moi drodzy, nasz WaTRIatuncio zaczyna sie zmieniac!
Po roku treningowego wariactwa, czyli biegania, plywania i jazdy na rowerze, bez jakiego kolwiek pomyslu, planu lub celu, WaTRIat postanowil zaczac wszystko od nowa (ciagle zaczynam od nowa…) i buduje sobie BAZE. Ups! Na mysl przyszla mi 'Baza ludzi umarlych’ wg 'Nastepnego do raju’ Marka Hlaski i tak sobie pomyslalem, to juz chyba koniec, no ale Watriat szybko mi wyjasnil, ze jedno z drugim nie ma nic wspolnego i dodal usmiechniety: – tytul roboczy Filmu 'Glupcy wierza w poranek’ tez nie wchodzi w gre! No tego, to juz bym nie bylbym taki pewien.
A co to ta BAZA? -pytam sie. Ha ha kolego, to jest trening podstawowy. 'Ein Muss’ dla kazdego sportowca, powiedzial i dorzucil: Bez BAZY ani rusz!
Po czym wyciagnal olbrzymi karton A3, na ktorym kolorowymi kredkami namalowanma byla piramida. Taka prawdziwa, jak w Egipcie. On tak umie rysowac?, pomyslalem, No slucham..
Tu na dole, zaczal ochoczo, widzisz czarno na bialym napisane TRENING PODSTAWOWY, czyli: bieganko spokojne, codziennie. Do tego raz na dwa tygodnie, bieg z przyspieszeniami i biegi dlugie, raz w tygodniu! Do tego luzny rower i plywanko. I tak przez pierwsze 2 miesiace. potem cos jeszcze mowil o jakis progach tlenowych, ze on teraz tylko na tlenie i nic po za tym.
Po czym zapatrzl sie w ksiezyc i zaczal…(…..Po czym zapatrzl sie w ksiezyc i plaklal…Beniowski V Piesn)…
Wiesz kiedys, bardzo bardzo dawno temu, zyl sobie w grodzie Kraka pewien chlopak. Mial wielka fantazje i jeszcze wieksze marzenia. Zyl sobie spokojnie i bez zadnych problemow. Mlode serce rwalo sie do zycia, wiec na calego i pelna para z niego korzystal. Byl przez wszytkich bardzo lubiany i mial olbrzymie grono 'przyjaciol’. Niestety, po przyjeciu go do 'prawdziwej Akademi Wariatow’, odpalilo mu zupelnie. Zaczal sie uwazac za wybranca losu, (przyjeli tylko co 14-ego) za kogos wyjatkowego, niepowtarzalnego. Zreszta w Akademii ciagle mu powtarzali, a to jaki jest zdolny, a to ze ma niesamowite wnetrze, ze potrafi z ludzmi zrobic niemal wszystko. Doprowadzic ich do placzu albo rozbawic do nieprzytomnosci. Wyprobowal to pare razy z niezlym skutkiem i powoli, stopniowo zaczal w te wszystkie opowiastki i bajeczki wierzyc. Los jednak nie byl dla niego laskawy. Upojenie swoja doskonaloscia i talentem przynioslo straszliwe skutki. Szybciutko i z hukiem spadl z konia. Trzeba dodac, ze nie byl to kon trojanski, tylko jakis Pony albo inny kucyk. Bardzo, bardzo dlugo nie mogl sie po tym upadku podniesc. Analizowal przyczyny, ale do zadnych wnioskow nie dochodzil. Z kazdym dniem bylo gorzej. Przychodzily kolejne porazki i niepowodzenia. Zwalal je na wszystko i wszystkich dookola. Uwazal, ze caly swiat obrocil sie przeciw niemu i ze przyslowiowe szczescie, tak hojne do tej pory, choc troche jednak zezowate, zupelnie go opuscilo! Byl na dnie! Doslownie i w przenosni. I tak lezac na dnie i nie majac zadnej nadzieji, ze sie kiedys od niego odbije, uswiadomil sobie, ze przez te wszystkie lata, nie slyszal, albo nie chcial slyszec jednego bardzo waznego zdania, ktore mu ciagle powtarzano…jezeli bedziesz ciezko i wytrwale pracowal, ale tak do spodu, do utraty przytomnosci, to na pewno osiagniesz swoj cel! Dlaczego to zlekcewazyl? Nie wiem. Zreszta to juz teraz nie ma zadnego znaczenia! I zeby to sie juz drugi raz nie powtorzylo, do tego jest mi potrzebana BAZA, rozumiesz czlowieku?
-No dobra ale co to ma wszystko wspolnego z Triathlonem?
– Jak to co? huknal.
– K…a wszystko! Zycie to nie teatr (….mowisz ciagle opowiadasz). Zycie to jest Triathlon i do tego przez duze 'T’, nie rozumiesz tego? W Zyciu jest tak jak w triatlonie. Wezmy takie plywanie, pierwszy etap. To przeciez nic innego jak takie raczkowanie w zyciu. Pokonujesz te pierwsze kilometry kraulem, niektorzy nawet zabka, pijesz wode, albo cos innego i od czasu do czasu dostaniesz porzadnego kopa w brzuch! Tak jak w zyciu, tylko ze tu ci d..e kopia. Nastepny etap, rower. Jak juz troszke poczules czym to sie je lub pije lub sadzisz, ze wiesz jak to smakuje, pedzisz przez zycie, jak triathlonista na rowerze. Zaczynasz tez popelniac pierwsze bledy! Przede wszystkim jedziesz za szybko kolego. Moze myslisz ze czas (zycie) juz powoli zaczyna ci uciekac, wiec nie ogladajac sie do tylu naciskasz na pedaly ze wszystkich sil, do spodu. To nic ze czasmi jest pod gorke i pare razy juz upadles. To wszystko dla ciebie pryszcz, podnosisz sie, wycierasz pot, myjesz rany i dalej dalej, szybciej, szybciej, pedzisz na swoim vehikule czasu typu ARGON lub CERVELLO. Myslisz ze pozjadales juz wszystkie rozumy, ale tak na prawde o zyciu nic dalej nie wiesz. Nic! Null! Niente! Zero! I tak jak w triatlonie, nie wiesz dalej jak sie skonczy twoj wysicig, bo czeka na ciebie jeszcze jeden sprawdzian, ten najwazniejszy, twoj egzamin dojrzalosci, twoja matura: BIEG
Nastapila wielka cisza. Popatrzylismy sobie w prosto w oczy. Doznalem dziwnego wrazenia, ze widze w nich siebie! WaTRIat ciagnal dalej….
Wiesz moze kiedys (2016?) bedzie taki dzien, ze na wyspie, gdzie plaze sa czarne, a slonce unosi sie wysoko nad glowa, ze kiedys na tej wyspie, stane do wielkiego biegu i kiedy wszyscy na ostatnich kilometrach beda sie slaniac na nogach i wymiotowac po krzakach, ja z usmiechem na twarzy wrzuce piaty bieg i pokaze im plecy!
I po to wlasnie potrzebna mi jest terza BAZA! capisci?
p.s.
Właśnie już noc schodziła i przez niebo mleczne, Różowe, biegą pierwsze promyki słoneczne;
Wpadły przez szyby jako strzały brylantowe,
Odbiły się na łożu o WaTRIata głowę I ubrały mu złotem oblicze i skronie,
Że błyszczał jako święty w ognistej koronie
@Andrzej dziekuje, Twoje zyczenie jest dla mnie rozkazem :)))
Lubie czytac Twoje teksty.:-))) Na tej wyspie jest tez i plaza zielona. Dosc trudno do niej dotrzec i niewiele ludzi to robi. Zycze Ci bys ja kiedys zobaczyl. http://en.wikipedia.org/wiki/Papakolea_Beach https://www.youtube.com/watch?v=p60Ln-F63d4
fajnie czyta się !!!! 🙂
Baza?! Baza jak mnie słyszysz – odbiór! Plan jest, marzenia są! Kontynułować ! I nie wychylać się z jakimiś strzałami brylantowymi tylko OGNIA!
Świetny tekst 😀 każdy powinien mieć taką BAZĘ, a nie strzelać od razu do przodu z wielką siłą, a potem zostaje tylko żal do samego siebie. Ehh… teraz to mi dałeś do myślenia, znowu pół nocy nie prześpię! (w sumie i tak nie prześpię, bo muszę pracować…) A i o koniu było – coś dla mnie haha ;P Pozdrowienia i więcej takich tekstów poproszę.
BAZA = Praca u podstaw, czyli Pozytywizm :-). Ale mi tu jeszcze mocno romantyzmem trąci. Jak w 'Lalce’ 🙂