Ten tydzień przypomniał mi właśnie dość brutalnie, że trathlon i plan treningowy to tylko hobby, a najważniejsza jest praca. Od poniedziałku od 7:00 do mniej więcej 21:00, wpatrując się non stop w komputer patrzyłem ze smutkiem na kolejne nieodbyte treningi. Pzzez 5 dni dopiero dziś poszedłem na godzinkę basenu, a pływało mi się tak, jakbym przez tydzień co najmiej ciągał bez przerwy walec.
Jutro mam nadzieję na trochę pomęczenia – postanowiłem wybrać się na BikeMaraton MTB do Myślenic. W planie 42km. i jakieś 1500m. przewyższeń, ale jak moc będzie taka jak dzisiaj w wodzie do skończy sie na mini i 700m. górek.
Oby jak najmniej takich tygodni w roku 🙁
Darku, łącze się z Tobą w bólu, ponieważ taki tydzień czeka mnie od poniedziałku… Nawał obowiązków i prywatnych spraw na 99% uniemożliwi mi treningi… @Łukasz – podjąłem chyba największe i najbardziej szalone jak dotychczas wyzwanie w życiu: start w MW. Mam nadzieję, że wytrwam i spotkamy się trzydziestego! 🙂
Kazde zwyciestwo sklada sie z tysiecy malych porazek …
Darek, będzie dobrze:) Grzegorz, trasa raczej się nie zmieni, czyli będzie jak rok temu: 90 km i 1900 metrów przewyższenia. Powodzenia
Darek pomaga jedno: nie dołować się i robić sobie wyrzuty sumienia!!! Tak się zdarza i już następny bieg, basen czy rower może dać więcej przyjemności. A organizm podziękuje bo będzie miał czas na uzupełnienie paliwa w 'magazynach’!!!
Ale takie dni są niezwykle potrzebne Darek! Miałem w tym tygodniu podobnie. Trener rozpisał zadania, a ja nie zrobiłem nawet jednego luźnego rozbiegania – jeszcze, bo może jutro i w niedzielę się uda. Taka przymusowa przerwa raz na jakiś czas pozwala zatęsknić za triathlonem, odzywa się głód ruchu, a wracając do treningów jesteś zmotywowany podwójnie. Ja przez kilka dni miałem podobny grafik do Twojego. 12 godzin dziennie na planie zdjęciowym do serii kilku dokumentów pt. 'How We Invented The World’. Nagrywaliśmy w Londynie dla Discovery. Seria rusza w listopadzie. Już teraz zapraszam! Będzie o tym, jak wymyślono: wieżowce, telefon komórkowy, samochód i samolot….czyli coś, co z jednej strony dało nam wolność, a z drugiej 'uziemiło’ na amen :-)) został mi miesiąc na przygotowania do maratonu warszawskiego…pozdrawiam
Po prostu życie. Powodzenia w Myślenicach. Ja tyram za tydzień w Rzeszowie na Skandii – 84 km i prawie 1500 przewyższeń.