Ustanowił rekord w jeździe rowerem na biegunie zimna

Valerjan Romanovski podjął próbę ustanowienia rekordu w jeździe na rowerze w warunkach najsurowszej zimy na Ziemi. Wybrał do tego celu najzimniejsze miejsce na ziemi, czyli Jakucję w Rosji. Rekord był ustanawiany na tak zwanym biegunie zimna czyli w wiosce Ojmiakon. Temperatura tam dochodzi do -60 stopni C. Ustanowienie rekordu polegało na pokonaniu jak największej ilości kilometrów w ciągu 48 godzin. W tym czasie pokonał prawie 400 km. Valerjan jechał przez dwie doby na rowerze górskim bez snu, jedynie z przerwami na posiłek i toaletę. Valerjan Romanovski (42 lata) pochodzi z Litwy, urodził się w polskiej rodzinie, a w Polsce mieszka od 25 lat.

 

Przygotowania do bicia rekordu trwały od wielu lat, natomiast specjalistyczne przygotowanie zajęło pół roku w chłodniach, żeby przyzwyczaić organizm do zimna. Politechnika Krakowska udostępniła kolarzowi na 3 dni laboratorium do testowania pojazdów i maszyn w ekstremalnych temperaturach od -55 do +70 stopni C. Zawodnik mógł tam przetestować różne kombinacje ubioru, ustalić okresy przerw i serwisu oraz ze względu na dużą przestrzeń rower, na którym jeździł po hali. Jak się okazało na testach w chłodni osprzęt roweru zamarzł i nie dało się kontynuować jazdy. Ekipa dokonała niezbędnych modyfikacji i rower musiał być użytkowany na sucho czyli bez żadnych smarów, ani olejów. Wymienione zostały także opony do jazdy po śniegu ponieważ w Ojmiakonie wszystko jest przykryte śniegiem. Kolarz w trakcie ustanawiania rekordu miał na sobie od trzech do ośmiu warstw ubrań w zależności od miejsca na ciele.

 

Valerjan1.JPG

fot. FB Projekt VR

 

Valerjan Romanovski nie bije rekordów tylko dla samego siebie. Swoim działaniem wspiera fundację chorych na białaczkę DKMS, do której sam jest zapisany, żeby zachęcić ludzi do rejestracji w bazie danych komórek macierzystych.

 

Valerjan2.JPG

fot. FB Projekt VR 

 

Poniżej relacja Valerjana Romanovskiego:

 

“Przedstawię w skrócie przebieg wydarzenia w Ojmiakonie. Miejscowość jest odległa 24 godziny nieprzerwanej jazdy samochodem terenowym w trudnym górzystym terenie. Jeszcze w Jakucku dołączyła do nas dziennikarka Julia Szadrina z News.ykt.ru, która początkowo miała przygotować jedynie reportaż z rekordu, ale jak się później okazało została równorzędnym członkiem naszego zespołu. Po wstępnej aklimatyzacji i domowym odpoczynku wyruszyłem w swój 48 godzinny rowerowy maraton. Przejazd odbywał się po wytyczonej wcześniej okrężnej trasie na terenie wsi. Długość pętli wynosiła prawie 3000 m. Mieszkańcy Ojmiakonu żartowali, że z Polski przywieźliśmy wiosnę. W czasie 48 godzinnej jazdy miałem temp. w przedziale -30 C do -40 C, a najniższą -45 C, więc jak na Ojmiakon ciepło.

Jak się jeździ w tak niskich temperaturach? Na pewno całkowicie inaczej, niż w dodatnich. Trzeba ciągle walczyć o przetrwanie, pół godziny nieuwagi może skutkować powstaniem odmrożeń. Znacząca część wyprodukowanej energii jest zużywana na utrzymanie właściwej temperatury ciała.

Rekord miał w założeniu udowodnić możliwość przetrwania 48 godzin na rowerze w ostrych warunkach zimowych i przejechania odpowiedniego dystansu, nie korzystając z możliwości ogrzania organizmu w ciepłym pomieszczeniu. Posiłki i napoje miałem podawane w nieogrzewanej werandzie, gdzie nie było znacząco cieplej, najwyżej kilka stopni. Posiłki spożywałem co 2,5 godziny, według zaleceń dietetyka Pawła Grochowalskiego. Do diety wprowadziłem dodatkowo mięso z renifera oraz źrebięcinę i efekt był zdumiewający.

 

Valerjan3.JPG

fot. FB Projekt VR


Po 24 godzinach jazdy non stop, spożytkowałem cały zapas kondycji wypracowanej z trenerem Arkiem Kogutem. W następnej dobie, sił i energii wystarczało jedynie na utrzymanie właściwej temperatury ciała. Trzeba było wyjątkowej mobilizacji i właściwej „wewnętrznej” argumentacji aby zmusić siebie do dalszej jazdy. Zastosowałem niestandardowe metody motywacji organizmu. Już wiem, że w czasie jazdy na prostych odcinkach można pozwolić sobie na coś co przypomina drzemkę, tylko odcinki techniczne wymagają większej koncentracji.

Po 40 godzinach jazdy, systemy grzewcze w butach przestały nadążać za stratami ciepła i byłem zmuszony zdjąć obuwie i usunąć problem. Jak się okazało, kilka warstw skarpet przymarzło do siebie i do poszycia butów, co spowodowało zwiększenie przewodności ciepła i jego zwiększony odpływ. Po wymianie skarpet i przywróceniu koloru stopy do wyglądu akceptowalnego mogłem kontynuować dalszą jazdę, a raczej walkę o przetrwanie… Udało się, ale był to niewątpliwie mój najtrudniej osiągnięty rekord.”

 

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane