W wieku 18 lat stracił nogi. Na Hawajach chce ustanowić rekord świata 

Billy Monger swoją karierę wiązał z wyścigami samochodowymi. W wieku 18 lat doszło jednak do wypadku, w którym był o krok od śmierci. Mimo amputacji nóg nie zrezygnował ze sportu. Przeciwnie. Postanowił stawiać sobie nowe wyzwania. Jednym z nich jest start na mistrzostwach świata IRONMAN na Hawajach. 

ZOBACZ TEŻ: Mistrzostwa świata na Hawajach: Najciekawsze informacje dotyczące zawodów… i nie tylko! 

Tragiczny wypadek

Początkowo swoją karierę Billy Monger wiązał ze sportami motorowymi – był kierowcą wyścigowym Formuły 4. Niespełna trzy tygodnie przed jego 18. urodzinami doszło jednak do wypadku, który zmienił jego życie. 

Podczas wyścigu na torze Donington Park z dużą prędkością zderzył się z tyłem drugiego samochodu. Stan Mongera był bardzo ciężki. W wyniku obrażeń lekarze musieli amputować obie nogi 18-letniego chłopaka. 

Tragiczny wypadek nie ostudził w nim jego miłości do sportu. Już rok później, wrócił do wyścigów, zdobywając podium w brytyjskiej serii F3. 

Dziś 25-letni Monger jest popularnym prezenterem telewizyjnym znanym m.in. z występów w Channel 4 F1. Kilka lat temu zakochał się natomiast w sportach wytrzymałościowych. W 2024 roku ma zamiar zapisać się na kartach historii triathlonu. 

Fot. Jakob Ebrey

„Czerpałem radość z robienia czegoś dla innych”

W 2021 roku Billy Monger po raz pierwszy spróbował nietypowego wyzwania. W ramach organizowanej akcji charytatywnej w ciągu czterech dni przeszedł, przejechał na rowerze i przepłynął kajakiem przez Anglię. 

 – Po zakończeniu tego wyzwania mój trener, który ćwiczył ze mną od czasu mojego wypadku, powiedział, że naprawdę cieszył się z przygotowań do czegoś tak satysfakcjonującego, a ja z kolei czerpałem radość z robienia czegoś dla innych i z poczucia, że możemy pomóc wielu ludziom – wspomina. 

Trener wrócił więc do Billego z propozycją podjęcia się kolejnych wyzwań. W tamtym czasie jego ciało było jednak zbyt zmęczone. Odpowiedział więc: „potrzebuję kilka miesięcy przerwy’” Dodał jednak: „jeśli znajdziesz jakieś wyzwania, które mógłbym w przyszłości podjąć, zanotuj je, a za kilka miesięcy zobaczymy, czy któreś z nich mnie zainteresuje’”.

Kolejne wyzwanie na liście

Kilka miesięcy później faktycznie otrzymał listę wyzwań. Miał wiele potencjalnych możliwości. Jeden punkt przykuł jego uwagę szczególnie – pobicie rekordu świata podwójnego amputanta w triathlonie podczas mistrzostw świata IRONMAN na Hawajach.  

Trener przedstawił mi to wyzwanie, ponieważ zobaczył moje tempo jazdy na rowerze. I to było z minimalnymi adaptacjami – protezy, rower – mieliśmy zaledwie trzy miesiące na naukę jazdy na rowerze, a priorytetem nie była ani szybkość, ani wydajność. Biorąc pod uwagę te wszystkie ograniczenia, nie byłem aż tak wolny – mówił.

Po raz kolejny postanowił udowodnić sobie i innym, że wypadek sprzed kilku lat nie stanie mu na drodze w realizacji planów. Jego startowi w Hawajach ponownie towarzyszyć będzie akcja charytatywna. Na Wielkiej Wyspie pojawi się, aby uczcić 40. rocznicę corocznego wydarzenia charytatywnego Comic Relief, zbierając środki na wsparcie organizacji.

Widząc to wyzwanie na liście, pomyślałem, że sam pomysł zmierzenia się z Ironmanem to coś, czego nigdy wcześniej nie brałbym pod uwagę, gdyby nie wypadek. Fakt, że można by przy okazji pobić rekord świata – to kilka rzeczy, które jako sportowca i rywalizującego zawodnika, szczególnie mnie zainteresowały – naprawdę chciałem się w to zaangażować i podjąć to wyzwanie.

