalifikowanych organizatorzy chcą tych licencji bo jest to gwarancja że dany zawodnik jest ubezpieczony i można go dopuścić do zawodów,jeżeli nie ma się jej to po prostu cie nie dopuszczą,i żadna lista zbiorcza z podpisem prezesa czy nawet papieża nic nie da.
Licencja pztri jest wydawana na rok,a badania są ważne u lekarza sportowego u którego wiekszośc zawodników chodzi po oświadczenie jest 6miesiecy.Jest to absurd,Licencja Pztri=Ważne badania lekarskie,dlatego sama licencja po upływie 6 miesięcy jest bezużyteczna.Powinno się stworzyć jakąś inną możliwość przydzielania licencji.
Jeżeli organizatorzy imprez nie chcą wspierać Pztri i na swoich zawodach nie wymagają licencji to chociaż niech wymagają ważnych badań lekarskich.Wiadomo skończy się to tym że listy startowe się nie zapełnią ,organizator mniej zarobi lecz będzie miał czyste sumienie że zrobił wszystko żeby zapobiedz tragedii na zawodach która może nastąpić.
bardzo przykre i tak jak napisał OD mogło się to zdarzyć wszędzie i każdemu – natomiast wg mnie takie zdarzenia rodzą kilka kwestii i tak: czy może jednak nie pozwalać na składanie tylko oświadczeń (np wrócić do wykupu licencji tri i regularnych badań? – co na pewno przesiałoby ludzi, którzy na pewno nie powinni mierzyć się z triathlonem), druga sprawa to niestety ambicja amatora – dzisiaj te życiówki są często takim celem, iż zaślepiają wszystko inne ze zdrowym rozsądkiem na czele – jak byłem na tri w Gołdapi, ostatnie kilkaset metrów w swoim zwyczaju przed t2 zrzucam na mały blat łańcuch i swobodnie kręcę, wiedząc że te kilkadziesiąt sekund zwróci się na biegu – i wtedy mija mnie banda zgrzanych ścigaczy po ich minach widać, że raczej na bieganiu się nie pościgają, jednego z nich doganiam po 300 m biegu i słyszę jak jego pulsometr wyje, że przekroczył limit tętna i co najważniejsze nie przestaje – nie wiem jak ten człowiek rozplanował wyścig – ale na pewno zaryzykował wiele – czasami może okazać się, że zbyt wiele
” Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą;
każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu.
Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi,
Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną.
Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością.
Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.”
John Donne
Wyrazy współczucia dla rodziny i najbliższych.
Wypadki utoniecia w wodzie na zawodach triathlonowych zdarzaja sie. Byly opisywane. Ale nie sa spowodowane urazem, podtopieniem doznanym w czasie przepychanek. To jest zwykle latwe do wychwycenia przez ratownikow bo zwykle sygnalizowane przez tonacego mniej lub bardziej swiadomie. Smierc w wodzie zdarza sie najczesciej w wyniku zespolu SIPE (obrzek pluc u plywakow: http://akademiatriathlonu.pl/okiem-eksperta/zdrowie/okiem-eksperta/1310-tri-science-obrzek-pluc-co-musze-o-nim-wiedziec), zawalu miesnia sercowego, zaburzen rytmu serca. Wplywa na to wiele czynnikow: zimna woda, stres, gwaltowny start, stosowanie kompresji na dlugich dystansach, to niektore z nich. Oczywiscie zgon moze miec podloze chorobowe, np. miazdzyca tetnic wiencowych, zabrzunia wrodzone (tetniak aorty). Takie sytuacje sa najtrudniejsze do wychwycenia poniewaz odbywaja sie bez sygnalizacji zagrozenia. Statystycznie najwiecej zgonow w czasie zawodow triathlonowych dotyczy odcinka plywackiego.
A kwestia badan jest jednak interesujaca poniewaz utrata zdrowia lub zycia na zawodach, w sportach wytrzymalosciowych dotyczy kazdego, starszego i mlodszego rowniez. Proponuje tego nie bagatelizowac. Dla swojego dobra.
Przedewszystkim kondolencje dla rodziny i bliskich. Wielka szkoda i strata. Przy takiej ilosci startujacych jaka jest w Polsce nie ukrywam że spodziewalem sie takiej tragedi. Tak jak napisal Łkasz w kazdym sporcie istnieje ryzyko smierci. Dyskusja na temat badan mnie nie interesuje, chcialbym raczej zapytac jak wyglada kwestia bezpieczenstwa w wodzie? Jakie jest ryzyko utoniecia nie koniecznie spowodowanego choroba? Startuje nas kilkaset sa ratownicy ale czy naprawde sa w stanie zareagowac? Czy zdazaly sie takie wypadki na zawodach?