Witam wszystkich. Od jakiegoś już czasu, sam nie wiem ile dokładnie tego czasu, obserwuję rozwój sytuacji na stronie AT. Zwłaszcza w ostatnim czasie ujawniło się kilka nowych 'członków’ i poczułem, że i ja chciałbym się 'ujawnić’ i w pewnym sensie zostać jednym z Was. To jednak jest i przyjemne i motywujące poczytać co robią inni o podobnych marzeniach/planach/chęciach, jak sobie radzą z każdym kolejnym dniem itd. Na imię mi Michał, 32 lata, żonaty, dzieciaty (8 miesięczny synek). Z ważniejszych epizodów sportowych to może fakt, że od 13 do 19 roku życia trenowałem, nazwijmy to 'na poważnie’ (nawet skutecznie), wioślarstwo (pomijając mały fakt, że wioślarstwo, moim zdaniem, zasadniczo w triathlonie nie pomaga). Uprawiania sportu nigdy nie zaprzestałem, zawsze biegałem, 'siłowałem się’ itd. Moje plany w triathlonie są jasne, klarowne i w ogóle nieoryginalne: wydobyć z siebie wszystko co da się (jeszcze) wydobyć (oczywiście w ramach możliwości finansowo/czasowych). Przyszły rok to ukończenie, w możliwie w rozsądnym czasie (może nie będę silił się tu na jakąś precyzję, dla mnie to przedział 5-5.5 h ze wzgl. na duży znak zapytania przy pływaniu na wodach otwartych), połówki IM (pewnie padnie na Gdynię albo Challenge Arrhus). W miarę możliwości (zwłaszcza czasowych) chciałbym spróbować dystansu olimpijskiego, maratonu itd. Takie typowe 'have fun’ ale ponieważ jestem z zasady poważnym człowiekiem, przygotuję się poważnie (na ile poważnie może przygotować się amator?). Co do bloga, pewnie nie będę tak aktywny jak niektórzy z Was, postaram się jednak od czasu do czasu podesłać coś wygrzebanego z sieci, a co może spotkać się z Waszym zainteresowanie. Pozdrawiam!
Doskonała decyzja! Nic tak nie działa motywująco jak świadomość, że są inni równie 'pokręceni’ którzy już o Tobie wiedzą;-) Powodzenia!
Jakbym czytał siebie sprzed 5 lat 🙂 Motywacji z naszej strony nie zabraknie. Trenowanie to tak naprawdę najmniej wymagająca rzecz. Najwięcej 'zachodu’ zapewni ci logistyka, plan dnia, kompromis między rodziną, pracą i pasją 🙂 – to chyba największe wyzwanie. Trzymam kciuki! Pozdrawiam.