Fot. Nigel Roddis / IRONMAN

Proces ciągłej nauki

Na przygotowanie do podjęcia wyzwania miał rok. Przyznał, że poświęcił: „na to niewiarygodną liczbę godzin i nauczył się mnóstwa rzeczy po drodze”.

Wykorzystał również możliwości, jakie daje mu praca w Channel 4. Relacjonował bowiem igrzyska paralimpijskie w Paryżu. Obserwował startujących tam sportowców, rozmawiając z kilkoma z nich w tym m.in. z Lauren Steadman czy Hannah Moore. 

Poza tym mój dobry przyjaciel z paddocku Formuły 1, Mark Webber, zna się całkiem nieźle z Janem Frodeno, więc przedstawił mnie Janowi przez WhatsApp.

Wolny czas poświęcał na śledzenie najlepszych zawodników w mediach społecznościowych. Jest fanem Lucy Charles-Barclay, więc oglądał filmy na YouTube: „wyłapując każdą możliwą wskazówkę”, bo jak mówi, triathlon to: „naprawdę proces ciągłej nauki”.

Brutalne i wymagające, ale warte wysiłku

W ramach przygotowań Billy Monger wystartował już w IRONMAN 70.3 Weymouth i jak mówi, pokochał każdą sekundę swoich startów. Zwłaszcza za to, jak przyjęła go triathlonowowa społeczność. 

Po wypadku miałem szczęście być wspierany na wiele sposobów przez środowisko motorsportowe, które naprawdę mnie otoczyło opieką, dało mi wsparcie i miłość. Każdy z nas myśli, że to jego sport jest jedyny, gdzie takie rzeczy się dzieją, ale zagłębiając się w triathlon, zobaczyłem, że to też ogromnie wspierająca społeczność – wszyscy pomagają sobie nawzajem, jak tylko mogą – tłumaczył. 

Jak mówi, chociaż jego doświadczenie było brutalne fizycznie i psychicznie to z pewnością: „warte wysiłku w innych aspektach”.

Fot. Nigel Roddis / IRONMAN

„Kona nie uzna żadnych wymówek”

Aby ustanowić rekord świata, Billy musi pokonać trasę wyścigu na Hawajach w czasie poniżej 16 godzin, 26 minut i 59 sekund. Kluczowym elementem jest dla niego odpowiednie przygotowanie protez, które muszą być: „wygodne, dobrze dopasowane i gotowe do biegu maratońskiego oraz jazdy na rowerze na długie dystanse”.

W trakcie przygotowań Billy odkrył jednak, że triathlon stał się dla niego: „swego rodzaju ucieczką”. 

Dla własnego spokoju psychicznego muszę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, co trzeba. Nie chcę mieć żadnych wymówek, nie pominę niczego. Kona nie uzna żadnych wymówek, które mogłyby się pojawić podczas treningu. To wyzwanie i coś, z czym trzeba się zmierzyć. W triathlonie nie chodzi tylko o pływanie, rower i bieganie – tu liczy się odżywianie, nawodnienie, odpowiednia strategia, by nie odwodnić się na trasie.

Życie wciąż jest niesamowite

Zarówno triathlon, jak i wypadek Billy stara zamienić się w lekcje, z których wyciąga wnioski. 

Myślę, że wypadek nauczył mnie, jak kruche może być życie – miałem duże szczęście, że wyszedłem z tego żywy.

Chociaż doświadczenie, którego doznał w wieku 18 lat, przyniosło mu wiele wyzwań, z którymi musi się mierzyć każdego dnia, stara się zaakceptować rzeczywistości, zamiast myśleć: „dlaczego ja?”. Jak mówi: „to sytuacja, na którą nie mam wpływu, ale mogę kontrolować swoje zaangażowanie i ciężką pracę”.

Pokonując te wyzwania, dowiaduję się wiele o sobie, co daje mi wewnętrzną pewność, że nadal mogę osiągać wielkie rzeczy w życiu. Życie wciąż jest niesamowite, mimo że jestem podwójnym amputantem. Lubię udowadniać sobie, że jestem zdolny do tego, co inni uważają za niemożliwe. 

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane